46

Vivian.

Nie wiem jak ja bym zareagowała gdybym miała z dnia na dzień tyle ran i blizn. Jego plecy nigdy nie będą takie jak wcześniej. Naprawdę starałam się zrozumieć dlaczego taki jest i wydaje mi się, że rozumiałam ale jego słowa i tak cholernie zabolały.

Moje podejście do niego się nie zmieniło. Nadal był tym Alessandro którego kochałam. Nie było dla mnie ważne jak wygląda, ważne było, że żyje, wszystko jest w normie i plecy goją się tak jak powinny.

Chciałam o niego dbać, zaopiekować się nim gdy tego potrzebował bo wiem, że on zrobiłby dla mnie to samo. Nie zostawiłby mnie. Ale skoro już postanowił, powiedział co powiedział nie miałam ochoty się z nim kłócić. Zwyczajnie nie miałam na to siły.

Ubrałam się w garderobie i wyszłam z sypialni jak najszybciej potrafiłam. Nie chciałam konfrontacji z nim. Jeśli on sam się z tym nie pogodzi, ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Nie jestem na tyle silna, by wysłuchiwać od osoby którą kocham takich słów, a wiedziałam, że może być ich znacznie więcej.

Zadzwoniłam po lekarza. Wyjaśniłam sytuację, że Alessandro nie chce bym ja to robiła. Powiedział, że będzie przyjeżdżał trzy razy dziennie by zmienić opatrunek.

Zrobiłam makaron z kurczakiem i warzywami. Nałożyłam dla niego porcje i ruszyłam do sypialni. Weszłam do środka i położyłam na szafce nocnej.

- smacznego.

Powiedziałam nawet na niego nie patrząc i wyszłam.

Po zjedzonym posiłku zadzwoniłam do rodziców Alessandro powiedzieć, że się obudził i, że wszystko jest w porządku. Nie powiedziałam im o tym co się wydarzyło między nami, nie musieli wiedzieć. Takie rzeczy powinno się rozwiązywać wspólnie, a nie z osobami trzecimi. Powiedzieli, że przyjadą gdy wrócą z Vaadhoo. Polecieli na wyspę z okazji rocznicy ślubu. Miałam wrażenie, że Hayat wyczuła, że jest coś nie tak bo parę razy zapytała czy na pewno jest wszystko w porządku. Może po prostu włączyła jej się znów nadopiekuńczość, a ja ubzdurałam sobie, że mnie rozgryzła?

Lekarz przyjechał wieczorem by zmienić opatrunek. Gdy odjechał poszłam do sypialni, nie odezwałam się słowem. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Chciałam się do niego przytulić ale zamiast tego odwróciłam się na bok tyłem do niego.

- dobranoc.

Usłyszałam.

- dobranoc.

Wsunęłam dłonie pod głowę i zamknęłam oczy. Gdy zasypiałam czułam jego usta na tyle swojej głowy, albo po prostu chciałam je czuć i moja wyobraźnia płatała mi figle.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top