39
Alessandro.
Aleksiej przychodził codziennie sprawdzać czy jeszcze żyje. Wchodził i wychodził i to by było na tyle. Chyba nie był w stanie znieść, że nazwałem go pedałem. Ja powoli też tego żałowałem. Jak nie dostawałem w plecy, to mnie podtapiali po tym jak obili twarz i żebra. Dimitrij na drugi dzień przyprowadził kumpla do pomocy. Napierdalało mnie całe ciało, oczy miałem spuchnięte i ledwo widziałem ale nie czułem się jeszcze na tyle źle by je w końcu zamknąć i nie otworzyć.
Wiedziałem, że jeśli Vivian jest bezpieczna to jest u moich rodziców, a jeśli oni wiedzą, co się stało to prędzej czy później przyjadą tutaj. A z nimi przyjedzie Vivian. Wątpię by sobie odpuściła, będzie się narażać, czułem to. Jest nieodpowiedzialna ale będzie się tłumaczyć, że przecież po coś były te treningi i godziny na strzelnicy. Miałem nadzieję, że tak będzie, że jeszcze ją spotkam i będę miał okazję ją zjebać za to, że nie czeka na mnie w Rzymie.
Dotarło do mnie, że nie rozmawiałem z nią o rodzinie. Chciałaby mieć dzieci? Jeśli tak to ile? Chłopca czy dziewczynkę? Ma jakieś wybrane imiona? Może nie chce dzieci wcale? Chcę jakieś zwierzę? Mamy konia ale jego nie będę trzymał w salonie.
Tyr, stary.. żyjesz? Uciekłeś czy męczyłeś się w stajni? Musiałeś przeżyć.. Znam Vivian i wiem, że by cię nie zostawiła. Nie mogłaby żyć z wyrzutami sumienia. Najpierw pomyślała by o tobie, a później o sobie. Nawet jakby miała się narażać i tak by cię wypuściła.
Może to ty pomogłeś jej? Nie ona tobie?
Mogę się zastanawiać. Mogę wymyślać różne scenariusze ale nie chcę być zawiedziony gdy na koniec one okażą się zbyt optymistyczne. Gdy nie będzie Vivian, nie będzie Tyr'a, nie będzie tych których znam i gdy nie będę miał już szans na przyszłość z nią. Gdy nie będę miał szans na założenie rodziny i nie będę miał możliwości by się z nią pożegnać.
Nie zrobiłem tego, nie pożegnałem się z nią. Czy to oznacza, że się jeszcze spotkamy w tym świecie? Czy jeśli umrę zanim przyjadą to wybaczy mi brak pożegnania? Wybaczy mi, że ją zostawiłem?
Metalowe drzwi się otworzyły. Wszedł Dimitrij do środka. Znów chwycił łańcuchy ze ściany. Stanął za mną i znów dostałem pięć razy. Krzyczałem z każdym uderzeniem.
- posadź go na kilka dni, ma jeszcze pożyć.
Usłyszałem głos Aleksieja. I w myślach błagałem by tego nie robił. Jeśli moje plecy dotkną oparcia nie wiem co się stanie. Miałem wrażenie, że płoną i bez tego, a systematycznie polewali je zimną wodą by nie wdało się zbyt szybko zakażenie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top