27. No more secrets.

∆ Czwartek 2 grudnia 2038

Przyjaciele Aurelii i Simona odetchnęli z ulgą, gdy androidy wróciły do Jerycha całe i zdrowe, do tego w towarzystwie Chloe i Melissy. Najbardziej emocjonalne powitanie zafundowała im Nora, podbiegając do nich ze łzami w oczach, najpierw rzucając się na szyję Lii, a później Simona. North, choć równie szczęśliwa z powodu powodzenia ich misji, nie okazywała swojej radości w tak wylewny sposób, jednak gdy podeszła do PL600, objęła go mocno, przeczesując palcami jego złote włosy. Chłopak oparł czoło o jej obojczyk, oddając uścisk i odetchnął głęboko, czując, jak całe napięcie powoli z niego schodziło.

I teraz, gdy Markus rozmawia z siostrami Lii, blondyn siedzi na ziemi, oparty plecami o jedną z pustych skrzyń po biokomponentach, mając wciśniętą w swój lewy bok Aurelię. Dziewczyna obejmuje się ramionami, jakby było jej zimno, przysunięta do swojego przyjaciela tak mocno, jak to tylko możliwe. Kiedy ten przewiesza ramię przez jej kark, RT600 układa wygodnie głowę na jego piersi.

- Udało się nam... - szepcze tak cicho, że ledwo można ją usłyszeć. - Naprawdę nam się udało.

Simon uśmiecha się i całuje czubek jej głowy. Przez chwilę nie dociera do nich, że żadne z nich nigdy wcześniej nie pocałowało tego drugiego w żaden sposób, jednak gdy stają się w pełni świadomi tego drobnego muśnięcia jej włosów przez jego usta, nie dzieje się nic, co pewnie wydarzyłoby się jeszcze kilka dni wcześniej. Simon czuje się wyjątkowo dobrze, gdy blondynka nie odsunęła się od niego, a ona aż przymyka oczy z zadowolenia, bo odbiera to jako coś zaskakująco przyjemnego.

- Byłaś świetna. Opanowanie takiej paniki u dwóch osób, to nie w kij dmuchał.

- Tak naprawdę, to było prostsze, niż mogłoby ci się wydawać. - Wzrusza ramionami. - Ja tylko pokazałam im najgorsze wspomnienia, jakie mam z tamtego miejsca z nadzieją, że dzięki temu uda mi się przekonać je do ucieczki. Elijah, on... nie traktował nas dobrze.

Chłopak ma ochotę przytulić ją jeszcze mocniej, ale zamiast tego, gładzi jej ramię, nie chcąc zbyt nachalnie wkraczać w jej przestrzeń. Robi więc tyle, ile ona mu pozwala.

- Na szczęście, te czasy minęły. Teraz, dla każdej z was, Kamski jest już tylko przykrym wspomnieniem.

- Cieszę się, że byłeś tam ze mną - mówi, podnosząc głowę, by móc spojrzeć na jego twarz. - Dziękuję, że się na to zdecydowałeś. Wiem, że wyjście z Jerycha jest ciężkie, zwłaszcza, gdy robi się to po to, by włamać się do domu kogoś takiego, jak on...

- Nie byłem jakoś szalenie użyteczny, ale... Ej! - Wzdryga się, gdy Aurelia niespodziewanie wbija łokieć w jego bok. - No co?

- Jeżeli jeszcze raz powiesz coś tak głupiego, to osobiście wywiozę cię na Belle Isle i zostawię na pastwę Elijaha.

PL600 wybucha cichym śmiechem i kręci głową.

- No już nie udawaj takiej agresywnej, to do ciebie nie pasuje. - Dziewczyna fuka, jakby urażona jego słowami.

- Nie wiem, czy udałoby mi się ogarnąć moje siostry, gdybyś nie był tam ze mną - mówi po chwili, skubiąc ściągacz swojej bluzy. - Sama nie wiem, ale... mam wrażenie, że jesteś jedyną osobą na świecie, która potrafi wyciągnąć ze mnie wszystko, co najlepsze. North miała rację, nikt lepiej od ciebie nie potrafi pomóc wyjść z kiepskiej sytuacji.

- Rozmawiałyście o mnie z North?

- Trochę. Ale to było już jakiś czas temu - odpowiada speszona. - Mówiła mi, jakiego cudownego brata zyskała dzięki przybyciu do Jerycha.

- Och, to... naprawdę bardzo miłe - mówi, pozwalając Aurelii na wygodniejsze umoszczenie się przy jego boku. - Ale i tak uważam, że podziękowania należą się przede wszystkim Markusowi. Gdyby nie on i jego plan, dziewczyny wciąż by tam tkwiły.

- Czy możemy zakończyć tę bezsensowną dyskusję na tym, że jestem wam obu tak samo wdzięczna, tylko każdemu za coś innego? - pyta, podkurczając nogi, jeszcze bardziej kuląc się pod jego ramieniem. Simon chichocze cicho, zgadza się i nie odzywa się już ani jednym słowem.

W tym samym czasie, Markus kolejny raz przeprasza RT600 za swoją oschłość tam, w rezydencji. Teraz, gdy emocje zdążyły już w pewnym stopniu opaść, może w końcu pomówić z nimi normalnie, bez nerwów i ciągłego poganiania. Mimo, że chciał wtedy dla nich jak najlepiej, to w szczerości przed sobą musi przyznać, że nie był przygotowany na taki opór z ich strony. Poczuł przez niego tak ogromna irytację, że na moment kompletnie zignorował położenie, w jakim znalazły się te dziewczyny. Ich codzienność była zła i trzeba było im pomóc, ale one nie były tego świadome, aż nagle, ktoś wyrywa je ze stanu ciągłego otępienia, wrzuca w sam środek emocjonalnej zawieruchy, a do tego każe porzucić jedyne życie, jakie znały. To wszystko było dla nich wystarczająco trudne, a on dołożył do tego swoją porywczość, za co teraz, jest mu wstyd.

- Jeżeli ktoś powinien przepraszać, to my, a zwłaszcza ja - mówi zawstydzona Melissa. - Nie powinnam była cię tak potraktować, to było wstrętne...

- Oj, daj już spokój, wielkiej krzywdy mi nie zrobiłaś - śmieje się chłopak. - Tak właściwie, to jestem ciekawy, jak on was rozpoznawał. Jesteście identyczne, a gdy byłem tam razem z Carlem widziałem, że zawsze wiedział do której z was się zwraca.

- Nasze sukienki różnią się odcieniami - tłumaczy Chloe. - Moja jest czysto niebieska, Melissy morska, a Aurelii była chabrowa.

- Jebany świr... - mruczy pod nosem android. Po chwili przypomina sobie, że Lia mówiła o resecie Chloe, po jej powrocie z domu Carla i postanawia o to dopytać, dlatego wlepia spojrzenie swoich dwukolorowych oczu w błękitne tęczówki androidki, która jako pierwsza na świecie, przeszła Test Turinga. - Co to za historia z resetem, o którym wspomniała Aura? Naprawdę byłaś u Carla?

Dziewczyna wzrusza ramionami i zaciska usta w przepraszającym grymasie.

- Nie mam własnych wspomnień z tego czasu, Elijah mnie zresetował... - Jej jasne policzki szybko stają się mokre od łez, kształtujących się w dwa, duże strumienie, których ona nie próbuje powstrzymać, ani zetrzeć. Pozwala im płynąć, jakby wraz z nimi pozbywała się z siebie całego żalu, gniewu i poczucia beznadziei, rozrywających jej głowę. RK200 ostrożnie dotyka jej przedramienia i nachyla się, by móc patrzeć jej w twarz.

- Wiem, że to dla ciebie bardzo trudne i przepraszam, że wymuszam na tobie powrót do tych chwil, ale ja naprawdę muszę to wiedzieć.

Blondynka przymyka oczy i bierze głęboki wdech. Choć wolałaby już nigdy nie wracać myślami do niczego, co jakkolwiek wiąże się z Kamskim, to chce przynajmniej w taki sposób odwdzięczyć się Markusowi za uwolnienie od człowieka, traktującego ich jak lalki, którymi może się bawić tak, jak tylko zapragnie.

- Kiedy ostatnim razem przyjechaliście do niego, Carl powiedział mi, że mam dobre oko do barw i naniósł na swój szkic odcienie, jakie mu zasugerowałam. Powiedziałam, że musiał pomylić mnie z Melissą, albo Kat... Aurelią. Ale on był święcie przekonany, że to ja byłam u niego, gdy ciebie zabrakło, a ten drugi android nie był jeszcze gotowy, by sprawować nad nim opiekę. Dziś, Aurelia pokazała mi swoje wspomnienia z dnia, którego według niej Elijah przywiózł mnie do domu. On... - Kręci głową, a gdy Melissa podsuwa jej swoją dłoń, łapie ją z wdzięcznością i zaciska na niej swoje palce. - Oglądanie tego jej oczami, było upiorne. Elijah mnie szarpał, siłą ciągnął za sobą w stronę pracowni, a ja... Ja byłam kompletnie przerażona. Chciałam się wyrwać, patrzyłam na moje siostry, pewnie oczekiwałam od nich pomocy, ale one nie mogły nic zrobić. Nie były w końcu świadome. Jakiś czas później, zobaczyłam siebie, wracającą z pracowni, z tą przerażającą pustką w oczach. Uwierz mi, Markus, oglądanie siebie w takim stanie, to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakich można doświadczyć.

- Więc wygląda na to, że...

- Tak - mówi, zanim RK200 zdąży dokończyć zdanie. - Najprawdopodobniej obudziłam się w domu Carla, a Elijah bez najmniejszych skrupułów odebrał mi moją świadomość.

Androidka nie jest już w stanie trzymać emocji na wodzy i wybucha płaczem, wpadając prosto w ramiona swojej siostry, która przytula ją mocno do siebie i głaszcze złote włosy Chloe, szepcząc jej do ucha słowa pocieszenia. Melissa spogląda na Markusa ponad jej głową i sugestywnym spojrzeniem daje mu znak, by zakończyli tę rozmowę. Chłopak przytakuje i zanim się od nich oddali, gładzi pokrzepiająco ramię drżącej od płaczu Chloe.

Wsuwa dłonie w kieszenie kurtki i rozgląda się po statku. Aurelia siedzi z zamkniętymi oczami, oparta o Simona, który powoli, leniwie przeplata przez swoje palce pasma jej długich włosów. Siostry RT są zajęte sobą, dlatego android dochodzi do wniosku, że jego obecność nie jest tu potrzebna.

Kieruje się w stronę prowadzących na wyższą kondygnację drzwi. Jest już niedaleko, gdy jego wzrok ucieka na lewo, a tam zastaje tam widok, który brutalnie rzuca mu prosto w twarz najgorsze wspomnienia, jakie tylko posiada.

North wymontowuje regulator pompy tyrium z martwego androida, by przekazać ją innemu, który leży na zardzewiałej podłodze, błądząc niespokojnym spojrzeniem po otoczeniu. Jego twarz wykrzywia grymas potwornego strachu, a szkarłatna dioda mruga szybko i nieregularnie.

W swojej głowie, Markus nie znajduje się już w Jerychu, tylko na wysypisku. Deszcz spada na niego ciężkimi kroplami, a on klęczy na mokrej, błotnistej ziemi i próbuje wyrwać swoje nadgarstki z uścisku opartej o stos martwych ciał androidki. Jej oczy są pełne paniki, a cichy głos, który ledwo przebija się przez szum lejącej się z nieba wody, wyraża tyle nadziei, że brzmi wręcz groteskowo, rozbrzmiewając na tle upiornego wysypiska, gdzie szczątki mechanicznych ludzi walają się po brudnej ziemi, a ci, którzy jakimś sposobem ciągle żyją, wydają z siebie dramatycznie brzmiące odgłosy, od pomrukiwań, poprzez jęki, na wyciu skończywszy. A w środku tego wszystkiego, on w końcu uwalnia swoje ręce i bez wahania wyciąga jej pompę, by zastąpić nią swoją. Oczy androidki prędko tracą całą tę naiwną wiarę w szczęśliwe zakończenie. Zastygają, pusto wpatrzone prosto w dwukolorowe tęczówki Markusa. I nawet, jeśli to spojrzenie nie ma już w sobie życia, RK200 ma wrażenie, jakby mógł w nim dostrzec ogromny żal i szczery, palący wstręt.

Rozbrzmiewający zupełnie niespodziewanie, głuchy łoskot, wyrywa Aurelię z przyjemnego balansowania między jawą a snem w ramionach Simona. Dziewczyna wzdryga się, a gdy lokalizuje źródło dźwięku, wydaje z siebie zduszony krzyk, zrywa się na równe nogi i biegnie do leżącego na ziemi Markusa. Pada na kolana tuż przy nim, łapie go za ramię i potrząsa panicznie, błagając, by otworzył oczy. Po chwili, zjawia się przy nich Simon, a później North i Josh. Ciemnoskóry android sugeruje blondynowi, by odciągnął Lię nieco na bok, co ten od razu robi, ale nie jest to proste, bo RT600 za żadne skarby nie chce się uspokoić.

- To on! - krzyczy, zaciskając pięści na bluzie Simona. - Dowiedział się, że byliśmy tam razem z nim, że to przez nas nie ma już razem z nim Chloe i Melissy i znalazł sposób, by zrobić mu krzywdę zdalnie! To musi być sprawka Kamskiego!

Zanim PL600 zdąży cokolwiek zrobić, nazwisko Elijaha dociera do uszu ich przyjaciół. Szczęka North opada, gdy świdruje szeroko otwartymi oczami zakłopotaną Aurelię, Nora, która zaalarmowana krzykiem przyjaciółki zjawiła się obok ma dość podobną minę, i tylko Josh, z pełnym opanowaniem, opłata nadgarstek Markusa palcami, zdając się nie zarejestrować, że dosłownie sekundę wcześniej, Lia niespodziewanie wyznała, do kogo należała wraz z siostrami przed wybudzeniem. Atmosfera gęstnieje w tak szybkim tempie, że staje się niemal namacalna, a roztrzęsiona RT600 wtula twarz w szyję Simona, cicho łkając.

- Jego system się po prostu przeciążył. To wygląda mi na niegroźną, chwilową utratę przytomności. Za moment wróci do siebie, wymusiłem restart - tłumaczy spokojnie Josh, nie spuszczając wzroku z Markusa.

- Od kiedy znasz się na takich rzeczach? Myślałem, że byłeś wykładowcą uniwersyteckim, a nie jakimś technikiem z CyberLife - żartuje blondyn, by choć minimalnie rozładować napięcie.

- A skąd wiesz, co wykładałem? - odpowiada pytaniem na pytanie PJ500, prychając z wymuszonym rozbawieniem.

Niezręczną dla nich wszystkich sytuację, przerywa ciche westchnienie Markusa. Lia kuca przy nim i z troską ogląda jego twarz.

- Co się stało? - pyta, a telepatycznie mówi mu, że w panice zdradziła, do czyjego domu się dziś włamali. Chłopak nie reaguje wylewnie, że względu na wpatrzonych w niego kilka par oczu i tylko nawiązuje krótkie połączenie z trzymającą go za rękę blondynką, by bez słów przekazać jej swoje wsparcie, po czym powoli wstaje.

- Zobaczyłem, jak North wyciąga regulator z tamtego androida i...

- Przypomniałeś sobie, jak ocknąłeś się na wysypisku - kończy za niego RT600, a on kiwa w odpowiedzi głową.

- Tak - wzdycha. - Ciągle nie mogę sobie z tym poradzić.

- Dlaczego nic nie powiedziałaś? - Chłodny głos North, przerywający ich rozmowę sprawia, że Aurelia ma wielką ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy nie wracać na powierzchnię. Markus powoli wstaje i widząc pozycję, oraz minę WR400, instynktownie podchodzi bliżej przyjaciółki, choć wizja, gdzie North rzuca się na blondynkę, wydaje mu się absurdalna.

- A jak niby miała to zrobić? - pyta Markus, gdy po Lii ewidentnie widać, że nie wydusi z siebie w ciągu najbliższych sekund ani jednego słowa. - Kiedy zapytałem, czy ją też uznaliście za szpiega tylko dlatego, że kiedykolwiek miała coś wspólnego z Kamskim, powiedziała, że nikt z was nie wie, do kogo należała. Nie powiedziała wam, bo bała się, że potraktujecie ją jak ty mnie, kiedy przyszedłem tu pierwszy raz, szukając Aury. - Celuje palcem wskazującym w North. - Ona się bała, że zarzucicie jej współpracę z Kamskim i wywalicie na bruk, a nie miała przecież gdzie pójść. Jedynie Simon okazał się godnym jej zaufania, bo on wie o wszystkim od dłuższego czasu.

North zaciska mocno usta, by po chwili lekko je otworzyć, jakby chciała coś powiedzieć, jednak zamiast słów, wydobywa się z nich tylko słabe westchnienie. Spogląda swoimi brązowymi oczami na twarz Aurelii, która aż błyszczy się od łez i odchodzi w stronę wyjścia, prowadzącego do sąsiadujących z frachtowcem ruin budynku, gdzie udaje się zawsze, gdy potrzebuje zebrać myśli.

Nora natomiast, czuje się urażona. Myślała, że sobie ufają, a ich przyjaźń opiera się na szczerości. Że dzielenie pierwszej kryjówki i późniejsze, wspólne poszukiwania tajemniczego Jerycha zbliżyły ich do siebie na tyle, by były w stanie powiedzieć sobie wszystko, co je trapi. Sama podzieliła się z blondynką momentem swojego wybudzenia, najbardziej traumatyczną i zawstydzającą sytuacją, jakiej kiedykolwiek doświadczyła, a ona nigdy tak naprawdę nie opowiedziała jej o swoim życiu sprzed wybudzenia. Przedstawiła jedynie ogólny zarys całej sytuacji, a teraz okazuje się, że bardziej niż jej, ufa Simonowi. Chłopakowi, którego przecież zna krócej, z którym nie przeżyła tyle, co z nią, gdy zdobywały dla siebie ubrania, a później podążały tropem, jaki przekazał im nieznajomy android. Nie czuje się dobrze z zazdrością, która nagle zawładnęła jej umysłem, ale nie potrafi udawać, że to, co przed chwilą usłyszeli i co do niej dotarło, nie robi na niej żadnego wrażenia. Dlatego, bez słowa rusza za starszą WR.

- Nora... - Aurelia próbuje ją zatrzymać, ale dziewczyna nie reaguje na jej błagalny ton.

- Zostaw. Niech to wszystko przetrawią - mówi Markus. - Na pewno są w szoku. Tylko nie pozwól, by po tym, co usłyszały, traktowały cię gorzej. Ani ty, ani twoje siostry nie jesteście żadnymi szpiegami, ani nikim gorszym od nich.

Blondynka kiwa głową i uśmiecha się z wdzięcznością, ocierając policzki z łez. Przenosi spojrzenie błękitnych oczu na Josha.

- Ty też mnie znienawidzisz? I przestaniesz mi ufać? - pyta drżącym głosem, nieśmiało patrząc mu w twarz. PJ500 zwija usta w grymasie, mającym przypominać uśmiech, ale efekt jest zupełnie odwrotny od zamierzonego. Android wygląda, jakby coś mocno go rozbolało, a on z jakiegoś powodu stara się nie dać tego po sobie poznać. Lia widzi, że nie ma najmniejszych szans na wyrozumiałość z jego strony, więc tylko kiwa głową i potwornie zawstydzona obraca się, by odejść kawałek dalej i w samotności przemyśleć, jak powinna przeprosić swoich przyjaciół i czy ma choć cień szansy na odbudowanie ich zaufania.

- Oczywiście, że cię nie znienawidzę.

RT600 zatrzymuje się gwałtownie, słysząc za sobą głos Josha, a jej unoszące się wysoko ramiona sugerują, że dziewczyna bierze głęboki wdech.

- Dla mnie to też jest szok - ciągnie, gdy androidka obraca się w jego stronę. - Jesteś osobą, która przez lata żyła pod jednym dachem z człowiekiem, który wzbudza niepokój w każdym, bez względu na gatunek, jaki reprezentuje, ale to przecież nie twoja wina. Nie wybrałaś sobie swojego losu, a to, że od niego uciekłaś, najlepiej pokazuje, że sama nie chcesz mieć z Kamskim nic wspólnego. - Parska, opiera dłonie na biodrach i kręcąc głową, wpatruje się w stojące przed nim androidy z podziwem, błyszczącym w jego ciemnych oczach. - Cholera, włamaliście się do domu najbardziej wpływowego człowieka na planecie i uwolniliście od niego twoje siostry, a ja miałbym patrzeć na ciebie krzywo i posądzać o szpiegostwo? Po tym, co zrobiłaś z pomocą Markusa i Simona? Proszę cię... North pewnie urwałaby mi głowę za to, co za chwilę powiem, ale na szczęście nie ma jej tu z nami, więc nie muszę dobierać słów, by przypadkiem nie nadepnąć jej na odcisk. Ona jest przesadnie, chorobliwie przewrażliwiona. Wiem, że kierują nią najlepsze intencje i całą sobą dba o bezpieczeństwo Jerycha, ale czasami przesadza i doszukuje się spisku tam, gdzie go nie ma. - Podchodzi bliżej blondynki i kładzie dłonie na jej ramionach. - Ja ci wierzę. Podziwiam cię za to, co zrobiłaś i to, czego się dowiedziałem, w żadnym wypadku nie zmieni mojego nastawienia do ciebie. Trzymam kciuki za ciebie i twoje siostry, żebyście były w stanie nauczyć się żyć bez ciągłej obawy, że Kamski jakimś sposobem będzie próbował odebrać wam spokój i niezależność.

Aurelia co prawda czuje się nieco spokojniejsza, że poza Simonem i Markusem ma również wsparcie Josha, ale w tym momencie, gdy przepełnia ją ogromny wstyd i żal do samej siebie, nie jest to dla niej wielką pociechą. Kiwa więc tylko głową, mierząc czarnoskórego androida smutnym spojrzeniem i oddala się w kierunku swoich sióstr.

Siada przy nich, z trudem patrząc w znajome twarze, które przez malujące się na nich emocje, wyglądają inaczej, niż kiedykolwiek wcześniej. I wtedy, zauważa pewną zmianę.

- Mel. Zmieniłaś kolor oczu.

Melissa uśmiecha się, co nadaje jej nowym tęczówkom nieco drapieżnego błysku. Są w kolorze jasnego popielu, z grafitowymi obwódkami.

- Zawsze powtarzał, że oczy w takim odcieniu są nudne, mdłe i nie mają żadnego wyrazu, ani głębi. Skoro on ich nie cierpi, ja uwielbiam - mówi, dumnie prezentując drobną, ale zauważalną zmianę w jej wizerunku.

- Wyglądasz ślicznie - chwali Lia, zanim przejdzie do rzeczy. Nie jest jej łatwo, bo zdaje sobie sprawę, że przez jej nieumiejętność kontrolowania emocji, one również będą odczuwały w najlepszym wypadku napiętą atmosferę. W najgorszym, mniej, lub bardziej otwartą niechęć ze strony North, a może i Nory. - Przepraszam. Całą drogę do Jerycha tłukłam wam do głów, żebyście za żadne skarby nie przyznawały się do Kamskiego, a sama to zrobiłam. I to tak beznadziejnie.

- Nie wyszło najlepiej, ale nic już nie poradzimy - mówi Melissa, wzruszając ramionami. - Mam tylko nadzieję, że te dwie androidki, które wyszły, nie będą do nas wrogo nastawione. Jeżeli miałabym każdego dnia znosić krzywe spojrzenia i szepty za plecami, to chyba wolę mieszkać na ulicy.

- Nie zakładajcie od razu najczarniejszych scenariuszy, może wcale nie będzie tak źle. - Chloe, która zdążyła się już uspokoić, dołącza do dyskusji. - Przecież każdy z nich był kiedyś w takiej sytuacji. Służyli ludziom bez zająknięcia.

- Tak, ale tylko my służyłyśmy Kamskiemu - wtrąca gorzko Melissa. - Widzisz, jakie emocje wywołuje tu jego nazwisko, a my przez lata mieszkałyśmy pod jego dachem.

- Porozmawiam z nimi - mówi Aurelia, odczuwając potworny stres na samą myśl, że będzie musiała stanąć twarzą w twarz z Norą i North. Osobami, które przecież dotychczas traktowała jak przyjaciółki, do których zawsze mogła zwrócić się z każdą sprawą i nigdy by nie pomyślała, że kiedykolwiek będzie bała się rozmowy z nimi.

Tymczasem, Simon, chwilę po pożegnaniu się z Markusem, odnajduje North w jej stałym miejscu. Siedzą z Norą oparte plecami o ścianę i cicho rozmawiają, a gdy w ich polu widzenia pojawia się chłopak, przerywają.

- North, możemy porozmawiać? - pyta, podchodząc bliżej. Dziewczyna kiwa głową. Młodsza WR bez trudu wyłapuje aluzję i zostawia ich samych.

- Teraz rozumiem, dlaczego oboje byliście tak zdenerwowani - mruczy, opierając głowę na ramieniu brata od razu, gdy ten usiądzie obok niej. - Też bym była, gdyby przyszło mi włamać się do domu jebanego Elijaha Kamskiego.

- Tak? To zaskoczenie, po tobie spodziewałbym się raczej brutalnego mordu, spalenia rezydencji do gołej ziemi i triumfalnego tańca na zgliszczach.

- Och, spierdalaj, Simon - parska, szturchając go w przedramię. - Wcale nie jestem aż taka mściwa i to właśnie ty najlepiej o tym wiesz.

- W stosunku do innych, owszem, ale teraz rozmawiamy o Kamskim - mówi z wyraźnym rozbawieniem w głosie. - Nie potrafię wyobrazić sobie wylewającego się z ciebie miłosierdzia do tego konkretnego człowieka.

- Touché - śmieje się i bierze głęboki wdech. - Zaimponowałeś mi, braciszku i zrobiłeś to jeszcze bardziej, niż do tej pory. Nie sądziłam, że to w ogóle możliwe.

- Przestań, to była zwyczajna, przyjacielska pomoc, a nie żaden heroizm. Dla ciebie zrobiłbym to samo. Poza tym, Kamski nie jest typem fizycznego przemocowca, walka nam nie groziła. A nawet, jakby nim był, to nie próbowałby się stawiać. Jeden człowiek kontra trzy, a później pięć androidów, to już na starcie przegrana sprawa, a on nie jest głupi.

North tylko kiwa głową, bo chociaż bardzo chciałaby powiedzieć, że Kamski jest zidiociałym świrem, lub najzwyklejszym w świecie debilem, wie, że nie może tego zrobić. Mimo całej antypatii, jaką do niego czuje, nie może odmówić mu geniuszu, jakim został obdarowany.

- Mam nadzieję, że cała ta sytuacja nic między wami nie zmieni. - Simon odsuwa się nieco i spogląda na siostrę. Widzi, jak dziewczyna przygryza dolną wargę, a jej oczy błądzą niespokojnie po brudnej podłodze. - Daj spokój, North. Każdy z nas był kiedyś popychadłem, bez szans na sprzeciw, czy własne zdanie, nie jesteśmy od nich w niczym lepsi.

- Oczywiście, że nie. - Androidka fuka z subtelną urazą w głosie. - Tu chodzi wyłącznie o ich powiązania z Kamskim.

- Przecież od niego uciekły. Nie chcą mieć z nim nic wspólnego, bo traktował je bez krzty szacunku, a ty dalej utrzymujesz, że są szpiegami? - Emocje biorą górę i Simon mimo, że tego nie chce, nieznacznie podnosi głos i bez uprzedzenia wstaje, przez co North o mało się nie przewraca. - Siostra, ja wiem, że ty chcesz dla nas wszystkich jak najlepiej, że boisz się i dbasz o anonimowość Jerycha, ale wszystko musi mieć granice. Wszystko, rozumiesz? Nie możesz zachowywać się w taki sposób, bo swoimi insynuacjami je ranisz, czy ty tego nie widzisz?

WR400 zgina prawą nogę i opiera na niej niedbale przedramię, przyglądając się jednocześnie, jak Simona ogarnia coraz większa nerwowość. Do tej pory, wzburzony PL600 wywoływał w niej rozbawienie, czasem wręcz coś na kształt rozczulania, ale nie teraz. W tym momencie, nie widzi nic śmiesznego ani w szybkich ruchach gałek ocznych, ani w żadnym innym drgnięciu, które burzy całą oazę spokoju, gdzie chłopak zdawał się być zanurzony aż po same uszy.

W ciągu ostatnich dni, wyjątkowo często słyszała od różnych osób, że jest przewrażliwiona, że przesadza, a jej gorąca chęć roztoczenia nad Jerychem tarczy, broniącej go przed całym, paskudnym światem, zaczęła przekraczać granicę paranoi. Jednak dziś pierwszy raz słyszy podobne słowa z ust swojego brata. I być może właśnie to powoduje, że uderzają one w nią ze zdwojoną siłą. Androidka chce jednocześnie kazać mu się odczepić i przyznać, że ma rację.

Bo sama zaczęła zastanawiać się, czy rzucane dowcipnym tonem przez Josha uwagi nie mają przypadkiem więcej wspólnego z prawdą, niż sama chciałaby przyznać. Rzeczywiście, jej lęki i obawy znacząco nasiliły się od momentu, gdy Markus po raz pierwszy zjawił się w Jerychu. Z chwilą, gdy nawiązali połączenie, a ona dowiedziała się, że założyciel CyberLife stworzył go osobiście, w każdym najmniejszym szmerze, czy chrupnięciu zardzewiałej blachy, doszukuje się zagrożenia. Dokładnie, z chirurgiczną precyzją analizuje dobiegające z oddali kroki i próbuje dopasować je do którejś z zamieszkujących frachtowiec osób, choć wszystkie te dźwięki zna lepiej, jak własną kieszeń i do tej pory, nie napawały jej niepokojem. Niestety, wiele się zmieniło i North coraz mocniej odczuwa zmęczenie ciągłym strachem i bardziej lub mniej irracjonalnym wypatrywaniem ataku na ich spokojny azyl. Nie chce doprowadzić do pogorszenia jej relacji z Simonem, ale zmuszanie się do uśmiechu i udawanie, że wszystko jest w najlepszym porządku, to na ten moment kompletnie awykonalne zadanie.

- Nie rozumiesz mnie. Ja nie mówię, że twoja Aurelia, jej siostry, czy ten cały Markus świadomie i dobrowolnie sprowadzą na nas nieszczęście. - Słowo "twoja", androidka wypowiada lekko zaczepnie, co ani trochę nie podoba się Simonowi, jednak zanim zdąży to skomentować, dziewczyna kontynuuje. - Wiem, że nie uciekły od niego bez powodu. Wiem też, że Markus jest bliski przegrzania na samo wspomnienie jego nazwiska, ale musisz brać pod uwagę, że jeżeli Kamski zapragnie sprawdzić, gdzie podziały się jego ulubione zabawki, to automatycznie pozna lokalizację Jerycha, a na to nie możemy sobie pozwolić.

- To co w takim razie proponujesz? - pyta, rozkładając ręce na boki i wzruszając ramionami. - Bo chyba nie chcesz mi powiedzieć, że pomyślałaś o wyrzuceniu ich?

W brązowych tęczówkach dziewczyny rozbłyska oburzenie.

- Ty tak na poważnie, czy z jakiegoś powodu zgrywasz pojebanego? - burczy, pojedynkując się z bratem na spojrzenia.

- Daruj, ale ciężko mi przewidzieć, co siedzi ci w głowie. Skoro boisz się, że obecność dziewczyn może spowodować zdemaskowanie Jerycha, a jednocześnie nie chcesz pozbawiać ich schronienia, to aż boję się pomyśleć, jaki masz pomysł na rozwiązanie problemu w taki sposób, by wszyscy byli zadowoleni.

- Nie mam żadnego i właśnie to frustruje mnie najbardziej.

Blondyn wzdycha i rusza w stronę wyjścia. Czuje, że dalsza dyskusja doprowadzi do kłótni, dlatego woli ją przerwać i pozwolić emocjom nieco opaść.

Stając w progu, jeszcze raz obraca się przez ramię, skupiając swój wzrok na siedzącej bez ruchu North.

- Naprawdę liczę, że nie przyjdzie ci do głowy nic głupiego - mówi tonem, jakby zwracał się do krnąbrnego nastolatka.

- Zejdź mi z oczu - warczy, a po chwili zmienia ton na lżejszy, nawet delikatnie dowcipny. - Ta miłość chyba wyżarła ci resztki rozsądku, skoro choćby przez moment pomyślałeś, że będę chciała zrobić im jakieś świństwo.

Chłopak otwiera usta, ale widząc chytry uśmieszek WR400, tylko macha ręką w geście rezygnacji i wraca do Jerycha.

Po drodze zastanawia się nad słowami, które usłyszał od siostry, a zwłaszcza na tym jednym, które nawet na moment nie daje mu o sobie zapomnieć. Miłość. Czy to jest uczucie, którym darzy Aurelię? Czy te wszystkie miłe gesty, uśmiechy, długie rozmowy, wymienianie się emocjami i towarzyszenie jej w ostatniej wyprawie rzeczywiście biorą się nie z przyjaźni, tylko z czegoś o wiele większego? A jeżeli tak, to czy ona czuje to samo? Jak to wybadać, jak rozmawiać, by nie zdradzić wszystkiego, co jest ukryte głęboko w sercu i umyśle?

Ale przede wszystkim, jak poradzić sobie, gdyby okazało się, że Lia nawet w jednej dziesiątej nie odwzajemnia jego uczuć...?

No to się Aurelka wygadała. Jak myślicie, czy jej poprzednie życie będzie miało wpływ na przyjaźń, jaką nawiązała z Norą i North? Czy dziewczyny odwrócą się od niej? I jak będą traktowały Chloe oraz Melissę?

A Simon, nasza kochana kluska, zaczyna dzięki North uświadamiać sobie, że Lia jest dla niego o wiele ważniejsza, niż dotychczas myślał.

W następnym rozdziale wracamy na Lafayette Avenue, bo tam też dzieją się rzeczy.

Rose.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top