Rozdział 5
*poprawiony*
Podałam kobiecie rękę, ujęła ją w delikatne dłonie i zamknęła oczy. Czułam się tak jakby ktoś wywijał moją głowę na lewą stronę. Kobieta puściła moją dłoń i wskazała na pufę, posłusznie usiadłam
-jesteś Gimocem- oznajmiła a ja patrzyłam na nią tępo -to znaczy postacią o nieludzkich zdolnościach. Może zauważyłaś mgłę na około swoich dłoni lub zmianę koloru oczu w różnych sytuacjach? Oznacza to że jesteś Gimocem i to nie zwykłym.- zrobiła przerwę- Widzę że mało rozumiesz więc zrobimy tak: poproszę jedną osobę aby ci to wytłumaczyła i będziesz mogła zostać tutaj i uczyć się jak panować nad mocą lub wrócić do domu, jednakże jeśli wrócisz wymażemy ci pamięć i nie będziesz mogła tu przybyć ponownie. Dobrze? Może tak być?- zapytała a ja pokiwałam głową próbując poukładać to sobie.
Kobieta uśmiechnęła się, wstała i podeszła do jednego z posągów stojącego przy drzwiach którego nie widziałam wcześniej, powiedziała coś do niego a on ożył i wyszedł. Wrócił po kilku minutach z jakimś chłopakiem. Dosyć przystojnym blondynem o zielonych oczach który ukłonił się przed kobietą i odwrócił się w moją stronę
-Cześć, jestem Jai- uśmiechnął się pokazując rząd ładnych białych zębów i podając mi dłoń
-Eleonora- potrzęsłam lekko jego ręką
-może chodźmy się przejść- zaproponował na co znów pokiwałam głową, chłopak ukłonił się i wyszedł z sali a ja za nim.
Było południe piękne i słoneczne, szliśmy na polanę
-więc Gimoci to tak jakby czarodzieje, widzisz- wskazał na grupkę postaci o kolorowych dłoniach -Gimoci dzielą się na kolory od których zależy siła ich mocy, wymienię od najsłabszego: zielony, żółty, pomarańczowy, czerwony, niebieski i kiedyś był też fioletowy ale ludzie sądzą że to tylko bajki a i biały czyli władca, rozumiesz?- pokiwałam głową
-dlaczego fioletowego teraz nie ma?- zapytałam z zaciekawieniem
-ponieważ większość fioletów zginęła, sądziliśmy że są niebezpieczni dla innych, za silni i śledziliśmy ich każdy krok, nie wytrzymali i zaczęli popełniać samobójstwa lub inni ich zabili ze strachu- powiedział poważnym tonem, więc jestem jedną z niewielu
-możemy kontynuować?- zapytał na co pokiwałam głową -mieszkamy między Ziemią a Wenus na takim jakby księżycu nazywamy to Kuluczem. My jesteśmy ostatnim, widzisz kiedyś Kulucze miała każda planeta ale zostały zniszczone przez Astrantów. To takie potwory, są czerwone i mają czarne dłonie, stopy i szyje, mieszkały na Uranie i od zawsze nienawidziły Gimoców ale mniejsza z tym, zamknęliśmy ich na jakimś meteorze i tam żyją- pomyślałam o moim śnie to Astrantów musiałam widzieć
-to przejdźmy do władzy i takich tam, władzę ma Biała Pani lub Biały Pan mają oni największą moc i mieszkają w zamku. Wszyscy którzy się uczą i nie mają skończonej 17 również mieszkają w Zamku, potem mogą mieszać w mieście. Tak w ogóle to jak się tu dostałaś?- odpowiedziałam mu o drzewie i rzece i on również był zdziwiony
-widzisz ta rzeka jest przeklęta i bardzo głęboka tak na ok. 9 metrów i żyją w niej potwory które nie dają nikomu przejść, to naprawdę ciekawe- zaczęliśmy wracać.
Jai pytał mnie o moje życie na Ziemi, o rodzinę i nawet nie zdziwił się że jej nie miałam, dużo Gimoców porzucało dzieci na Ziemi. Musiałam też zadecydować czy wracam, Jai zapukał do drzwi Białej Pani, ukłoniliśmy się oboje
-czy zadecydowałaś?- zapytała kobieta kiedy Jai wyszedł przed drzwi
-tak, chciałabym zostać- powiedziałam
-wspaniale! Tylko musisz jakoś zniknąć z swojego świata, możemy zaczarować umysły twoich znajomych tak aby myśleli że się przeprowadziłaś lub po prostu mogą zapomnieć- powiedziała a ja pomyślałam o Monice, jedynej osobie która się dla mnie liczyła i o tym że muszę ją opuścić, zrobiło mi się smutno
-wolałabym żeby o mnie zapomnieli- powiedziałam z uczuciem pustki w sercu, nie chciałam jej okłamywać doskonale wiem że tego nie znosi a od razu wyczuje że coś kręce
-dobrze- powiedziała kobieta a z jej dłoni błysnęło białe światło -już po sprawie, Jai zaprowadzi cię do krawcowej ponieważ spodnie są zakazane dla kobiet- powiedziała.
Wyszłam z chłopakiem z zamku i ruszyliśmy po schodach w dół, skręcając na ulicę jakiś chłopak czarnowłosy szturchnął barkiem Jai'a i popatrzył na mnie z łobuzerskim uśmiechem.
Weszliśmy do żółtego domku, od razu wybiegała do nas starsza kobieta
-dzień dobry! Ktoś nowy widzę- krzyknęła radosnym tonem, pokiwałam głową a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej -dobrze wszystko ci kochana wyjaśnię a ty wynocha!- krzyknęła na Jai'a i po chwili go nie było.
Muszę przyznać kobieta budzi respekt. Rozejrzałam się po domku, ściany były żółte i po każdej stronie kilka drzwi
-dobrze kochanie, jestem Dorota i zanim wybierzemy dla ciebie ubrania musimy zapisać cię w aktach dla Białej Pani, weźmiesz kąpiel w pianie mocy a potem owiniesz się szlafrokiem i wybierzemy ubranie, piana przybierze kolor twojej mocy chodź- kobieta mówiła szybko ale i tak ją zrozumiałam, mam wziąć kąpiel w magicznej wodzie i ona zmieni kolor na fioletowy więc chyba okej.
Nagle w mojej głowie przeleciała myśl a raczej słowa Jai'a „popełnili samobójstwo albo inni zabili ich ze strachu" nie mogłam okazać że moja moc jest fioletowa! Co robić? Kobieta pokazała mi drzwi, weszłam pomieszczenia. Było one oświetlone jedynie świecami a na środku stała duża wanna wypełniona pianą, weszłam do niej czując ciepło. Piana od razu przybrała kolor fioletu
-o nie- powiedziałam szeptem, zaczęłam gorączkowo myśleć jak zmienić jej kolor, tak to jest to! Zmieniałam już kolor cieczy spróbuje znowu, skupiłam się i piana była pomarańczowa! Wyszłam z wanny, ubrałam szlafrok i poszłam do korytarza. Pani Dorota już na mnie czekała
-chodź- dała mi bieliznę mówiąc że to samopierki znaczy to że co noc same się czyszczą.
Poszłyśmy do pokoju obok, pełnego rzędów manekinów i obok kartek z kolorami jakie mogą mieć, musiałam wybierać suknię ale żadna nie przypadła mi do gustu, krążyłam alejkami szukając czegoś normalnego aż zobaczyłam. Sukienkę z górą jak koszulka bokserka i dołem lekko rozwianym sięgającym przed kolano, do niej były czarne rękawiczki
-tą poproszę- powiedziałam pani Dorocie która klasnęła i sukienka była już na mnie cała czarna piękna.
Znów w pokoju obok musiałam wybrać pelerynę i buty, wzięłam pelerynę za kolano z kapturem czarną z fioletowym wnętrzem która zmienia się w skórzaną kurtkę ale z butami było gorzej. Okazało się że tutaj kobiety noszą wysokie buty o zgrozo! Pani Dorota przyniosła mi czarną parę na niskim korku która w zimę zmienia się w kozaki. Byłam już przygotowana ale nie miałam pieniędzy
-kochanie pierwsze zamówienie jest za darmo- powiedziała radośnie, kierując się do wyjścia na korytarz.
Usiadłam na pufie obok drzwi czekając na kogoś kto po mnie przyjdzie a pani Dorota sporządzała akta. Zadzwonił dzwoneczek sygnalizując że wszedł nowy klient, do środka wszedł Jai ale nie był sam.
Jest wreszcie rozdział 5! Wczoraj nie było bo internet poszedł się ***** ~ImFA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top