Rozdział 28


*poprawiony*

To tam miałam iść z Kamilem, do Astrantów, za żywopłot. Pamiętam jak kiedyś powiedział mi „nie ma żadnego meteoru, żadnych silnych czarów jesteśmy otoczeni murem pod waszym nosem". Spojrzałam na Daniela

-idę tam- potrząsnął głową odrzucając od siebie inne myśli

-co?- wzięłam głęboki oddech bo uwaga niespodzianka mam więcej świetnych wiadomości

-Kamil dał mi księgę zaklęć dla fioletowych i uczę się z niej, będę niewidzialna i pójdę tam z Kamilem. Poza tym znalazłam w rzece to- pokazałam wisior.

Spojrzał na przedmiot unosząc jedną brew. Otworzyłam go pokazując zdjęcie

-ta mała to ja- przyjrzał się dokładniej zdjęciu jego twarz zmieniła się, coś zauważył. Przyglądałam się mu

-zauważyłeś coś?- zapytałam z nadzieją

-nie- powiedział oschle -muszę coś sprawdzić- oddał mi wisior -lepiej już idź, możemy przez kilka dni się nie widzieć- stał się taki dziwny. Zauważył coś ja to wiem

-ale nadal jesteśmy przyjaciółmi?- może odwrócił się od mnie

-pewnie, ucz się i zapamiętaj jak najwięcej z więzienia Astrantów- uśmiechnął się do mnie.

Odprowadził mnie do drzwi, przytuliliśmy się na pożegnanie i poszłam. Chciałam pouczyć się z Kamilem, zauważyłam też że Aron idzie w moją stronę, skręciłam w uliczkę

-Kamil? Szybko pokaż się- w tym samym momencie chłopak zmaterializował się obok mnie. Wyszłam powoli z uliczki

-stało się coś czy tylko Aron idzie?- zapytał chwytając mnie za rękę

-pocałował mnie wczoraj- powiedziałam prawie szeptem. Kamil spojrzał na mnie -odepchnęłam go od razu ale nie czuję się teraz fair wobec ciebie- szybko dodałam spuszczając wzrok.

Astrant stanął razem ze mną, ujął mnie za podbródek i uniósł twarz do góry

-nic się nie stało perełko, możesz czuć się fair, powiedziałaś mi od razu- uśmiechnął się a ja podniosłam na niego wzrok. Jego oczy były tak piękne, cudnie zielone

-więc ostatnimi ustami jakie dotykałaś były usta tej świni?- kiwnął głową na Arona który patrzył uparcie w wystawę zamkniętego sklepu, próbuje nas podsłuchać.

Pokiwałam głową w odpowiedzi na zadane pytanie

-to, trzeba to zmienić- uśmiechnął się Kamil i złączył nasze usta.

Pocałunek był powolny i bardzo namiętny, nasze języki toczyły walkę ale wygrał Kamil, muszę przyznać że był to mój pierwszy taki pocałunek. Odsunęliśmy się lekko od siebie, złożyłam szybkiego buziaka na ustach blondyna i poszliśmy w stronę lasu.

Aron POV

Zrobili to specjalnie, ta mała toczy ze mną wojnę ale jeszcze nie rozumie jaka jest moja nagroda. Słyszałem kawałek ich rozmowy ten Kamil jest aż za idealny a nawet ja nie jestem, wiem ciężko w to uwierzyć.

Nie widziałem go nigdy wcześniej na naszym Kuluczu, nie wdziałem jak używa mocy, może on jest człowiekiem z oczami? Skąd Eleonora go wytrzasnęła?

Oni oboje coś kombinują ale jeszcze nie wiem co. Znikają godzinami i nikt nie wie gdzie są, wracają w nocy.

Często idą w kierunku lasu ale zawszę ich gubię, nie żebym miał obsesję ale może budują gdzieś wielką armię, albo porywają ludzi i robią na nich eksperymenty?

Dowiem się co jest grane a Eleonora sama mi to powie, bo moją nagrodą w tej wojnie jest właśnie ona. Pierwsza dziewczyna która nie zapiszczała na mój widok ale takie też umiem podejść, udają niedostępne żeby zobaczyć jak bardzo możesz się postarać ale tylko pojaw się w drzwiach z kwiatkiem to już są twoje.

Na nią też już mam plan i sama mi się podłożyła, im bardziej mnie znielubi tym lepiej bo jak to mawiają od nienawiści do miłości jeden krok czy jakoś tak.

Chyba muszę stąd iść bo gapię się na wystawę pustego sklepu, znajdę Amandę i sprawię że Eleonora rzuci mi się w ramiona błagając żebym ją tak traktował a co wtedy zrobię? Odrzucę ją. Proste.

Ruszyłem w stronę zamku, Amanda jest moją bronią, nie świeci inteligencją ale ma ciałko i to jakie! Tyle wystarczy by inne dziewczyny traktowały ją jak bóstwo. Szedłem po schodach kiedy na drugim pietrze zobaczyłem jakiś ruch, dziwne to piętro jest zawsze zamknięte. Ja oczywiście już tam byłem i to nie raz, znajdują się tam komnaty Białej Damy. Schowałem się za ścianą i szukałem osobnika, kiedy go znalazłem prawie umarłem- Daniel?

Co on robi w jej komnatach? No cóż musi mieć powód skoro się włamał. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej, mijałem na schodach pełno dziewczyn, większość mieszka tu tylko ze względu na mnie a faceci są już w mieście. Podszedłem do drzwi Amandy i zapukałem trzy razy, rudowłosa otworzyła je opierając się o framugę w przykrótkim prześwitującym szlafroku pod którym miała czerwoną bieliznę

-w czym ci pomóc kochaniutki?- zapytała z zalotnym uśmiechem. Już miałem „rzucić się" na nią kiedy obok przeszedł Felix

-rano brałeś prysznic z Eleonorą a teraz już z Amandą? Czyli El jest już wolna i szuka pocieszenia?- najbardziej irytująca osoba we wszechświecie.

Zacisnąłem szczękę i ręce w pięści

-nie waż się chociażby na nią spojrzeć bo obiecuję ci że szpital to będzie najłagodniejsza nauczka- warknąłem ale on uśmiechnął się tylko głupio i poszedł dalej. Amanda położyła mi rękę na klatce piersiowej

-to prawda? Poszedłeś z nią pod prysznic? Ja ci już nie wystarczam? Też możemy zrobić to pod prysznicem, nawet w szafie albo na biurku tylko powiedz- zaskrzeczała swoim równie irytującym głosem i wciągnęła mnie za koszulkę do środka.

Eleonora POV

Ćwiczenia z Kamilem są czystą przyjemnością -dla niego. Siedzi pod drzewem już trzecią godzinę a ja stoję i próbuję zniknąć

-musisz się wyluzować- powiedział przez co jeszcze bardziej się spięłam

-a jak będę w niebezpieczeństwie to jak mam się wyluzować mądralo?- wytknęłam mu język próbując dalej.

Poczułam jak jego ramiona otaczają mnie, od razu zapomniałam o całych ćwiczeniach i pozwoliłam by czas po prostu zwolnił chociaż wolałabym żeby się zatrzymał. Odetchnęłam głęboko czując także przyjemny zapach jego ciała- zapach olejków w saunie

-teraz zrób mi psikusa i zniknij- powiedział wprost do mojego ucha powodując lekkie dreszcze.

Rozmywałam się pod ciepłem jego oddechu, rozmywałam się dosłownie! Kamil odsunął się z uśmiechem

-udało ci się!- wypuściłam powietrze które nie wiem kiedy zatrzymałam i powróciłam do widzialności.

Podbiegłam do niego bo zdążył się odsunąć i skoczyłam chcąc go przytulić, niestety nie był na to gotowy i wpadliśmy do rzeki wybuchając śmiechem

-to kiedy idziemy do twojej rodziny?- zapytałam próbując wygrzebać się na brzeg

-najpierw utrzymaj niewidzialność dłużej- zaśmiał się pomagając mi wydostać się z wody.

Zrobiłam punkt widzenia Arona bo myślę że jego myśli mogą być dla was naprawdę ciekawe! ~ImFA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top