Rozdział 27
*poprawiony*
Odepchnęłam Arona szybciej niż się tego spodziewałam i z większą łatwością niż myślałam. Spojrzał na mnie zaskoczony
-nie podobało ci się?- zapytał w uśmiechem dupka
-nie, a teraz WYNOCHA!- chciałam to rozegrać na spokojnie ale aż w mnie buzowało.
Zbyt dużo myśli w mojej głowie sprawiało że pulsowała. Rozdrapanie przez Kamila ran dotyczących Moniki, chociaż wcale nie zapytał o wiele, ten pocałunek, pocałunek Arona, to że prawie pocałowałam Jai'a, moje ćwiczenia, zdolność przejścia przez rzekę, ukrywanie koloru mocy.
Tak wiele miałam już na głowie a jeszcze do tego dochodziły pytania bez odpowiedzi. Arona już nie było, zamknęłam drzwi. Poszłam do łazienki bo przecież gdzie jak nie pod prysznicem myśli się najlepiej? Rozebrałam się, soczewki wyrzuciłam do kosza bo umiem zmieniać mocą kolor oczu
-ukażę ci prawdę- powiedziałam czując jak brzemię kłamstwa spada odrobinę. Weszłam pod prysznic czując coś zimnego na szyi. Wisiorek z rzeki, był lekko brudny więc postanowiłam go wyczyścić.
Był koloru złotego ale nadal nie chciał się otworzyć, obejrzałam go dokładnie z każdej strony, zauważyłam malutki fioletowy kryształ. Może chodzi o kolor mocy
-ukaże ci prawdę- powiedziałam jeszcze raz i chwyciłam wisior w fioletową mgłę.
Otworzył się, w środku znajdowała się fotografia. Kobieta o blond włosach z chłopcem blondynem, dziewczynką czarnowłosą. Ta dziewczynka wyglądała jak ja w dzieciństwie, to moja rodzina!
Tylko gdzie jest ojciec?
Wyszłam z łazienki i rzuciłam się na łóżko patrząc na zegarek 02:23. Muszę z kimś o tym pogadać ale nie chcę z Kamilem za dużo ukrywa. Kto nie ukrywa nic? Daniel, jutro powiem mu o wszystkim.
Z samego rana czyli około 10:00 pominęłam śniadanie i poszłam do Arona wiedząc że jest w pokoju.
Odpuściłam sobie pukanie do drzwi i po prostu weszłam. Przyznam że nie spodziewałam się takiego widoku, leżał w łóżku z lekko uchylonymi ustami a jego włosy były potargane na wszystkie strony ale nie to mnie zdziwiło. Aron przytulał poduszkę!
Wyglądał tak uroczo i bezbronnie, zbyt bezbronnie. Chwyciłam jakieś naczynie stojące na biurku i poszłam do łazienki, nalewając do niego wody spojrzałam w lustro, moje oczy były fioletowe, omal nie zapomniałam o zaklęciu
-ukaże ci kłamstwo- szepnęłam i zmieniłam także kolor oczu.
Wyszłam po cichu z łazienki i podeszłam do łóżka. Stanęłam nad chłopakiem patrząc ostatni raz na jego suche włosy, uśmiechnęłam się pod nosem. W momencie kiedy przechyliłam naczynie Aron pociągnął mnie za uda. Wylądowałam na nim oblewając przy tym siebie ale on też dostał. Otworzył oczy i spojrzał na mnie uśmiechając się łobuzerko
-no popatrz, wylądowałaś ze mną w łóżku- zaśmiał się kiedy próbowałam wstać ponieważ zablokował moje ruchy.
Wywróciłam oczami wiedząc że zdenerwuje go to, chwycił moje nadgarstki i przekręcił się leżąc teraz na mnie. Pisnęłam czując jak moje dłonie pulsują, są naprawdę wrażliwe. Aron zorientował się o co chodzi, wstał
-sory, ale nie lubię kiedy tak robisz- również wstałam chcąc zadać tylko jedno pytanie
-więc co cię do mnie sprowadza?- zapytał wycierając się ręcznikiem
-jedno pytanie i zmykam- powiedziałam i poczułam się skrępowana kiedy Aron zaczął wycierać mnie ręcznikiem -gdzie mieszka Daniel?- spojrzał mi w oczy.
Podszedł do szafy i wyciągnął strój księcia dawnych czasów
-zaprowadzę cię o pani- zaśmiałam się i dygnęłam.
Wyszliśmy na korytarz nadal lekko mokrzy, niestety ale akurat Felix musiał przechodzić koło nas
-wreszcie się umyłeś- powiedział do Arona. Uśmiechnęłam się słysząc te słowa ale zaraz pożałowałam
-w sumie to, braliśmy wspólną kąpiel- objął mnie jedną ręką w tali. Felix spojrzał to na mnie to na Arona i odszedł w ciszy
-możesz już zabrać rękę- powiedziałam kiedy zniknął za zakrętem -i co to miało być?- zapytałam unosząc głos
-nie będzie mnie chłopak obrażał- wzruszył ramionami i poszedł w stronę wioski.
Szliśmy już jakiś kawałek po schodach, Daniel mieszka w mieście z rodzicami, między nami panowała całkowita cisza. Dotarliśmy pod zielony domek
-to tutaj wielmożna pani- znów dygnęłam i podeszłam do drzwi a Aron po prostu sobie poszedł.
Zapukałam niepewnie. Otworzyła mi kobieta w średnim wieku ubrana w żółtą suknię
-dzień dobry, jest Daniel?- uśmiechnęła się
-och, wejdź złociutka, właśnie bierze prysznic, chcesz wody albo soku?- zapytała otwierając szerzej drzwi i wpuszczając mnie do środka
-nie dziękuję- urocza kobietka. Zaprowadziła mnie do salonu i ugościła
-więc jak ci na imię słoneczko?- zapytała ale nie zdążyłam odpowiedzieć bo do pokoju wszedł Daniel. Spojrzał na mnie zaskoczony
-Eleonora? Wszystko okej?- zapytał
-tak, możemy porozmawiać?- coraz bardziej bałam się co się stanie jeśli mu powiem, a jeśli mnie wyda?
Pokiwał głową i machnął ręką dając znak żebym poszła za nim. Weszliśmy do jego pokoju, był dosyć spory, niebieski i ładnie urządzony
-więc o co chodzi?- zapytał siadając na łóżku
-jesteśmy przyjaciółmi?- zapytałam na co bez zastanowienia pokiwał głową. Usiadłam obok niego
-więc muszę ci coś powiedzieć- wzięłam oddech a jedyne uczucie jakie czułam to strach. Daniel chwycił mnie za rękę
-cokolwiek nie powiesz ja będę z tobą- dodał mi odwagi. Wzięłam głęboki wdech
-więc, jestem fioletowym Gimocem ale za pomocą czaru zmieniłam kolor mocy, Aron nie jest synem Białej Damy a siostrzeńcem Astranta i Gimoca z legendy i byłam w szpitalu bo zaatakował mnie Astrant który jest ich synem i ten Astrant to Kamil. Błagam nie wydaj mnie- powiedziałam bardzo szybko na jednym oddechu.
Widziałam jak Daniel walczy w środku by coś powiedzieć
-wiedziałem- wytrzeszczyłam na niego oczy
-jak to?- nie mogłam uwierzyć. Uśmiechnął się
-może nie byłem pewny ale podejrzewałem że jesteś fioletowa a Kamil był jakiś podejrzany, tylko to o Aronie to nowość. Mam coś jeszcze, pamiętasz jak mówiłaś mi i Jai'owi że zastanawia cię co jest za żywopłotem? Ja już wiem, dlatego tyle się nie widzieliśmy. Za żywopłotem jest więzienie Astrantów.
Zaskoczyła was reakcja Daniela? Mam nadzieję że tak a w głowie mam jeszcze więcej zaskakujących pomysłów ~ ImFA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top