Rozdział 23
*poprawiony*
Leżałam w łóżku myśląc o wszystkich moich odkryciach.
Aron i jego rodzina, Kamil dzieckiem zakazanych małżonków. Kolejna myśl wpadła mi tego wieczoru do głowy, kolejne odkrycie, skoro ojciec Kamila jest wujkiem Arona to oni, oni są kuzynami!
Muszę się uspokoić i zacząć uczyć do ćwiczeń z Kamilem a z Aronem pogadam jutro po śniadaniu.
Podeszłam do szafy wyciągając książkę i wróciłam z nią na łóżko, otworzyłam pierwszą stronę drugiej części, czytając pierwsze zaklęcie. Jednak nie mogłam się skupić, potrząsnęłam głową czytając tekst zaklęcia trzeci raz.
Polegało ono na podnoszeniu przedmiotów. Okazało się że działa bardzo silnie ze względu na kolor więc trzeba myśleć konkretnie z każdym szczegółem.
Przeszłam do następnego zaklęcia po 20 minutach, to spodobało mi się bardzo chociaż było zwyczajne jak dla fioletowych, zaklęcie materializacji czegoś przed twarzą. Przeczytałam połowę części kiedy słońce zaczynało wschodzić a ja nie spałam wcale
-dziękuje- pogłaskałam grzbiet książki a ona zniknęła.
Położyłam się nabuzowana zaklęciami. Zamknęłam oczy odpływając w przyjemną krainę snów.
-wstawaj słoneczko!- ktoś się na mnie rzucił, przerażona otworzyłam szeroko oczy krzycząc i wymachując rękami. Obrona!
Poczułam przypływ energii kiedy ciało na mnie oderwało się w górę. Czar podnoszący, musiałam go przeczytać w książce. Spojrzałam na moje ręce z walącym sercem, były pomarańczowe ale nie miałam soczewek, znów przypływ energii
-El, przepraszam że cie wystraszyłem, postaw mnie- krzyknął Jai, w jednej chwili mgła zniknęła a Jai upadł. Prosto na mnie
-ała- odezwałam się po chwili
-ups- powiedział podnosząc głowę.
Był naprzeciw mojej twarzy i to niebezpiecznie blisko, zrobiło mi się ciepło, czułam że zaraz zrobię się czerwona. Jego twarz zaczęła zbliżać się do mojej, jego serce waliło tak jak moje, czułam to. Był teraz bardzo blisko, czułam jego miętowy oddech na wargach
-przeszkadzam?- zapytał Aron z chamskim uśmiechem na twarzy.
Jai oderwał się od mnie jak oparzony, ja podniosłam się powoli, mówiąc sobie w głowie że muszę zachować godność. Otrzepałam piżamę
-nie przeszkadzasz- powiedział ku mojemu zdziwieniu Jai, Aron spojrzał na niego równie zaskoczony -pójdę już- blondyn wyszedł. Odprowadziłam go wzrokiem
-czyli przeszkadzam czy nie?- zapytał znów Aron, nie sądziłam że można być tak irytującym
-nie- powiedziałam trochę oschle -poczekaj ubiorę się- poszłam w stronę łazienki
-tak wyglądasz całkiem dobrze- mruknął czarnowłosy.
Zatrzymałam się przed łazienką i zawróciłam do szafy
-z łaski swojej zamknij drzwi- otworzyłam szafę i spojrzałam na siebie w wiszącym na niej lustrze.
No tak, moja piżama podobała się Aronowi bo były to tylko majtki i koszulka, w dodatku jego koszulka, a moje włosy wyglądały jak gniazdo.
W takiej kompozycji z podbitymi z niewyspania oczami wyglądałam jak po dzikiej szalonej nocy z chłopakiem typu Aron. Usłyszałam jego śmiech
-Jai był u ciebie na noc czy zawsze tak wyglądasz?- wywróciłam oczami i chwyciłam ubrania. Doprowadziłam się do porządku w pięć minut
-co robiłaś w nocy?- zapytał nadal z swoim uśmiechem dupka Aron.
Znów wywróciłam oczami, chwycił mnie za ramiona, tak jak wtedy kiedy rzuciłam nim o ścianę
-możesz przestać- zbliżył swoje usta do mojego ucha, zaśmiałam się okrutnie, nachyliłam nad jego uchem
-kochanie, czy mam znowu rzucić tobą o ścianę?- szepnęłam dotykając wargą jego ucha.
Chłopak zesztywniał cały jak zaczarowany. Odsunął się powoli z uchylonymi ustami
-spóźnimy się na śniadanie- powiedziałam uroczym głosem i poszłam w stronę jadalni.
Spodobał mi się efekt mojego zachowania w stosunku do Arona, nie sądziłam że tak potrafię ale ułatwiło mi to dzisiaj życie. Usiadłam obok niego przy stole
-słuchaj- powiedziałam po kilkunastu minutach zwracając jego uwagę -wiem, wiem wszystko, o twoim bracie i takie tam- szepnęłam powoli i spokojnie
-nie pogadamy o tym tutaj, widzimy się za 20 minut na 5 piętrze przy schodach na lewo za obrazem- wstał pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Momentalnie wszystkie oczy przeniosły się na mnie, spojrzałam tylko na Daniela ale on jako chyba jedyny głowę miał skierowaną w dół, chwilę potem poszukałam wzrokiem Jai'a ale kiedy nasze oczy się spotkały odwrócił wzrok.
Za dobrze to nie wyglądało, prawie mnie pocałował a teraz dałam się jak gdyby nigdy nic pocałować jego bratu.
Wstałam od stołu zostawiając nie ruszoną owsiankę. Wczłapałam się na piąte piętro, było dziwne, emanowało energią, spojrzałam na dłonie idąc obok jakiejś starej zbroi, były pomarańczowe.
Przyjrzałam się moim oczom w odbiciu metalowego pancerza i ku mojemu zdziwieniu też były pomarańczowe pomyślałam że w fioletowych mi ładniej i w oka mgnieniu takie były. Zmieniłam je na pomarańczowe przyglądając się im dokładniej. Poszłam dalej szukając obrazu, spojrzałam na ścianę z prawej strony kiedy ktoś pociągnął mnie z lewej strony, jednak nie krzyknęłam.
Aron wciągnął mnie za czerwoną kotarę i położył palec na usta każąc być cicho. Szliśmy po krętych, wąskich schodach, dotarliśmy na górę w piętnaście minut. Miejsce do którego mnie zabrał było piękne, biała zburzona wieża bez dachu, niebieskie bezchmurne niebo i dwie pufy przy samej krawędzi
-wow- powiedziałam oczarowana, patrząc na pufy. Obie były wymodelowane na dwie osoby
-to dlatego tyle dziewczyn na ciebie leci? zabierasz je tutaj kiedy chcesz je zabić?- zaśmiałam się przypominając sobie w głowie film o chłopaku który zabijał dziewczyny kiedy z nimi zrywał
-jeszcze nikogo tu nie zabrałem ale zabiję chętnie- uśmiechnął się.
Kłamał, obie pufy są wymodelowane, usiadł na tej bardziej wklęsłej a na drugiej położył nogi które idealnie pasowały i odciśnięte miejsce. Nie kłamał, jednak.
Podeszłam do krawędzi patrząc w przód bo w jakimś dziwnym momencie z życia dostałam lęku wysokości i to na pewno nie lot za okno z trzeciego piętra.
Odwróciłam się do Arona, siedział patrząc w przód
-więc wiesz że miałem brata?- zapytał na co pokiwałam głową -skąd wiesz?- wstał i podszedł do mnie.
Odwróciłam się do krajobrazu
-nie wiem czemu ale miałam zdjęcie twojej rodziny w aktach na Ziemi, myślałam że to moja rodzina i poszłam się czegoś dowiedzieć do Białej Damy i ona mi powiedziała- chłopak westchnął
-myślisz że mogę być twoją rodziną?- spojrzał przed siebie wkładając ręce do kieszeni
-nie wiem- powiedziałam czując jak kręci mi się w głowie
-wszystko okej?- zapytał zmartwiony Aron
-muszę usiąść- powiedziałam cicho idąc do pufy -muszę odpocząć-
Wiem że rozdział miał być w nocy ale mój kochany internet postanowił zniknąć! Więc rozdział jest dopiero teraz. ~ImFA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top