Rozdział 11


*poprawiony*

Złość ogarniała mój umysł i ogarniała moje ciało, odwróciłam się do Arona i uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową

-a to za co?- zapytał rozmasowując uprzednio uderzone miejsce

-bo jest już umówiona ze mną- zacytowałam lekko go przedrzeźniając. Chłopak zmarszczył brwi

-teraz bynajmniej da ci spokój, nie ma za co- powiedział, pokręciłam głową

-ta jestem umówiona przez JEDEN dzień! A jutro co zrobię?- krzyknęłam -cześć- odwróciłam się i poszłam na piąte piętro.

Chciałam iść do pokoju ale tam gdzieś jest pewnie Felix i Aron też jest na drodze więc poszukam sobie może czegoś o legendach. Zaciekawiła mnie ta o miłości tej kobiety z fioletową mocą i Astranta.
Szłam między alejkami szukając czegokolwiek o tej historii ale niestety nic nie znalazłam, zauważyłam za to Daniela w dziale „Codzienność". Podeszłam po cichu i dotknęłam jego ramienia

-cześć Dan, czego szukasz?- zapytałam zaciekawiona

-cześć, szukam czegoś o ludziach i o Ziemi a ty?- spojrzałam na książki

-chciałam poczytać więcej o tej legendzie, a nie sądzisz że o Ziemi będzie na dziale „Świat"?- podpowiedziałam mu, dlaczego jest tu tyle działów? Jest ich tyle ile rybek w tej rzece, wpadł mi do głowy pomysł

-racja, dział legend jest w „Historii"- poszedł machając mi na pożegnanie.

Zdążyłam już zmienić zdanie na temat tego co chcę czytać ale poszłam na historię, pomyślałam o książce która powie mi o tych rybkach i o rzece.

Czerwona książka z dolnej półki zaświeciła się złotym blaskiem, chwyciłam ją w ręce i wyszłam z biblioteki kierując się do pokoju, jednak przypomniałam sobie o Felixie i Aronie. Zeszłam na parter i wyszłam z książką z zamku idąc w stronę lasu a właściwie nad strumyk. Przytulałam książkę do klatki piersiowej i przeklinałam się w duchu że nie zabrałam peleryny.

Weszłam do lasu, było bardzo cicho i słyszałam tylko szum strumienia i wiatru. Dlaczego tu nie ma ptaków? Usiadłam na skale obok rzeczki i otworzyłam książkę na legendzie którą wcześniej już słyszałam.

Przeczytawszy w książce o tym że nikt nie wie jakie klątwy i ile mocy włożono w stworzenie tego strumienia zaczęłam czytać o rybkach które żyją podobno tylko dzięki tej wodzie, wspaniale byłoby mieć kilka takich w pokoju , zamknęłam książkę i podziękowałam po czym podeszłam do strumienia i zanurzyłam w nim dłonie.

Kilka rybek obracało się w nich, może gdybym nazbierała kamieni znalazła szklaną wazę lub kulę i nabrała wody z rybkami mogłaby je zabrać? Wstałam i pobiegłam do biblioteki jeszcze raz by poczytać o hodowli rybek z rzeki.

Wyszłam z biblioteki z nową bardzo przydatną mi teraz wiedzą na temat hodowli złoto-niebieskich podwodnych stworzonek. Poszłam na czwarte piętro kierując się do jednego z pokojów w których można znaleźć wszystko, uchyliłam cicho drewniane drzwi.

Przeszłam na środek tej rupieciarni i zamknęłam oczy wyobrażając sobie szklaną kulę, otworzyłam zamknięte powieki a przed mną lewitowały szkliste akwaria.

Chwyciłam jedno z większych odstawiając w myślach na ziemię resztę i wyszłam po cichu z sali.

Szłam spokojnie po schodach w dół kiedy na drugim piętrze usłyszałam śmiech Amandy i Felix'a

-nie jest łatwa- powiedziała rudowłosa dziewczyna

-to tylko więcej zabawy- odpowiedział jej chłopak i usłyszałam zbliżające się kroki.

Poszłam szybko na dół, wychodząc z zamku rozglądałam się zastanawiając jak wytłumaczyć się kiedy ktoś zapyta skąd mam rybki.

W lesie dotarło do mnie że tak naprawdę nikt nie wie że istnieją i śmiało mogę mówić że mam je z Ziemi. Będąc niedaleko rzeczki rozejrzałam się powoli upewniając się że nie jestem śledzona, spojrzałam na zegarek który wskazywał na godzinę 13:00. Zebrałam trochę kamyczków do akwarium i wsypałam je na dno. Postawiłam kulę przy brzegu, złączyłam ręce i zanurzyłam je w chłodnym strumyku

-mieć takie piękno na własność- westchnęłam.

Małe stworzonka kręciły się w moich dłoniach, uśmiechnęłam się pod nosem. Wyciągnęłam ręce razem z wodą, która nie wyciekała tak jak powinna, przeniosłam dłonie nad kulę i wylałam ją delikatnie do środka, rybki pokręciły się i zniknęły. Pojawiły się znów w strumieniu, znów nabrałam wody z nimi do rąk i wlałam do kuli a rybki znów zniknęły.

Kiedy naczynie było prawie pełne stwierdziłam że się poddam, zastukałam paznokciami w szkło, w wodzie pojawiły się cztery rybki. Obserwowałam jak pływają i zrozumiałam że pokażą się na zawołanie, odstukałam znów w kulę a rybki zniknęły. Odstawiłam akwarium na skale, i położyłam się w słońcu nasłuchując szumu rzeki i wiatru, pluskania rybek i szelestu liści. Zapragnęłam ujrzeć znów drzewo za niewidzialną barierą, wstałam i weszłam do rzeki a następnie na jej drugi brzeg.

Stanęłam przed drzewem a do moich uszu dobiegł śpiew ptaków, były to piękne dźwięki. Drzewo to miało jedną gałąź wygiętą w kształt krzesełka, skierowałam się w jego stronę kiedy przed mną upadł ptak.

Był to ptak o zielonych skrzydłach i brązowym brzuchu oraz dziobie, był martwy. Cofnęłam się gwałtownie wpadając do rzeki, wyszłam z niej, chwyciłam akwarium i pobiegłam do zamku.

Wpadłam zdyszana do pokoju dziwiąc się że nie rozlałam ani kropli wody z rzeki, ustawiłam kulę na biurku. Zdjęłam buty i rzuciłam się na łóżko rozmyślając o martwym ptaku który spadł mi z nieba, zaczęłam odpływać w krainę snów kiedy dostałam z poduszki

-ej! Nie ładnie to tak budzić śpiącą królewnę rzucając w nią poduszką!- warknęłam na napastnika.

Słyszałam kroki a potem poczułam że łóżko ugina się pod czyimś ciężarem

-nie wyglądasz jak królewna- zaśmiał się męski głos.

Chwyciłam mocno poduszkę i trzepnęłam ją z całej siły w głowę Arona

-to tak się bawimy?- poczułam że użył mocy bo moje ciało skrępowane lewitowało nad łóżkiem a po chwili za oknem.

Cieszyłam się z tego że nie mogłam spojrzeć w dół kiedy ten dupek obrócił mnie twarzą do ziemi która jest trzy pieta niżej

-Czy mógłbyś odstawić mnie z powrotem do łóżka?- zapytałam łagodnie choć w mojej głowie słyszałam krzyk, poczułam że ruszam się w kierunku okna i zatrzymałam ponownie

-powiedz proszę- zaśmiał się Aron.

Czy on jest poważny? Chce żebym go prosiła o to by odstawił mnie na miejsce? Obserwowałam miasteczko wyglądające jak mrowisko zastanawiając się co kryje się za lasem, schodami i żywopłotem który je otacza

-proszę odstaw mnie- powiedziałam i znów poczułam ruch, nagle rozluźnienie a potem mocny wiatr od dołu i zdałam sobie sprawę z tego że spadam.

Jak myślicie czy Eleonora ma szanse na ratunek? Czy może zginie tak szybko? ~ImFA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top