Rozdział 17


*poprawiony*

Aron starał się mnie dogonić choć z całą zawziętością próbowałam go ignorować, weszłam już na moje trzecie piętro i szłam w kierunku pokoju.

Niespodziewanie Aron podbiegł do mnie a jego ramiona otuliły moje ciało, cała się napięłam i stojąc sztywno odezwałam się bezbarwnym głosem

-eee, co ty robisz?- chłopak odsunął się od mnie a ja spojrzałam w stronę schodów.

Zobaczyłam tylko znikającą za ścianą głowę pełną rudych włosów i zieloną miniówkę, Amanda. Mocno odepchnęłam czarnowłosego chłopaka, chociaż i tak nim to nie ruszyło

-serio? Aż taki z ciebie dupek?- zapytałam zirytowana, Aron spuścił głowę w dół wciąż patrząc mi w oczy i uśmiechając się uroczo.

Odwróciłam się na pięcie i weszłam do pokoju trzaskając drzwiami przed jego twarzą. Głośne walenie w drzwi wypełniało przestrzeń mojego pokoju

-otwórz, wytłumaczę ci to- krzyczał chłopak.

Głowa zaczęła mnie boleć, czy nie dałoby się jakoś wyciszyć jego głupiego głosu? Wyobraziłam sobie tarczę wyciszającą w drzwiach i cały ten hałas ustał, odetchnęłam z ulgą i usiadałam na parapecie. Spojrzałam na polanę i poczułam piekące łzy w moich oczach, chociaż nie spodziewałam się czegoś więcej po Aronie czułam się wykorzystana, bezradna.

Czułam pustkę w sobie kiedy pomyślałam że jestem zapomniana przez tamten świat, świat w którym wszystko było proste, w którym nie miałam rodziców ale miałam prawdziwą przyjaciółkę której wymazałam pamięć. Dlaczego to zrobiłam?

Nigdy nie chciałam kończyć tej przyjaźni, nigdy nie chciałam być przez nią zapomniana a teraz czuje że dziewięć lat naszej wspaniałej przyjaźni poszło na marne i wiem że tego nie odkręcę. Kilka łez kapnęło na moje dłonie, znów spojrzałam niewyraźnie na polanę. Przypomniałam sobie mój sen, widok całujących się Amandy i Jai'a i Karoliny z Aronem, bezwładne ciało Daniela. Tak wyobrażałam sobie przyszłość?
Zawsze sama, wykorzystana, cierpiąca, inna, sprawiająca innym ból, spojrzałam za okno.

Nad lasem krążył biały ptak, chmury przesuwały się leniwie po niebie. Nie lubię płakać, nie mogę płakać, okazać komuś słabość nawet samej sobie. Otarłam łzy, poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą i zatuszować podpuchnięte oczy. Wyszłam z pokoju wpadając prosto na Jai'a

-przepraszam- powiedziałam w miarę normalnym tonem, chłopak uśmiechnął się i z troską ujął moją dłoń. Przyłożył ją delikatnie do klatki piersiowej a ja spojrzałam mu w oczy

-wszystko w porządku?- zapytał opuszczając moją dłoń, miałam ochotę rozpłakać się tu przed nim, rozsypać.

Poczułam piekące łzy w oczach, które chcą się wydostać na zewnątrz, jednak nakazałam sobie wziąć się w garść i pokiwałam potwierdzająco głową. Jai rozłożył ramiona, bez namysłu przywarłam do jego ciepłego ciała kładąc mu ręce na szyi, jego dłonie pomasowały moje plecy zjeżdżając na ich dół. Jego uścisk był jak herbata w deszczowy dzień- ciepły i podnoszący na duchu, trzymał mnie tak jakbym była z szkła i miała się rozbić jednocześnie tak żebym nie rozkruszyła się w jego ramionach. Położyłam głowę na jego ramieniu zamykając oczy

-dziękuje, tego potrzebowałam- wyszeptałam mu do ucha chcąc żeby czas się zatrzymał

-zawsze służę pomocą- odszeptał.

Odsunęłam się od niego powoli, uśmiechnęłam ciepło i poszłam wzdłuż korytarza do pokoju Karoliny.

Blondynka otworzyła mi drzwi i wciągnęła do pokoju jednym solidnym szarpnięciem

-dobrze że jesteś! Już myślałam że nie chcesz z mną lecieć- wyrzuciła ręce do góry pokazując mi dwie pary wysokich butów -które ubrać żebym była seksowną ludzką dziewczyną?- zapytała śmiejąc się i robiąc minę podobną do Amandy.

Kiwnęłam głową na granatowe koturny które idealnie pasowały do jej płaszcza i pomarańczowego eleganckiego sweterka. Wyszłyśmy z pokoju i szybkim tempem poszłyśmy do szklanego drzewa przeniku, w drodze opowiedziałam w skrócie o całym moim dniu. Karolina zatrzymała się

-czekaj, że co?- zapytała z piskiem -czyli, żebym dobrze zrozumiała, przytuliłaś obu, OBU, braci Forks w jednym dniu?- pokiwałam głową dziwiąc się jej reakcji -to niezłe combo jak na dzisiaj- zaśmiała się i znów poszłyśmy dalej.

Przy drzewie byłyśmy w dziesięć minut, ustaliłyśmy że lecimy do parku Letniego koło galerii w moim starym mieście. Położyłyśmy dłonie na szkle, poczułam lekki wiatr. Wylądowałyśmy przy jednym większym drzewie tuż za ławką, Karolina otrzepała się i wyprostowała udając damę. Zaśmiałam się

-tam czeka spełnienie twych pragnień o pani- wskazałam dłonią na galerię handlową, blondynka podskoczyła i zaklaskała entuzjastyczne.

Poszłyśmy a raczej pobiegłyśmy w stronę dużego budynku, drzwi rozsunęły się pokazując dwa piętra wspaniałych sklepów i co najważniejsze sklepu z ciastkami pani Danieli!

Tak, moja była opiekunka sprzedawała w galerii najlepsze ciastka pod słońcem, powiedziałam Karolinie że za dwie godziny spotkamy się w McDonaldzie i obie poszłyśmy w dwie różne strony.

Poszłam na pierwsze piętro prosto do „Magicznych okruszków", kiedy weszłam przez drzwi zadzwonił dzwoneczek sygnalizujący o nowym kliencie. Podeszłam do półki zastanawiając się co wybrać

-mogę w czymś pomóc?- głos Moniki dobiegł moich uszu, nie mogłam przegapić okazji żeby z nią porozmawiać

-wydaje mi się że tak, jestem tu przejazdem i zastanawiam się które ciastka wybrać- powiedziałam patrząc w jej oczy z pragnieniem żeby sobie przypomniała

-hmm... polecam pieguski, są z kawałkami czekolady i osobiście bardzo je lubię- powiedziała normalnym tonem niszcząc moją złudną nadzieję.

Pokiwałam głową chwytając woreczek od ciastek kiedy ręka Moniki powstrzymała mnie, moja nadzieja wróciła tak szybko że aż wzięłam głośny oddech

-dam Ci w specjalnym pudełeczku- poszła do blatu a ja pomyślałam że pamięć jest brutalem -czy my się nie znamy?- zapytała unosząc głowę i podając mi pudełko

-nie wydaje mi się chyba może kogoś ci przypominam- wyjęłam z kieszeni pieniądze pamiętając cenę

-chyba tak ale nie pamiętam kogo to pewnie nikt ważny. Dziękuje- powiedziała a moje serce roztrzaskało się na miliony kawałków.

Wyszłam ze sklepu i poszłam szukać Karoliny chcąc jak najszybciej być w domu. Wędrując między sklepami zobaczyłam znajomą rudą głowę i zieloną miniówkę, podeszłam bliżej chcąc podsłuchać

-Jai się załamie jak mu powiem a Aron, ach znajdzie pocieszenie w moich ramionach- mówiła z przejęciem gestykulując

-ale właściwe to co chcesz im powiedzieć?- zapytała Laura, siostra Felix'a.

Dziewczyny usiadły w jakiejś kawiarence a ja stolik za nimi, zasłaniając się kartą dań. Amanda ucichła poważnie zastanawiając się nad odpowiedzią

-no wiesz, powiem że ich zdradza, nie wiem co oni w niej widzą!- nagle wybuchła -taka milutka Eleonora, szkoda tylko że udaje, sama widziałam jak najpierw przytulała Arona a potem Jai'a i to nie było zwykłe przytulenie- powiedziała a Laura kiwała głową

-ja widziałam jak wciągnęła Daniela do pokoju z koszulkę- czarnoskóra dziewczyna uśmiechnęła się w stronę przyjaciółki.

Stwierdziłam że już wystarczy mi podsłuchiwań więc dopiłam herbatę którą nie wiem kiedy zamówiłam i poszłam na miejsce spotkania. Karolina już na mnie czekała, pokiwałam jej dłonią nie chcąc przeciskać się przez tłum.

Wyszłyśmy z galerii i poszłyśmy w stronę parku, blondynka pokazała mi swoją uroczą piżamkę a ja opowiedziałam o podsłuchaniu Amandy i Laury. Usiadłyśmy chwilę na ławce

-czyli że Amanda widziała jak przytulasz obu a Laura wymyśliła jeszcze że wciągnęłaś Daniela do pokoju?- chwilę zamilkłam patrząc na fontannę

-nie wymyśliła, wciągnęłam go do pokoju za koszulkę- w miarę moich słów oczy Karoliny otwierały się szerzej -ale tylko po to żeby dokopać Aronowi i tak wiem ze nie powinnam wykorzystywać do tego Dana- dokończyłam zdanie szybko zanim oczy koleżanki nie wypały jej z czaszki.

Obróciła głowę w obie strony rozglądając się czy ktoś nie idzie a kiedy była pewna że jest pusto krzyknęła

-że co?!- więc musiałam wytłumaczyć jej wszystko od nowa.

Przyjęła to tym razem lepiej chodź z złością że jej nie powiedziałam i spokojnie wróciłyśmy do domu.

Niedługo zacznie się dziać, mam już co nie co przygotowane teraz tylko poprawki! ~ImFA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top