11

Bohaterowie z tego opowiadanie nie mają nic wspólnego z tymi z Lush Life. Piszę w przypadku wątpliwości co do Venny itd.

Weszliśmy z Zaynem ramie w ramie do szkoły. Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się pokrzepiająco. Nie byliśmy tu od kilku miesięcy. Weszliśmy do klasy od biologii, od razu przy mnie stanęła Venna i Liz.

- Gdzie ty byłeś? - zapytała mnie od razu Venna.

- Wszystko w porządku? - Liz dotknęła mojego ramienia. Zayn widząc ta sytuacje ruszył do swojej ławki z tyłu klasy. Patrzyłem na niego chwilę aż spojrzałem na Vennę i Liz.

- Jest okay.. - odpowiedziałem ale to im nie wystarczyło. Wciąż mnie zagadywały, po dzwonku na lekcje, zamiast usiąść z Liz, czyli tak jak siedziałem wcześniej, poszedłem do Zayna. Klasa patrzyła na mnie zdziwiona, ale nie zwróciłem na to uwagi. Chciałem siedzieć z moim chłopakiem, więc z nim siedzę i nie obchodzi mnie co myślą inny. Uśmiechnąłem się do niego, oddałem delikatnie uśmiech. Każdą lekcje i przerwę spędzałem z nim mimo iż prawie nawet nie rozmawialiśmy. Po prostu siedzieliśmy obok siebie. Gdy ruszyłem do toalety, Louis poszedł za mną.

- Hej - uśmiechnąłem się do niego lekko. Miał dziwną minę - Coś się stało?

- Od kiedy jesteś najlepszym przyjacielem Malika? - spytał mrużąc oczy. Zamrugałem killa razy a mój uśmiech zniknął na jego zimny ton.

- To raczej nie twoja sprawa - powiedziałem wchodząc do kabiny, oparłem się o drzwi.

- Jeżeli wciąż chcesz się z nami kolegować, lepiej sobie go odpuść.

Otworzyłem drzwi i spojrzałem na Louisa.

- Co? Mam wybierać między przyjacielem a grupką znajomych? - patrzyłem na niego z niedowierzaniem. To absurd. Zawsze wybrałbym Zayna.

- Zayn jest popieprzony, jest przeciw całej klasie. Jesteś z nim, jesteś przeciw nam - wysyczał patrząc mi w oczy.

- Mam Was gdzieś - powiedziałem zgodnie z prawdą - Nie masz pojęcia jak odetchnąłem gdy przez te kilka tygodni jak nie musiałem tu przychodzić. Wszyscy jesteście cholernie fałszywi - wyszedłem z toalety i wróciłem do Zayna. Spojrzał na mnie.

- W porządku? - spytał cicho. Potrząsnął głową.

- Chcę stąd iść - wyszeptałem zerkając nerwowo na Louisa mówiącego coś do Venny i Liz - Proszę Zayn..

- Chodź - wziął plecak, a ja swój. Wyszliśmy z klasy, potem ze szkoły. Zawędrowaliśmy nad jezioro. Usiedliśmy na trawie, przytuliłem się mocno do Zayna.

- Kazali mi.. Kazał mi wybierać między tobą a resztą klasy. Że pożałuję tego że przyjaźnię się z tobą.. - w moich oczach wezbrały łzy - Nienawidzę ich. I boję się że powtórzy się sytacja z mojej poprzedniej klasy. Wszyscy mnie nienawidzili..

- To dlatego? - spytał przesuwając palcem po moich zakrytych bluzą nadgarstkach. Kiwnąlem głową - Nie musimy tam chodzić. Poszliśmy bo chciałeś. To że mnie nienawidzą.. przyzwyczaiłem się, nauczyłem się ich ignorować.

- Ale ja tak nie potrafię. Przejmuję się wszystkim i wszystkimi.. - wyszeptałem drżącym od łez głosem.

- Bo jesteś delikatny - pogłaskał mnie po policzku - A ludzie to wykorzystują.

- Nienawidzę ludzi - sapnąłem zły jak i smutny - Chciałbym żeby to wszystko się skończyło. Chciałbym umrzeć, nie radzę sobie z tym życiem.

- Więc zróbmy to.

- C-co? - usiadłem ocierając łzy, spojrzałem na niego. Położył dłoń na moim policzku.

- Zrobimy to razem. Jeżeli pragniesz umrzeć, umrę z tobą - pocałował mnie w czoło - Nie zostawię cię samego. Ty nie zostawisz mnie. Dlatego skończyny nasze okropne życie razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top