Żyli długo i szczęśliwie

Kłamali. Wszyscy tutaj kłamią. Pani w dziwnym mundurze obiecała, że mamusia będzie tu na mnie czekać. Ale jej tu nie ma. Nie podoba mi się tu, chce do domu. Jakaś grubsza pani kazała mi iść na sale gdzie jest dużo dzieci. Wszyscy się bawią, ale ja nie chce. Poczekam na mamusie. Hej, jaki słodki miś!

-Zostaw! Jest mój. -jakiś chłopczyk od razu wyrwał mi go z rąk gdy wzięłam pluszaka. Spojrzałam na niego, był starszy ode mnie. Ale ja sie chciałam tylko pobawić z misiem..

-Przepraszam..- powiedziałam cicho odsuwając sie powoli, ale zatrzymał mnie.

-Czekaj.. -spojrzał niepewnie na misia i wyciągnął go w moją stronę- Tobie sie chyba bardziej przyda. -wzięłam niepewnie pluszaka w rączki i przytuliłam patrząc niepewnie na chłopaka-Jestem Cameron. A ty?-posłał mi lekki uśmiech. Podobają mi sie dołeczki w jego policzkach.

-Lizzy.. -powiedziałam cicho tuląc nadal misia.

-Ciebie też porzucili?-spytał siadając pod ścianą obok mnie.

-Mamusia zaraz po mnie przyjedzie i wrócę do domu -uśmiechnęłam sie na samą myśl że zaraz przytulę się do mamusi. Cameron zaśmiał sie kręcąc głową.

-Tobie też tak powiedzieli? Nikt po ciebie nie przyjedzie, chyba że rodzina zastępcza.

Zmrużyłam lekko brwi bo nie wiedziałam o co mu chodzi. Rodzina zastępcza? Po co, przecież mam swoją..

-Nieprawda, pani mi powiedziała, że mamusia będzie tu na mnie czekać. Jeszcze jej nie ma ale niedługo przyjedzie. Zawsze po mnie wraca.. -wymamrotałam tuląc do siebie misia. Chłopak westchnął ciężko kręcąc głową.

-Twoja mama albo cie porzuciła albo.. coś jej się stało. Inaczej by cie tu nie przywozili. Przykro mi, ale nikt po ciebie nie przyjedzie.- powiedział patrząc na mnie uważnie. Zdenerwował mnie, czemu mówi takie rzeczy?

-Nie kłam! Nie wolno kłamać, to nieładnie. Wiem, że po mnie przyjedzie, tamta pani mi to obiecała, musi po mnie przyjechać!-powiedziałam szybko odsuwając sie od chłopaka. Chciał już coś powiedzieć, ale do sali weszła jakaś starsza pani. Miała surowy wyraz twarzy, nie podoba mi sie. Cameron widząc ją od razu wstał i pociągnął moją ręke żebym też wstała.

-Puść to boli- syknęłam cicho z bólu bo mocno ściskał moją ręke.

-Na obiad. Już! - kobieta podniosła głos patrząc na wszystkich surowo. Dzieci wyszły pospiesznie z sali jakby sie jej bały, ale ja nie chciałam. Musiałam tam zostać i czekać na mamusie, ale Cameron ciągnął mnie w strone drzwi.

-Chodź, szybko- syknął cicho patrząc nerwowo na kobiete która w końcu spojrzała na nas.-no chodź! -pociągnął mnie mocniej do drzwi. Chciałam mu sie wyrwać, nie chciałam nigdzie isć, ale trzymał mnie mocno, więc po chwili sie poddałam. Przeszliśmy szybko obok kobiety i poszliśmy do innej sali ze stołami. Wszystkie dzieci już jadły, w ciszy, usiadłam z Cameronem przy jednym ze stolików i spojrzałam na talerz.

-Nie jestem głodna..- wymamrotałam tuląc ciągle misia.

-Zjedz chociaż troche żeby nie zauważyła -powiedział chłopak jedząc powoli z wzrokiem w talerzu. Spojrzałam na kobietę, która teraz stała przy drzwiach obserwując nas wszystkich.

-Kto to?-spytałam cicho patrząc na nią.

-Nasza opiekunka. Lepiej jej nie denerwuj, jest strasznie surowa- powiedział cicho jedząc nadal, ale ja nie byłam głodna. Nie chciałam tu nic jeść, więc tylko siedziałam z wzrokiem utkwionym w blacie stołu i tuląc nadal miśka. Po chwili poczułam jak ktoś pociąga mnie mocno za koszulke więc upadłam na podłogę z głuchym jękiem.

-Nie wyraziłam sie jasno mówiąc że macie wszystko zjeść?-usłyszałam surowy głos opiekunki. Wstałam powoli i spojrzałam na nią z dołu.

-Nie jestem głodna proszę pani..-powiedziałam cicho tuląc mocniej misia. Przestraszyła mnie. Pociągnęła mnie mocno za ramie wbijając palce w moją skóre. Zacisnęłam oczy i pisnęłam cicho z bólu.

-Zostaw ją!-powiedział szybko Cameron wstając od stołu i stanął przede mną osłaniając mnie przed opiekunką.

-Dwie kąski na jednym ogniu. Pieprzeni gówniarze- syknęła i pociągnęła go i mnie za koszulki do wyjścia z sali. Spojrzałam szybko na Camerona przestraszona ale on tylko posłał mi pocieszający uśmiech. Widziałam to, on też sie bał.. Co ona nam zrobi? Chce do mamusi.. 

W końcu puściła nas przy drzwiach do kolejnego pomieszczenia. Otworzyła je i wepchnęła tam Camerona. Spojrzałam na nią i odsunęłam sie szybko otwierając szeroko oczy. Podeszła do mnie powoli i ścisnęła mocno moje policzki w jednej dłoni. Skrzywiłam sie z cichym szlochem.

-Masz sie mnie gówniaro słuchać-syknęła nachylając sie nade mną-albo będziesz tak kończyła codziennie -odsunęła dłoń ale po chwili wylądowała na moim policzku z głośnym plaskiem. Upadłam na podłoge z głośnym płaczem zaciskając oczy.

-Nic ci nie zrobiła!-krzyknął Camern wstając szybko z podłogi, ale jego też uderzyła. Wepchnęła naszą dwójke do ciasnego pomieszczenia i zamknęła drzwi na klucz. Skuliłam sie z głośnym płaczem obejmując nogi ramionami i schowałam twarz w kolanach szlochając. Po chwili poczułam jak Cameron mnie do siebie lekko przytula kołysząc sie ze mną. Uspokajało mnie to i po chwili już tylko cicho szlochałam.

-Nie chce tu być..-wyszeptałam- boje sie ciemności..

-Przy mnie nic ci sie nie stanie. Nie pozwole żeby zrobiła to jeszcze raz - powiedział cicho głaszcząc moje plecy. 

-Opowiesz mi bajke..?-Spytałam cicho po chwili. Poczułam jak sie lekko uśmiecha, ale przez ciemność tego nie widziałam.

-Okej, postaram sie..  Wiec dawno temu, żył sobie pewien szczęśliwy chłopiec, miał wszystko co chciał oprócz jednego najważniejszego, miłości. Pewnego razu jego rodzice zniknęli i nigdy i nigdzie sie juz nie pojawili. Było mu przykro i czuł ze naprawde nikt nie potrzebuje go na tym świecie, ale któregoś dnia obiecał sobie ze wyrośnie na dużego mężczyznę i pokaże im wszystkim ze jest silny, ze radzi sobie i nic mu nie przeszkodzi w osiągnięciu swojego celu               -powiedział cicho- zawsze trzeba być silnym, nie wiadomo co cie czeka-szepnął. Zmrużyłam lekko brwi.

-Ale w każdej bajce powinna być jeszcze księżniczka. Nie umiesz opowiadać bajek.-mruknęłam. Zawsze przecież w bajkach książe spotyka księżniczke i żyją długo i szczęśliwie. Prawda? Usłyszałam jak cicho sie śmieje.

-Dobrze, więc gdy dorósł, znalazł swoją księżniczkę która potrzebowała jego pomocy i ją uratował, zakochali sie w sobie i żyli długo i szczęśliwie. Lepiej?

Pokiwałam głową z lekkim uśmiechem i przymknęłam oczy.

-Lepiej..-powiedziałam cicho i zasnęłam wtulona w niego po chwili zapominając o piekącym policzku. Jeszcze go nauczę opowiadać dobre bajki.





*********

Troche przystopowałam od razu po pierwszym rozdziale, świetnie co? Miałam troche na głowie, ale myśle, że teraz będę dodawała rozdziały już częściej, obiecuje! 

Do następnego!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top