Mamusia niedługo przyjedzie..

-Spokojnie kochanie, jesteś już bezpieczna -jakaś pani w dziwnym ubraniu ciągle namawiała mnie do opuszczenia mojej bezpiecznej kryjówki. Nie chce jej. Chcę moją mame. Gdzie jest moja mamusia? -Nic ci już nie grozi, zabierzemy cie stąd skarbie, dobrze? -wyciągnęła do mnie dłoń z ciepłym uśmiechem. Schowałam się jeszcze bardziej zaciskając oczka. 

-Chce mamusie.. -wyszeptałam cichutko i spojrzałam na nią. Zrobiła dziwną minę, jakby była smutna. Ale chyba nie powiedziałam nic smutnego, chce moją mamusie, chce żeby mnie przytuliła i zaśpiewała mi kołysankę, jak zawsze - Gdzie jest moja mamusia? 

-Skarbie, musimy Cie stąd zabrać. Mamusia niedługo tu przyjedzie po Ciebie, obiecuje, ale teraz musisz pojechać z nami - powiedziała delikatnie. Zmrużyłam nieufnie brewki, nie chciałam z nią iść.. Ale powiedziała, że mamusia przyjedzie. Wstałam powoli a ona owinęła mnie kocem i wzięła na ręce wyciągając z szafy. Zobaczyłam, że w domu jest dużo dziwnych osób, ubranych w te same ubrania co ta pani, ale nigdzie nie widziałam mamusi. Przeszłyśmy z panią przez kuchnię, do wyjścia z domu, wszędzie były porozwalane nasze meble a na środku leżał jakiś dziwny czarny worek. Był długi a przy nim stało kilku panów w takich samych strojach. 

-Co to?-spytałam cichutko patrząc na worek, ale pani szybko mnie wyprowadziła z domu.

-To nic takiego, nie przejmuj sie - uśmiechnęła się ciepło i wsiadła ze mną do samochodu, stało tu kilka takich samych i świeciły im się niebiesko-czerwone światła. Przetarłam piąstką oczy gdy posadziła mnie na fotelu i skuliłam się lekko. Do samochodu wsiadło jeszcze dwóch panów i odjechaliśmy spod domu, nie wiedziałam gdzie, ale pani ciągle mi mówiła że tam będzie mamusia. Chciała mnie przytulić, ale odsunęłam się w kąt. Jestem śpiąca, nie chce zasnąć, chce już być z mamusią. Próbuje nie zasypiać, ale samochód przyjemnie się kołysze, a ja razem z nim. Pani powiedziała, żebym poszła spać, a jak tylko dojedziemy na miejsce to mnie obudzi. Nie chcę, żeby ona mnie budziła. Chce wrócić do mamy, ale nie mam już siły i zasypiam otulona szczelnie kocem..


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top