25.

Rok później

- TO MOJE WESELE I TO JA BĘDĘ DECYDOWAĆ CO PUŚCI DJ - Ryknął Josh. - ŻADNEGO JOZIN Z BAZIN
- PROSZĘ PROSZĘ PROSZĘ - Błagał go Brad, trzymając na rękach Juana. - ZRÓB TO DLA JUANKA
- Dla własnej matki bym tego nie zrobił. - Josh chwycił za rękę swoją pannę młodą i obrażony pociągnął ją na parkiet.
Emma obserwowała to wszystko z bezpiecznej odległości, myśląc sobie, że dziwnie było widzieć pannę młodą w czarnej sukni. Choć może nie powinno jej to dziwić, biorąc pod uwagę upodobania Claudie i to, że było to wesele wampirów.
Emma pogładziła brzuch, zastanawiając się kto pierwszy dołączy do jej osobistego Klubu Ciężarnych - Anastasia, Lilith czy Claudie?
Wzięli z Zachariaszem ślub pół roku temu. Jej narzeczony po czterech latach stwierdził, że czas w końcu ją przy sobie uziemić. Doskonale jednak wiedziała, że bardziej skłoniła go do tego jej ciąża.
- Masz celibat do końca swojego pierdolonego życia - Gdy się dowiedziała, rzuciła mu w twarz zdjęciem usg. Naprawdę wierzyła, że po Zoe nie będą mieć już więcej dzieci, ale Zachariasz jak zwykle musiał jej wywinąć jakiś numer. I to bliźniaki.
Nie tylko oni bawili się w powiększanie rodziny. Nathanielowi tacierzyństwo spodobało się tak bardzo, że zdecydowali się na drugie dziecko. I tym razem nawet Brad nie musiał go kraść - cztery miesiące temu adoptowali dziewczynkę, Naomi.
- Mam nadzieję, że się wypierdoli. - Odezwał się Jeff, obserwując skomplikowany układ taneczny Josha. Anastasia siedziała obok niego, wtulona w jego ramię. Nikt nie wiedział co oddał za jej powrót do świata żywych, a on sam nie chciał nigdy poruszać tego tematu. Ważne, że byli ze sobą szczęśliwi.
- Nie ogarnę tego na trzeźwo - Gabriel zaczął rozlewać do kieliszków wódkę, licząc na to, że zabawa rozkręci się jeszcze bardziej. Emma wiedziała, że ich rozkręcanie zabawy zawsze kończyło się tragicznie.
- Te, Van Gogh, kiedy w końcu namalujesz mi Słoneczniki? - Odezwał się Zachariasz, a Gabriel tylko zgromił go wzrokiem.
- Może rzucimy mu kotleta? - Jeff zmienił temat. Spojrzał na Griszę, który drzemał w kącie, zmieniony w bestię. Ostatnimi czasy obaj próbowali dostać się do dokumentów Doktora i przywrócić Griszy normalne życie.
- Lepiej nie, jeszcze się wkurwi... - Zachariasz nie odciągał wzroku od parkietu.
- Jak Emma, kiedy po raz kolejny dowiaduje się, że zaciążyła? - Wtrąciła Lilith, która z uwagą obserwowała swojego pączusia, Bombla.
- Spokojnie, poczekamy i na twoje dwie kreski. - Emma odgryzła się jej.
- Po ruchaniu na stolnicy... - Mruknął Nathaniel.
- I właśnie dlatego nie jem pączków Bombla. - Wtrącił Jeff. - Kto wie na jakie nadzienie trafisz...
-Jesteście obrzydliwi. - Podsumowała Anastasia.
Zachariasz wstał od stołu i ruszył w stronę Josha.
- Mogę cię prosić na chwilę? - Odciągnął go od Claudie, co wcale jej się nie spodobało.
- Chciałbym ci coś powiedzieć. - Stanął przed Joshem i położył mu dłonie na ramionach. - Przekazuję ci przywództwo. Może nie jesteś najodpowiedniejszą osobą do tego, ale... Nie spierdol tego.
- Żartujesz?
- Nie. Mam lepsze rzeczy do roboty, na przykład rodzinę. A ty nie. Jeszcze.
- HEHEHE - Josh zaczął rechotać. - TRZA TO OPIĆ
Zachariasz uderzył go dłonią w czoło.
- Mówiłem, nie spierdol.
- DOBZIE DOBZIE PANIE BOBZIE
Zachariasz westchnął i wrócił na swoje miejsce. Miał przed sobą trudne decyzje do podjęcia, a czas płynął. A jego rodzina, w przeciwieństwie do niego, nie była nieśmiertelna.
- Może też się hajtniemy? - Rozmarzył się Brad, patrząc z nadzieją na Nathaniela.
- A co ja, pedał?
Emma roześmiała się. Przytuliła do siebie Zoe i pomyślała, że teraz już naprawdę wszystko musi się ułożyć. Nikt już nie stał im na drodze. Tak, teraz w końcu będzie dobrze.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top