25. Venom 2: Carnage (2021).

Hejka!

Witajcie moi drodzy! Dawno mnie tu w sumie nie było, czasu nie ma niestety. A mam chyba tu z 10 rozdziałów do nadrobienia. No ale zacznijmy od tego co aktualne, a mianowicie "Venom 2: Carnage". Oceniam!

Ostrzegam, recenzja spoilerowa.

Film jest kontynuacją dość mieszanie przyjętej pierwszej części cyklu o tym antybohaterze. Czy kontynuacja nauczyła się czegoś od swojego poprzednika?

Produkcja ta opowiada o Venomie (obcym symbioncie) i jego nosicielu, kontrowersyjnym dziennikarzu Eddiem Brock'u (Tom Hardy). Pojawiamy się dokładnie tam gdzie ostatnio skończyliśmy, czyli groźny morderca Cletus Kasady (Woody Harrelson) chce rozmawiać tylko i wyłącznie z tym słynnym Eddiem Brockiem, no i oczywiście przez pewien przebieg zdarzeń i on łapie symbionta (tytułowego Carnage'a) przez co zostaje rozpętany totalny chaos. Oczywiście Eddie wraz z Venomem są jedynymi, którzy mogą ich powstrzymać.

Na starcie powiem tak, tym razem naprawdę dobrze się przygotowałem i zrobiłem porządny research.

Przypomnę jeszcze tylko 2 ważne pytania: Czy warto w ogóle oglądać tą pródukcję? i Czy producenci się poprawili?

Cieszę się, że mogę dać Wam prawdziwie dobrą odpowiedź, bo odpowiedź na oby dwa pytania jest pozytywna! Choć oczywiście film nie uniknął błędów...

No ale wszystko po kolei.

Chyba największy błąd, który został tutaj popełniony to pozostawienie tej samej osoby od scenariusza co w jedynce, a dokładnie Kelly Marcel. Nie mam nic do tej kobiety, ale po tak mocnej krytyce pierwszej części Sony chyba powinno zrozumieć, że coś tu jest nie tak, ale niestety została i sam scenariusz z fabułą są... proste, dość oczywiste i po prostu nie zachwyca jak powinno, jak na taką produkcję. Chcąc to ładnie przedstawić jeszcze raz opiszę fabułę:

Film ten zaczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym zostawiliśmy naszych bohaterów w 2018 roku. Cletus Kasady, przestępca skazany na dożywocie, chce, by Eddie Brock opisał w gazecie jego historię. Policja zgadza się na to, licząc, że Cletus w czasie rozmowy zdradzi reporterowi miejsca, gdzie spoczywają ciała nieodnalezionych jeszcze ofiar. Brockowi, a dokładniej jego symbiontowi (Venomowi), udaje się rozgryźć skrywaną przez psychopatę zagadkę, przez co temu zostaje przyśpieszony wyrok śmierci. Tym sposobem Eddie znów staje się szanowanym w branży dziennikarzem. Pewnie tu cała historia by się zakończyła, gdyby nie pewne zdarzenie podczas jednego ze spotkań - otóż Kasady ugryzł Brocka. W ten sposób ze zmieszanej krwi Eddiego i symbionta powstał Carnage. Pasożytuje on w ciele Cletusa i chce z nieznanych nam powodów zniszczyć Venoma, którego uznaje za swojego ojca.

Czy zwłaszcza sama ta końcówka o mordercy-psychopacie i zabójczym pragnącym zemsty kosmicie nic znajomego nam nie mówi? Niestety tak jest.

Ale to, że zjebali sam scenariusz to jedno, drugie to gra aktorów i sam reżyser, jak tutaj to wygląda?

Na całe szczęście dla nas, jak i samej produkcji reżyser i naprawdę dobra obsada ratują to dość tandetne scenopisarstwo, bo kto powiedział, że fabuła zawsze jest najważniejsza?

Reżyserem tego filmu jest Andy Serkis znany z chociażby takich postaci jak Gollum (Władca Pierścieni i Hobbit), Ulysses Klaue (Avengers Czas Ultrona, Czarna Pantera), czy Cezar (seria Planety Małp), przez co wiemy, że sceny związane z CGI będą po prostu fenomenalne, akurat on się na tym zna, spójrzcie na to jakie postacie grał.

Uratował on tą produkcję znajomością tego co chcą zobaczyć widzowie i jak najbardziej się na tym skupiając, czyli na czym dokładnie?

Na świetnie napisanych dialogach i przede wszystkim skupieniu się w głównej mierze na relacji Venoma z Eddiem.

Ten zabawny "bromance", ta równa nienawiść do siebie nawzajem, a zarazem konieczna symbioza i w ogóle cała ta ich pokręcona relacja jest kołem napędowym tego filmu. Andy Serkis dobrze zrobił dając nam jak najwięcej z relacji tej pary, bo to po prostu świetnie się ogląda, a trochę mi czasami takich scen brakowało w pierwszej części, bo były, ale było ich za mało.

Ja naprawdę z wielką chęcią mógłbym słuchać godzinnych podcastów tej dwójki XD

Sam Tom Hardy jako nasz dziennikarz, detektyw i antybohater poradził sobie świetnie. Tak jak ostatnio wyciskał z siebie siódme poty, żeby film wyszedł jak najlepiej. Jego kłócenie się z Venomem, czy same ich pogaduszki to po prostu złoto. Śmiech na sali kinowej słychać było na pewno, a nawet jak jesteście ponurakami to wzbudzi to u Was chociaż uśmiech, bo ich dialogi są przekomiczne, a ich dynamika tylko to podkręca! Każdy z nich ma ego napompowane do niemożliwych rozmiarów. Widzowie naprawdę czują, że oni się nienawidzą, a jednak zabawne jak bardzo siebie też potrzebują.

O dziwo nie jest to tylko film akcji, bohaterski, kryminalny, science fiction, czy komedia, ale również film romantyczny, bowiem każda z postaci w swoich poczynaniach prowadzi się sercem, a nie tylko chaosem, czy zniszczeniem. Eddie i Venom nadal są rozżaleni i cierpią z powodu utraty szansy na bycie w związku z Anne (Michelle Williams) mając jakąś skrytą nadzieję, że jeszcze kiedyś do nich wróci. Sama aktorka nie za bardzo miała jak się w tej roli wykazać, poszło jej po prostu spoko, jedyne ciekawsze sceny za jakie ją zapamiętałem to konfrontacja z Venomem w ciele Pani Chen, i gdy Venom będąc w jej ciele próbował wymusić jak największe przeprosiny od Eddiego, więc nieźle.

Druga postać, czyli Cletus Kasady także kieruje się tutaj miłością, a dokładniej miłością z dzieciństwa, czyli Frances Barrison (Naomie Harrison), z którą został brutalnie rozdzielony. Chce on zemścić się, na każdym kto kiedykolwiek skrzywdził jego ukochaną. Czy wspominałem już, że jest ona mutantką? W komiksach znana pod pseudonimem "Shriek", czyli w wolnym tłumaczeniu po prostu wrzask. Ach, niebezpieczna miłość, czyż nie? Mutantka z mocami o wysokim hałasie i symbiont... no nie powiem, naprawdę niebezpiecznie.

Tak jak wcześniej pisałem obsada tego filmu jest solidna, więc zwróćmy jeszcze na chwilę uwagę na antagonstę tej produkcji, Carnage'a, no i oczywiście Cletus'a Kasady'ego. Woody Harrelson wybitnie zagrał seryjnego mordercę bawiącego się w swoją własną grę z Eddiem. Sam Tom Hardy, jak i Woody Harrelson podchodzą do swoich postaci luźniej i mniej na poważnie niż tak jak to było w pierwszej części, co po prostu świetnie wychodzi! Ludzie lubią, gdy aktor bawi się swoją kreacją.

No i Carnage (Cletus Kasady) to nareszcie jakiś porządny antagonista. Tego zabrakło w pierwszej części, potężnego wroga. Bo w czym się równa jakiś z dupy wzięty symbiont połączony z jakimś lalusiem, a seryjny morderca z morderczym "synem" Venoma? XD

Andy Serkis jeszcze raz pokazał, że zna się na rzeczy (czyli na widzach xD), dając nam taką, a nie inną finałową walkę. Była to wielka walka dwóch wielkich potworów, ale nie tylko. Były momenty gdzie sam Eddie, jak i Cletus musieli się wykazać, do czego wplątana była jeszcze nowo poznana mutantka, jak i małżonek Anne (ta jego akcja była piękna XDDDDD Lubię typa XDDDD). Została ta walka naprawdę pomysłowo zrobiona i przede wszystkim widowiskowo.

Niestety na koniec filmu zostaje zabity Cletus Kasady, jak i Carnage, czemu niestety? Bo są to naprawdę ciekawe postacie, które na pewno jeszcze jakoś dałoby się wykorzystać (tak jak Frances, która zginęła jak dla mnie zbyt prędko, za mało z niej nam dano, bo mogłaby naprawdę nas jeszcze czymś zaciekawić).

W tej produkcji pojawiła się jeszcze jedna ciekawa postać, o której warto wspomnieć, a mianowicie detektyw Patrick Mulligan. Jego poczynania jako gliny naprawdę ciekawie się oglądało, bo był naprawdę inteligentną osobą, ale jednak Frances spełniła swą wolę i co mnie zaskoczyło, naprawdę zabiła go... ale czy na pewno? Pod koniec filmu była bardzo tajemnicza scena pokazująca nam, że los detektywa Mulligana jest bardziej niepewny niż nam się początkowo zdawało. Co jeszcze wymyślą? W przyszłości najpewniej się dowiemy.

Pod już prawieże koniec chciałbym omówić chyba najbardziej rozchwytywany, najbardziej niespodziewany, najbardziej szokujący i ogólnie tak naprawdę bardzo (jak nie najbardziej) ważny moment w tej produkcji, a mianowicie scenę po napisach. Ona rozjebała system XDDDD Co takiego dokładnie się stało? Eddie rozmawiając z Venomem leżał sobie w łóżku, w jakimś hotelu oglądając sobie jakiś serial, a tu nagle jakieś dziwne dźwięki POMARAŃCZOWO-ZŁOCISTE światło i buch, nagle są w podobnym, ale zupełnie innym pokoju. Leci telewizja, a tam J. Jonah Jameson mówiący... Peter Parker to Spider-Man *pokazują jego zdjęcie*. Oczywiście jeszcze potem jestem reakcja bardzo zaciekawionego Venoma, ale to już mniej ważne.

WIDZIELIŚCIE?! Ten cholerny Strange tak zjebał Peter'owi życie, że nawet Venom się pojawił! Venom w Kinowym Uniwersum Marvela! W MCU! Po prostu niewiarygodne! Ale czy to tak źle da pajączka? Niekoniecznie, bo Venom jednak jest antybohaterem, ale zobaczymy. Miejmy nadzieję, że Sony i Marvel nas tak nie ojebali i Venom naprawdę pojawi się w trzeciej części Spider-Man'a. Ale kuźwa, wow, po prostu wow.

Podsumowując: Film ma swoje minusy, ale ma też dużo plusów. Jest to zabawna komedia dwóch kłótliwy przyjaciół, no i dość przerażający wróg. Dzięki tej komedii, dialogom, dobrym efektom specjalnym, grze aktorów, potężnym antagoniście i najzajebistszej relacji Venoma z Eddiem film "Venom 2: Carnage" przebił poprzednika i zdecydowanie zasłużył na to by pójść na niego do kina. Ocena? Myślę, że z 8/10 powinno być dobrze, daje to z nadzieją na to, że w kolejnym filmie do napisania scenariusza wezmą kogoś innego xD

A co Wy sądzicie o tym filmie? I oczywiście co o scenie po napisach?

Myślę, że to wszystko o czym chciałem napisać.

Miłego Dnia!

Lub

Dobramoc!

Pa!

:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top