12. Rick i Morty Sezon 5 odcinek 2.
Hejka!
Tiaaa, wiem, że dawno nie było Rick'a i Marty'ego, więc dzisiaj maraton! XD Muszę to wszystko nadrobić, więc no, zaczynamy!
Oczywiście uwaga na masę spoilerów.
Odcinek zaczynamy z wielkim podekscytowaniem, bo słyszymy, że główni bohaterowie zabiją Boga! Ależ to by była zajebista jatka! XD
No ale słyszymy, że Jerry będzie iść na przesłuchanie o pracę... W tej chwili wszystko zaczyna być podejrzane... No i nagle wbijają kosmici, którzy mordują ich wszystkich. No tego to się nie spodziewałem XDDDDDD
Z wtf na twarzy dochodzimy do kolejnej sceny, w której okazuje się, że rodzina Sanchezów żyje i bawi się w "traf w ruchomy cel" z ułomną wersją Pana Kupkazpupki. Następnie Rick przerywa zabawę i mówi, że Rodzina Wabików została zabita... No i intro XD
Rodzina Wabików? Kuźwa, znowu klony? Nosz kurwa. Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie odcinki z klonami są najlepsze, a zarazem najgorsze, czemu? Bo wtedy totalnie nie wiadomo co się dzieje XDDDDD Totalnie nie wiadomo kto jest kim, w co wierzyć, a w co nie etc. To są najbardziej pojebane odcinki, czyli najbardziej w stylu Rick'a i Morty'ego XDDDDDD
Po intrze Rick, którego uważamy za głównego i prawdziwego tłumaczy wszystko rodzinie, gdy nagle i oni zostają zabici przez kosmitów. Co do cholery? XDDDDD
Ehhhh, no to zaczynamy zabawę! XDDD
I jeszcze kolejne wabiki zginęły XD Co tu się dzieje?! XDDDD
No ale chwila przerwy, bo zaczynają oglądać Kiedykołaka, czyli serial o podróżującym w czasie wilkołaku... Oglądałbym XDDDDD
Jak działa cała reszta odcinka? Zajebiście dobrze! Ciągle myślimy, że trafiamy na prawdziwego Rick'a, ale to ciągle są wabiki! (a kalmary/kosmici też okazały się wabikami, co dodało oliwy do ognia XD) Zaczyna się cholerna wojna wabików/klonów! No bo okazało się,że wabiki tworzyły wabiki, a te tworzyły kolejne wabiki, tak dalej, i dalej, i dalej... tak, że powstało ich od cholery dużo XDDDD No ale wojna rodzin Sanchezów wygląda zajebiście, cudownie i co najważniejsze naprawdę efektownie XD
No a nawiązania do popkultury sypią się, z każdej strony, chociażby Westworld, Blade Runner, Ex Machina, Prawa Asimova, czy nawet Summer ma broń podobną do miecza świetlnego Dartha Maula! Itd.
No i w trakcie odcinka spotykamy jakiegoś jebniętego Rick'a (wyglądającego jak niedorobiona wersja Stracha na Wróble z DC XD) z fetyszem skóry i super ostrzem w ręce. Nieźle, co nie? XD No ale, żeby tego było mało to okazuje się, że jest jeszcze tajna baza wabików, dla tych, którzy przetrwali. Grubo! XD
W niej Jerry-marionetka okazuje się największym gnojem, bo ratuje tylko swoje drewniane dupsko w ucieczce przed kalmarami, no cóż... tego się po nim nie spodziewałem, brawka xD
Choć nawet w tak walniętym odcinku znajdujemy chwilę na emocjonalność. Dwa momenty się wyróżniają. Rick i reszta rodziny rozmawiająca o swoim końcu do połowy będąc w oceanie. To było ładne ujęcie.
No i drugi moment był już podczas ostatecznej walki wabików, gdy gdzieś ukryci wabiki (Rick i Beth) w dodatkowych przebraniach przeszli wyjątkowo czułą rozmowę. Miło było zobaczyć coś odmiennego.
A co mam na myśli mówiąc o wielkiej i ostatecznej wojnie klonów? Oczywiście czas od momentu gigantycznego hologramu Rick'a zachęcającego i prowokującego do wojny!
No a cameo prezydenta jak zawsze było zajebiste XDDDDD Uwielbiam momenty, gdy się pojawia XDDDDDD
I gdy już ostatnia rodzina przetrwała, myślimy, że to ta, ale nagle zabija ich ułomna wersja Pana Kupkazpupki!
No i na końcu okazuje się, że nasza Rodzina Sanchezów/Smithów przez cały czas była w kosmosie z kosmiczną Beth!
No i w scenie po napisach widzimy jak ten wariant Jerry'ego po tchórzowskiej ucieczce dostaje w kość przez kolejne wieki. To było... ciekawe.
Ocena odcinka? Był zajebisty! To było to na co czekałem! Totalny rozpiździec! To był kwintesencja Rick'a i Morty'ego!
Ocena? 10/10!
Eeee, to chyba wszystko XD
Na razie!
Miłego dnia!
Lub
Dobramoc!
Pa!
:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top