"Wielka"

Wczorajszy dzień taki już dla mnie był: słodko - gorzki, a najbardziej słodko - gorzki element stanowił serial, który zdominował dla mnie ostatnie kilka dni - "Wielka".

Ciągle Netflix, teraz nadszedł czas na produkcję od HBO GO. "Wielka" przyciągnęła mnie kontrowersjami, jakie budziła. Lubię seriale o młodych kobietach na tronie - "Wiktoria", "The Crown", teraz "Wielka" - jednak od początku wiedziałam, że ten najnowszy o carycy Katarzynie II będzie czymś kompletnie innym.

Ktoś, kto nazwał ten serial "komediowym", musiał chyba nic z niego nie zrozumieć. Według mnie to komediodramat znacznie bardziej zbliżający się do dramatu niż do komedii, tragifarsa wręcz - gdyż Tony McNamara zrealizował "Wielką" na podstawie własnej sztuki teatralnej. Muszę też przyznać, że z początku nie widziałam zbytnio powodów dla klasyfikacji 18+, ale po kilku odcinkach zgodziłam się z nią w pełni. Czy polecam Wam "Wielką"? Polecałabym przede wszystkim spróbować. Trzeba się przygotować na przedziwny serial - chwilami czysto komiczny, częściej raczej groteskowy, momentami tak drastyczny, że zniesmaczony widz będzie odwracał wzrok, ale czasem też wzruszający do łez i bardzo mądry. W "Wielkiej" występuje dużo wulgarnego języka (choć jest to znacznie strawniejsze od tych polskich seriali, gdzie przekleństwa są używane w charakterze przecinka) oraz celowo przesadzonych scen erotycznych (dowód na to, że można się z dobrym efektem śmiać z seksu na ekranie), poleje się też krew. Ta produkcja pogrywa z wrażliwością odbiorcy i właśnie w tym jej główny urok. I jeszcze jedno: to nie jest serial historyczny. Ciemnoskórzy Szwedzi i Rosjanie czy kompletnie zaburzony rodowód Romanowów to zdecydowanie najbardziej rzucające się w oczy sprzeczności - jednak twórcy sami informują widza, że jest to "historia miejscami prawdziwa". I wiecie co? Patrząc na Elle Fanning i Nicholasa Houlta nawet ja myślałam sobie: "chrzanić historię". Oglądałam to dla cudownie wielowymiarowych portretów dwójki ludzi.

Młodą Katarzynę (która przecież tak naprawdę miała na imię Zofia, a Katarzyną została dopiero po przejściu na prawosławie - ale, jak już wspominałam, nie można się czepiać, bo nie taki jest sens "Wielkiej" - zresztą, to tak, jakby mieć pretensje do Daisy Goodwin, że zrobiła z lorda Melbourne'a zadumaną męską seksbombę) poznajemy jako naiwną romantyczkę, która opuszcza rodzinne nowoczesne Niemcy i z głową pełną oświeceniowych traktatów przybywa do zacofanej, dzikiej Rosji, by poślubić cesarza Piotra. Władca, choć momentami całkiem czarujący i czuły, okazuje się być niedojrzałym, rozwiązłym głupcem i sadystą. Inteligentna Katarzyna, zepchnięta na margines, zaczyna knuć razem ze swoją pyskatą służącą Marial, będącą zdegradowaną damą dworu, oraz panicznie bojącym się kobiet urzędnikiem intelektualistą Orlo. Ich cel? Zdobyć poparcie wszystkich, którzy w Rosji coś znaczą, zabić Piotra i z Katarzyną u władzy poprowadzić kraj ku reformom.

Rzeczywistość w "Wielkiej" ukazana jest w krzywym zwierciadle, chwilami ulega wręcz odrealnieniu, jednak postacie, pomimo tak satyrycznego sposobu ukazania, pozostają pociągająco ludzkie i niezwykle barwne. Orlo jest rozczulający w tej swojej płochliwości, a jednocześnie jego determinacja wzbudza najczystszy szacunek, zaś mądrość i spostrzegawczość ogarniętej erotomanią Elżbiety, ciotki Piotra, stopniowo przestają zadziwiać. Zwierzchnik Cerkwi, ksywka "Arcy", uprawia wzorcową polityczną akrobatykę. Grigor, wieloletni przyjaciel cara i mąż jego kochanki, bezustannie miota się pomiędzy przywiązaniem do towarzysza jeszcze z czasów dzieciństwa a nienawiścią do człowieka, który praktycznie ukradł mu żonę. Grigor długo usiłuje jeszcze zachowywać pozory, ale z każdym kolejnym opowiedzianym dowcipem tylko dobitniej uświadamia widzowi, jak okrutnym żartem jest jego własną egzystencja - podobnie zresztą jest w przypadku Lwa, kochanka Katarzyny.

Niełatwo się wyróżnić na tak barwnym tle, jednak Elle Fanning i Nicholas Hoult nie pozostawiają wątpliwości, o kim jest ten serial i kto pociąga za sznurki, decydując o losach innych bohaterów. Relacja love-hate pomiędzy Piotrem a Katarzyną jako małżeństwem aż elektryzuje. Elle Fanning (której głos brzmi łudząco podobnie do głosu starszej siostry Dakoty i chwilę mi zajęło, nim przestałam słyszeć Sarę Howard z "Alienisty") jest jako Katarzyna jednocześnie słodka i silna, ma skrupuły, ale planuje zamach stanu i zabójstwo męża... Popełnia błędy, jednak trudno jej nie lubić - i to tym bardziej przypomina, że to wariacja, a nie serial historyczny. Nie myślcie, że zapomniałam, że Katarzyna II dokonała rozbiorów Polski. O tym się nie da zapomnieć, jednak w "Wielkiej" to tylko naszkicowana grubą kreską postać, którą trudno sobie wyobrazić jako potwora, postrach kolejnych pokoleń Polaków.

Skoro ona jest Wielka, to on jest... Nieudacznikiem? Piotr to lekkomyślny dziwkarz, lubujący się w atmosferze terroru, ale mający w sobie sporo wdzięku. Najprościej mówiąc, to zły człowiek. Jest głupi, próżny i okrutny, często bez powodu. To władca bez charyzmy, samolubny hulaka o niestałych poglądach. Pomimo tego całego zła, jakie cesarz wyrządza ludziom... jest czasem jak mały, zagubiony chłopiec. Nicholas Hoult zrobił ze swojego bohatera postać bardzo nieoczywistą. Piotra nie zawsze da się tak po prostu, bezsprzecznie potępić.

"Wielka" to na pewno serial bardzo oryginalny. Rozumiem, że wielu osobom nie będzie się podobał i nawet wiem, dlaczego - powodów może być do wyboru, do koloru. Mnie ta produkcja, jeśli nie zachwyciła, to zafascynowała. Dziwaczny serial, trochę wstrząsający i wywołujący czasem łzy - jednocześnie ze śmiechu i z rozpaczy.

Tak jeszcze na koniec spytam tylko: gdzie Poniatowski?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top