Recenzja gościnna: "Przyjaciele"

Tym razem, moi wierni czytelnicy, recenzja nie mojego autorstwa, ale mej najwspanialszej BFF. Ja dalej siedzę w czeluściach Piekła pośród świateł Miasta Aniołów.

~~~~~~

Cześć, wpadam gościnnie, tu Yuri_A. Powiedziałabym, że to zaszczyt, móc napisać tutaj swoją recenzję, ale nie chcę się podlizywać.

OH. MY. GOD.

Nigdy nie sądziłam, że spodoba mi się jakiś sitcom (może z wyjątkiem "Jasia Fasoli", którego znam od urodzenia, być może nawet dłużej niż Olgę). "Przyjaciele" mieli być tylko serialem do nauki angielskiego, ale wciągnęłam się w perypetie bohaterów, a humor, na niezbyt wysokim poziomie, trafił idealnie w mój gust i nauka odeszła nieco w zapomnienie...

W mig pochłonęłam pierwszy sezon, także drugi, aktualnie jestem na początku trzeciego. Nie jestem jakąś kinomaniaczką, nie oglądam filmów/seriali hurtowo, jednak kiedy coś mi się spodoba, nie potrafię się od tego oderwać.

Dziesięć sezonów, łącznie 239 odcinków. Po przeliczeniu na godziny nie wygląda tak strasznie, to tylko prawie 88 godzin komedii. Niecałe cztery dni, aby poznać kilka lat z życia paczki przyjaciół.

Po raz pierwszy spotykamy ich w Central Perk, kawiarni, w której często przesiadują. Dowiadują się, że była żona Rossa jest lesbijką i spotykają Rachel, która uciekła z własnego ślubu. Kolejne odcinki obfitują w różne romanse, problemy z pracą (a raczej jej brakiem) i inne życiowe zagwozdki.

Tytułowi przyjaciele to:

Monica Geller (Courteney Cox) - pracuje w branży gastronomicznej. Jest osobą lubiącą porządek, mającą wszystko zaplanowane. Dba o każdy szczegół. Jej obsesja często wszystkich denerwuje. Bardzo pragnie dziecka.

Ross Geller (David Schwimmer) - brat Moniki, paleontolog. Przyjaciele wyśmiewają jego manię dbania o poprawną wymowę. Różni się od typowych facetów: jest wrażliwy i nie jest kobieciarzem, do tej pory spał jedynie ze swoją żoną, co spotkało się ze zdziwieniem ze strony Joey'a i Chandlera. Przyznam, że nie przepadam za rodzeństwem Gellerów. Są wspaniali dla swoich bliskich, ale jest w nich coś, co nie wzbudza mojej wielkiej sympatii.

Joey Tribbiani (Matt LeBlanc) - aktor, któremu ciężko znaleźć pracę, dlatego szczególnie szczyci się rolą pewnego lekarza. W przeciwieństwa do Rossa nie odmawia zabawy z kobietami, do tej pory nie był w poważniejszym związku. Jest współlokatorem Chandlera i świetnie się razem dopełniają.

Chandler Bing (Matthew Perry) - powtórzę to jeszcze raz: OH. MY. GOD. Chandler jest, w moim odczuciu, bardzo czarującym facetem, który również lubi randkować. Często żartuje i raczej nie podejrzewałabym go o pracę w firmie (tak naprawdę żadne z przyjaciół nie umie stwierdzić, czym dokładnie on się zajmuje). Kilkukrotnie schodzi się z niezwykle irytującą, nielubianą przez resztę Janice, której najczęstszą wypowiedzią jest właśnie owe "Oh my God" i denerwujący śmiech. Jestem w nim prawie zakochana, według mnie jest najlepszą męską postacią w serialu (ale jeśli chodzi o grę aktorską, zdecydowanie wygrywa LeBlanc jako Joey).

Rachel Green (Jennifer Aniston) - przyjaźniła się z Moniką w liceum. Uciekła ze ślubu, wynajęła u niej pokój i przy okazji zaprzyjaźniła się z resztą paczki. Jest beznadziejną kelnerką, wydaje się pusta, przygłupia i rozpieszczona, typowa bogata modnisia. Potrafi jednak wesprzeć innych i kochać ich szczerze i mocno. Mimo że nie przepadam za takim typem osób, Rachel jest wyjątkiem. Jej nie da się nie lubić.

Phoebe Buffay (Lisa Kudrow) - tak samo jak Rachel, nie sposób nie obdarzyć jej sympatią. Jest dość specyficzną masażystką i gitarzystką (miała szansę nagrać klip do swojej piosenki o śmierdzącym kocie), wegetarianka. Wierzy w duchy, przeznaczenie i tym podobne rzeczy, być może dlatego tak ją lubię. Phoebe jest dziwaczna, ale to dziwactwo sprawia, że jest sobą.

"Przyjaciele" zdobyli m.in. kilka nagród Emmy oraz Złotego Globa. Serial cieszył się ogromną popularnością, powstał nawet spin-off "Joey", opowiadający o przygodach Joey'ego w Hollywood, ale spotkał się on z krytyką i mniejszą oglądalnością.

Polecam "Przyjaciół" jako lekką, odmóżdżającą komedię na nudę lub zbyt duży natłok myśli. Mi pomaga także na doła.

(Ufff, chyba podołałam). ~~ ZDECYDOWANIE.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top