"Profil"

Jeśli chodzi o moją znajomość francuskiego, zwykłam twierdzić przed samą sobą, że umiem tyle, co z oglądania skoku o tyczce i "Profilu".

Właśnie: "Profil". Doskonały francuski serial. Doszłam na razie do końca czwartej serii i tu zaczął się dla mnie problem. Bo AXN puszcza późniejsze serie, ale "Profil" ma bardzo rozbudowaną stronę obyczajową - trzeba go oglądać odcinek po odcinku. A chociaż nie tak dawno zafundowałam sobie "Tydzień z Brudnym Harrym" - wszystkie pięć części wieczorami - to wizja ślęczenie ileś godzin nad "Profilem" lekko mnie przeraża. Owszem, "doskonały", ale nie "wybitny". Mimo to polecam.

Główną bohaterką jest psycholog-kryminolog Chloe St. Laurent. To jedna z tych postaci, które albo się uwielbia, albo nienawidzi. Nie można do niej podejść obojętnie. Chloe jest lekko szalona i pewnie właśnie dlatego tak doskonale wczuwa się w morderców. Nosi kolorowe ciuchy i gigantyczną żółtą torbę, ciągle się spóźnia, wyczynia najprzeróżniejsze rzeczy... Widza żadne zachowanie Chloe nie powinno dziwić. Oczywiście - bywa irytująca. Nawet skrajnie, ale ja ją lubię. Pod wpływem "Profilu" poważnie zastanawiałam się, czy nie zostać psychokryminologiem.

Chloe, z niejasną przeszłością i prześladującymi ją demonami, zostaje przydzielona do jednego z paryskich posterunków. Przez niełatwe życie dotychczas prowadził ją komisarz Gregoire Lamarck, znajomy jej matki i mentor Chloe. To właśnie on umieszcza ją w zespole Matthieu Peraca. Matthieu to stary policyjny wyga, z detektywistycznym nosem, czasem wyrachowany i brutalny. Twardo stąpający po ziemi Perac początkowo nie znosi Chloe, marzycielki, dla której od realnych śladów ważniejsze są wspomnienia ofiary, relacje rodzinne, traumy... Traumy, które jej samej zaglądają w oczy.

"Początkowo", bo Matthieu w końcu zdaje sobie sprawę, że Chloe jest ważna w czasie śledztwa. Najpierw zaczyna ją szanować jako przełożony, a potem - jako człowiek. Szlag, byliby taką piękną parą... Najpierw mamy etap wzajemnej antypatii, który potem zamienia się w naprawdę silne przyciąganie. Podkreślam: naprawdę silne. Raz nawet prawie idą ze sobą do łóżka - prawie, bo Chloe wyrzuca Matthieu za drzwi. Nie wiem, czy było to zamysłem scenarzystów, ale romans wisi w powietrzu. Co prawda nic z tego nie wychodzi, Matthieu wraca do żony... a w końcu ginie (uprzedzam z góry).

Po śmierci Peraca przychodzi Thomas Rocher. Czytając komentarze o tym serialu na Filmwebie, zauważyłam, że właściwie wszyscy wypowiadający się wolą Rochera. Wychodzi na to, że jestem jedyną, która w następnych seriach tęskniła za Matthieu. No, jeszcze Chloe... Rocher jest wdowcem (stracił żonę w tragicznym wypadku samochodowym), ojcem i "policyjnym twardzielem". Łagodnieje przy współpracy z Chloe. To również ciekawy bohater, bardzo rozbudowany prywatnie... ale wolałam Matthieu.

Wspaniali są także posterunkowi: Fred (to kobieta jakby co - zdrobnienie od Fredericke) i Hyppolite - oboje zagrani trochę z przymróżeniem oka - oraz ich wieczne perypetie.

Czytacie już moją kolejną recenzję i wiecie zapewne, że nie rozpisuję się nad rzeczami niewartymi oglądania. Moja ocena: 4 gwiazdki? 4,5?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top