"Bardzo tajne służby"

"Bardzo tajne służby" to niezwykle oryginalna produkcja. Z pozoru można ją uznać jedynie za świetnie zrobioną francuską satyrę kina szpiegowskiego, ale w istocie jest to serial bardzo zabawny, jednak często także tragikomiczny i absurdalny. Twórcy w krzywym zwierciadle ukazali nie tylko działania wywiadu, ale i powojenną historię świata, biurokrację oraz ludzkie życie.

Cała zabawa zaczyna się, gdy młodemu André Merlaux ktoś zdejmuje z głowy worek. Chłopak nie ma pojęcia, co się dzieje: siedzi prawie nagi w ostrym świetle reflektorów i jest poddawany dziwacznemu przesłuchaniu - po czym zostaje zatrudniony przez francuskie służby specjalne. Razem z nim widz wkracza w świat pełen wyrazistych postaci, do których należą m.in. ścierający się o władzę pułkownik Mercaillon oraz Georges Préjean, znany jako Moïse (Mojżesz), obaj skrywający swoje sekrety. Za kolonie afrykańskie odpowiada kobieciarz Moulinier, za Algierię - zajmujący się głównie zarabianiem na nieruchomościach Jacquard, zaś porządku w państwach bloku wschodniego pilnuje paranoik Calot. Praca całej agencji wywiadowczej bez wątpienia zawaliłaby się bez nieustępliwej sekretarki, a potem agentki Marie-Jo oraz szefa kadr i rachunkowości, biurokraty, który niczym zły szeląg powraca w kolejnych różniących się fryzurą wcieleniach (mój subiektywny ulubieniec).

André ciężko nazwać głównym bohaterem "Bardzo tajnych służb", bo fabuła skupia się na życiu kilku postaci, jednak stanowi on dla widza punkt odniesienia. To razem z nim z początku poznajemy absurdy świata wywiadu, a Merlaux wydaje się być ostatnią nadzieją na normalność. Jest bystry, pracowity, ale przede wszystkim - niewinny niczym łza. Wychowany przez księdza, nie pije, nigdy nie miał dziewczyny. Zmienia się jednak. Zagubiony, ufny chłopiec w źle leżącym garniturze z biegiem odcinków staje się zaczesanym do tyłu, prowokująco uśmiechniętym, uwodzicielskim podwójnym agentem, dokręcającym tłumik do broni. André dojrzał, zgorzkniał, służby specjalne zawiodły go i wykorzystały, a on w drugiej serii toczy już z nimi własną grę. To czyni jego losy poniekąd tragicznymi, ale stanowi też pole do popisu dla grającego go Hugo Beckera. W pierwszym sezonie nie ma wiele do roboty, wygląda tylko ładnie, bo Merlaux jest słodki, naiwny... i dość płaski jako postać. W drugim wyrasta na chyba najciekawszego, najbardziej złożonego bohatera tego serialu. Jest nieprzewidywalny, niebezpieczny, pewny siebie, choć balansuje na granicy dobra i zła. Ciężko jednak wyrzucić z pamięci, jak kryształowy był...

"Bardzo tajne służby" to naprawdę zabawny serial. Humor w nim użyty bywa czarny, często jest absurdalny, ale nigdy żenujący. Francuzi zabrali się za dowcip z wyższej półki, pełen nawiązań do historii. Śmieją się z kruczków prawnych, aroganckich agentów, swojego państwa... Jest co oglądać i z czego się śmiać, a i nad czym się zastanawiać, gdyż postacie są nieoczywiste (dopracowane, zupełnie jak w produkcji niekomediowej), a prywatne powiązania między nimi stopniowo coraz mniej jasne. Kawał dobrej, rozrywkowej roboty.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top