11. "Koroner"
Można by to uznać za z lekka opóźnioną, jedenastą część mojej serii o brytyjskich serialach kryminalnych. Typowy, kanapowy klimat, inteligentne zagadki i rozwinięta strona obyczajowa - za to kocham takie produkcje.
Jane Kennedy po latach powraca z nastoletnią córką do swojej rodzinnej miejscowości. Jest koronerem, czyli sędzią śledczym w brytyjskim systemie. Uciekła w świat, ale nie wyszło jej to na dobre: ma za sobą niejeden nieudany związek, samotnie wychowuje córkę, w dodatku nie ma gdzie mieszkać i wprowadza się do matki. Jane to bystra, pomysłowa kobieta i profesjonalistka, ale w pracy nie pomoże jej fakt, że miejscowym sierżantem jest Davey Higgins, jej były i życiowa miłość - obecnie żonaty.
Jane jest fajna, sympatyczna, ale to żadna wybitnie interesująca postać. Wypada bladawo w porównaniu z innymi, o nich za chwilę. Bardzo ciekawie stworzono jej relację z Davey'm (pozwolę sobie odmieniać to imię tak, jak wymawia je lektor; teoretycznie powinno być "Daveyem"), bo choć to wydaje się niemożliwe, przy całym tym napięciu współpraca o dziwo się udaje. On ją zranił, kiedy byli jeszcze dzieciakami... i on ją wciąż kocha. Ale ma też żonę, a Jane - parę niepowodzeń emocjonalnych na koncie. Spotykają się po raz kolejny, po kilkudziesięciu latach, w tej samej turystycznej dziurze, oddaleni do siebie do tego stopnia, że pozostaje im wyłącznie przyjaźń.
Matka Jane, Judith, przeżywa obecnie drugą młodość razem ze swoim chłopakiem Mickiem. To wspaniała para, cudownie zagrana. Oni są świetni, normalnie świetni! Tak samo zresztą jak Clint, pracownik Jane w biurze koronera. No i nie zapominajmy o Beth, córce Jane, z jej nastoletnim buntem i wiecznym, najczęściej nieuzasadnionym, poczuciem krzywdy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top