"Tożsamość zdrajcy"

Kawał świetnie odwalonej roboty, gorącej jeszcze, bo z 2017 r. Doskonałe brytyjskie kino z pogranicza sensacyjnego i thrillera, a scenariusz w 2008 umieszczono na liście najlepszych niezrealizowanych scenariuszy. Dołożyli jeszcze obsadę dziesięć gwiazdek na pięć możliwych i wyszła gratka dla fanów gatunku. Podobno "Tożsamość..." zdobyła kiepskie oceny, ale mi się naprawdę bardzo podobała, szczególnie przez wzgląd na aktorstwo. Na ekranie znana z trylogii "Millenium" Noomi Rapace w roli głównej, a partnerują jej John Malkovich, Michael Douglas i Orlando Bloom.

Alice Racine kiedyś była najlepsza w CIA, a obecnie pracuje w ośrodku dla imigrantów. Szefostwo przywraca ją do służby, by przesłuchała domniemanego terrorystę. Niestety, w służbach jest przeciek, a Alice wpada w pułapkę. Ścigana i oskarżona o zdradę, musi uciekać. Wie, że w każdej chwili może dojść do zamachu, a terroryści mają swoją wtykę w CIA. Przypadek - lub coś więcej - stawia na jej drodze tajemniczego, uwodzicielsko uśmiechniętego niby-włamywacza Jacka Alcotta, który proponuje jej pomoc. Alice nie ma pewności, czy może mu ufać. Najpewniej nie może, ale do pewnego momentu Alcott stanowi dla niej jedyny ratunek. Jednocześnie Alice doskonale zdaje sobie sprawę, że w każdej chwili może on jej strzelić w plecy. Zegar tyka, czas ucieka...

Przez półtorej godziny obserwujemy hipnotyzujący, imponująco odtworzony taniec bezwzględnego dowództwa CIA, samotnej agentki gotowej na wszystko i bezczelnego, świetnie wyszkolonego faceta znikąd. Kto kogo poświęci w tej grze?

Dobra, przyznajmy - historia jest może dość przewidywalna i oklepana, ale nie daje po oczach tandetą, zgrabnie trzyma się kupy i, przede wszystkim, wspaniale ją zagrano.

Noomi Rapace została stworzona do ról twardzielek, buntowniczek ze snajperskim okiem. Bo taka jest Alice - jak wszystkie inne bohaterki takich filmów. Niezbyt charakterystyczna, niewyróżniająca się niczym szczególnym poza - UWAGA - rozstrojem psychicznym. Rapace to wychwyciła i dała Alice duszę. Zapobiegła wewnętrznej pustości swojej postaci. Malkovich i Douglas jako szychy CIA są zdecydowanie mocnymi punktami filmu, bardzo wyraźnie zaznaczają swoją obecność. Po prostu pojawiają się na ekranie i nie da się tego przegapić. Są sobą i o to chodzi. No i Bloom... Kurka wodna, to jest dobry aktor! Jack Alcott to bohater czarujący, diaboliczny i skomplikowany. Ani czarny, ani biały, ciekawy i perfekcyjnie wykreowany. Zuchwały chłoptaś, który ma swoje pobudki i nie będzie ich wyjaśniał. Szkoda, że reżyser nie dał mu dłużej pożyć. Dla mnie był najjaśniejszym punktem "Tożsamości zdrajcy". Aż mnie Orlando zaskoczył, nie ukrywam.

Polecam na schyłkowowakacyjną nudę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top