Rozdział 4

>rok później<

   Po zakończeniu szkoły poszłam do pracy która średnio mi się podobała. Filip sie szybko zaaklimatyzował i spodobał się pracodawcy. Ja natomiast byłam tylko utrapieniem, a trzymałam się tam tylko dzięki dobrym słówkom Filipa.
Wszystkie problemy brały się z tego, że wiele ludzi nie rozumiało mojego szwedzkiego przez brak akcentu, mylenie czy zapominanie słów.
Dostałam wypowiedzenie miesiąc temu. W tym czasie podjęłam trudną decyzję o powrocie do Polski. Nie chciałam tego ale nigdzie nie chcieli mnie przyjąć na dłużej niż parę miesięcy. Myślałam znaleźć coś na stałe, a to było możliwe tylko w moim ojczystym kraju.
W międzyczasie udało mi się zmienić nazwisko, na nazwisko rodowe mamy. Udało mi się to tylko i wyłącznie cudem i ciągłym szwedaniu po urzędach i sądach - ale się udało.
Właśnie stałam na lotnisku z Felixem, ciocią, wujkiem, Aaronem, Einarem i Louise.
- Jesteś pewna, że musisz jechać? - zapytał Felix łapiąc mnie za obie dłonie.
- Tak. Bariera językowa jest dla mnie niemal nie do pokonania. Szwedzki to dla mnie za trudny język - uśmiechnęłam się słabo. Wiedziałam, że za parę lat pewnie mówiłabym praktycznie tak dobrze jak niejeden Szwed ale co robiłabym w międzyczasie? Praca sprzątaczki mnie nie zadowalała...
Tak więc w ten sposób wylądowałam w Polsce. W rodzinnym mieście.
Nie chciałam mieszkać w innym, mimo wszystko kochałam to miasto. Kiedy tylko wysiadłam z pociągu, którym jechałam z lotniska zastanawiałam się co się stanie gdy spotkam Filipa albo tatę. Ten drugi podobno wziął się za siebie, znalazł pracę i przestał pić. I tak nie chciałam go widzieć na oczy. W tym momencie miałam dziewiętnaście lat i byłam  w stanie poradzić sobie z życiem. Najwyżej będę zmuszona wrócić do Szwecji.
Przechadzałam się po mieście z moim bagażem. Nie miałam zbyt wiele, jedna dość spora walizka i plecak. Podstawowe rzeczy których potrzebowałam miałam przy sobie.  Dostałam też bardzo spory zapas pieniędzy na start. I pozostałości po osiemnastych urodzinach. Nawet jeśli nie uda mi się kupić mieszkania będę w stanie wynająć coś na jakiś czas.
Niedługo później znalazłam już mieszkanie, które zainteresowało mnie w internecie. Niewielka kawalerka, wyremontowana i bardzo zadbana.
Na szczęście od razu spodobałam się właścicielce i tak jak myślałam już po załatwieniu papierów mogłam się rozpakować. Pani była o tyle miła, że pierwsze zakupy do domu zrobiła za mnie. Już ją polubiłam. Była to pani w średnim wieku, ma koło czterdziestu pięciu lat i problemy zdrowotne. Powiedziała, że musiała szybko wynająć to mieszkanie by móc spłacać leki które obecnie musi systematycznie zażywać. Niestety nie dowiedziałam się na co choruje. Nie chciałam też o to natarczywie wypytywać.
Z uśmiechem na ustach otworzyłam laptopa i zaczęłam przeglądać oferty pracy.
W głównej mierze były to oferty sprzątania lub pracy fizycznej gdzie poszukiwani byli mężczyźni.
Oferty pracy w spożywczakach od razu odrzucałam. Nie miałam zamiaru wkurzać się na beznadziejnych klientów.
Po naprawdę długim czasie przeszukiwania najróżniejszych stron napotkałam dosłownie trzy interesujące pracę. Większość z nich była gastronomicznych. Praca w cukierni, na kuchni i kelnerka. Tutaj też będę musiała użerać się z klientami ale jeszcze nie miałam żadnej przykrej sytuacji. Gdy już miałam wyłączać stronę zauważyłam jedno ogłoszenie. Przypatrywałam się mu dłuższą chwilę nie dowierzając własnym oczom. Była to oferta pracy w restauracji Filipa czego się kompletnie nie spodziewałam. Co się stało, że nagle brakuje mu pracowników?
Nie wiele myśląc spojrzałam na godzinę i szybko się przebrałam.
Spokojnym krokiem wyszłam z bloku udając się na kolację...
Do restauracji mojego byłego.

>.<
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tyle weny okej.

Ok. Xd

Macie taki krótki <3
I Polsat bo jak inaczej można rozdział skończyć hehe


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top