Rozdział 17
Rozglądałam się po pomieszczeniu i nie dowierzałam własnym oczom. Zmieniło się tu prawie wszystko. Zaraz na wejściu zauważyłam, że wszędzie są kompletnie nowe meble. Przemalowane ściany...
Byłam przerażona ilością pieniędzy jaką dysponował Gabriel, ale cóż, jest lekarzem. I to cholernie dobrym, co się dziwić.
Gdy od dłuższej chwili wujek z Laurą nie wracał, wstałam i skierowałam się do kuchni chcąc znaleźć sobie coś do picia.
Wybrałam jeden z soczków w kartoniku stojący w lodówce. Miałam dylemat, który wziąć lecz koniec końców zdecydowałam się na jabłkowy. Usiadłam na podłodze przy lodówce i otworzyłam soczek zaczynając go sączyć. Po chwili zobaczyłam, że wujek wrócił z Laurą na rękach. W tym momencie wpadłam w przestrzeń. Czułam się swobodnie w ich towarzystwie. Nie do końca rozumiałam dlaczego akurat w tym momencie odczułam potrzebę udawania dziecka. Prawdopodobnie tęskniłam za tym przez tak długi czas... Odkąd wyjechałam nie byłam malutka ani razu.
Uśmiechnęłam się szeroko i odłożyłam soczek na podłodze, wstałam na chwiejnych nogach i podeszłam w ten sposób do Gabriela. Wyciągnęłam do niego rączki z proszącą minką.
- Lili chce na ręce? - zapytał się głaskając Laurę po plecach. Dlaczego ona może być na rączkach, a ja nie? To nie fair!
Poruszyłam się niespokojnie i pisnęłam wyrażając w ten sposób swoje niezadowolenie.
- Nie wezmę cię teraz słońce. Noszę Laurę. Chyba, że Lusia zejdzie z rączek, hmm? - zapytał się jej, a ta po chwili zastanowienia pokreciłam głową. Zła tupnęłam noga, a w oczach zakręciły mi się łezki.
Tak dawno nie byłam mała, a on nie chce mnie wziąć na rączki! Dlaczego Laura nie może poprostu zejść?!
Spojrzałam na Gabriela i widząc jego zła minę skuliłam się.
- pselasam... - wyseplenilam zaciskając oczy i odwróciłam się na pięcie. Od razu skierowałam się do kąta i w nim usiadłam. Oparłam się główka o ścianę i patrzyłam się w podłogę wycierając buzie z łez.
Nie wolno się denerwować... Wujek Gabriel to tatuś Laury... Nie mój! Nie mój, głupia Lili...
Siedziałam tak przez dłuższą chwilę. Kiedy minęła poczułam dłoń na ramieniu. Mężczyzna jak gdyby nic obrócił mnie do siebie zmartwiony. Ewidentnie był w szoku tym co zrobiłam. Poczułam się jeszcze gorzej.
- Przepraszam? - poczułam jak deliaktnie wyszłam z przestrzeni i odwróciłam wzrok. Powinnam na niego patrzeć ale nie mogłam.
- Dlaczego poszłaś do kąta Lili? Nie wysłałem cię do niego. I za co przepraszasz? - zapytał ale ja nie chciałam odpowiadać... Bo chyba sama nie do końca wiedziałam... - Zadałem pytanie. - powiedział trochę surowiej. Spojrzałam na niego troszkę przestraszona i skuliłam się podciągając do siebie nogi.
-J-ja... Nie wiem... Byłam niegrzeczna... Tupałam nóżką, a nie wolno... - powiedziałam od razu patrząc mu sie prosto w oczy. - chciałam zabrać Lusi Tatusia... Głupia Lili! - powiedziałam i schowałam twarz w kolanach.
- Hej... Mała... Fakt, tupanie nóżka było niegrzeczne ale nikt nie zabrania ci wyrażać emocji. A to że chciałaś na rączki wcale nie oznacza że zabrałabyś mnie Lusi. - wytłumaczył i położył mi dłoń na głowie delikatnie ją głaskając. Ja i tak wiedziałam swoje... Byłam niegrzeczna i tyle. Pociągnęłam nosem i odwróciłam się spowrotem do kąta. Gabriel za to wyciągnął mnie z niego i spowrotem obrócił do siebie.
- Nie Lili. Nie idziesz do kąta bo nie zrobiłaś nic złego. - powiedział twardo. Ja za to zaczęłam się wyrywać. Ja wiem, że zrobiłam źle! Puść! Piszczałam i pokazywałam na kąt paluszkiem próbując wyjść z jego objęć. On za to ignorując mnie i moje protesty zaniósł mnie do ogromnego kojca, który stał za kanapa w salonie. Włożył mnie do niego płacząca i dał parę pluszaków i zabawek.
Od razu zabrałam się do wychodzenia z niego ale on mnie poprostu wepchnął spowrotem.
- Lili uspokój się proszę, porozmawiamy jak będziesz duża dobrze? Już cichutko - mówił probojąc mnie uspokoić. Gdy tylko mnie dotknął odsunęłam się jak najdalej od niego. Odrzuciłam od siebie zabawki i położyłam się wtulona w ściankę kojca.
Zacisnęłam oczy po chwili się uspokajając.
- Tatusiu? Co się dzieje? Nie rozumiem co jej się stało... - usłyszałam głos Laury i poczułam się jeszcze gorzej. Jestem tylko problemem, muszę się ogarnąć.... muszę.
- Nie wiem Lusia... Może ma złe doświadczenia i przyzwyczajenia. - powiedział, a ja czułam ich wzrok na sobie. Odwróciłam się powoli do nich i patrzyłam się na nich smutnym wzrokiem.
- Przepraszam... Nie wejdę już więcej w littlespace, to się zawsze źle kończy.. - powiedziałam... Ta sytuacja przypomniała mi dlaczego przestałam bawić się w przestrzeni...
Po zerwaniu z Filipem próbowałam znaleźć nowego tatusia... Może nie znaleźć ale poprostu popisać o tym wszystkim.
Niestety nie trafiałam na nic dobrego w internecie... Pewnie przez to teraz tak reaguje i mam wrażenie, że wszystko robię źle...
- Lili spokojnie. Nic się nie stało, poprostu jesteśmy oboje troszkę w szoku. Chcesz o tym pogadać? - zapytał, a ja pokreciłam głową.
- Mogę soczku? - zapytałam - Soku. Soku... - poprawiłam się od razu... Jestem duża...
-Tak! - odparła od razu Laura i poleciała do kuchni po chwili wracając z moim soczkiem.
- Zmartwiłem się twoim zachowaniem... Skoro nie chcesz o tym teraz rozmawiać ustalmy taką rzecz. Jeśli znowu poczujesz się tak źle żeby spróbować się ukarać sama z siebie. Bardzo mocno będziesz ściskać misia, którego ci przyniosę dobrze? - zaproponował. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad tym. To był dobry pomysł, może mógłby mi pomóc?
- Dobrze wujku - powiedziałam i napiłam się spokojnie soczku. Wujek wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z całkiem sporym misiem, zapakowanym w folię. Była to na oko stu centymetrowa panda z wstążka na szyi. Był śliczny. Od razu zaświeciły mi się oczy. Wyciągnęłam do pluszaka ręce.
Gabriel i Laura zaśmiali się widząc moją reakcję. Już po chwili pluszak wyladował w moich łapkach, a ja tuliłam go już bez folii.
Po chwili Gabriel wprowadził nas obie w littlespace i wsadził do kojca skąd oglądałyśmy bajkę na telewizorze. W tym czasie wujek gotował obiad.
Pod koniec filmu spokojną ciszę przerwał dzwonek do drzwi...
>.<
Jest rozdzialik!
Przepraszam, że tak rzadko, wena wyparowała. Ten rozdział wziął się z masy negatywnych emocji, które nagromadziłam.
Pewnie w przyszłości pojawi się kolejny
Jesteście wspaniali moje robaczki
<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top