Rozdział 13

   Po długim czasie spędzonym na bezczynnym patrzeniu się w blat, stwierdziłam, że wezmę się za jakieś śniadanie. Wstałam i mozolnie zaczęłam przygotowywać kanapki.
Słyszałam jak mój niedawno włączony telefon wibrował ale starałam się go ignorować.
Niestety nie szło mi to zbyt dobrze.
Gdy skończyłam przygotowywać posiłek rozbrzmiały kolejne wibracje.
- Kurwa mać - nie wytrzymałam i podniosłam telefon. Gdy tylko zobaczyłam, że to Filip wkurwilam się jeszcze bardziej. Zabrałam telefon i wyszłam na mój niewielki balkon.
- Lili... - usłyszałam w słuchawce gdy odebrałam.
- Czego kurwa chcesz? - warknęłam tylko.
- Miło cię słyszeć - powiedział smutno. Mimo tego jego głos nie brzmiał zbyt dobrze. Usłyszałam wyraźną chrypkę i zmęczenie. Moje serce momentalnie zmiękło.
- Ja... Nie zbyt się cieszę, że z tobą rozmawiam - oparłam się o barierkę i wbiłam wzrok w kwiatka, którego dostałam w prezencie od Gabriela i Laury.
- Lili... - mruknął i zapadła głucha cisza, którą jednak po chwili przerwał. - Tak bardzo przepraszam...
- Zraniłeś mnie. - odparłam krótko.
- Lili jestem idiotą. Chciałabym ci to wynagrodzić. Wynagrodzić ci mój debilizm i samolubność. Tylko błagam... Daj mi szansę - powiedział wyraźnie powstrzymując płacz. Słyszałam to, co mnie kompletnie zatkało.
- Filip ja nie wiem... Nie wiem czy jestem w stanie zapomnieć i poprostu ci wybaczyć. Jestem na ciebie okropnie zła. Myśl o tobie mnie dołuje i przyprawia o mdłości. Sprawia, że mam ochotę znowu wsiąść w samolot i wyjechać. Odciąć się od ciebie... Ale z jakiegoś powodu nie mogę... Ciągle myślę o tym żeby wrócić do ciebie, albo żeby chociaż iść do twojej restauracji i na ciebie popatrzeć. To mnie okropnie frustruje. - powiedziałam kompletnie szczerze - tęsknię za tobą Filip, ale nie wiem czy dałabym radę ci wybaczyć. - dokończyłam.
- Więc spróbujmy... Spotkajmy się Lili. Porozmawiajmy, a ja postaram się być najlepszym co cię w życiu spotkało. Jeśli uda mi się cię uszczęśliwić. - jego głos wciąż był bardzo słaby, a ja nie wiedziałam co mam zrobić.
- Nie wiem... Muszę to przemyśleć - powiedziałam tylko. - Chciałabym coś zjeść... Ja... Może zadzwonię później? - dodałam słabo.
- Tak... Jasne, smacznego Lili. Dbaj o siebie dobrze?
- Tak... Ty też. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Naprawdę nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim.
Znużona obudziłam wszystkich i zawołałam do salonu gdzie w telewizorze leciała już jakaś bajka, a kanapki, które zrobiłam leżały na stoliku.
Wszyscy rozsiedliśmy się na kanapie i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Niestety dziś jest dzień gdy chłopaki mieli wrócić do Szwecji. Dlatego całe rano było bardzo ponure. O dwunastej już byliśmy na  lotnisku.

Ja i Louise stałyśmy przed bramkami machając chłopakom.
Zostałyśmy same.

Kiedy tylko wsiadłyśmy do taksówki nie wytrzymałam i spoglądając na Louise, rozpłakałam się.

- Lou - powiedziałam tylko na co ta od razu przesiadła się na środek i przytuliła mnie do siebie.
- O co chodzi? - głaskała mnie po ramieniu.
- Nie wiem co mam zrobić Lou... tęsknię za nim nadal. Rozmawiałam z nim dzisiaj przez telefon. Tak bardzo tęsknię, ale boje się, że znowu mnie zrani.
W dodatku ten gwałt. Ja nie wiem co mam zrobić! - powiedziałam zanosząc się płaczem, a Lou cały czas starała się mnie uspokoić.
- Ja nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu. Ale wydaje mi się, że mogę dobrym pomysłem jest dać mu szansę? Z tego co mówisz bardzo żałuję, a może tego właśnie ci potrzeba? - powiedziała cmokając mnie w czoło.
- Nie wiem Lou... Boję się. - odparłam cichutko.
- To jasne, że się boisz. Ale jesteś silna! Jeśli znowu cię zrani to on jest zjebem nie ty. - powiedziała uśmiechając się.
- Tak myślisz? - zapytałam unosząc lekko głowę.
- Tak... - na tym zakończyła się rozmowa o Filipie.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na oglądaniu filmów. Nie zadzwoniłam do Filipa. Nie widziałam w tym sensu. Musiałam sobie wszystko przemyśleć.
On nie dał mi jednak za dużo wolności od swojej osoby. W krótkim czasie dostałam masę uroczych wiadomości, które tylko powoli sklejały moje serce.
Filip pytał się w wiadomościach co u mnie, czy wypiłam wode, parę razy kazał mi iść do toalety mimo, że zapewniłam, że wcale nie potrzebuje. Te wymiany zdań sprawiały, że powoli przekonywałam się do decyzji, którą już podświadomie podjęłam.

Wieczorem zaraz przed snem dostałam dwa SMS-y. Od dwóch różnych osób.

Filip: Dobranoc maluszku.

Odpisałam mu krótkie dobranoc.

Gabriel: Jak tam? Masz ochotę wpaść do nas jutro? Laura już mnie o to strasznie męczy 😂

Serce mi podskoczyło na samą myśl nocowania u dominującego.

Ja: Jasne! Mam przyjechać sama czy wpadniesz po mnie?

Gabriel: Przyjedziemy po ciebie i pojedziemy z Laurą do Maka. Są jakieś fajne zabawki w HappyMealu (?) więc będziecie mieć obie frajdę.

Ja: Okej! o której?

Gabriel: Dwunasta pasuje?

Ja: jest okej! Będę czekać <3

Gabriel: w takim razie jesteśmy umówieni. A ty leć już spać musisz mieć dużo siły na jutro maluchu. <3

Ja: Tak jest wujku! Dobranoc

Gabriel: Dobranoc Lili

>.<

Po prawie trzech miesiącach...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top