ROZDZIAŁ 24

Będę teraz pisać w 3 osobie.

   Lili obudziła się z samego ranka, koniecznie chcąc pozostać w przestrzeni. Wiedziała jednak, że nie ma wyjścia i musi wstać już dorosła. Minęły trzy miesiące odkąd wróciła do Filipa. Żyło im się wspólnie wspaniale. Przeprowadzili się i otworzyli wspólnie restaurację. Lili jednak kompletnie bez talentu do gotowania pracowała zwyczajnie jako kelnerka. Kontakt z ludźmi ją cieszył ale również bardzo męczył. Istotnie oboje bardzo cenili swoje starania, dziewczyna zwykle pomagała Filipowi tworzyć nowe przepisy przez co dania w menu bardzo się zmieniały. Pojawiało się coraz więcej nowych klientów, a oni coraz więcej zarabiali.

Lili przechadzała się po ich wspólnym mieszkaniu nastawiając sobie latte w ekspresie. Głęboko rozmyślając z nikłym uśmiechem na twarzy o dzisiejszym dniu. Wszystko zapowiadało się cudownie, piękna pogoda, nie miało być też tak koszmarnie gorąco. W dodatku czekała ją bardzo krótka zmiana w pracy więc resztę dnia mogła poświęcić dla siebie. Weszła do łazienki związując swoje włosy w niesfornego koka. Umyła buzię i spoglądając w lustro uśmiechnęła się do siebie.
— W końcu jesteś naprawdę szczęśliwa. To będzie cudowny dzień i nic ci go nie zepsuję! - powiedziała dodając sobie więcej motywacji na ten dzień. Zrobiła sobie delikatny makijaż jak codzień dotychczas. W dobrym humorze wyszła z domu kierując się do pracy. Miała sporo czasu idąc natrafiła na kawiarnię niedaleko mieszkania, postanowiła do niej więc zajrzeć z racji tego, że była nowootwarta.
Przekraczając próg na chwilę nie była w stanie się ruszyć. Wnętrze było niesamowite, bardzo jasne przez co w środku było bardzo przyjemnie. Przyglądając się jednak bliżej dojrzała pod jednym ze stolików kolorowego kotka. Od razu kucnęła wyciągając do niego ręce. Futrzak szybko zdecydował się na podejście do dziewczyny i przytulanie. Lili kucała głaskając kotka. W pewnym momencie z pomieszczenia obok wyszła do niej bardzo znajoma twarz.
- Louise?! — niemal zapiszczała. Jej przyjaciółka mieszkała na drugim końcu miasta. Przynajmniej do tej pory. Nie spodziewała się jej tutaj szczególnie wiedząc jak bardzo dziewczyna zarzekała się, że nigdy nie będzie pracować w gastronomii.
— Lili! Właśnie miałam do ciebie pisać! — powiedziała wyciągając do niej ręce od razu
— Boże co ty tu robisz? — zapytała ciemnowłosa.
— Pracuję, nie widać? — zapytała okręcając się w miejscu wdzięcznie. Jej fartuch ładnie zafalował w powietrzu ją co tylko się uśmiechnęłam.
— No tak! Ale przecież mieszkałaś do tej pory w naszym starym mieszkaniu. Przeprowadziłaś się? — dopytywała dalej.
— Jeszcze nie ale mam mieszkanie niedaleko. To miała być niespodzianka, że będę mieszkać bliżej — zaśmiała się przeczesując włosy i zarzucając je do tyłu.
— Ja się mega cieszę, staraaa tak długo nie rozmawiałyśmy — przytuliła przyjaciółkę piszcząc przy tym cicho.
— Musimy się umówić na jakieś spotkanie ale narazie muszę wrócić do pracy. Na tarasie mam parę stolików do obsłużenia — powiedziała wskazując palcem w kierunku sporych szklanych drzwi pokrytych bluszczem, ze światełkami.
— Spoko. Ja i tak jestem przed pracą więc też muszę lecieć — powiedziała gdy Louise obróciła się na pięcie i pobiegła obsługiwać stoliki. Lili wyszła z kawiarni jeszcze chwile przyglądając się jej z zewnątrz po czym ruszyła do pracy. Kiedy przekroczyła jej próg poczuła w drzwiach cudowną woń dań i weszła na swoje kelnerskie stanowisko. Nie widziała jeszcze nigdzie Filipa więc poprostu krzątała się po jeszcze pustej restauracji. Nigdy nie mieli klientów z samego rana od razu po otwarciu. Przeciągnęła się lekko i dokładała sobie sztućce jednorazowe, przecierała szklanki robiąc w międzyczasie milion innych rzeczy.
Po jakimś czasie poczuła na swoich biodrach ręce na co podskoczyła.
— Ah! Przestraszyłeś mnie... — powiedziała mrucząc cicho, kiedy poczuła muśnięcie na szyi.
— Hej piękna... co dzisiaj taka zadowolona? — zapytał widząc wyraźną poprawę humoru u kobiety. Sam uśmiechnął się i przekręcił lekko głowę.
— Wiesz, że Louise pracuje tu niedaleko? — zapytała istotnie podekscytowana tym faktem.
— Skąd wiesz? Widziałaś się z nią? — zapytał sam zaciekawiony tą kwestią. Chociaż było po nim widać, że coś jest nie tak.
— Tak? Przed chwilą — uśmiechnęła się naprawdę rozchmurzona. — chciałabym się z nią zobaczyć po pracy. Straszne długo się nie widziałyśmy... — powiedziała wracając wzrokiem do polerowania szklanek.
— W takim razie umów się z nią. Bez problemu. Może w sobotę? Oboje mamy wtedy wolne — odparł podchodząc do ekspresu tuż obok niej i spojrzał się na nią z boku. Lili mimo pracy kątem oka obserwowała partnera. Każdy kelner w ich restauracji miał obowiązkowy dresscode.
Czarne garniturowe spodnie, białą koszule i beżową kamizelkę. Filip był ubrany podobnie tyle, że koszule miał czarną. Widziała go w tym ubraniu codziennie ale miała do niego totalną słabość, gdy był w tym stroju. Lili za to była ubrana podobnie co inne kelnerki, również długie ciemne spodnie, (w jej przypadku) czarna koszula i pasujący do wnętrza beżowy fartuszek.
— Może masz rację. Nie będziesz zły jak z nią wyjdę? — zapytała, ale Filip nie zdążył odpowiedzieć. Otworzył usta ale przerwała mu osoba, która właśnie weszła do restauracji. Lili widząc ją zmarszczyła brwi. Do pomieszczenia właśnie weszła Sara*

>.<

Sara* - była Filipa dla której zostawił Lili w pierwszej części gdy wyjechała do Szwecji.

Hej moje słodziaki :>
Nie wiem, kiedy będzie nastepny rozdział. Mam masę pracy ale chciałabym wrócić i dokończyć ich historię. Mam zaplanowane narazie parę; myślę, że mocnych rzeczy ale nie wiem co z tego wyjdzie xD
Możecie pisać swoje prognozy odnośnie fabuły w komentarzach, uwielbiam je czytać i wasze reakcje na teksty postaci. Serio!!

Rozdział mega krótki ale jestem obecnie na wakajkach w Gdańsku. Następny będzie dłuższy <3 postaram się

Dzięki wam za tak duzy odzew. Nie spodziewałam się, że tyle osób może czekać na rozdział. Myślałam, że książka jest całkiem zapomniana. Mega miło :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top