Rozdział 6
Filip POV
Stałem tak przez dłuższą chwilę, obserwując jak dziewczyna wystawia w moją stronę smoczek, który trzyma w dłoni. Nie miałem nic przeciwko temu żeby jej go kupić. To było urocze.
Uśmiechnąłem się delikatnie. Dziewczyna spoważniała i opuściła dłoń ze smoczkiem robiąc krok w tył. Chyba ta długa cisza ją speszyła. Uruchomił mi się "tatusiowy instynkt". Zrobiłem krok ku niej i kucnąłem.
- Pokaż mi ten smoczek skarbie - powiedziałem starając się brzmieć łagodnie. Dziewczyna tym razem mniej pewnie pokazała mi go spuszczając lekko główkę w dół. Spojrzałem na malutkiego nynusia którego trzymała w ręce i uśmiechnąłem się - Chcesz go kupić? - dopytałem, chcąc upewnić się, że dziewczyna nie robi sobie jakichś żartów. Lili kiwnęła głową przyciskając do siebie misia.
- Weźmiemy go kwiatuszku - podniosłem się powoli i nachyliłem się troszkę do niej - Pokażesz mi półeczkę z której go wzięłaś? - dziewczyna tylko kiwnęła głową i chwyciła mnie za dłoń prowadząc w jakimś kierunku. Zrobiła się niemową, co wydawało mi się niesamowicie urocze. A świadomość tego, że jeśli dziewczyna zna DDLG i właśnie teraz weszła w headspace, to nie tak łatwe będzie wyciągnięcie od niej jakiegokolwiek słowa. Dziewczyna musiała wybrać sobie ten sposób jako taki w którym czuje się dobrze. Podobało mi się to jak dziewczyna zachowywała się w tej chwili, ale zaczynało mi brakować jej głosu. Po krótkiej chwili stanęliśmy przed półka z najróżniejszymi akcesoriami dla niemowląt. Lili pokazała mi półkę z smoczkami.
- Co ty na to żeby wziąć jeszcze zawieszkę do twojego nynusia? - zapytałem uśmiechając się do niej. Ewidentnie poprawiłem jej tym humor, bo dziewczyna z uśmiechem zaczęła przyglądać się zawieszką. Jedną przykuła moja uwagę. Urocza plastikowa biała zawieszka w kształcie serduszka. Wziąłem ją z półki i pokazałem ją dziewczynie. Ta natomiast wzięła zawieszkę z mojej dłoni i przyłożyła do niej smoczek, tylko się leciutko uśmiechając. Przypięła smoczek do zawieszki i zaczęła trzymać go w dłoni, tak, że swobodnie bujał się na sznureczku. Uśmiechnąłem się do niej. W ostatniej chwili powstrzymałem się od zaproponowania wzięcia także butelki. Nie chciałem wrzucać dziewczyny na głęboką wodę, mimo tego, że ona zrobiła to ze mną. Nie wiem czy miała już wcześniej kontakt z DDLG czy poznała to parę dni temu... Pod żadnym pozorem nie chciałem jej skrzywdzić ani przestraszyć.
- Chciałabyś coś jeszcze z tego sklepu? - zapytałem, poprawiając jej grzywkę która z niewiadomych przyczyn była rozczochrana. Lili rozejrzała się dookoła i podkręciła głową.
- To chodź, idziemy do kasy. - powiedziałem łapiąc ją za rączkę. Dziewczyna położyła rzeczy na ladzie, czekając z uśmiechem aż kasjerka przyjdzie. Kiedy tylko się pojawiła, Lili zrobiła jak dotąd najsłodszą rzecz jaką do tej pory widziałem. Złapała mnie za dwa palce u dłoni i przysunęła się do mnie, mówiąc "Dzień dobry". Nie wiem z jakich przyczyn ale cholernie mnie tym rozczuliła.
Kobieta odpowiedziała standardowe smutne dzień dobry i krzywo na nas spojrzała. Ma problem.
- Kartą - powiedziałem równie sucho. Już po chwili wyszliśmy z Lili ze sklepu, a ona schowała smoczek i zawieszkę do swoich spodni, a misia trzymała w wolnej dłoni. Bo drugą trzymała moje palce..
- To co teraz, ubrania? - zapytałem spoglądając na dziewczynę, a ta skinęła głową, ciągnąc mnie do pierwszego lepszego sklepu. Od razu pognała na ubrania męskie. Pierwsza rzeczą jaką wzięła, była w pastelowo żółta bluza. Uśmiechnąłem się szeroko. Skoro jej się podoba to niech weźmie. Rozejrzała się jeszcze w miejscu, ale chyba nie dostrzegła nic fajnego gdyż odwróciła się i łapiąc mnie za dłoń poszła na dział damski. Niestety chodziliśmy tak przez dłuższy czas, a dziewczyna wybrała sobie tylko dwie bluzki i jedne spodnie. Mimo tego ja wiedziałem, że potrzebuje co najmniej trzy razy tyle.
- Liluś - powiedziałem w pewnej chwili, kiedy dziewczyna przyglądała się kolejnej bluzce - Musisz wziąć więcej ubrań - powiedziałem wzdychając lekko.
- Męczą cię już zakupy? - zmrużyła na mnie oczy i wzięła do rąk kolejna koszulkę.
- Nie, ale musisz kupić więcej ubrań. Nie możesz chodzić w dwóch bluzkach na okrągło. Do tego musimy ci kupić jeszcze bieliznę, buty, skarpetki, jakieś akcesoria do szkoły, nowy plecak i piórnik... - zacząłem wymieniać a w oczach dziewczyny pojawiło się przerażenie.
- Nie chcę aż tyle! Za dużo na mnie wydasz - powiedziała patrząc się na mnie.
- Lili. Mieszkasz u mnie, pomagam ci. Stałem się twoim jakby opiekunem prawnym. Nawet jeśli zawalczyłbym o prawa o ciebie i tak musiałbym wydać te pieniądze. A widok uśmiechu na twojej twarzy sprawiony tymi zakupami jest najlepszym wynagrodzeniem na świecie - powiedziałem zgodnie z prawdą.
Dziewczyna chwilę zastanawiała się, patrząc się na ubrania, które trzymała w rękach i skinęła głową.
Przez następne pięć godzin chodziliśmy po całej Galerii wybierając Lili potrzebne rzeczy. Nie mam pojęcia kiedy to minęło. Nim wróciliśmy do domu z dużą ilością toreb, nastała godzina dwudziesta pierwsza.
- Lili odrobiłaś dziś zadania? - zapytałem stawiając torby w salonie koło kanapy.
- Nie zdążyłam jeszcze. Ale mam tylko z matematyki i biologii. Łatwe. Mogę zrobić je jutro na przerwach. - powiedziała szybko siadając na kanapie i ziewając.
- Nie jestem zwolennikiem robienia czegoś na ostatnią chwilę ale dziś ci odpuszczę - powiedziałem siadając obok niej - chcesz się przytulić? - zapytałem kładąc rękę na oparciu kanapy. Dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie. Wziąłem pilot od telewizora i włączyłem jakąś bajkę. Lubiłem bajki. Nie to żebym był dziecinny, ale moim zdaniem po prostu wiele bajek mają ciekawszą fabułę niż przeciętny serial na TVN. Nie wiele myśląc przytuliłem się do dziewczyny i tak zasnąłem. Lilka chyba też, nie byłem pewien...
>.<
Obudził mnie głośny trzask. Po promieniach słońca rozpoznałem że był już poranek. Lili nie było obok mnie więc powoli wstałem z kanapy, przeciągając się i ziewając. Odwróciłem się i zobaczyłem jak dziewczyna kuca przy jakimś stłuczonym naczyniu. Westchnąłem i podszedłem do niej.
- Masz dwie lewe ręce skarbie - powiedziałem. Dziewczyna wciągnęła powietrze przez usta i upadła pupą na podłogę, spoglądając na mnie zaskoczona. Zaśmiałem się cicho. Widok zdezorientowanej dziewczyny, która niepewnie spojrzała na mnie, a potem miedzy swoje nogi sprawił, że otrzeźwiałem. Lili zacisnęła gwałtownie nóżki i zaczęła zbierać kawałki szkła z podłogi.
- Idź sobie, ja posprzątam - powiedziała cicho, ale ja bez słowa kucnąłem obok niej i też zacząłem zbierać szkło. Dziewczyna tylko niepewnie spojrzała na mnie kątem oka. Nie miałem pojęcia o co mogło jej chodzić. Nagle przyszło mi coś do głowy.
- Czemu zaciskasz nóżki? - zapytałem chcąc dowiedzieć się czy moje przemyślenia były słuszne. Ona jednak nie odpowiedziała mi tylko bez słowa dalej zbierała szkło. - Dostałaś miesiączki i się wstydzisz? - na to pytanie pokręciła głową - Nie? Więc co się stało szkrabie? - dopytałem, ale wciąż był brak reakcji. Zrobiłem ku niej krok i wziąłem Lili na ręce.
- Postaw mnie - dziewczyna wierzgnęła, a ja poczułem coś mokrego na przedramieniu. Coś w tej chwili do mnie dotarło. Postawiłem dziewczynę na ziemi i odwróciłem do siebie tyłem, a moim oczom ukazała się stosunkowo niewielka mokra plama. Co prawda pokrywała pół pośladków, ale mogło być gorzej. Dziewczyna odsunęła się momentalnie ode mnie i odwróciła się przodem. Skorzystałem z okazji i obadałem wzrokiem też przód.
- Ktoś tutaj się posiusiał - powiedziałem do niej. Nie było to dla mnie dziwne, a wręcz sytuacja mnie trochę bawiła. Dziewczyna posiusiała się ze strachu i w cholerę uroczo próbowała to przede mną ukryć. Tak wiem, to chore ze jest to dla mnie urocze ale nic na to nie poradzę.
Uśmiechnąłem się do niej próbując dodać jej otuchy. Dziewczyna spuściła głowę - Hej hej.. Nie ma powodów do wstydu, każdemu mogło się zdarzyć - zacząłem ją pocieszać, nie chciałem żeby mi się tutaj rozpłakała. - Chodź, pomogę ci się przebrać - powiedziałem biorąc ją znowu z lekkim trudem na ręce i postawiłem w łazience na posadzce.
- To głupie - powiedziała kiedy jej gołe stópki dotknęły zimnych kafelków.
- Co takiego? - zapytałem, szukając w szafce jakiegoś czystego ręcznika.
- Powinno cię obrzydzić to, że się posiusiałam, a tymczasem ty jak gdyby nic zaniosłeś mnie do łazienki i pomagasz mi się ogarnąć. Kiedy każdy normalny facet uciekłby z krzykiem - powiedziała marszcząc brewki i patrząc się na mnie.
- Głuptasie. Jeśli jakiś facet uważa, że to obrzydliwe bo komuś się popuściło i to ze strachu, to można przypuszczać że za mało w życiu przeżył. Ja swoje o życiu wiem i nie jest dla mnie dziwne to, że odrobinę popuściłaś. A pomoc tobie w tej chwili daje mi tylko satysfakcję. - powiedziałem zapominając ugryźć się w język z ostatnim zdaniem.
- Satysfakcję? Niby z czego? - dziewczyna popatrzyła na mnie ewidentnie domagając się wyjaśnień. Musiałem w tym momencie wymyślić coś na poczekaniu ale mój umysł z rana to jedno wielkie gówno. Byłem skazany na powiedzenie prawdy. Częściowej, ale jednak prawdy.
-Wiesz - zacząłem niepewny - Podoba mi się to, jak kobiety są takie nieporadne i trzeba im pomagać w wielu rzeczach. Wiem że to dziwne, bo to trochę takie sprowadzanie kobiet do nieradzących sobie istot. Ja tego tak nie odbieram. Po prostu jeśli trafi się taka duszyczka jak ty, nieporadna, urocza i wpadająca w drobne, dla mnie, troszkę śmieszne sytuacje jak ta w której się znajdujemy jest po prostu fajne i dobrze mi z tym że mogę takiej istotce pomóc. Dlatego satysfakcjonuje mnie to, że mogę ci pomóc ogarnąć się po posiusianiu ubrań. Dla mnie to po prostu normalne - wytłumaczyłem w czasie gdy dziewczyna patrzyła na mnie ze skupieniem i analizowała każde moje słowo po kolei. Mogłem to wywnioskować z tego, że delikatnie marszczyła brwi.
- Aha - powiedziała po chwili - Ja też coś lubię, tak mi się zdaje... - powiedziała cichutko ledwo ją usłyszałem.
- Co takiego kwiatuszku? - dopytałem, chciałem żeby dziewczyna zaczęła się bardziej na mnie otwierać.
- Lubię jak mężczyzna jest taki opiekuńczy względem mnie jak ty Filip. Trochę jak taki drugi tata - powiedziała a moje serce momentalnie przyśpieszyło. Zaparło mi na chwilkę dech w piersiach, a w spodniach poczułem delikatne podniecenie. Poczułem się tatusiem dziewczyny, którą uwielbiałem się opiekować i traktowałem trochę jak swoją córeczkę, która chciałem żeby się stała. - Coś nie tak? - zapytała, patrząc na mnie a ja westchnąłem i uśmiechnąłem się do niej.
- Poniekąd mamy sporo wspólnego - zaśmiałem się delikatnie.
- Poniekąd - dziewczyna powtórzyła po mnie także się uśmiechając. Już miałem wychodzić, bo przygotowałem dziewczynie już wszystko co potrzebowała kiedy po raz kolejny usłyszałem jej głosik. - Filip?
- Tak szkrabku? - zapytałem zaciekawiony tym co mogła ode mnie chcieć.
- Umm.. Może chciałbyś mi pomóc? - zapytała a ja znów dostałem palpitacji serca. Czy ona chce żebym zszedł na zawał? Jestem za młody żeby umierać! Otrzeźwiałem po chwili i uśmiechnąłem się do niej. Podszedłem do niej powolutku i chwyciłem za jej uroczą delikatnie pulchną buzie oboma dłońmi.
- Jesteś dużą dziewczynką i wierzę, że poradzisz sobie sama - powiedziałem, mimo tego że bardzo chciałem doprowadzić dziewczynę do porządku.. Na jej buzi pojawiło się rozczarowanie, widziałem je bardzo dobrze. Nie mogłem jednak pozwolić sobie na widzenie jej nago. Dziewczyna była niepełnoletnia. Czułem się zobowiązany do opieki nad nią, ale nie chciałem żeby Lili się we mnie zakochała. Co miałbym jej powiedzieć? Że nie mogę z nią być bo jest za młoda? Poniekąd bardzo chciałem żeby ze mną była, aby była moim maluszkiem ale cholera jasna. Gdyby ktoś się dowiedział, to nie miałbym życia. Może będę chciał się starać o prawa do niej, a jeśli odkryliby że jest taka a nie inna sytuacja, że widziałem ją nago, albo spaliśmy ze sobą. Mogłoby to znacznie utrudnić cały przebieg sprawy. Mógłbym nie dostać do niej praw, albo co gorsza dostać zakaz zbliżania się do niej. Do tego nie wiem czy dziewczyna nawet by chciała żebym walczył o prawa rodzicielskie. Będziemy musieli poruszyć kiedyś ten temat na poważnie.
Westchnąłem patrząc się na nią.
- Zrobię śniadanie - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Dziewczyna skinęła głową. Tym oto sposobem znalazłem się w kuchni w samych dresach, robiąc słodkie tosty na śniadanie.
Lili po dłuższym czasie wyszła z łazienki. Siedziała tam na tyle długo ze byłem w stanie się domyślić, że wzięła dłuższą kąpiel. Dziewczyna wyszła z łazienki na bosaka. Na szczęście zdążyłem wszędzie zamieść. Mogę mieć nadzieje, że nigdzie nie ma żadnych odłamków szkła.
- Co dobrego zrobiłeś? - zapytała podchodząc do lodówki i wyjmując z niego mleko. Napiła się prosto z kartonu. Westchnąłem głośno.
- Tosty na słodko. Lili co ci mówiłem o piciu z kartonu? Masz od tego szklanki, kubki... Mam ci kupić butelkę dla niemowląt żebyś przestała pić z kartonu? - zapytałem a oczy dziewczyny mocno się zabłyszczały. Zaśmiałem się kiedy dotarło do mnie że dziewczyna najprawdopodobniej właśnie tego by chciała. Ona do tego specjalnie z zadziornym uśmiechem napiła się mleka jeszcze raz. Zmrużyłem oczy i podszedłem do niej. Odebrałem jej mleko i włożyłem do lodówki dźgając ją delikatnie w bok. Dziewczyna odwdzięczyła mi się tym samym i już po chwili skończyliśmy ganiając się po mieszkaniu i szturchając, albo łaskotając co chwila. W końcu jednak noga dziewczyny zawinęła się o dywan leżący na środku pokoju i Lili poleciała wprost na ziemię. Ja niestety jako debil w skarpetkach nie wyhamowałem i upadłem zaraz na nią. Zacząłem się śmiać i podparłem się na przedramionach nie mogąc się uspokoić. Dziewczyna też chichotała.
- I z czego się śmiejesz? - zapytała - mnie boli tyłek a ty się śmiejesz z mojej krzywdy! - powiedziała udając zdenerwowanie.
- Nie pije się mleka z gwinta, szkrabie. Tyłek to kara za twoje złe czyny! Pójdziesz do piekła, zobaczysz - powiedziałem wciąż cicho się śmiejąc i pstryknąłem ją w nos. Dziewczyna natomiast podniosła się troszkę i pocałowała mnie w policzek. Zdezorientowany popatrzyłem na jej śliczną buzie i przez chwilę tak zwisałem nad nią.
- Coś się pali - usłyszałem jak te słowa wychodzą z jej ust i momentalnie podniosłem wzrok i zobaczyłem toster z którego wyciekała spalona Nutella, która ubrudziła już dosłownie cały toster. W pomieszczeniu unosił się okropny smród. Wstałem na równe nogi i pobiegłem do urządzenia. Odłączyłem go z prądu i otworzyłem. Moim oczom ukazały się dosłownie czarne tosty. Wyjąłem jednego z tostera, nabijając go z trudem na widelec i pokazując dziewczynie.
- To twoja wina - powiedziała zaczynając się śmiać
- Ja ci dam! Zaraz będziesz to jeść cholero mała - powiedziałem śmiejąc się razem z nią. Wyrzuciłem tosty do kosza i patrzyłem na zwijającą się ze śmiechu dziewczynę...
>.<
Witajcie moje kochane bubulinki
Wkońcu jest kolejny rozdział, nawet ja się cieszę! Rozwaliłam sobie nogę więc siedzę na L4 w domku do poniedziałku. Stwierdziłam że coś dla was napiszę <3
Mam nadzieję że spodobał się rozdział z początków Filipa i Lili w ddlg. Stwierdziłam, że zacznę wprowadzać to już teraz, nie ma sensu czekać dłużej!. Niech zacznie się coś dziać <3
do następnego bubulinki
*rozdział poprawił xxanthen bez niego nie byłoby rozdziału w dniu dzisiejszym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top