Rozdział 8

- Zaczekaj, przepraszam! - dogonił mnie w ostatniej chwili, gdy miałam otworzyć przypadkowe drzwi. Złapał mnie za ramię, odwracając w swoją stronę i nagle złożył na moich ustach pocałunek.
- Co to było...? - zapytałam zawstydzona, gdy się od siebie oderwaliśmy. Mężczyzna odwrócił wzrok. - Odpowiedz mi! - zawołałam.
- Ja... nie wiem. - wydukał. Podrapał się z tyłu głowy.
- Przestań bawić się moimi uczuciami! Czy ty nie masz choć krzty rozumu? Głaszczesz mnie po głowie, mówisz do mnie, jakbyśmy byli parą, dzisiaj witasz mnie ozięble, a potem całujesz, jak gdyby nigdy nic! - wybuchłam. Byłam rozdarta. Chciałam wrócić do domu, ale blondyn sprawnie mi to uniemożliwiał. Złapał mnie za nadgarstki i przyszpilił do ściany.
- Chcesz wiedzieć dlaczego mam te głupie siniaki? - wysyczał. W jego spojrzeniu widziałam furię. Zachowywał się jak jakiś psychopata!
- Gdybym ci powiedział, mogłabyś żegnać się z życiem. - dodał. - To co? Chcesz umrzeć? - zaczął się diabelsko śmiać. Nie sądziłam, że blondyn może być jednocześnie tak pociągający i przerażający. Odsunął się ode mnie i jakby nic przed chwilą nie zaszło, skierował się na górę - pewnie żeby wziąć prysznic. Który przestępca zostawia swoją ofiarę samą?
Postanowiłam skorzystać.

Po cichu zaczęłam skradać się w stronę drzwi wyjściowych. Wtem ujrzałam czarny punkt w rogu pokoju - kamera. Rozglądałam się po pokoju i zauważyłam, że jest tu ich pełno. Czyli moje starania poszły na nic. Poszłam do pokoju gościnnego, aby usiąść na kanapie. Nie wiem, ile dokładnie czekałam na Adriena. Czas mijał mi na wpatrywaniu się przed siebie - w tym przypadku na wyłączony telewizor.
- Jednak czekałaś? Miło. - usłyszałam jego kroki. Spięłam się, bo nie miałam pewności, że nagle na mnie nie naskoczy. Był do wszystkiego zdolny.
- Mogę zadzwonić do Nathaniela, żeby się nie martwił? - zignorowałam go i spojrzałam w stronę stolika, na którym znajdował się telefon.

- Jesteś naprawdę tak głupia? Nie ma tutaj zasięgu, poza tym mój szef kontroluje twoje ruchy. Jedynymi pomieszczeniami, gdzie nie ma kamer jest moja sypialnia i łazienka... A ja... jestem do twoich usług. - podszedł do mnie i pogłaskał po policzku. Było to dość... niekomfortowe i przerażające?
- Dlaczego mi to robisz? Myślałam, że jesteś milszy. - wymsknęło mi się. Adrien podszedł do mnie bliżej i usiadł tuż obok. Wtulił się w moje ramię i gdy myślałam, że już niczego nie powie i będziemy trwali w ciszy, usłyszałam bardzo cichy szept.
- Muszę.

***
Kończę w tym miejscu ten rozdział, bo chcę, abyście mieli co do czytania.
Jest on strasznie do kitu i bardzo Was przepraszam, że tyle czekaliście na takie nic.
Ten rozdział przeszedł mi ciężko przez palce i naprawdę nie chciałabym do niego na tą chwilę wracać.
Poza tym oficjalnie ogłaszam maraton!
Wstawię dzisiaj jeszcze kilka rozdziałów.
Myślę, że zrekompensuję Wam tą długą nieobecność na tej książce.
Pozdrawiam, Ania

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top