Rozdział 1
- I jak? - spytał Nathaniel, opierając głowę na moim ramieniu. Spojrzałam na siebie w lustrze i uznałam, że sukienka, którą aktualnie mam na sobie, świetnie pasuje do dzisiejszego tematu pokazu. Popatrzyłam na jego odbicie, uśmiechając się promienie.
- Jest śliczna. Jak dobrze, że zawsze mogę liczyć na twoją niezastąpioną pomoc. - odparłam, a następnie pocałowałam go w policzek.
- Dopiero wczoraj złościłaś się na mnie za zbyt mocny makijaż. Twój nastrój naprawdę szybko ulega zmianie. - zaśmiał się mężczyzna, za co uderzyłam go w ramię. - Ej, to bolało!
- Sam sobie szkodzisz, no cóż...
- No dobra, dobra. Już nie będę. Teraz siadaj na krześle, muszę zrobić cię na bóstwo. Przyznasz, że potrzebna byłaby krwiście-czerwona szminka?
Pokiwałam twierdząco głową, na co Nathaniel skierował się w stronę szafki z kosmetykami.
W kilka długich minut uporaliśmy się z makijażem i mogłam spokojnie wystąpić na corocznej gali modelek. Byłam bardzo podekscytowana z zaproszenia na tak wielką uroczystość. Nie będzie jak na zwykłych pokazach, gdzie są nagrywane filmy do archiwum danej witryny. Tym razem pojawią się prezenterzy telewizyjni, o wiele więcej nachalnych dziennikarzy, za którymi nie przepadam oraz sama miss, którą zawsze chciałam poznać. Zapowiadał się męczący, aczkolwiek wymarzony dzień.
- Jak tam moja brązowowłosa piękność? - spytał Nathaniel, gdy zaczęliśmy szykować się do wyjścia z mojego apartamentu. Byłam szatynką od urodzenia, kochałam swoje włosy. Pozwalałam mu je tylko podcinać, nigdy nie zgodziłabym się na zmianę koloru.
- Nerwy są, nie chcę niczego zepsuć, ale wierzę, że dam radę. Nie raz byłam nagrywana, nie powinnam się stresować telewizją. Przecież to też jest kamera, a różnica jest tylko taka, że za nią stoi jakiś człowiek. - odpowiedziałam.
- No nie wiem, czy tylko taka jest różnica. Sklepy przeważnie zachowują nagrania dla siebie i sam pokaz widzą tylko osoby zaproszone, natomiast dzisiejsza gala będzie transmitowana przez wszystkie stacje. - rzekł, narzucając na siebie płaszcz. Byliśmy gotowi do wyjścia.
- Nie pomagasz. - mruknęłam, wychodząc w jego towarzystwie z mieszkania, a następnie zamykając za sobą drzwi.
Kiedy wsiedliśmy do limuzyny, Nathaniel poprosił kierowcę o dwa kieliszki oraz szampana.
- Za sukces trzeba wypić! Nie zawsze jest się zapraszanym na takie cudowności. - odparł, podając mi kieliszek.
- Nie będę niczego piła przed galą. Nie chcę wywinąć czegoś głupiego. - oddałam mu naczynie, na co on tylko wzruszył ramionami.
- Nie to nie. Więcej dla mnie. - zaczął pić z butelki.
Rozsiadłam się wygodnie na siedzeniu i zajęłam podziwianiem widoków za oknem. Zbliżała się ósma wieczorem, o tej godzinie miała się rozpocząć cała uroczystość. Po jakimś czasie ujrzałam pełno błysków fleszy i wiedziałam, że jesteśmy na miejscu.
- Nath, obudź się. - szturchnęłam go w ramię, na co otworzył oczy i znów zasnął. Postanowiłam zostawić go z kierowcą, niech śpi.
Wysiadłam elegancko z pojazdu i uważając, żeby się nie potknąć, przeszłam po czerwonym dywanie w akompaniamencie pytań, co do mojej kariery oraz muzyki, która z każdym krokiem stawała się coraz głośniejsza. W pewnej chwili spojrzałam w lewą stronę, napotykając na soczyście zielone oczy pewnego mężczyzny. Były tak hipnotyzujące, że na chwilę zatrzymałam się żeby się im dokładniej przyjrzeć. Wtedy ich właściciel odwrócił wzrok i przepychając się przez tłum, uciekł gdzieś daleko, a ja ocknęłam się i weszłam do wytwornego budynku.
***
Witajcie!
Jak wiecie, trochę namieszałam w paru swoich książkach, publikując informacje właśnie o tej opowieści.
Opis przyjął się dobrze, dlatego wstawiam ten rozdział.
Napiszcie, co o nim sądzicie.
Pozdrawiam, Anja
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top