Epilog

Okazało się, że Adrien rzeczywiście jest moim mężem, mamy dzieci i że to wszystko było snem... Jednak ta chora zbieżność wydarzeń - budzę się w spodniach dokładnie takich samych jakie miałam we śnie, nie dawała mi spokoju. Dlatego już po zjedzeniu śniadania, wybrałam się do lekarza na badania. Po diagnozie wynikło, że ktoś przed snem dosypał mi jakieś niezidentyfikowane środki do jedzenia bądź picia i to przez nie miałam takie dziwne wyobrażenia.
Badania również wykryły, że kilka razy ktoś przejechał po moim ciele ostrym nożem, dlatego miałam tak dużo zadrapań. Gdy dowiedziałam się całej prawdy, spakowałam swoje rzeczy, zabrałam zabawki i ubrania dzieci, a same maluchy wzięłam za rękę i przywiozłam do dziadków. Nie mogłam uwierzyć, że podczas jednego głupiego snu mogło mi się coś stać. Adrien wysyłał do mnie SMSy, w których błagał o przebaczenie, tłumacząc, że był to głupi żart. Jednak nie miałam zamiaru mu wierzyć i tylko usuwałam poszczególne wiadomości.

Nie mogłam jednak przez jego głupi żart zatrzymać się w miejscu. Wróciłam do pracy po tygodniowym urlopie, zaczęłam starać się o pełne prawo do opieki nad dziećmi. Nie wiedziałam nawet z kim żyłam pod jednym dachem. Jedna myśl przerażała mnie okropnie - co będzie dalej, czy będę mogła komuś na nowo zaufać? Zaufanie buduje się długo, ponieważ aby więź była silna, trzeba naprawdę dużo nad nią pracować. Adrien nie wyglądał podejrzanie. Byłam z nim w małżeństwie przez pół roku. Może to nie był za długi okres czasu, lecz wystarczyło mi wtedy, aby postawić werdykt - że jest normalnym mężczyzną. Myliłam się...

Ta historia dała mi do zrozumienia, że nie należy w żadnym wypadku ufać osobie poznanej przez internet oraz że nie należy się z nią tak szybko żenić. Adrien na początku był zwykłym romantykiem, nie budził podejrzeń aż do tego momentu. Kiedy odkryłam jego niecny plan... było trochę za późno. Jednak teraz wszystko przemyślałam i będę rozważnie dobierała partnerów.

Nie mam ochoty spotkać po raz kolejny takiego oszusta.

I nie zrobię tego.

Nigdy.

***
I to byłby koniec tej książki...
Wiem, że zawiodłam Was okropnie tym zakończeniem, które w ogóle nie odnosi się do fabuły...
Przepraszam, że tak czekaliście... a ja w zamian za Waszą cierpliwość dałam Wam tylko to...
Ale uwierzcie, że nie wiedziałam jak rozegrać końcówkę... i spieprzyłam ją, przyznaję.
Jednak pozwólcie, że teraz przejdę do spraw milszych, czyli podziękowań.
Dziękuję każdemu, kto przyczynił się do powstania tej książki. Gdyby nie Wasza decyzja o napisaniu jej na Wattpadzie, nie byłabym tu, gdzie jestem, a wy nie znalibyście tej historii.
Dziękuję każdej pojedynczej osobie, która czytała tą książkę, która gwiazdkowała każdy rozdział albo komentowała poszczególne fragmenty.
Dziękuję, że byliście przez ten czas ze mną.
I dziękuję za Waszą ogromną (wręcz ogromniastą) cierpliwość, kiedy nie było tak długo rozdziałów.
Bez Was - nie byłoby mnie tu.
Jeszcze raz ślę podziękowania i żegnam się, bo jestem tutaj po raz ostatni dzisiejszego wieczoru.
Ania

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top