Rozdział 13

Obudziły mnie ciche szelesty tuż obok mojego łóżka. Otworzyłam powoli oczy i ujrzałam zakapturzoną postać. Widziałam tylko jej leniwy uśmieszek, skierowany w moją stronę.
- Nie chciałaś przyjść do mnie, to ja przyszedłem do ciebie. - kaptur opadł i ujrzałam znajomego blondyna. Nie miałam pojęcia, co Adrien robi w moim pokoju. Nathaniel nigdy by go nie wpuścił do mieszkania.
- A-Adrien? Co ty tu robisz? - wydukałam, chcąc zakopać się głęboko pod kołdrą, aby zielonooki mnie nigdy już nie znalazł.
- Jak wspomniałem wcześniej - przyszedłem z wizytą do ciebie. - oświadczył i położył się obok mnie. Lekko odsunęłam się w bok. Chciałam krzyczeć, ale coś się we mnie zablokowało.
- Jesteś taka urocza, kiedy się budzisz. - oznajmił chłopak i delikatnie przejechał ręką po mojej głowie.
- Nie. Dotykaj. Mnie. - wyszeptałam z bezsilności. Czy uda mi się uwolnić od Adriena? Czy jest szansa, że wrócę do normalnego życia? Czy zobaczę jeszcze Alyę, Nathaniela, rodziców i tych natrętnych papparazi? Przez blondyna nikt mnie nie rozpoznaje.
- Nie zostawię cię, bo zależy mi na tobie.
- W zwykłej sytuacji może bym odpowiedziała to samo, ale ta scena nie wygląda ani trochę romantycznie. - bąknęłam i opuściłam łóżko. Zbliżałam się do drzwi, kiedy nagle obraz zaczął mi się rozmazywać i upadłam na podłogę. W tle słyszałam ciche nawoływania Adriena, ale nie zwracałam na nie większej uwagi.

- Mari, Mari... obudź się! - ktoś gwałtownie potrząsnął moim ramieniem.
- Adrien? - natychmiast odskoczyłam od blondyna, dokładnie pamiętając co zrobił przed paroma dniami. Ale chwila... czy to była na pewno jawa?
- Kochanie, źle spałaś? Co się stało? - delikatnie podszedł do mnie bliżej i przytulił. Nie odsunęłam się, moja głowa opadła na jego ramię. W ciągu kilku sekund przypomniałam sobie cały wczorajszy dzień. Zajmowałam się dziećmi, a kiedy przyszedł Adrien, czytałam książkę. Książka opowiadała o historii modelki, która została uprowadzona przez psychopatę. Myślałam, co by było gdybym była na miejscu tej kobiety. Być może... to wszystko to był tylko sen?
- Adi, mogę się o coś spytać? - kiwnął głową. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam:
- Adrien, czy jestem modelką?
- Co za pytanie, oczywiście, że nie. Jesteś moją kochaną żoną i matką naszych dzieci. - odpowiedział blondyn patrząc na mnie z rozbawieniem.  - Coś ci się w głowie poprzewracało. - dodał.
- Miałam sen... Był bardzo realistyczny. Myślałam, że to dzieje się naprawdę... Na szczęście się obudziłam. - wtuliłam się w niego bardziej.

Blondyn po chwili podniósł się z miejsca i pomógł mi stanąć na nogi.
- Powoli, bo jeszcze się przewrócisz. - na chwilę wypuścił mnie z uścisku i prawie upadłam, ale w ostatniej chwili zielonooki pociągnął mnie w swoją stronę, zaśmiał się uroczo i pocałował w nos.
- To było niemiłe. - skwitowałam.
- Psikusy to moja specjalność. Zgodziłaś się na nie z chwilą przyjęcia pierścionka zaręczynowego. - ukradł mi całusa.
- Czyli to wszystko, co widziałam... było snem, tak? - upewniłam się.
- Jasne. Twoja wyobraźnia płata ci figle. - objął mnie w talii i namiętnie pocałował. Oddałam się chwili i każde pojedyncze wspomnienie wróciło do mojej głowy. Tak, to był tylko i wyłącznie mój sen. W pewnym momencie spojrzałam na swój ubiór. Podniosłam wzrok na Adriena i delikatnie pociągnęłam go za rękaw, w celu zwrócenia na siebie uwagi.
- Adi? - wyszeptałam.
- Tak? - blondyn z lekkim uśmiechem spojrzał w moją stronę.
- Dlaczego spodnie, które mam na sobie wyglądają dosłownie tak samo, jak te z mojego snu? I dlaczego w tej samej kieszeni, jak we śnie jest czarny skórzany portfel?

***
Znowu przepraszam za to, że musieliście czekać... Po tym tygodniu powinno być już lepiej z moim czasem.
Został nam jeszcze tylko epilog... No więc... idę pisać?
Bayo :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top