»Rozdział 1

Uważnie śledziła wzrokiem tekst w książce, a po chwili odchyliła lekko głowę, czując piekielny ból w skroni, który nijak nie chciał przejść. Przymknęła oczy, wsłuchując się w spokojne bicie serca szatyna, o którego się oparła i poczuła, jak na jej skórze pojawia się gęsia skórka.

- Nie wyglądasz za dobrze - usłyszała, przez co uniosła wzrok na Charlesa, który natarczywie się jej przyglądał.

- Dzięki. Każda kobieta chciałaby to usłyszeć. - Pokręciła rozbawiona głową, lecz chwilę później jej uśmiech zastąpił grymas.

- Coś jest jednak na rzeczy - powiedział i pogładził jej ramię. Już od bardzo dawna zauważył minimalną zmianę w zachowaniu kobiety, lecz na razie zachowywał jedynie swoje spostrzeżenia dla siebie i dokładnie prowadził dalszą analizę jej zachowania. Mimo że nie chciał być wścibski, nie raz przyłapał się na chęci zajrzenia w jej w umysł, jednak przyrzekł sobie, że nigdy tego nie zrobi. Bynajmniej czuł pewnego rodzaju niepokój, ale cały czas wmawiał sobie, że to tylko jedynie głupie uczucie, które o dziwo nie przechodziło.

- To tylko zawroty głowy. Zaraz mi przejdzie. - Uśmiechnęła się, chcąc być bardziej wiarygodna i splotła ich palce ze sobą, po czym ścisnęła jego dłoń. - Powiedziałabym ci, jeżeli to by było coś poważniejszego - dodała i odwróciła się przodem do mężczyzny, by spojrzeć na niego.

- Po prostu nie minęło jeszcze tak dużo czasu od momentu, gdy udało ci się stamtąd uciec. Po prostu się martwię - odparł i przyłożył dłoń do jej policzka.

- Nie wspominajmy o tym - wypaliła szybko i spuściła wzrok. Zostawiła to już za sobą i nie chciała do tego wracać, choć zapamiętała każdy szczegół. Cały czas pamiętała doskonale każdy straszliwy dzień w tym miejscu, gdzie przeżywała rzeczy, na które żaden człowiek nie zasługiwał. Chciała zapomnieć, lecz takich rzeczy nie dało się wymazać z pamięci. Jedynie cichutki głosik w jej głowie cały czas ją uspokajał. Nie chciał, by popsuła wszystko z powodu niepohamowanych emocji, które tylko mu przeszkadzały. Ważny jedynie był tylko cel.

- Dobrze - odparł telepata i przytulił kobietę, głaszcząc ją po włosach. Mimowolnie wtuliła się mocniej w jego klatkę piersiową i odetchnęła głęboko, czując przyjemne ciepło ze strony niebieskookiego.

- Czemu nie chcesz porozmawiać z Erikiem o jego wyjeździe? - zapytała po chwili, unosząc wzrok na mężczyznę. Wiedziała, że cały czas unikał tego tematu, lecz ciekawość wzięła górę.

- Może po prostu nie mam na to zwyczajnie sił. Wiem, że schemat znów się powtórzy i Erik zabłądzi, plądrując na swojej drodze to, co tak wytrwale budowałem. Zdążyłem zauważyć, że niektóre rzeczy się nie zmieniają. Pozostało mi jedynie uszanować jego decyzję i modlić się by jego dusza nie wkroczyła na złą ścieżkę.

- Może zmuś go, by został.

- Nie zamierzam działać wbrew jego woli - wypalił, choć musiał przyznać, że z chęcią wpłynąłby na Lehnsherra, by ten został, lecz nie zniósłby wtedy poczucia winy, zabierając mu wolną wolę.

- Powinieneś go jakoś przekonać lub zrobić coś z tym.

- Sam wybrał tę drogę. - Charles wzruszył ramionami.

- Czyżby najpotężniejszy telepata na Ziemi nie umiał zatrzymać jednego nieco szurniętego mutanta? - powiedziała, unosząc do góry brwi i dokładnie się mu przypatrując.

- Wiesz, że tak to nie działa.

- Niestety wiem, ale nie chcę po prostu, by odchodził. Przyznam, że brakowałoby mi go. - Zacisnęła usta w wąską linię. - Choć jest marudny i często mam go dość - dodała szybko, lekko się uśmiechając.

- Nie zmienimy jego woli, chyba że sam postanowi zostać - westchnął i założył kobiecie kosmyk włosów za ucho.

- Pamiętaj, że zawsze można go zmusić - powiedziała beztrosko.

- Nie, nie będziemy nikogo do niczego zmuszać. - Xavier zaśmiał się cicho, słysząc zielonooką. Wiedział, że rozstanie z Erikiem będzie trudne, ale już powoli przywyknął do tego.

- Tak tylko głośno myślę. - Odsunęła się minimalnie od niego. - Jeżeli znów zacznie swoje działania przeciw ludziom może się to źle skończyć. Dobrze wiesz, że nietolerancja względem mutantów cały czas rośnie, a kolejny zamach z jego strony by nam nie pomógł.

- Mam taką świadomość. - Wlepił wzrok w bezchmurne niebo. - Nie upilnuje wszystkich mutantów. Nadal będą niektórzy działać poza prawem, to się akurat nie zmieni, ale liczyłem na wyrozumiałość ze strony ludzkości. - Odetchnął głęboko i zamyślił się na chwilę. Nie wiedział co zrobić w związku z nasilającą się nienawiścią do nich. Ludzie coraz bardziej się ich bali, obawiając się ich niezwykłych zdolności. Byli jedynie dyskryminowani z powodu odmienności. Dla niektórych taka moc mogła się wydawać darem, a dla innych przekleństwem. Niektórzy z mutantów chcieli jedynie żyć w spokoju i normalnie funkcjonować, lecz prędzej czy później ich prawdziwa natura dawała o sobie znać, a ludzie odwracali się od takiej osoby. Trudno było zrozumieć przyczynę takiego zachowania. Nie powinni oceniać wszystkich przez pryzmat osób, które nie stosowały się do żadnych reguł i działali nie zważając na jakiekolwiek konsekwencje. Miał jedynie nadzieję, że nadejdą kiedyś czasy, gdy ludzkość zaakceptuję mutantów i nie będą musieli się ukrywać. To było jedne z największych jego marzeń. Mogło się to wydawać nieco nierealne, ale dążył do spełnienia tego.

- Jak powiedział pewien mądry człowiek „Historia pokazała, że ludzie z historii niczego się nie nauczyli". - Przytuliła się do ramienia szatyna i podążyła za jego wzrokiem.

- Wina leży po obu stronach. Nie wiem tylko jak ten konflikt załagodzić. - Zamyślił się na chwilę, a Charlotte uśmiechnęła się lekko. Podziwiała za jego wytrwałość w swoich przekonaniach i ile dobra w sobie skrywał. Jeszcze nigdy nie spotkała tak dobrego człowieka, jakim był Charles Xavier.

- Ludzie powinni brać z ciebie przykład - wypaliła, przenosząc wzrok na niebieskookiego.

- W wielu rzeczach popełniam błędy. Muszę się jeszcze wiele nauczyć.

- Nikt nie jest ideałem. Gdyby tak było nasz świat byłby nudny. - Wzruszyła ramionami.

- By osiągnąć cel, czeka nas jeszcze sporo pracy. - Profesor wlepił wzrok w rozmawiających i śmiejących się uczniów i momentalnie w jego głowie zapaliła się iskierka nadziei na lepsze jutro.

Oto nadeszła druga część Madness. Może ktoś tu się cieszy tą informacją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top