XLVII: Fanpage dla skąpych, czyli jego przeciwieństwo
Bezpieniędzny:
Ej
Żabojad:
Miałeś do mnie nie pisać
Żabojad:
Pisałeś, że już nie chcesz
Bezpieniędzny:
Tak, wiem
Bezpieniędzny:
Ale
Żabojad:
Ale co?
Bezpieniędzny:
Kiedyś do ciebie wrócęęę
Żabojad:
???
Bezpieniędzny:
Nie ważne
Bezpieniędzny:
Zmieniając temat. Jest coś takiego, jak fanpage, nie?
Żabojad:
No jest
Żabojad:
I co z tego?
Bezpieniędzny:
Co by było, gdybym stworzył odwrotność tego?
Bezpieniędzny:
Hatepage
Żabojad:
A co by było gdybyś nie gadał, tylko po prostu wziął rozbieg i walnął w ścianę?
Bezpieniędzny:
Co, nie chcesz mieć hatepage'a?
Żabojad:
Nie
Żabojad:
A tym bardziej nie taki, gdzie ty jesteś administratorem
Bezpieniędzny:
Ja bym był w tym zajebisty
Bezpieniędzny:
Normalnie aż nie ogarnąłbyś, czy to hatepage, czy może jednak fanpage
Żabojad:
To może zrób dwa w jednym?
Bezpieniędzny:
A co? Chciałbyś?
Żabojad:
Nowym fanpage'em nie pogardzę
Żabojad:
I wiem, że tak naprawdę mnie uwielbiasz i marzysz, by to zrobić
Żabojad:
Tak więc, pozwalam ci na to
Bezpieniędzny:
No mówiłem, że narcyz
Bezpieniędzny:
Sława uderzyła ci do głowy
Żabojad:
Każdemu piłkarzowi na moim miejscu by uderzyła
Bezpieniędzny:
Mi na pewno nie
Bezpieniędzny:
Nie jestem istotą tak nędznego pokroju, jak ty
Żabojad:
Jesteś teraz małym piłkarzykiem, którego nawet ludzie z twojego kraju ledwo kojarzą. Nie masz pojęcia, jak to jest być sławnym, a już na pewno nie możesz wiedzieć, jaki byłbyś, gdybyś stał się jednym z najlepszych zawodników
Bezpieniędzny:
Na pewno nie wspominałbym wszystkim na każdym kroku, jaki to jestem zajebisty, bo już i tak by mnie za takiego uważano
Żabojad:
Dosłownie jesteś typem osoby „nie wiem, ale się wypowiem"
Bezpieniędzny:
No i dobrze i chuj
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top