LXXXVII | Zmienny, jak pogoda w Polsce

Schabowy:
Miałeś nie grać

Żółw Ninja:
Ale chciałem

Schabowy:
Zdrajca

Schabowy:
Zabiłeś tę przyjaźń! Zabiłeś nas!

Żółw Ninja:
Co?

Żółw Ninja:
Wyluzuj, królowo dram, to tylko mecz

Schabowy:
Nie

Schabowy:
To nie był „tylko mecz"

Schabowy:
Mieliśmy się solidaryzować!

Schabowy:
Obrażam się!

Schabowy:
Nie odzywaj się do mnie więcej

Żółw Ninja:
Czemu się na mnie obrażasz, skoro ten mecz to była porażka?

Żółw Ninja:
Przecież fatalnie mi poszło

Schabowy:
Dla mnie nie ma znaczenia, czy grałeś dobrze czy źle, tylko że w ogóle GRAŁEŚ

Schabowy:
TO ZDRADA

Schabowy:
A o tym, że grałeś, jak fujara, to już inna sprawa XD

Schabowy:
Omówimy to kiedy indziej

Żółw Ninja:
Kiedy, skoro mam się do ciebie nigdy nie odzywać?

Schabowy:
Kurwa

Żółw Ninja:
Słuchaj, teraz to ci nawet powiem, że żałuję, że tam grałem

Żółw Ninja:
Nic nie szło po mojej myśli. Wszystko było żałosne

Żółw Ninja:
Ta maska jest tak cholernie niewygodna. Prawie nic w niej nie widzę

Żółw Ninja:
Nie mogę nawet trafić do głupiej bramki

Żółw Ninja:
Wszystko jest źle. Wszystko jest żałosne

Żółw Ninja:
Mam dość, nie chcę już grać w tym Euro

Schabowy:
Wiesz co?

Schabowy:
W DUPIE TO MAM. UMÓWILIŚMY SIĘ. MYŚLAŁEM, ŻE JEDNAK JAKOŚ CIĘ OBCHODZĘ, ŻE NAPRAWDĘ SIĘ ZE MNĄ ZSOLIDARYZUJESZ, ŻE COKOLWIEK DLA CIEBIE ZNACZĘ

Schabowy:
A ty jesteś zmienny jak pogoda w Polsce

Schabowy:
Jak nasza relacja ma tak wyglądać już zawsze, to ja mam w to wyjebane





Schabowy:
Oczywiście

Schabowy:
Nie odpisuj mi, bo po chuj

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top