[chapter twenty → coach]

━━━━━ 🌹 ━━━━━

COACH
chapter twenty

━━━━━ 🌹 ━━━━━

Red zaśmiała się cicho, odpychając od siebie dłonie Michaela i spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na twarzy. Blondyn odwzajemnił jej gest, a później znowu zaczął ją łaskotać, nie chcąc dać jej spokoju. Nastolatce brakowało już powoli powietrza w płucach i starała się za wszelką cenę odsunąć od niego, chociaż nie miała już gdzie. Zajmowali niemalże ostatnie siedzenia w autokarze, więc miała ograniczone ruchy. 

– P-przestań! – zaśmiała się znowu, kręcąc głową. Jej chichot dało się usłyszeć coraz to dalej, ale nikt się tym nie przejmował bo wszędzie było dosyć głośno. Wszystkim udzieliła się już ekscytacja ze zbliżającą się wycieczką. - Michael, proszę cię!

– Co? Nie słyszę! – powiedział, wsuwając dłonie pod jej koszulkę i znowu zaczął ją łaskotać. Uwielbiał słuchać jej śmiechu i wtedy nie obchodziło go nawet to, że Luke, który siedział za nimi mógł coś zobaczyć. Chciał po prostu spędzić miło czas ze swoją dziewczyną i chociaż dalej miał w pamięci to, że ten związek był fikcyjny, to jednak przywykł do tego, że mógł ją tak swobodnie nazywać. 

– Jesteś niemożliwy – powiedziała, odgarniając włosy z twarzy i spojrzała na niego z cichym prychnięciem. Posłał jej całusa w powietrzu, a później przyciągnął do siebie, żeby móc ją udobruchać. 

– Nieprawda. Ty po prostu nie dajesz mi się dotykać – powiedział całkiem wymownie i spojrzał na nią w taki sam sposób. Red zarumieniła się mimowolnie, a później westchnęła i wtuliła się w niego. Objął ją czule swoim ramieniem, zakładając jej przy okazji kosmyk włosów za ucho. Były bardzo miękkie w dotyku i pachniały kwiatowo, podobnie jak całe jej ciało. Zawsze, gdy leżeli razem, uwielbiał wdychać jej zapach i wodzić palcami w dole jej pleców, słuchając przy tym jak mruczała z zadowolenia. – Cieszę się, że jednak pojechałaś, wiesz? Na pewno będzie świetnie – dodał, zerkając na nią z góry w czuły sposób.

Na samym początku Red była bardzo zaangażowana w wycieczkę i nie mogła się jej doczekać, ale później, gdy zaczęła się gorzej czuć, uznała, że lepiej będzie, jeśli zrezygnuje, aby nikomu nie popsuć wyjazdu, ale ostatecznie dziewczyny razem z blondynem zdołali ją namówić, że wszystko będzie dobrze. 

– Wiem. A przynajmniej taką mam nadzieję – powiedziała, wyglądając za szybę autokaru. Tereny zza niej zmieniały się na coraz bardziej górzyste. Red od dziecka uwielbiała chodzić po górach czy jeździć pośród nich konno, dlatego też nie mogła się doczekać, aż wybiorą się na jakiś spacer, gdy uda się im już dotrzeć na miejsce. – Dziękuje, że mnie namówiłeś - dodała, nie mając jeszcze pojęcia jak bardzo pożałuje swoich słów. 

– Nie ma za co, malutka. Wiesz, że i tak nie pozwoliłbym ci zostać w domu. Albo zostałbym z tobą – powiedział, śmiejąc się cicho, gdy zawijał na palec pasmo jej włosów. Zdał sobie sprawę z tego, że robił to już mimowolnie i nawet tego nie kontrolował. – A przynajmniej spędzimy trochę czasu w górach. Sami – dodał, mrucząc jej to do ucha. Red poczuła w tym czasie jak ciarki przebiegają jej wzdłuż kręgosłupa i zarumieniła się od nowa. 

– Sugerujesz coś?

– Nie, skądże znowu? – odpowiedział niewinnie i zacisnął dłoń na jej udzie. Miał dodać coś jeszcze, ale nauczyciel, który miał pełnić funkcję ich opiekuna na wyciecze odezwał się przez mikrofon. Siedział z przodu, więc mieli stosunkowo spokojną trasę, bo nie zaglądał na tyły, gdzie zdarzyło się już wypić kilka piw. Red jednak wytrwale odmawiała, bo nie chciała mieć przez to problemów czy nawet nabawić się choroby lokomocyjnej. 

– Myślałam, że jesteśmy bliżej – jęknęła znudzona ciągnącą się jazdą. Mieli być na miejscu dopiero za dwie godziny, co oznaczało, że nie zdążą na zachód Słońca w górach, na co brunetka bardzo liczyła. Obiecała też sobie, że wstanie na wschód i namawiała do tego Michaela przez cały czas, ale on nie chciał się zgodzić. 

– Już niedługo, malutka. Damy radę. Zawsze też możesz się zdrzemnąć, co? – powiedział czule i spojrzał na nią. Naprawdę miał w dupie Hemmingsa i jego jakieś głupie komentarze i spojrzenia. Nie przejmował się nim nawet. – Mogę dać ci moją bluzę, aby było ci cieplej.

– Poproszę – Pokiwała głową i uśmiechnęła się do niego czule, a później rozsiadła się wygodniej, gdy dostała już bluzę. Michael objął ją swoimi ramionami, żeby spało jej się lepiej. Gdy upewnił się, że zamknęła oczy, wyjął telefon i zaczął grać w jakąś grę dla zabicia czasu, bo sam wolał nie zasypiać, aby nie spotkało się to później z jakimiś głupimi zdjęciami czy tekstami. 

━━━━━ 🌹 ━━━━━

Red zaśmiała się cicho, kładąc się na łóżku, które sobie wybrała i pokręciła głową, widząc jak Alex ciężko łapie oddech po przytarganiu z autokaru do domku swojej walizki. Blondynka nieźle się zgrzała i była nieźle zirytowana, ale dało się też po niej zauważyć, że była z siebie dumna, bo nikt jej nie pomógł. Chociaż Louis oferował, że zaniesie jej walizkę, to powiedziała, że sama da sobie radę i dopięła swego.

– Wyglądasz jakbyś przebiegła maraton – Ally wyszła z łazienki i zmierzyła wzrokiem przyjaciółkę, śmiejąc się pod nosem. – Mogłaś zostawić to Louisowi. On miałby się jak popisać, a ty miałabyś teraz spokój, a nie dyszała jak jakiś pies – dodała, kręcąc głową

– Zostaw ją, Alls - Red pokręciła głową i oparła ją później o swoją rękę. – Chciała się męczyć, to się męczyła. Szczegół, że jutro będzie umierać, gdy wyjdziemy w góry – dodała, chichocząc pod nosem.

– Nie dramatyzuj, Davenport, bo nie jesteś od tego – Withman rzuciła w brunetkę poduszką, przez co ta pisnęła i roześmiała się. Od zawsze na takich wycieczkach wybierały pokoje, w których mieściły się w trójkę i tak też było tamtym razem. Żadna z nich nie wyobrażała sobie, aby mogły zostać rozdzielone i jedna z nich miałaby spać, gdzie indziej. – Wiecie, o której ma być kolacja?

– Nie wiem, ale wcześniej chyba mamy pójść na stołówkę, aby wysłuchać jakiejś pogadanki.

– Usnę – Alex przewróciła oczami i usiadła na swoim łóżku, aby później całkiem opaść na materac i westchnąć ciężko. – Chce spać. Ta jazda mnie wymęczyła gorzej niż Louis.

– A to naprawdę trzeba mieć talent, aby to zrobić.

– Red! 

━━━━━ 🌹 ━━━━━

oficjalnie trzeba zacząć maraton na fight! dziesięć rozdziałów do końca! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top