Rozdział 9- Witamy pod Sobotnią Górą(w Piekle)
Zielonooki blondyn podążał w stronę7 Sobotniej Góry. Gdy znalazł się u jej podróży przywołał do siebie odrobinę płomieni. Wskakując do dziury w ziemi, która pojawiła się znikąd uśmiechnął się usatysfakcjonowany. Lądując na miękkich nogach w jednym z korytarzy piekieł, otrzepał swoje ubranie i ruszył do gabinetu pewnego naprawdę upierliwego i naprawdę potężnego diabła. Władcy miejsca w którym się znajdował.
Piekło Polskie było istnym labiryntem.
Nawet część mieszkańców tego przybytku nie znała wszystkich korytarzy. Oczywiście piekło dzieliło się na określone części, jednak gabinet do którego zmierzał blondyn potrafił zmieniać swoje położenie nawet osiem razy na godzinę. I właśnie dlatego Feliks, od ponad studwudziestu minut, korzystając ze wszystkich znanych mu skrótów i tajnych przejść uganiał się po całym piekle szukając drzwi do gabinetu diabła.
-Gdziesz one u diabła są?-Warknął chłopak pod nosem. Feliks zamarł i rozesmiał się nad ironią sytuacji. Wzywał diabła szukając jego gabinetu. Wzywał....W umyśle chłopaka narodził się pomysł. Sprintem ruszył do samego serca piekła. Miejsca w którym zbiegało się trzynaście głównych korytarzy (oczywiście te rozwidlały się na setki innych). Biegnąc użył przynajmniej dwudziestu tajnych przejść i potrącił dwa razy tyle mieszkańców piekła. Gdy dotarł na miejsce podszedł do ściany między pierwszym a trzynastym korytarzem. Przywołał swoje płomienie i przyzwał wejście.
-Gabinet Lucyfera.- Potężne drzwi z bogatymi zdobieniami pojawiły się w ścianie. Chłopak otworzył je i wkroczył do przestronnego gabinetu.
Oświetlony jedynie kilkoma świecami gabinet sprawiał piorunujące wrażenie. Centralnie na przeciwko drzwi stało biurko wykonane z hebanowego drewna. Z tego samego materiału wykonano również regał zajmujący niemal cała ścianę na lewo od drzwi. Po prawej za to stała równie ciemna komoda, w której, o czym Feliks dobrze wiedział, znajdował się dobrze zaopatrzony barek. Czymś co było niecodziennym widokiem było za to okno za biurkiem. Za każdym razem pokazywało inną część piekła, a władca tego przybytku uwielbiał wręcz przez nie spoglądać. Tak było i tym razem. Ciche skrzypnięcie oznajmiło Polsce że wygodny fotel samego Lucyfera, wraz z właścicielem w środku odwrócił się w jego stronę.
-Usiądź Feliksie, mamy dużo do Obgadania.- Stwierdził diabeł, wskazując Polsce miejsce przed sobą w równie wygodnym fotelu...
... Feliks jedynie uśmiechnął się na widok dwóch szklanek bursztynowego płynu i kluczyka wystającego z drzwiczek barku.
No i macie pierwszy z maratonowych rozdziałów.
Tymczasem Wszystkiego dobrego z okazji Dnia dziecka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top