"Lepiej rozmawiać, niż się kłócić"
UWAGA dla osób, które nie czytały jeszcze Klątwy Domu McKillianów! - tutaj są SPOILERY! Na wszelki wypadek zrobię kilka linijek przerwy...
\ \ \ \ \ \
Ok, po ostrzeżeniu możemy przechodzić do konkretów - zastanawialiście się może jak zakończyła się kłótnia Felixa i Neta, kiedy pożarli się w domu Angusa i potem w Londynie? Felix niby przeprosił Neta w nieśnie, ale to nie to samo XD. W epilogu, kiedy odbierają Laurę z Lotniska już się chyba dogadali (a może samo im przeszło) ale jakoś tak do głowy pomysł, jak sobie z tym poradzili. Szczerze, bardzo mi tego fragmentu brakowało.
Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie!
Felix siedział i rozmyślał. Nie było to nic nadzwyczajnego, biorąc pod uwagę, że rzadko zdarzało się, by jego głowa była wolna od jakichkolwiek myśli. Zazwyczaj jednak było to rozważanie opcji za i przeciw, jak coś zrobić, a nie czy coś zrobić. Tym razem był to ten drugi przypadek, co objawiało się wewnętrznym zdenerwowaniem, bo Felix bardzo rzadko miewał chwile zawahania, a mimo to, nie mógł się teraz zdecydować i dokonać wyboru ot tak.
W zamyśleniu podrapał się po lewym uchu i poprawił pozycję, w której od dłuższego czasu siedział na swoim (chwilowo) łóżku w niedużym pokoju, wynajętym nad warsztatem samochodowym w Londynie. Po całej aferze z zabójczym listem, całą tą klątwą oraz wspólną ucieczką przed Siłami Dzienną i Nocną, relacje, które w ostatnim czasie między przyjaciółmi były dość nieciekawe, w pewnym stopniu się już ustatkowały. Cóż, przynajmniej umiał normalnie porozmawiać z Niką i nie załatwić Netowi jego szczupłego nosa.
Nika wyszła jakieś pół godzin temu na małe zakupy, bo pracodawca Felixa zgodził się wypłacić mu niewielką część tygodniowej pensji, by trójka przyjaciół miała co zjeść. Ponieważ dogadywali się już jako tako, przygarnął resztę superpaczki do siebie, by na ostatnie dni przed przylotem Laury ścieśnić się w jego pokoju. Szczęśliwym trafem pokój ten nie był aż tak mały, dlatego zmieszczenie tu trzech osób nie było nie wiadomo jakim problem, a poza tym oprócz łóżka, w drugim końcu pokoju, stała rozkładana kanapa, na której na noc ścisnęli się Net i Nika. Wnętrza dopełniał niewielki drewniany i niski stoliczek przed wersalką, również skąpa w swych rozmiarach szafa, stolik z dwoma krzesłami przy oknie oraz kilka wiszących półek nad zlewem i dwupalnikową kuchenkę, która wraz ze zlewem robiła za kuchnię. Poza tym mieszcząca jedną osobę na raz łazienka i nic więcej.
Oderwał wzrok od książki, trzymanej w dłoniach (której zresztą nawet nie otworzył, by zacząć czytać), i zerknął kątem oka na siedzącego po drugiej stronie pomieszczenia Neta. Brunet siedział po turecku na złożonej kanapie i pisał w ekspresowym tempie na swoim minikomputerze. Był tak pochłonięty tworzeniem jakiegoś programu, że nie zauważał świata dookoła, tak więc Felix raczej nie musiał się martwić, że przyjaciel go zauważy, akurat w momencie, gdy ten na niego patrzył. A jednak Felix jedynie zerknął ukradkiem i od razu odwrócił wzrok, wbijając spojrzenie w ścianę.
Zacząć rozmowę, czy nie?, myślał. Jego niezdecydowanie przerwał odgłos opuszczanej klamki, a zaraz potem stukot Nikowych Martensów na parkiecie. Czyli nici z dzisiejszej próby zażegnania niezgody. A niech szlag to jego wahanie! Mógł podejść już w momencie, gdy Nika wychodziła, od czego minęło pół godziny. Przecież Net nie zbiłby go, nie zacząłby krzyczeć, ani nie obraziłby się jeszcze bardziej za próbę przeprosin. Przeklęta duma... przecież tylko to powstrzymywało go od podania ręki na zgodę jako pierwszy. Niby Nika stwierdziła, że Net pierwszy powinien przeprosić, ale znając go, raczej nic z tego nie wyjdzie. Poza tym... Nika mogła mieć rację z tymi wpływami Sił, a do tego to oni nie pomyśleli, by sprawdzić korespondencję Neta z Angusem. Co przypisywało część winy za całe zamieszanie również po ich stronie.
Rudowłosa podeszła do kuchennej części pokoju i posłała przyjacielowi uśmiech na powitanie. Krótko go odwzajemnił. Gdy dziewczyna zaczęła wykładać pierwsze produkty spożywcze ze swojej torby, wreszcie podjął decyzję. A co tam! Raz kozie śmierć - a do tego może się przecież udać.
Odłożył książkę na bok i wstał z materaca, by zdążyć, nim zmieni zdanie. Podszedł do Niki i jeszcze raz rzucił ukradkowe spojrzenie na kolegę. Ten dalej skupiał całą swoją uwagę na ekranie laptopa.
- Hej. - rzucił przyciszonym głosem - Udało się coś zdobyć?
- Nie wydałam wszystkiego, mówię od razu. - oznajmiła - Jak to mówisz, dobrze mieć margines bezpieczeństwa, również przy pieniądzach. Może wyjdą z tego jakieś grzanki... - popatrzyła z nadzieją na mini paczuszkę chleba tostowego, kupione na wagę plasterki żółtego zera i dwa pomidory leżące obok prawie pustej butelce po ketchupie - Jeśli Net w końcu zatka czymś tę czarną dziurę w swoim żołądku, może starczy na śniadanie.
Wyjęła z torby jeszcze półtoralitrową butelkę wody mineralnej i malutkie pudełeczko miodu z Tymbarka.
- Nie brałam wszystkiego z najniższej półki, jedzeniem za grosze to byśmy się tylko struli. - kontynuowała, odstawiając torbę na podłogę w rogu - Jakaś niecała połowa tego, co dostaliśmy, mi została.
Felix skinął głową, zadowolony z zaradności przyjaciółki. Podrapał się po karku i, po chwili wahania, odezwał się jeszcze ciszej niż na początku.
- Mogłabyś zostawić nas na chwilkę? - zapytał, czując się nieco głupio, że każe jej wychodzić, gdy dopiero wróciła - Parę minut wystarczy.
Rzuciła krótkie na ułamek sekundy spojrzenie w stronę oderwanego od świata Neta. W jej oczach pojawiło się zrozumienie, bowiem domyśliła się, o co chodzi.
- Pewnie. - uśmiechnęła się - Nie będę przeszkadzać.
Blondyn uniósł kąciki ust w niemym podziękowaniu. Nika bez przypominania skierowała się w stronę drzwi, a zaraz potem do uszu chłopaka dotarło kliknięcie zamykanego zamka.
Odetchnął, ale nie ruszył się z miejsca. Rany, chłopie, weź się w garść! To twój najlepszy przyjaciel! Były najlepszy przyjaciel, poprawił się w myślach, po czym od razu wyraźnie skrzywił, wcale nie były, po prostu się pokłóciliście, to normalne, że ludzie się czasem kłócą. Bardziej nienormalne byłoby, gdybyście się w ogóle nie kłócili.
- Szkoda, że ta teoretyczna normalność tak przykro wygląda w praktyce... - mruknął pod nosem.
W końcu postawił pierwszy krok, a zaraz potem, intuicyjnie, następny. Oparł się o wychodzący do środka pokoju kawałek ściany i odchrząknął. Ponieważ Net w najmniejszym stopniu nie dawał po sobie poznać, że coś usłyszał, postanowił się po prostu odezwać.
- Net...?
Dopiero teraz wyrwany z myśli brunet uniósł na niego wzrok i poprawił opadające na nos okulary.
- Możemy pogadać? - spytał Felix.
- Jasne. - kliknął jeszcze dwoma palcami "Ctrl S" i odłożył minikomputer na bok, przekręcając się na wersalce, by usiąść tyłem do oparcia.
Złączył dłonie między kolanami i popatrzył pytająco na przyjaciela.
- Myślałem trochę... - zaczął blondyn - Tak się też trochę zastanawiałem...
- Wyciągnąłeś z tego jakieś wnioski, czy musisz myśleć dalej? - przerwał mu tamten.
- Pozwolisz mi dokończyć? - Felix spojrzał na niego z lekkim zniecierpliwieniem.
- Chcę wiedzieć, czy ten filozoficzny wstęp do czegoś prowadzi. - brunet wzruszył ramionami.
- Owszem, prowadzi. Mogę?
Net uniósł uspokajająco ręce w geście: "A co ja ci będę bronił, zapodawaj dalej!"
- Chodzi mi o to, że... - Felix wziął głębszy wdech - Faktycznie, może za ostro zareagowałem i... i jednak to nie była całkiem twoja wina z tymi wakacjami, ale... po prostu zależy mi na Laurze, tak? I kiedy coś mi wtedy, u Angusa, zaświtało, że jego nie ma, a tobie nie podobało się, jak patrzył na Nikę, to po prostu pomyślałem, że chciałeś go uniknąć.
- Słuchaj, stary... - Net podniósł się z kanapy i stanął jakieś półtora metra przed przyjacielem, wkładając ręce do kieszeni - Wiem, że ty wiesz, że jestem... kapeczkę, ociupinkę zazdrosny o Angusa, ale bez przesady. Poza tym... Laura to fajna kumpela i szkoda, że jej tu teraz nie ma, ta dziewczyna może w końcu cię naprawi... - tu zignorował spojrzenie blondyna i mówił dalej - ...głupio to wszystko wyszło, ale no... nie zrobiłbym przecież czegoś takiego specjalnie.
- Sorry, za tę akcję z jeziorem. - Felix powtórzył swoje słowa z niesnu - Poniosło mnie wtedy. Do tego to też po części moja wina, bo powinniśmy jednak dokładniej przypilnować tego wszystkiego. Wiesz, po prostu...
- Tak, tak, wiem. - brunet przeszedł kilka kroków w bok - Macie w superpaczce troublemakera z niezwykłym talentem do robienia błędów i problemów, jak to wtedy przy Highgate zauważyłeś...
Felix skrzywił się na wspomnienie ostrej wymiany zdań przy zabytkowym cmentarzu. Nie za bardzo chciał do tego wracać.
- ...do tego ta dysleksja i te sprawy... - ciągnął Net - Czasem coś mi się z tymi słowami, czy literami w głowie pokiełbasi, no i widzisz, jak to się może skończyć. Albo po prostu faktycznie jestem największą fajtłapą na Ziemi. No, sorry... nie chciałem przecież, żeby tak to wyglądało.
Felix westchnął cicho i podrapał się po głowie.
- Przepraszam za to, co mówiłem przy Highgate. - mruknął po chwili wahania, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
- No, to nie było zbyt miłe. - przyznał Net, na co przyjaciel posłał mu ciężkie spojrzenie.
Podniósł dłonie w uspokajającym geście.
- Może i masz talent do wpadania w kłopoty, ale... taki już jesteś i tego nie zmienimy, tak? - mówił Felix - Wiem też, że nie zrobiłbyś tego umyślnie, tylko byłem wtedy wściekły, kiedy dowiedziałem się, co się stało, i nie myślałem zbyt racjonalnie. A tak w ogóle... - dodał po chwili zastanowienia - ...bez ciebie mielibyśmy strasznie nudne życie. Może i zaczynało się od kłopotów, ale patrz, ile już razem przeszliśmy.
- Serio mówisz? - Net uniósł brew z powątpiewaniem.
Felix wzruszył ramionami i uśmiechnął się półgębkiem.
- Superpaczka musi mieć jakieś tajemnice, czy klątwy, żeby się z nimi męczyć. Bez tego nie byłaby tak wyjątkową superpaczką.
Brunet pokiwał głową w cichej zgodzie i również lekko się uśmiechnął. Felix odepchnął się od ściany i podszedł do przyjaciela, wyciągając przed siebie prawą dłoń.
- Wybaczasz? - zapytał.
Net przez parę sekund trwał w milczeniu, ale potem jego twarz rozjaśnił uśmiech. Zbliżył się do Felixa, uścisnął jego rękę i skinął głową.
- Wybaczam. - odparł - Nie gniewasz się już?
- Nie gniewam. - tamten pokręcił głową.
Jak na zawołanie, oboje radośnie się roześmiali, po czym przytulili na misia, nieco dłużej niż do tej pory, i poklepali po plecach.
***
Nika stała pod drzwiami i nasłuchiwała. Zgodnie z prośbą Felixa, zostawiła chłopaków samych, by wreszcie pogadali, ale na wszelki wypadek została przy wejściu do pokoju, gdyby dyskusja nie przebiegła tak, jak przebiec powinna, i musiałaby interweniować. Ku jej ogromnej uldze nic takiego się jednak nie stało. Uważnie wsłuchiwała się w każde padające za drzwiami słowo.
W końcu odważyła się delikatnie uchylić drzwi. Zajrzała przez szparę do środka.
Gdy tylko jej wzrok padł na Felixa i Neta, poczuła, jak szeroki uśmiech szarpie ją a wargi. Z wielką ulgą i ciepłem na sercu obserwowała tonących w szczelnym uścisku, pogodzonych przyjaciół.
So, co myślicie? Zastrzegam: jest pierwsze cokolwiek, co piszę z FNiN! Mimo to mam szczerą nadzieję, że Was za bardzo nie rozczarowałam... Liczę, że dobrze zapoznałam się z sytuacją, ale jeśli nie, to błagam, oszczędźcie!
Też jak pisałam w opisie, troszkę wolno się to coś będzie pisało, właśnie przez szkołę (hastfu) która odbierze sens memu życiu na kolejne 10 miesięcy. Na przykładzie pierwszej części chciałam Wam pokazać, co mniej więcej będę tu pisać - właśnie takie momenty, które autor pominął, bo ich skutek był potem pokazany, albo coś w ten deseń. Także jeśli macie jakiś fragment, którego w książce nie było, a chcielibyście przeczytać to postaram się go napisać własnoręcznie (tak tylko napomknę, że kocham Net x Nika, ale myślę, że z Laurix chyba też dam sobie radę, jakby coś haha).
No, tyle ode mnie (pierwsze słowa w tej książce także troszkę się uzbierało) ale już nie czymam Was tutaj (ciekawe, czy ktoś to w ogóle czytał XD)
Ściskam! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top