Rozdział 5

Po niedługim czasie Lily dotarła na miejsce. Po przywitaniu mogłyśmy wreszcie zamówić dwie kawy, który okazały się bardzo pyszne. Uwielbiałam ten niepozorny napój, zawsze dodawał mi energii na najbliższe godziny.

— I jak podoba ci się miasto? — spytała, upijając łyk ze swojego kubka. W tym momencie pomyślałam tylko o Harrym. Właściwie to całe miasto, kojarzyło mi się tylko z nim. Moje policzki zaróżowiły się na wspomnienie ostatnich wydarzeń, w których główną rolę grał owy osobnik.


— Znalazłaś sobie kogoś? — Znów spojrzała na mnie z podejrzeniem. Nie chciałam jej od razu mówić o moich miłościach i zauroczeniach. No, ale skoro już się wydało, nie miałam innego wyjścia. Lily była raczej osobą bardzo wnikliwą, która szybko potrafiła dostrzec najprostsze rzeczy. Ukrywanie czegokolwiek przed nią było wręcz niemożliwe.


— Nie nazwałabym tak tego. — Rozejrzałam się po kawiarni, przelatując wzorkiem po zgromadzonych. Chciałam jak najszybciej skończyć ten temat. Rozmowa o nim w tak publicznym miejscu nie była dobrym pomysłem. To znana osoba w mieście, więc wszędzie można spodziewać się jego znajomych. Jednak nie chciałabym, aby ktoś podsłuchał to, o czym rozmawiamy. Byłoby to dość niezręczne.


— No, opowiadaj! — Szturchnęła mnie lekko w ramię, aby mnie zachęć. — Jak ma na imię? Jest z naszej szkoły? Jak się poznaliście? — Uporczywie próbowała ze mnie wydusić wszystkie informacje. Widać było, że mocno ją to podekscytowało. Można nawet powiedzieć, że bardziej niż mnie w tej chwili. Lily właśnie do takich ludzi należy, dzięki temu jest mocno empatyczna.


— To...to Harry — powiedziałam lekko ściszonym głosem, lecz zatrzymałam się na chwilę po tych słowach, próbując dostrzec reakcję mojej towarzyszki. Uśmiech z jej twarz momentalnie zniknął, gdy usłyszała jego imię. Już nie była tak pospieszna co do rozmawianiu o nim. Nie rozumiem jej nagłej zmiany nastroju. Czy aż tak bardzo go ludzie nienawidzili? Ewidentnie nie mieli najlepszego zdania. Bardzo mnie to zainteresowało, dlatego chciałam dowiedzieć się więcej na jego temat.


— Harry? Ten ze szkoły? — Jej głos lekko drgał. Jakby się czegoś obawiała. Wtedy nasuwało mi się pytanie „czego może się bać?". Przecież Harry wcale nie był taki zły. Bardziej zgrywał takiego i chciał, aby wszyscy go tak postrzegali, ale gdy się go pozna jest całkiem inny. Szkoda tylko, że nieliczni mieli okazję to odkryć. Niepewnie przytaknęłam głową, nadal patrząc na jej reakcję.


— Masz przejebane — zaczęła pewna siebie. Nie wiedziałam, co ma na myśli, więc spojrzałam na nią pytającym wzrokiem, aby powiedziała powód swojego oskarżenia. Lubiłam Lily, lecz bywała czasem bardzo pochopna.


— Rose...to Harry Styles. On wykorzystuję, nie kocha. — Patrzyła na mnie, jakbym zrobiła coś złego. Fakt, nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale nie zważałam na to. Zdążyłam już delikatnie go poznać i wiem, że nie należy do najgorszych ludzi. On również ma serce i potrafi go używać!


— Co masz na myśli? — Nadal wpatrywałam się w jej usta, które powoli się rozchylały. Mówiła tak, jakby sprawiało jej to trudność. Jej głowa ciągle obracała się wokoło, jakby sprawdzała czy na pewno nikt nas nie podsłuchiwał.


— Gdy już zrobisz mu dobrze, on cię zostawi. — Zatrzymała się na moment — Rose! Jemu zależy tylko na seksie! — Była poirytowana, moim lekceważeniem sytuacji, lecz jak miałam się przejmować nie znając szczegółów! Przestraszyłam się trochę, gdy wypowiedziała ostatnie zdanie. Jednak jestem typem człowieka, który musi sam się przekonać, aby uwierzyć. Lily bardzo mnie zdenerwowała swoimi, nie do końca sprawdzonymi, oskarżeniami. Harry zawrócił mi w głowie, nie miałam co ukrywać. Jego podejście do życia intrygowało mnie, chciałam jak najbliżej go poznać.


— Nie chcesz to nie wierz. — Spojrzała na mnie również zdenerwowana. — Tylko nie dzwoń później, jak się okaże, że miałam rację — powiedziała to, wstając od stołu i wyszła bez żadnego pożegnania. Nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądało nasze przyjacielskie spotkanie. Zaczęłam zastanawiać się nad słowami Lily. Może faktycznie ona ma rację. Może jestem tylko jego zabawką? Dlaczego musiało mi zacząć na nim zależeć...

Zdołowana opuściłam kawiarnie, aby udać się do mojego domu. Przez Harrego nie poszłam dzisiaj do szkoły. Nigdy wcześniej nie zdarzało mi się opuszczać szkoły z tak błahych powodów. To było nieodpowiedzialne. Gdyby moi rodzicie o tym się dowiedzieli, już dawno kazaliby mi wracać do nich. A ja miałam ich już serdecznie dosyć! Cała droga zeszła mi na rozmyślaniu o mojej obecnej sytuacji. Znalazłam się w punkcie bez wyjścia, a ta perspektywa wcale nie była dla mnie przyjazna.

Zamknęłam drzwi za sobą, gdy tylko weszła do domu. Po ostatniej sytuacji pilnowałam zamka, aby nigdy nie został otwarty. Nie chciałabym powtórki, a już tym bardziej w gorszym wydaniu. Zdjęłam buty i wykończona rzuciłam się na łóżko. Wgapiając się w sufit, myślałam o tym co powiedziała Lily. Zastanawiało mnie czy mówiła prawdę, czy tylko chciała, żebym się z nim już więcej nie spotykała. Może on jej też się podoba? Ale z drugiej strony, to moja przyjaciółka. Po co miałaby mnie oszukiwać? Wszystko zaczęło być bardzo zagmatwane, a ból głowy potwierdził moją teorię o ciężkich myślach.

Niespodziewanie poczułam wibrację mojego telefonu. Był to sms od Lily. Gdy go otworzyłam, serce stanęło mi w gardle. W wiadomości znajdował się filmik, na którym jak sądzę Harry, bije jakoś rudą dziewczynę. Postura napastnika przypomina znajomego, lecz pewności nie mam. Dlaczego tak bardzo zależy jej na udowodnieniu mi swoich racji? Dopiero w tym momencie doszło do mnie, że Lily może mieć rację. Byłam kompletnie przerażona. Nie mogłam racjonalnie myśleć. Podeszłam do szafy, aby wybrać ubranie do spania. W tym nieładzie myśli, nie mogłam nawet zdecydować o najprostszych rzeczach. Mój umysł nie pracował już odpowiednio, a ja marzyłam jedynie o położeniu się spać. Mam dość wrażeń, jak na jeden dzień.

Ściągnęłam bluzkę, którą miałam na sobie, i stałam jeszcze chwilę w samym staniku, gdyż moja góra od piżamy była na lewej stronie. Odwracając ją poprawnie, ponownie usłyszałam moją komórkę. Nie myśląc wiele podeszłam do niej z bluzką w ręce i otworzyłam wiadomość. Tym razem był to mi nieznany numer. Nogi się pode mną ugięły, gdy przeczytałam sms'a.

Od: Nieznany

„Mrał kicia. Dzięki za pokaz, szkoda że taki krótki."

Kto to mógł być? I skąd miał mój numer? Jak mnie w ogóle widział? Te pytania błąkały się po mojej głowie. Szybko założyłam na siebie bluzkę i podeszłam do okna. Rozejrzałam się uważnie, szukając czegokolwiek co mogłoby wskazywać podglądacza. Było już dosyć ciemno, dlatego musiałam nieźle wyszczerzyć wzrok, by coś widzieć. Nikogo nie zauważyłam, lecz nie wykluczało to faktu, że mógł się schować gdzieś w ciemnościach nocy. Byłam coraz bardziej roztrzęsiona. Nie wiedziałam co mam zrobić. Za wszelką cenę, nie chciałam zostać sama w tym domu. Nie w nocy. Bałam się, że ten ktoś wyjdzie z ukrycia i posunie się o krok dalej. Szybko wybrałam numer i napisałam wiadomość. Odbiorcą był nie kto inny jak Harry.

Do: Harry

„Mam problem... proszę przyjedź szybko do mnie"

Nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam, pisząc do niego. W końcu to mógł być również on, lecz w tym momencie nie myślałam o tym. Chciałam tylko, aby jak najszybciej mnie przytulił. Znów ktoś do mnie napisał. Bałam się, że to może być ten sam człowiek wcześniej, dlatego opornie przelatywałam tekst wzrokiem. Na szczęście to tylko Harry. Dobrze, że chociaż na niego mogłam liczyć.

Od: Harry

„Zaraz będę"

Po niecałych dziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Bałam się zejść na dół, aby je otworzyć, jednak to pewnie Harry, więc musiałam go wpuścić. Bezszelestnie podeszłam do drzwi, aby je otworzyć. Jednak nie było mi to dane, osoba po drugiej stronie gwałtownie je wyważyła. Szybkim krokiem podeszła do mnie i uderzyła mnie prosto w brzuch, tak że upadłam na ziemię. Wszystko działo się tak szybko, nie byłam nawet w stanie mrugnąć, a mój napastnik już był przy mnie. Jęknęłam z bólu, gdy pociągnął mnie za włosy, abym wstała. Nie stawiałam się, nie byłam w stanie. Moje powieki delikatnie się przymknęły, lecz osobnik szybko sprawił, że otworzyły się maksymalnie.

W pewnym momencie ujrzałam za jego ramieniem sylwetkę Harrego. Dziękowałam Bogu, że nie przyszedł chociaż o minutę później. Chłopak przyłożył sobie palec do ust, pokazując mi, abym była cicho. Mężczyzna, który nadal trzymał mnie za włosy, żebym nie upadła, zaczął błądzić rękoma po moim ciele. Brzydziłam się jego dotyku, a fakt, że to wszystko robił na oczach Harrego jeszcze bardziej był dla mnie krępujący. Mocno chwycił moje piersi i ucisnął gwałtownie. Zawyłam z bólu, używał do tego tyle siły, że nie mogłam się powstrzymać. W tym momencie Harry uderzył go od tył, a ja znów upadłam na zimną podłogę. Moja bluzka była lekko rozchylona, ukazując mój czarny stanik, co szybko poprawiłam. Leżałam na ziemi, nie dałam rady nawet się podnieść.

~ Dlaczego to zawsze ja obrywam? — Pytałam samą siebie z poirytowaniem. Harry wycelował pięścią w jego twarz, po czym wręcz wyrzucił go za rozwalone drzwi. Mężczyzna nie miał już siły, aby tu wracać, wiec po prostu uciekł w stronę lasu, upewniając się czy Harry go nie goni. Chłopak szybko podszedł do mnie. Przykucnął, chciał obejrzeć moje rany, lecz pod wpływem jego dotyku jęknęłam głośno. Spowodowało to odsunięcie jego ręki. Pomógł mi wstać i zaprowadził do swojego samochodu. Wtulałam się w jego ramie, gdy prowadził mnie do auta. Delikatnie włożył mnie do środka, a sam usiadł po drugiej stronie.


— Wszystko dobrze? — Przez ostanie dni dosyć często słyszałam to pytanie. Nie odezwałam się. Kiwnęłam tylko lekko przecząco głową. Mężczyzna zrobił duże oczy, przyglądając mi się z zaciekawieniem.

— Boli cię coś? 

— Wszystko — odparłam z bólem, chwytając się za brzuch. Nie chciałam tego wyolbrzymiać, ale naprawdę tak się czułam. Jedyne o czym teraz myślałam, to żeby wziąć kojącą kąpiel i położyć się spać. Zawiózł mnie do siebie do domu i zaprowadził do pokoju. Położył mnie wygodnie na łóżku, a sam poszedł po apteczkę. Z trudem udało mi się podnieść, gdy zielonooki przystojniak zniknął za drzwiami. Podeszłam lekko chwiejąc się do łazienki, gdy poczułam ucisk w tali.


— Gdzie się wybierasz? — Usłyszałam jego opiekuńczy głos, który doprowadził do zadrgania mojego ciała. Nie spodziewałam się go tak prędko.


— Wykąpać się — odparłam, a w moim głosie było słychać zmęczenie, a wręcz wykończenie. Sadziłam, że po tych słowach odejdzie ode mnie, ale ten tylko zamknął drzwi za sobą i odwrócił mnie do siebie. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.


— Chyba nie sądzisz, że pozwolę ci w takim stanie zostać sama — zadał retoryczne pytanie, widząc moje zdziwienie.


— Harry, to tylko wanna — powiedziałam z irytacją w głosie. Rozumiem jego opiekuńczość, troskę, ale pewne rzeczy po prostu nie wypada robić we dwoje! Nie znamy się na tyle, żebym mogła swobodnie się przed nim rozebrać.


— A jak się poślizgniesz? — Znów spojrzał na mnie. Widać było, że nie chciał dać za wygraną. Wolałam już położyć się na tym jego łóżku i zasnąć. Jednak musiałam zmyć z siebie to wszystko. Zdecydowałam się jednak na prysznic, stojący obok. Chwyciłam za koniec mojej piżamy, aby ją zdjąć. Tak samo ze spodenkami. Gdy byłam już tylko w bieliźnie, miałam niemałe opory, żeby ją zdjąć. Wtedy Harry chwycił gumkę moich majtek i powoli zjechał nimi w dół, tak że opadły na moich kostkach. Miałam wątpliwości czy wyjść z nich, czy jednak zaprzestać jego poczynań. Byłam w rozsypce, nie myślałam racjonalnie. W normalnych okolicznościach, nie pozwoliłabym mu na rozbieranie się. Nie jestem łatwa, a w tej chwili, właśnie na taką wychodziłam.

Zaczerwieniłam się, widząc pragnienie w jego oczach. Jednak szybko zniknęło, gdy spojrzał na mój brzuch. Tuż pod piersiami formował się dosyć duży siniak. Przełknęłam głośno ślinę, gdy delikatnie dotykał tego miejsca. Nadal sprawiało mi to ból, ale starałam się nie dawać po sobie tego poznać. Byłam już zmęczona, a miałam wrażenie, że przedłuża wszystko.

Gdy skończył je „badać" gwałtownie przyciągnął mnie do siebie, zmykając w ciepłym ucisku. Było mi wtedy niezmiernie zimno, gdyż stałam w samym staniku. Widać było, że i ten materiał mu przeszkadzał. Po chwili jego duże ręce, dobrały się do zapięcia, które w ułamku sekundy odpiął. Moje polika jeszcze bardziej się zaczerwieniły. Klepnął mnie lekko w tyłek, abym weszła pod prysznic. Włączył ciepłą wodę, po czym cofnął się, żeby ściągnąć z siebie zbędne ubrania. Gdy już on również był nagi wszedł pod wodę, stając za mną. Wziął gąbkę, nalał na nią białego płynu, zaczynając mnie delikatnie myć. Najpierw plecy, brzuch, następnie zaczął zjeżdżać w dół. Jego ruchy była niezmiernie delikatne. Bał się, nie chciał mnie skrzywdzić ani urazić moich świeżych ran.

Kiedy był już blisko mojej kobiecości, jęknęłam cicho. Tam również główną rolę, ogrywało okropne pieczenie. Gdyż mężczyzna uderzył mnie w krocze, gdy próbowałam się uwolnić. Odłożył gąbkę, co mnie dosyć zdziwiło. Po chwili jednak znów zagościł przy moim intymnym miejscu. Tym razem ręką delikatnie zaczął je pocierać to w górę, to w dół. Na początku było bardzo przyjemnie, lecz w jednym momencie wszystko się zmieniło. Harry powoli włożył we mnie swojego wskazującego palca, co wywołało u mnie głośne jęknięcie.


— Spokojnie. Zaraz będziesz czuła się jak nowo narodzona — szepnął w moje ucho. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc oddałam się mu. Choć wcale, to nie było przyjemne doznanie. Po chwili dołączył do mnie, jego drugi palec. Znów jęknęłam gardłowo. Moje wyrazy bólu, działały na niego pobudzająco. Nagle poczułam to. Poczułam, jak przez moje ciało przelewa się fala przyjemności. Jednak pod wpływem dotyku Harrego oraz wrzącej wody, która zdążyła się zmienić, poczułam się mocno osłabiona. Zaczęło mi się kręcić w głowie, a zmysły przestały poprawnie funkcjonować.


— Harry — wyjąkałam, chwytając go za nadgarstek, aby przestał. Czułam, jakbym zaraz miała zemdleć. — Zaraz zemdleje — powiedziałam prawie niesłyszalnie. Oparłam głowę o jego ramię, gdy poczułam, że moje nogi odmawiają współpracy ze mną. Mężczyzna nie przestawał swoich ruchów, co potęgowało moje nieprzyjemne doznania. Przez głośny szum wody, obawiałam się, że może mnie nie słyszeć.


— Harry! Proszę, przestań. — Zebrałam się na głośniejsze dźwięki. W ułamku sekundy wyjął ze mnie swoje palce i obrócił mnie w swoją stronę. Oczy mi się same zamykały, nie byłam w stanie zapanować nad ciałem. Dobrze, że ustąpił, bo nie chciałam zemdleć. Nie pod prysznicem. Nie przy nim. Nie naga. Wtuliłam głowę w jego silny tors, na co on tylko pocałował mnie w czubek głowy. Zakręcił wodę i wyszedł. Rozłożył szeroko mięciutki ręcznik i pomógł mi wyjść. Wplątałam się w jego ramiona, owijając szczelnie materiałem. Sama nie wiedziałam co czuję, zimno czy może ciepło? Byłam w amoku. Po chwili sam również wziął ręcznik i zawiązał go sobie w pasie. Chwycił mnie za ramiona i zaprowadził znów do swojego pokoju. Chwilę później rzucił w moją stronę swoją dużą bluzkę i bokserki. Nie miałam ochoty zakładać jego ubrań, ale również nie chciałam spać w... niczym. Dlatego zgodziłam się niechętnie. On sam również wziął dla siebie ubranie i wrócił do łazienki, abym została przez chwilę sama. Po chwili obydwoje byliśmy już w piżamach. Wtuleni w siebie leżeliśmy pod cieplutką kołdrą. Odkąd moje ciało mogło się spokojnie położyć, poczułam się lepiej.


— I co teraz? — Spojrzałam na niego pytająco. — Co z moim domem?


— Przez jakiś czas zamieszkasz ze mną. Dopóki nie wymienią drzwi u ciebie — wyjaśnił pewny siebie. Tak, jakby to było oczywiste. Nie chciałam mieszkać z nim. Znów zaczęłam zastanawiać się nad sms'em od Lily, o którym chwilowo zapomniałam. Sprawiał, że czułam się niepewnie, ale gdy był przy mnie czułam się bezpieczna. Sama nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Wprowadzał mnie w stan wątpienia. Czułam się, jakby władał moim ciałem, umysłem... całą mną. A przecież nie należałam do niego... nie należałam do nikogo. Byłam wolnym człowiekiem i tego musiałam się trzymać, nie chcąc zwariować.

---------------------------

Jeśli przeczytałeś/aś skomentuj :)

To bardzo motywuje

@klaudia0614

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top