XII
(Rozdział dla małych zboczuszków, prezencik po długiej przerwie!)
Pewnym krokiem weszła do stołówki, tysiące par oczu zwróciły się w jej kierunku i nieustannie analizowały jej poczynania. Czuła się jak na scenie, każdy jej ruch i gest był wykonywany w obecności widowni. Rey wyprostowała się i poszła po jedzenie, po drodze kątem oka zauważyła rudą czuprynę Huxa. Siadając obok niego, ukłoniła się delikatnie przed mistrzem Vinyo po czym zaczęła delektować się jedzeniem. Delektować to może za dużo powiedziane, gdyż ciężko było jej nazwać to coś jedzeniem, ale jako uczennica Kylo nie mogła wybrzydzać.
-Rey jak się spało?- Hux z fałszywym uśmiechem zwrócił się w jej kierunku.
-Wyśmienicie generale, ale trochę jeszcze jestem zmęczona bo ćwiczyłam do późnego wieczora.
-Taką postawę u Rena się ceni, co ćwiczyłaś?- odezwał się mistrz Vinyo.
-Uczyłem jej języka sithów.- Powiedział szybko Kylo, gdy siadał koło Rey.
-Twoja uczennica uczy się języka sithów!? To niebywałe! Mój uczeń nawet się przedstawić nie potrafi!-zachwycił się- Rey pokaż mi, czy twój mistrz nie nagina prawdy.- starszy mężczyzna z lekką kpiną w głosie zwrócił się do brunetki.
-Mój mistrz mówi prawdę.- Rey bąknęła pod nosem, próbując udać znudzoną tą całą sytuacją powiedziała trochę głośniej.- Jestem zdziwiona, że Vinyo jeszcze nie zna języka ojczystego naszego zakonu.- Perfekcyjnie zaakcentowała każde słowo, czym utwierdziła starca że mówi prawdę.
-Niebywałe, twoja uczennica nie jest taka żałosna za jaką ją brałem.
Ja ci staruchu dam żałosna!
Spokojnie, Rey
-To tylko pozory, jeszcze wiele lat nauki ją czeka bo wiedzę i może posiada, ale doświadczenie jest niestety na bardzo niskim poziomie.- Kylo skarcił dziewczynę i dodał.- Gdyby nie ja, była by nic nie wartą złodziejką.
Rey wiedziała, że to na pokaz i Ben tak nie myśli ale mimo to zabolały ją jego słowa. Oczywiście nie mogła nic po sobie poznać, więc wyciszyła się a swój ból schowała głęboko w sobie. Chcąc nie chcąc, musi to wytrzymać aż do ich odlotu.
-Nie mieliśmy wczoraj okazji żeby porozmawiać o tym, dlaczego zakon ciebie przysłał.- Brunet ciągną dalej.- Jaki jest powód twojego przyjazdu?
-Do zakonu doszły plotki o twojej osobie, żeś popadł w paranoje i nie potrafisz rządzić tą jednostką. Po śmierci Snoke'a myśleliśmy, że to nie możliwe ale podobno zatracasz się w jasnej stronie.
-Co to za brednie! Powiedz mi kto miał czelność wymyślić taką bujdę!
-Któryś z twoich podwładnych cię zdradził, a to jeszcze nie wszystko.- zaśmiał się mężczyzna.- Podobno masz kobietę, tu na statku.
Załatwię to.
-Jedyną kobietą na tym statku jestem ja i raczej nie spoufalała bym się z moim mistrzem.- zaśmiała się, mimo wewnętrznego chaosu jaki zapanował wewnątrz jej.
Hux o mało nie zakrztusił się jedzeniem, które przeżuwał gdy to usłyszał. Odchrząknął i śmiejąc się powiedział.
-Pamiętajmy też, że Kylo ma lepszy gust i nie poleciał by na byle truchło.
-Generale, jeśli nie zamilkniesz to ty polecisz jak truchło.- warknęła dziewczyna, a wokół stołu można było wyczuć emanujący mrok i gniew. Mężczyźni, a zwłaszcza Vinyo, się spięli i zwrócili wzrok na dziewczynę.- Jak sam mistrz widzi, nie jestem za potulna i nie była bym z byle kim.
-Widzę.- powiedział cicho starzec, próbując zanalizować to co zobaczył. Po dłuższej chwili milczenia, zwrócił się Kylo.- Wyruszę z moim uczniem jeszcze dziś, gdyż nasza rola jest zbędna. Powiem zakonowi, że masz ucznia i możesz się spodziewać zaproszenia od zakonu, gdyż rada musi zadecydować czy Rey jest godna na tytuł Rena. Co do plotek o waszym rzekomym romansie, powiem że to bujda gdyż widać po twojej uczennicy dyscyplinę. Jest za mądra na to, by się z tobą puszczać.
Po śniadaniu, dwójka Renów opuściła statek i odleciała w nieznanym Rey kierunku. Dziewczyna była trochę zła na Bena za to co mówił, ale wiedziała że musiał on pokazać swoją wyższą pozycję. Zła i zmęczona ruszyła w stronę swojego pokoju, a raczej w stronę ich pokoju i gdy tylko dotarła do pomieszczenia, wleciała jak burza do łazienki chcąc zmyć z siebie resztki poprzedniej nocy. Zimna woda spływała po jej nagim ciele, co w tam tym momencie było wszystkim czego pragnęła. Wychodząc z kabiny zamarła, bo w łazience stał Kylo który właśnie miał zamiar ściągnąć koszulę, ale zatrzymał się w bez ruchu na widok swojej, nagiej ukochanej.
-Ben...- warknęła.- CO TY TU ROBISZ?!
-Chciałem się iść umyć.- brunet nie będąc przejętym zabrał się za ściąganie swojej koszuli, w między czasie Rey szybko owinęła się ręcznikiem.
-A nie mogłeś poczekać aż wyjdę z łazienki?- podeszła bliżej chłopaka.
-Chciałem wziąć z tobą prysznic.- nachylił się i szepnął.- Przecież już cię widziałem nagą, musimy uczcić to że udało nam się ich oszukać.- zdjął szybko spodnie razem z bokserkami, po czym złapał zawstydzoną brunetkę w pasie i zaciągnął ją pod prysznic. Praktycznie zerwał z niej ręcznik i dodał cicho.- Jesteś taka piękna.
-I jestem już umyta.- bąknęła i podniosła wzrok, jej tęczówki napotkały jego odpowiedniczki. Poczuła jak zimna woda znów spływa po jej skórze i wyczuła jak dłoń młodego Solo zatacza kółka na jej prawym pośladku.- Ben...- westchnęła gdy zacisnął palce na jej udzie i wjechał kciukiem niebezpiecznie blisko jej kobiecości.- Ben!- jęknęła gdy jego drugą ręka zaczęła masować jej jedną z piersi.
-Tak? Coś ci się nie podoba naszym wspólnym prysznicu? - uśmiechnął się zadziornie i dwoma palcami wszedł w dziewczynę. Jęknęła cicho, gdy zaczął przyśpieszać swoje ruchy i rozchyliła delikatnie nogi by ułatwić mu dostęp. Oparła się o ścianę i czuła, że jest blisko gdy nagle chłopak wyjął z niej palce i zaczął całować jej szyję. Poczuła jak rośnie w niej pożądanie, ale pozwoliła swojemu ukochanemu na pieszczoty, zjeżdżał pocałunkami coraz niżej aż dotarł do jej wnętrza. Soczyście obcałował wewnętrzną część ud, po czym wsunął w nią język i lekko zahaczył o jej czuły punkt. Rey poddała się całkowicie tej pieszczocie i oparła lewą nogę na jego ramieniu, i lekko przysunęła się do twarzy chłopaka chcąc dać mu do zrozumienia, że chce więcej. Brunet zrozumiał aluzję i spełnił życzenie ukochanej, a po chwili czuł jej smak gdy ta doszła przed nim. Dumny ze swojego dzieła przytrzymał dziewczynę, gdyż ta lekko się zachwiała. Chwycił jej ulubiony jagodowy żel i zaczął ją myć. Sunął dłonią po jej jedwabistej skórze, ona mruczała zadowolona gdy jego ręce obmywały jej piersi. Uwielbiał chwile w których Rey poddawała mu się całkowicie, czuł wtedy że jest tylko jego.
Po skończonym prysznicu nasza para udała się do sypialni z zamiarem uczczenia ich małej wygranej, ale czy nie za wcześnie na świętowanie?
----------------------------
Wakacje, rozumiecie to? FREEDOM !!!
Wakacje wiecie co oznaczają? Że mam nareszcie czas na pisanie!
Nie obiecuję codziennie rozdziałów, ale na pewno z dwa wpisy w tygodniu powinny się trafić <3
*Btw pisałam rozdział w nowych tipsach i cholernie źle się mi pisało, więc mogą gdzieś być małe literówki których nie zauważyłam!
Pozdrawiam i niech moc będzie z wami ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top