VII

Napisałam 2500 słów, mam nadzieję że ktoś to doceni bo chciałam wam zrekompensować mój ostatni brak wstawiania rozdziałów przez dwa tygodnie i się trochę za bardzo rozpisałam. Niech ktoś ten rozdział sobie przeczyta w autobusie, na długiej przerwie albo jak weźmie go na dłużej do kibelka.(XD) Bo serio długi ten rozdział mi wyszedł.

 Miłego czytania <3 

                              

Biegła, nie wiedziała dlaczego ale znowu biegła. Wiedziała że śni, ale nie mogła się wybudzić. Czuła jak ktoś zmierza w jej kierunku, czuła że jest to użytkownik mocy i nie podobało jej się to. Stanęła nagle, nogi odmówiły posłuszeństwa, a po skroni przeleciały dwie krople potu. Ręce zaczęły jej drżeć, a zęby z nerwów ocierać o siebie. Ten kto ją gonił zmusił ją do zatrzymania się, ale mimo tego wszystkiego nadal nie wychodził z ukrycia.

-Wyjdź jeśli nie jesteś tchórzem!- Rey krzyknęła i obróciła się za siebie. 

-Tchórz? To ty się boisz.

I tu jej przeciwnik miał rację, dziewczyna przez swoje złe wspomnienia nie czuła się komfortowo w swoich snach. Wręcz bała się tego co może się jej przyśnić i nie bała się samego napastnika, a tego co może on zobaczyć.

-Nie boję się ciebie.- Prychnęła i szybko zagłębiła się w mocy, musiała ukryć swoje emocje i zregenerować siły. Wzięła parę głębszych wdechów i powoli, ale pewnie skierowała się do pobliskiego drzewa. Tym razem upewniła się, że jej mimika twarzy nie ulegnie zmianie gdy ujrzy mężczyznę.-Wychodź gnido.- warknęła, ale mimo surowego głosu jej wyraz twarzy nie zmienił się.

-No no, widzę że moc jest w tobie silna.- głos mężczyzny odbił się echem po polanie i wywołał falę dreszczy u Rey.

-Nie śmiem zaprzeczyć.- powiedziała z pogardą po czym używając mocy, jednym ruchem ręki ściągnęła mężczyznę na dół. Zakapturzona postać tak jak poprzednio nie odsłaniała swojej twarzy, ale tym razem od razu aktywowała swój miecz którego czerwona poświata budziła obrzydzenie u brunetki. 

-Widzę, że kolor mojego miecza zdradził mnie już za pierwszym razem.- westchnął.

-Ciężko było nie zauważyć szkarłatnej czerwieni, szczególnie że prawie oberwałam nią w twarz.- odgryzła ironicznie, ale cały czas pamiętała o beznamiętnym spojrzeniu i obojętnym wyrazie twarzy.

-Możesz mi wmawiać, że ten kolor budzi w tobie wstręt i obrzydzenie, ale prawda jest taka że osoba dla której potrafiła byś zginąć dzierży tą samą broń w ręce co ja.- zaśmiał się z politowaniem.

-Ale w nim nadal skrywa się światło i nie wmówisz mi, że sam tego nie czujesz skoro niby tak bardzo jesteś czuły na moc. Skoro Kylo potrafi kochać to jestem już pewna tego, że nadal tkwi w nim światło.

-A skąd wiesz, że on cie kocha?- głos mężczyzny zabrzmiał zaskakująco poważnie.- Powiedział ci kiedykolwiek "kocham cię"? Bądź nazwał ciebie "kochaniem" i zadeklarował to czynami.

-Wiele razy pokazał mi że mnie kocha...

-Tak? A może tylko używa ciebie jak seksualnej zabawki którą pieści tylko wtedy, gdy najdzie go taka ochota? Może i na razie nie zaciągnął ciebie do łóżka, ale z pewnością to zrobi i co wtedy? Oddasz się człowiekowi który zabił miliony ludzi i który nie powiedział nigdy głupiego "kocham cię" ? - dziewczyna już chciała zaprzeczyć, ale zakapturzona postać ją wyprzedziła- Wiem, że chcesz mi powiedzieć że nie jesteś jeszcze gotowa ale na twoim miejscu bym się bał odmówić mu tego.

-Tak? A niby dlaczego?- warknęła.

-Bo jeśli ciebie nie kocha, to bez korzyści fizycznych nic innego go nie będzie trzymać przy tobie.

To był cios, na tyle impulsywny że piwnooka wybudziła się i wstała do pozycji siedzącej przez co obudziła Kylo. Chłopak przetarł dłonią twarz odgarniając z niej ciemne włosy i przyjrzał się dziewczynie. 

Jeszcze się zobaczymy... 

Te słowa odbijały się głośnym echem w głowie Rey, a ta ze łzami w oczach tępo patrzyła się przed siebie nie zwracając uwagi na zdezorientowanego bruneta. 

-Rey...?- jego niski, zachrypnięty głos zadział jak budzik dla umysłu młodej Jedi, odruchowo spojrzała się na ukochanego i widziała jak zamarł widząc ją w takim stanie. Ciemnowłosy wziął ją w ramiona i mocno przytulił,od czasu do czasu gładząc ją po głowie.- Jeśli nie chcesz nie mów, poczekam aż będziesz gotowa.- szepnął cicho, na co Rey się rozluźniła i ponownie oddała swój umysł w ręce snów. Kylo jeszcze przez chwile ją kołysał w swoich ramionach, po czym on również zasnął. 


Rano nasza bohaterka jak codziennie o tej porze obudziła się sama, czuła chłód panujący na miejscu Kylo co mogło oznaczać, że naprawdę długo spała. Zazwyczaj było jeszcze ciepłe, bądź letnie a teraz czuła tylko zimno. Mimowolnie wtuliła się w poduszkę chłopaka i zaciągnęła się jego zapachem. Westchnęła gdy wyczuła nutę jego perfum, od razu gdy pomyślała o chłopaku uderzyły w nią wspomnienia z jej snu. Mała, prawie nie widoczna łza spłynęła jej po policzku na myśl o tym, że nagle by go zabrakło... Ale co jeśli ten zakapturzony mężczyzna miał po części racje, co do tego że jest ważna dla Kylo nie miała wątpliwości tylko nurtowało ją to, że rzeczywiście nie wiedziała co by się stało gdyby naprawdę nie chciała z nim iść do łóżka. Przecież to takie błahe, a jednak. 

Powinnam z nim porozmawiać...

Brunetka niechętnie przeciągnęła się na łóżku i leniwym ruchem przeturlała się na bok materaca po czym spuściła nogi na dół. Kiedy poczuła zimną podłogę trochę się dobudziła, ale to było za mało. Potrzebowała czegoś bardziej orzeźwiającego, a najlepszym w tym przypadku był plan pójścia pod prysznic. Jak pomyślała tak i zrobiła, stała właśnie w kabinie prysznicowej i mydliła się swoim żelem pod prysznic o zapachu jagodowym. Ostatnio wspomniała, że brakuje jej zapachu jagód i jej wielce pomysłowy Ben kazał szturmowcom polecieć na jakąś pobliską planetę po jagody i żel jagodowy żeby zapach jagód został z nią na dłużej. Rey nadal śmieszyła ta sytuacja, gdyż Kylo Ren, jeden z największych mistrzów Ren i przywódca tego całego bałaganu przez tydzień szukał dla niej żelu pod prysznic. 

On musi mnie kochać, dla nikogo nic nie znaczącego nie wydurniał by się i nie szukał głupiego żelu pod prysznic. 

Nasza bohaterka poczuła się trochę pewniej, po dłuższym namyśle stwierdziła że mimo braku "Kocham cię", Ben pokazał jej już z 1000 razy jak ważną dla niego osobą jest. Podczas gdy ona się zagłębiała w myślach, prysznic minął jej w błyskawicznym tępię i właśnie była w trakcie suszenia się. Postanowiła wyjątkowo nie suszyć włosów, gdyż gdy tego nie robiła końce delikatnie się falowały a ona bardzo lubiła ten efekt którego przez koczki nigdy nie było widać. Ubrana w czysty komplet bielizny, udała się do szafy gdzie podobno zorganizowano jej nowe ubrania. Otworzyła mebel i aż ona sama poczuła jak wielki impuls mocy przez swoją wściekłość uwolniła, na szczęście szybko się uspokoiła i jeszcze raz zerknęła na wieszaki.

On sobie ze mnie żartuje. 

Z szafy wyciągnęła czarną mini, do tego były przewieszone czarne rajstopy.

Odpada na starcie.

Kolejnym, świetnym strojem z kolekcji "Kylo sex shop collection" były krótkie, obcisłe, skórzane spodenki,oraz  przywierająca i również skórzana kurtka. Wszystko w tym stroju było by ok, ale kurtka była jak krop top z zamkiem na dekolcie. ten strój również nie pasował Rey pod żadnym względem.

Nie ma opcji, będę z nim walczyć i mi zamek mocą przesunie i kaplica.

Trzeci strój to był czarny, skórzany kombinezon który posiadał długie rękawy oraz również długi dół. Dziewczyna dostrzegła nadzieję w tym stroju. Do tego już widziała swoje buty na obcasie, do których zaskakująco szybko przywykła. 

Na moc, jest dla mnie nadzieja.

Wzięła kombinezon, do tego przewiesiła sobie na ręce jeszcze przylegającą koszulkę z siatki gdyż wiedziała, że będzie musiała trochę rozpiąć zamek kombinezonu u samej góry bo będzie jej za ciepło w pełni zapiętym i zadowolona zaczęła się ubierać. Gdy była już gotowa wsunęła na nogi swoje od niedawna ulubione buty, doczepiła miecz świetlny i stojąc przed lustrem szybko przeczesała ręką już suche, pofalowane włosy. Przez miesiąc od kiedy je ścięła zdążyły już trochę odrosnąć na skutek czego sięgały za ramiona. Oceniła swój stan ubioru na w miarę praktyczny, bo tylko to się dla niej liczyło. 

Wyszła z pokoju i teraz miała problem, chciała udać się do Bena i niby nic w tym złego, ale przez ten cały miesiąc chłopak nigdy nie oprowadził dziewczyny bo statku w pełni. Jej zakres wiedzy jeśli chodzi o to miejsce to była droga do sali treningowej, stołówki i ich sypialni. 

No pięknie...

Szła korytarzem, aż nagle dostrzegła w oddali Huxa. To zawsze coś, zważając na to że brunetka szwendała się już dobre pół godziny. Rey nie chętnie podeszła do generała i używając mocy zwróciła jego uwagę, gdyż mężczyzna usilnie starał się udawać że jej nie widzi.

-Jesteś ślepy, czy głupi że mnie nie widzisz, bądź masz czelność mnie ignorować.- Piwnooka wciągnęła głośno powietrze w akcie irytacji.

-Czemu kręcisz się po statku, już postanowiłaś nas zdradzić.- zadrwił.

-Po pierwsze nigdy nie byłam i nie będę po waszej stronie, ale ze względu na Bena siedzę w tej puszce i toleruje takie gnidy jak ty. - prychnęła.- Po drugie wiem, że chcesz żebym usunęła ci się z drogi ale jeszcze długo będziesz musiał mnie znosić.- uśmiechnęła się cynicznie.

-Czego chcesz?

-Szukam Kylo, jest pewnie w tej takiej waszej tandetnej "sali tronowej".

-Chodzi ci chyba o salę wielkiego wodza, tak za pewne tam jest.- zamyśliła się na moment, po czym zaśmiał się pod nosem.- Ale nie wpuszczą ciebie tam, nie masz wymaganych uprawnień aby tam ciebie wpuszczono. 

-Mówisz? To chodź tam ze mną i powiedz, że mają mnie wpuścić.

-Nie masz prawa tam przebywać, w tej sali były odgrywane najważniejsze walki, egzekucje i obrady a ty chcesz tam wejść od tak. To nie miejsce dla hołoty i nie wpuszczają byle kogo.

-No a ciebie jakoś wpuścili.- prychnęła i się zaśmiała.

-Ja jestem generałem! Jestem drugą najważniejszą osobistością na tym statku.

-Mówisz? Bo dla mnie to już jest ważniejszą osobistością kibelek, bo on chociaż się do czegoś przydaje na tym statku.- warknęła.

-Ty mała..- naglę rudowłosy poczuł dziwnie znajomy uścisk na gardle i postanowił nie kończyć tego co chciał powiedzieć.- Idź tym kory-rytarzem prosto, a potem skręć w-w lewo i znajdziesz g-go.

-Nie można było tak od razu?- uśmiechnęła się promieniście i poszła w wcześniej wskazanym jej kierunku. 

Przeraził mężczyznę chłód jaki bił od na pozór wesołej, w teorii nie szkodliwej kobiety która w praktyce była nikim na tym statku.


Szła długim, białym korytarzem i gdy się skończył skręciła w lewą stronę, tak jak podpowiedział jej Hux. Pierwszy raz w życiu, pomógł jej ten rudzielec i mogła mu w jakimś stopniu podziękować. Podeszła do dużych drzwi, ale nawet nie zdążyła dobrze przed nimi stanąć bo się otworzyły i wyszły jej na przeciw dwa klony. Dobrze wiedziały przed kim stoją i od razu zasalutowały w ten specyficzny, nadal dla Rey nie zrozumiały sposób. Skłoniła delikatnie głowę i wyjrzała zza wielkich drzwi, widziała go. Siedział niczym król na tronie, był głęboko pogrążony w mroku, wiedziała że ją wyczuł bo od razu gdy zamknęły się za nią wrota jego aura złagodniała.

I widzisz Hux, jakoś mnie wpuścili...no kto by się spodziewał.

 Brunet podniósł swój wzrok na dziewczynę i doznał szoku, już nie wiedział który to raz gdy ta na pozór zwykła zbieraczka złomu go zaskoczyła. Szła do niego, jej ciało było odziane w skórzany, dobrze dopasowany kombinezon, jej długie nogi były jeszcze bardziej wysmuklone przez wysokie obcasy które ubóstwiała. Góra jej stroju też dawał do wiwatu, gdyż niby tylko trochę rozpięty zamek skórzanej góry nic nie pokazujący, a przynajmniej nie w nadmiarze. Delikatny zarys piersi w czarnym staniku, przysłonięty siatką kusił i to bardzo. Niby nie odsłaniała dużo, ale on czuł się jak by stała przed nim naga. Poprawił się na siedzeniu i przełknął mocno ślinę, gdyż naprawdę czuł się tak jak by Rey nie miała na sobie nic.

-Coś nie tak? Przepraszam, że ci przeszkadzam ale muszę pogadać.- westchnęła i podeszła bliżej.

-Rey nie masz prawa mnie przepraszać. Jeśli musisz ze mną o czymś pogadać, nie ważne czy powód tego będzie, bądź nie będzie ważny. -uśmiechnął się i znowu poczuła Bena Solo, dzięki czemu się trochę rozluźniła i podeszła do niego. Oparła się pośladkiem o oparcie fotela, bądź krzesła trudno było jej sprecyzować jak ma nazywać to na czym siedzi jej ukochany. Przełożyła jedną nogę na kolano ciemnowłosego, przez co poczuła jak się spiął.

-Wszystko ok? Wydajesz się być jakiś taki, skrępowany?- Rey wbiła swój wzrok w mężczyznę i dostrzegła w jego oczach pożądanie, a gdy sięgnęła po trochę mocy wyczuła jak walczy z samym sobą.- A więc mój strój ci przeszkadza, powiem ci że to była najlżejsza propozycja z twojej "kolekcji". 

-Nic nie poradzę, że gdy opierasz się nogą o moje udo to no ciężko mi się skupić. Jestem tylko facetem.

-Załamujesz mnie.- Zaśmiała się i przybliżyła się do chłopaka łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Gdy chciała się oderwać poczuła silną dłoń Kylo we swoich włosach, przez co jeszcze mocniej przylgnęła do niego, praktycznie na nim siedząc. Po dłużej chwili oderwali się od siebie ciężko dysząc.- Jesteś bardzo, ale to bardzo nie wyżyty Kylo Renie.

-Za brutalne są moje pocałunki?- droczył się z nią, dobrze wiedział że takie lubiła najbardziej.

-Ben, ja tu nie przyszłam rozmawiać o takich rzeczach. Sprawa z jaką przyszłam jest dla mnie bardzo ważna i chcę usłyszeć twoją szczerą odpowiedź.-spuściła głowę w dół i szepnęła cicho.- Wiem, że to głupie ale nie mogę przestać o tym myśleć. Tylko nie bądź zły.

-Rey...- delikatnie uniósł jej podbródek i zmusił ją do kontaktu wzrokowego.

Rey nie mówiła już nic, otworzyła swój umysł i po prostu pokazała Benowi co ją dręczy od zeszłego wieczoru. Widziała jak chłopak skupionym wzrokiem analizuje każdy ujrzany obraz, oraz przetrawia to co widzi. Czuła narastający w nim żal, gniew, niedowierzanie i rozczarowanie? 

-Ben...powiedz coś.- szepnęła.

-Nie potrafisz uwierzyć w to, że jesteś dla mnie ważna ? Najważniejsza? Naprawdę za mało ci razy pokazałem ile dla mnie znaczysz?

-To nie tak, ja naprawdę wiem że jestem dla ciebie ważna tak samo mocno jak ty jesteś ważny dla mnie. Tu chodzi o coś innego...- spróbowała opuścić jeszcze parę barier i teraz mógł z niej czytać jak z otwartej księgi, chodź mógł by przeczytać w jej umyśle ważne informacje jakie tylko by sobie wymarzył, skupił się tylko na tym co dręczyło jego Rey, jego małą i naprawdę głupiutką Rey. Naglę dotarł do tego czego szukał i z politowaniem spojrzał się na dziewczynę.

-Jaka ty jesteś...

-Wiem, wiem głupia ja...

-Nawet nie wiesz co chcę powiedzieć.- westchnął.- Chciałem powiedzieć, jaka ty jesteś rozbrajająca. Naprawdę dużo bym zrozumiał...ale to? 

-Wiem, że to głupie ale chce to po prostu wiedzieć.

-Oh Rey...-przytulił dziewczynę.- Nie mówiłem tego wcześniej, bo nigdy nikt nie nauczył mnie używać tych słów. Rey musisz wiedzieć, że ciebie kocham nie jestem pewny czy dobrze robię to co robię ale naprawdę ciebie kocham. Jeśli martwisz się o to co się stanie jeśli odmówisz mi seksu, to dla ciebie mogę mieć wieczny celibat byle byś czuła się komfortowo.- westchnął i po chwili szybko sprostował.- Ale nie musimy się aż tak na wzajem karać.  

Brunetka zaśmiała się przez łzy, które nawet nie wiedziała kiedy wyszły na światło dzienne. Przytuliła się mocno do klatki piersiowej Bena i szepnęła cicho.- Przepraszam, też cię kocham.- Nasza para bohaterów przez chwilę poczuła się naprawdę szczęśliwa, ale nie zdawała sobie sprawy ze zła które nadchodzi w zastraszająco szybkim tempie.

C.D.N

-------------------------------------

Ja przepraszam, że to takie długie wyszło naprawdę nie chciałam.

Pisałam to 2 h i tak mnie wena pochłonęła, że no masakra.

Pozdrawiam i niech moc będzie z wami!!!



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top