10. Nic nie jest takie jak być powinno

Gdy Taehyung patrzył na Jungmi, oczy miał pełne emocji, które próbował powstrzymać. Oddech wciąż był ciężki po walce, a ręce mu drżały. W tamtej chwili wydawał się bardziej ludzki niż kiedykolwiek wcześniej – nie tylko dawny ukochany, ale ktoś, kto naprawdę próbował ją chronić.

— Widzisz? — wyszeptał, pochylając się bliżej. — Przed tym właśnie próbowałem cię ostrzec. Wiedziałem, że to nie są zwykli ludzie. Oni są niebezpieczni. To, co widziałaś tej nocy, to tylko początek. Jesteś w niebezpieczeństwie.

Wstrzymała oddech, kiedy jego dłoń delikatnie dotknęła jej policzka. Jego dotyk był znajomy, ale teraz czuła w nim coś desperackiego, jakby był to ostatni krok, jaki mógł podjąć, żeby ją odzyskać.

— Proszę, wróć ze mną — powiedział, zbliżając twarz do jej. Patrzył wzrokiem pełnym błagalnego smutku. — Razem zaczniemy od nowa. Możemy zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło. Możemy być rodziną... Nie musisz wybierać takiego życia, tego ciężkiego świata kłamstw i niebezpieczeństw. Wróć ze mną.

Wstrzymała oddech, czując, jak Taehyung składa delikatny pocałunek na jej ustach. Było w tym coś dawnego, coś, co przypominało jej o czasach, kiedy zaczynali być razem i o miłości, którą kiedyś dzielili. Jednak teraz wszystko było inne. Nie mogła wrócić do tego, co ich łączyło. Odsunęła się delikatnie, patrząc mu w oczy.

— Taehyung, ja nie mogę — szepnęła, czując, jak w jej sercu pojawia się ciężar. — To już przeszłość. Nie możemy cofnąć czasu. Nie wrócę do tamtego życia. Nie wrócę do ciebie.

Słysząc te słowa, V zmienił się w jednej chwili. Jego twarz stężała, a oczy wypełniły się gniewem i bólem.

— Dlaczego nie?! — wybuchnął nagle, unosząc głos. — Dlaczego nie możesz wrócić do mnie? Czy naprawdę wolisz zostać tutaj, w tym bagnie? W świecie, gdzie każdy cię oszukuje? Jeongguk cię zdradza, jego rodzina jest niebezpieczna, a ty nadal tutaj zostajesz! Co oni ci dali, czego ja nie mogłem?!

Spojrzała na niego zaskoczona. Nigdy wcześniej nie widziała go tak zdenerwowanego. Jego oddech był urywany, a w oczach płonęły emocje, które długo tłumił. Mimo to, nie bała się go. Wiedziała, że Taehyung nie był zagrożeniem. Ale jego gniew tylko pokazywał, jak bardzo nie mógł zrozumieć jej decyzji.

— Nie o to chodzi, Tae — odpowiedziała spokojnie, próbując złagodzić sytuację. — To nie jest kwestia wyboru między tobą a nimi. To kwestia tego, że ja już nie jestem tą samą osobą. Nie mogę wrócić do tego, co było. Proszę, zrozum to.

Ale mężczyzna nie chciał słuchać. Jego pięści zacisnęły się, a twarz jeszcze bardziej pociemniała. Zrobił krok w jej stronę, jakby chciał coś powiedzieć, ale w tej chwili usłyszeli kroki za drzwiami.

Jeongguk.

Taehyung spojrzał w stronę drzwi, a potem z powrotem na Jungmi. Zmrużył oczy, jego złość zmieniała się w coś bardziej zdeterminowanego. Wiedział, że teraz musi się wycofać.

— Jeszcze do mnie wrócisz — wyszeptał z zimnym przekonaniem. — Ale wtedy... będziesz żałowała, że mnie nie posłuchałaś.

Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się i ruszył w stronę drzwi, zanim Guk zdążył wejść do środka. Jungmi stała jak sparaliżowana, patrząc, jak Taehyung opuszcza mieszkanie. Jej serce biło szybciej, a myśli galopowały w jej głowie. W tej chwili wszystko wydawało się jeszcze bardziej skomplikowane. Wiedziała, że V nie zamierzał się poddać, ale co to mogło dla niej oznaczać?

Chwilę później drzwi otworzyły się, a do mieszkania wszedł Jeon. Natychmiast zauważył, że coś było nie tak. Jungmi stała roztrzęsiona, oparta o ścianę, z dłonią na ustach, jakby powstrzymywała się przed wybuchem emocji. Podszedł do niej szybko, obejmując silnymi ramionami, jakby chciał ochronić ją przed całym światem. Jego dotyk był ciepły, kojący, choć jej serce wciąż biło szybko po spotkaniu z Taehyungiem.

— Co się stało? — zapytał miękko, spoglądając jej w oczy. W jego głosie słychać było troskę i napięcie.

Zacisnęła wargi, próbując zebrać myśli. Nie chciała opowiadać o tym, co naprawdę się wydarzyło, o desperacji byłego chłopaka i jego ostrzeżeniach. Zamiast tego wybrała łatwiejsze wyjście – częściową prawdę.

— Ktoś się włamał — wyszeptała, starając się brzmieć przekonująco. — Ale udało mi się go przegonić, zanim zrobił coś więcej.

Jeongguk zmarszczył brwi, słysząc te słowa. Jego ramiona napięły się, jakby nagle ogarnęła go furia. Odsunął się nieco, patrząc jej w twarz z jeszcze większą troską.

— Dlaczego mi nie powiedziałaś od razu? — spytał, tonem, który brzmiał bardziej zranionym niż oskarżycielskim. — Powinnaś była mnie wezwać. Zostałbym tutaj i nic by ci się nie stało.

Opuściła wzrok, czując na sobie jego intensywne spojrzenie. Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Jednak Guk nie mógł dłużej wytrzymać tego dystansu. Delikatnie chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz ku swojej. Jego spojrzenie było pełne czułości i potrzeby.

— Jesteś bezpieczna — powiedział cicho, jakby chciał ją uspokoić, zanim nachylił się, by złożyć na jej ustach namiętny pocałunek. Kim poczuła, jak całe jej ciało napina się pod wpływem tej bliskości. Przez chwilę oddała się przyjemności, jakby chciała znaleźć w niej ukojenie po trudnych chwilach. Ale po chwili, kiedy poczuła, że jego dłonie przesuwają się po jej ciele, coś w niej zareagowało. Oderwała się od niego, oddychając ciężko.

— Jeongguk, nie... — powiedziała, lekko odsuwając go od siebie. Jej głos był miękki, ale stanowczy. — To nie jest dobry moment.

Zaskoczony Guk spojrzał na nią, jakby nie rozumiał, co się stało. Jeszcze przed chwilą byli tak blisko, a teraz czuł, że coś się zmieniło. Jego ręce opadły, a na jego twarzy pojawił się cień rozczarowania.

— Dlaczego? — zapytał — Przecież jesteśmy tutaj, razem. Co się stało?

Odwróciła wzrok, czując ciężar tej chwili. Czuła, że to wszystko posuwało się za daleko, zbyt szybko. Zwłaszcza po tym, co się wydarzyło z Taehyungiem. Jej emocje były wciąż zbyt świeże, zbyt chaotyczne. Nie mogła się na to zgodzić, nie teraz.

— Po prostu... nie powinniśmy tego robić — odpowiedziała, próbując znaleźć słowa. — Potrzebuję chwili, żeby wszystko przemyśleć. To nie jest odpowiedni moment.

Jeon przez chwilę milczał, jakby próbował zrozumieć, co się stało. W końcu westchnął i odsunął się od niej jeszcze bardziej, jego twarz nabrała bardziej poważnego wyrazu.

— Rozumiem — powiedział cicho, choć w jego głosie dało się wyczuć pewien żal. — Ale wiedz, że cokolwiek się dzieje, jestem tu dla ciebie. Nie musisz niczego przechodzić sama.

Spojrzała na niego, wdzięczna za jego zrozumienie, choć wiedziała, że to wszystko skomplikowało ich relację jeszcze bardziej.

Kiedy drzwi zamknęły się za Jeonggukiem, poczuła, jak opuszczają ją wszelkie siły. Oparła się o ścianę, a jej dłonie drżały nieznacznie. W mieszkaniu panowała cicha pustka, która nagle wydała się jej przytłaczająca. Spodziewała się czegoś innego po tej rozmowie, ale teraz, kiedy została sama, czuła, że wszystko zaczyna się walić.

Podświadomie próbowała połączyć ze sobą wszystkie elementy tego chaosu, w którym się znalazła. Jeongguk, Taehyung, Seoyeon, a nawet Jimin – wszystko wydawało się zlepkiem niewyraźnych fragmentów, które nie pasowały do siebie w żaden sposób. Ale jedno było pewne: była w niebezpieczeństwie. Może nie tylko fizycznie, ale emocjonalnie, psychicznie. Jeon mógłby być tym, który ją zniszczy. Taehyung, mimo swojego dziwactwa i obsesji, próbował ją przed nim ostrzec. A teraz, wszystko stało się zbyt trudne do udźwignięcia.

Usiadła na sofie, próbując uspokoić chaotyczny rytm swojego oddechu. Myśli wirowały w jej głowie, a obrazy przeszłych wydarzeń zlewały się w jedną, zamazaną całość. Jeongguk ukrywał przed nią tak wiele. Pracował jako agent nieruchomości dla swojej żony, Seoyeon, która była bezwzględna i zimna. Kiedy myślała o tej kobiecie, czuła na karku dreszcz. Seoyeon nie była typem, który odpuściłby cokolwiek – ani Jungmi, ani Jeonggukowi.

"Trzymaj się z dala od mojego męża," przypomniała sobie jej słowa z ostatniego spotkania na zajęciach. Były pełne groźby, a teraz Jungmi rozumiała dlaczego. Wszystko zaczynało układać się w całość. Seoyeon miała władzę, a Jeongguk... był tylko pionkiem. Ale dlaczego to wszystko się działo? Dlaczego Jeongguk ukrywał swoje życie i romansował z nią, jakby jego małżeństwo nie istniało?

Myśli przeskoczyły do Taehyunga. "Grozi ci niebezpieczeństwo ze strony rodziny Jeona." Taehyung wciąż był częścią tej układanki, chociaż ich relacja dawno się zakończyła. Uratował ją przed napastnikiem, ale czy to oznaczało, że wiedział więcej niż mówił? Może jego obsesja na punkcie ich związku miała głębsze źródło niż się spodziewała.

Jungmi nagle poczuła falę niepokoju. Czy Jeongguk był w stanie zrobić jej krzywdę? A może to Seoyeon była tą, której powinna się najbardziej obawiać? Świadomość, że wpadła w sieć intryg i kłamstw, które zaczynały ją osaczać z każdej strony, była przytłaczająca.

Zerwała się z kanapy i zaczęła chodzić po mieszkaniu, jakby ruch mógł pomóc jej oczyścić umysł. Ale z każdym krokiem czuła coraz większe przerażenie. Guk był tu wcześniej, jego dotyk wciąż wydawał się świeży na jej skórze, ale to nie była miłość ani bezpieczeństwo. To była manipulacja. Gra, której nie chciała grać, ale teraz była w nią wciągnięta.

— Co ja zrobiłam? — wyszeptała do siebie, czując jak łzy napływają jej do oczu.

Wiedziała, że nie może dłużej trwać w tej sytuacji, ale ucieczka z wyspy oznaczałaby poddanie się. Nie mogła tego zrobić, nie po tym, ile przeszła. Ale czy była gotowa na walkę z Jeonggukiem i jego żoną?

Przez następne dni starała się normalizować swoje życie. Prowadziła zajęcia taneczne w osiedlowym centrum rekreacji i zaczynała czuć, że zyskuje sobie sympatię sąsiadów. Na jej zajęcia regularnie przychodziły nie tylko młode kobiety, ale także matki z dziećmi oraz pary starszych sąsiadów. Atmosfera była przyjemna, a Jungmi powoli zaczynała odnajdywać się w nowym miejscu.

Mei, żona Yoongiego, była jedną z tych, z którymi Jungmi miała najlepszy kontakt. Choć na początku nie wiedziała, co myśleć o tej pięknej modelce, teraz wydawało jej się, że Min naprawdę się przed nią otworzyła. Pewnego dnia, po zajęciach, Mei zaproponowała wspólne wyjście do klubu, aby się odprężyć.

— Potrzebujesz chwili relaksu — powiedziała Mei, uśmiechając się do Jungmi. — Co ty na to, żebyśmy poszły dziś wieczorem do mojego ulubionego miejsca? Zasłużyłaś na trochę zabawy.

Jungmi wahała się tylko przez moment. Po całym tym chaosie w jej życiu, od tajemniczego związku z Jeonggukiem, przez groźby ze strony jego żony, po pojawienie się Taehyunga, naprawdę potrzebowała chwili, aby oderwać się od tych myśli.

Tego wieczoru spotkały się w klubie. Miejsce było eleganckie, z delikatnym światłem i głośną, ale nie przytłaczającą muzyką. Jungmi poczuła, jak napięcie stopniowo opuszcza jej ciało. Mei od razu ruszyła na parkiet, a Jungmi podążyła za nią. Tańcząc w rytm muzyki, poczuła, jak jej ciało znów staje się wolne, jakby na chwilę mogła zapomnieć o wszystkich problemach.

W pewnym momencie, kiedy już była całkowicie rozluźniona, kątem oka dostrzegła znajomą sylwetkę. To był Jimin. Stał przy barze, ubrany w ciemną marynarkę, z uśmiechem na twarzy, obserwując parkiet. Serce Jungmi zaczęło bić szybciej. Jimin zawsze był przy niej, od czasu kiedy zdecydowała się na udawanie z nim małżeństwa. Z każdym dniem czuła, że staje się jej coraz bliższy.

Gdy ich spojrzenia się spotkały, Park podszedł do niej.

— Nie wiedziałem, że tu będziesz — powiedział, pochylając się bliżej, aby przebić się przez muzykę.

Jungmi poczuła, jak jej serce znowu przyspiesza. Nie była pewna, czy to z powodu tańca, czy tego, że jego obecność zaczynała działać na nią inaczej niż wcześniej.

— Mei mnie wyciągnęła — odpowiedziała, uśmiechając się nieśmiało.

— To dobrze. Potrzebujesz się odprężyć — uśmiechnął się, a jego ciemne oczy błysnęły w półmroku. — Chcesz zatańczyć?

Zawahała się tylko przez chwilę, ale poczuła, że to może być właśnie to, czego potrzebowała. Zgodziła się, a Jimin wziął ją za rękę i poprowadził na parkiet.

Tańczyli razem w rytm zmysłowej muzyki. Jungmi czuła się w jego ramionach wyjątkowo bezpieczna. Jego bliskość była inna niż z Jeonggukiem. Był ciepły, troskliwy, a jego dotyk nie niósł ze sobą napięcia czy niepokoju. Z każdym kolejnym ruchem czuła, jak coraz bardziej zbliżają się do siebie.

Pod koniec wieczoru, gdy muzyka przygasła, Jimin przytulił ją do siebie mocniej, a Jungmi poczuła coś, czego nie czuła od dawna – spokój. Wiedziała, że życie na Jeju jeszcze nie przyniosło jej wszystkich odpowiedzi, ale Jimin stawał się kimś, na kim mogła polegać.

— Dziękuję, że jesteś — wyszeptała, patrząc mu w oczy.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach pojawiło się coś więcej. Może i on zaczynał czuć to samo.

Jimin odprowadził ją pod drzwi mieszkania, cicho krocząc w nocnym świetle osiedla. Czuła się dziwnie spokojna, jakby ta noc w klubie zmyła część niepewności i lęków, które nosiła w sobie od dłuższego czasu. Ich rozmowy były lekkie, jakby cała trudna przeszłość przestała istnieć, chociaż na chwilę.

— Dzięki za ten wieczór — powiedział, gdy zatrzymali się przed drzwiami. — Dobrze było zobaczyć, jak się uśmiechasz.

Jungmi spojrzała na niego, czuła dziwny impuls, który w niej narastał. Jego troskliwy głos, miękkie spojrzenie, a także fakt, że od zawsze był przy niej – to wszystko budziło w niej coś więcej niż wdzięczność. Nie chciała, aby to wszystko się skończyło tej nocy.

— Jimin... — zaczęła, ale słowa uwięzły jej w gardle.

Zamiast tego, jakby bez zastanowienia, złapała go za rękę, przyciągając go bliżej. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, a Park zamarł, niepewny, co się dzieje. W jego oczach pojawiło się pytanie, ale zanim zdążył je zadać, Jungmi nachyliła się i pocałowała go. Początkowo delikatnie, badając, jak zareaguje, ale gdy tylko poczuła, że odpowiada na jej gest, pocałunek stał się głębszy, bardziej namiętny.

Jimin zawahał się tylko przez ułamek sekundy, ale zaraz potem objął ją mocniej, przyciągając do siebie. Otworzyła drzwi mieszkania, obydwoje ledwo powstrzymywali się przed zatraceniem w chwili. Ich ruchy stały się szybkie i namiętne, a emocje wypełniały powietrze między nimi.

Wpadając do środka, bez słów, pozwolili sobie porzucić wszelkie wątpliwości. Usta Jimina dotykały jej skóry, a dłonie przesuwały się po jej ciele z czułością, jakiej Jungmi dawno nie czuła. Oddawali się sobie bez zahamowań, jakby przez te wszystkie tygodnie bliskości coś w nich rosło, a teraz musiało się uwolnić.

Każdy dotyk, każdy pocałunek sprawiał, że czuli się coraz bardziej związani, nie tylko fizycznie, ale także emocjonalnie. Jungmi czuła, jak topnieją wszystkie bariery, które do tej pory budowała wokół siebie. Noc była długa, a ich pożądanie wykraczało poza zwykłą namiętność. To, co działo się między nimi, było wynikiem miesięcy niewypowiedzianych uczuć i powoli rozwijającej się więzi.

Po wszystkim leżeli razem na łóżku, spleceni w siebie. Jungmi czuła, jak Jimin delikatnie oddycha obok niej, a jego obecność dodawała jej poczucia bezpieczeństwa, którego od dawna potrzebowała.


Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top