01. It's a match!
Opuściła salę sądową, ciężko oddychając. Ściskała w dłoni cienką teczkę z dokumentami, które potwierdzały, że Taehyung ma absolutny zakaz zbliżania się do niej. Czuła ulgę, ale to uczucie mieszało się z czymś bardziej subtelnym – niepewnością i strachem. Choć wyrok zapadł na jej korzyść, trauma wciąż nie pozwalała jej normalnie funkcjonować. Każdy krok wydawał się być stawiany na grząskim gruncie.
Przy wejściu do budynku czekały na nią dwie jej przyjaciółki – Jisoo i Minji. Obie były jak żywe promienie słońca w jej marnym życiu, przypominając, że świat poza Taehyung'iem wciąż istniał. Przytuliły ją mocno, gdy opuściła salę rozpraw, próbując rozweselić zmęczoną twarz.
— Jak się czujesz? — zapytała Jisoo, patrząc głęboko w brązowe oczy. Jej troska była wręcz namacalna. Jungmi wzruszyła ramionami, starając się uśmiechnąć.
— Ulgę, że to już koniec... Ale... wciąż trudno mi to wszystko przetrawić.
Minji westchnęła, przytulając ją z drugiej strony. Gdyby Kim miała je opisać, to Lee Minji była tą racjonalnie myślącą, natomiast Ok Jisoo działającą pod wpływem impulsu.
— Wiesz, że zawsze jesteśmy tu dla ciebie. A teraz masz szansę zacząć od nowa.
Jisoo nagle rozpromieniła się, jakby wpadła na genialny pomysł.
— Właśnie! Dlaczego by nie spróbować czegoś nowego? Zróbmy coś szalonego! — Uśmiechnęła się z tak dobrze pasującym do niej tajemniczym błyskiem w oku. — Może... założysz profil na jakiejś aplikacji randkowej?
— Co?! — wybuchła śmiechem Kim, patrząc na przyjaciółkę z niedowierzaniem. — Serio, Jisoo?
— Serio! — Minji potaknęła z zapałem. — Tylko pomyśl! Nie musisz od razu się angażować, ale mogłabyś chociaż zobaczyć, co tam się dzieje. Może znajdziesz kogoś, kto przywróci ci wiarę w ludzi.
Jungmi zmarszczyła brwi, przemykając wzrokiem po twarzach przyjaciółek. Wiedziała, że miały dobre intencje, ale wciąż czuła w sercu ciężar. Taehyung pozostawił po sobie nie tylko strach, ale i ogromny mur, który wybudowała wokół siebie.
— Nie wiem... — mruknęła, kręcąc głową. — Po tym wszystkim, co przeżyłam z V, ciężko mi będzie komukolwiek zaufać.
— Wiem, że to trudne — powiedziała Jisoo łagodnie. — Ale nikt nie mówi, że masz się spieszyć. To po prostu zabawa. Chcemy, żebyś znowu poczuła się wolna.
Minji pokiwała głową, dodając:
— Nie musisz niczego robić na siłę. Ale pomyśl, że zasługujesz na szczęście. Nie każdy mężczyzna to potwór, jak Taehyung.
Jungmi westchnęła, spoglądając w dal. Sądowy zakaz zbliżania się dawał jej pozorną ochronę, ale czy była gotowa zaryzykować swoje serce na nowo? W końcu uśmiechnęła się lekko, bardziej do siebie niż do nich.
— No dobrze... — powiedziała po chwili namysłu. — Spróbuję. Ale tylko na próbę!
Przyjaciółki zapiszczały z radości, jakby właśnie ogłosiła, że wygrała na loterii.
— To będzie początek nowego etapu! — zawołała Jisoo. — Zaufaj nam!
Tak też zrobiła. Wkrótce tego samego wieczoru, siedząc w swoim skromnym mieszkaniu, ściągnęła popularną aplikację randkową. Przygotowanie profilu nie zajęło jej długo. Przyjaciółki podsuwały jej zdjęcia i pomagały w opisie, który miał być „naturalny, ale z lekką nutą tajemniczości".
Noc przyniosła coś, czego nie oczekiwała – wiadomość od kogoś, kto wydawał się idealny. Jay Kook – uśmiechnięty, pełen pasji, zainteresowany muzyką, podobnie jak ona. Wymieniali wiadomości przez kilka dni, aż w końcu zgodzili się na spotkanie.
Ale nikt nie podejrzewał, jak wiele tajemnic skrywał, ani jak bardzo to spotkanie zmieni jej życie.
✯
Jungmi była tancerką, więc ich rozmowy od samego początku kręciły się wokół sztuki i pasji. Mężczyzna, przedstawiający się jako lekarz medycyny estetycznej, od razu zauważył wyjątkową energię i sposób, w jaki opisywała swoje życie na scenie.
Siedziała przy stole, obserwując kolejną z wiadomości od mężczyzny.
Jay: „Hej, Jungmi! Miło cię poznać. Widzę, że jesteś tancerką – to musi być niesamowite! Ja z kolei zajmuję się medycyną estetyczną, choć nie mam takich artystycznych talentów."
Nie od razu odpisała. Wiedziała, że dobrze jest przetrzymać mężczyznę, bo zazwyczaj to ich bardziej pociąga. Nie chciała wyjść na zdesperowaną.
Jungmi: „Cześć, Jay. Tak, taniec to całe moje życie. Na scenie czuję się wolna. Twoja praca też brzmi imponująco! Co dokładnie robisz?"
Natomiast on, od razu odpisał:
Jay: „Głównie pomaganie ludziom wyglądać i czuć się lepiej – coś jak ty na scenie. Taniec to pewnie dla ciebie wyrażenie siebie, a dla mnie moja praca to tworzenie pewności siebie."
Jungmi uśmiechnęła się do telefonu, zaskoczona, jak szybko Jay znalazł wspólny język, łącząc ich pasje.
Po trzech dniach, w których ciągle rozmawiali, dostała kolejne wiadomości.
Jay: „Kiedyś byłem na spektaklu baletowym i muszę przyznać, że tancerze mają w sobie coś hipnotyzującego. Zawsze zazdrościłem ludziom, którzy potrafią tak wyrażać emocje."
Jungmi: „To prawda, taniec pozwala mi wyrazić to, czego nie da się powiedzieć słowami. A co z twoją pracą? Musi być satysfakcjonujące widzieć efekty, jakie przynosi twoja praca."
Jay: „Zdecydowanie. Czasami widzę, jak zmienia się nie tylko wygląd, ale i pewność siebie moich pacjentów. To coś, co naprawdę mnie motywuje."
Ich rozmowy stały się bardziej osobiste, a Jay wydawał się być zafascynowany nie tylko jej zawodem, ale i osobowością. Był uważny, czuły, a jego odpowiedzi sprawiały, że Jungmi czuła się zrozumiana.
Następne dni zaś przynosiły kolejne wiadomości.
Jay: „Jesteś bardzo inspirująca. Widać, że taniec jest twoją pasją. Ale co robisz, gdy nie tańczysz? Co sprawia, że czujesz się spokojna?"
Jungmi: „Czasem zapominam, jak to jest się odprężyć. Ale kiedy już to robię, lubię po prostu spacerować, słuchać muzyki, która nie jest związana z tańcem. Co z tobą? Jak ty się relaksujesz?"
Jay: „Dla mnie relaks to chwila samotności z książką lub spacer nad rzeką. Ale przyznam, że ostatnio myślę o spotkaniu z tobą jako najlepszym sposobie na relaks."
Poczuła, jak jej serce przyspiesza na te słowa. Jay wydawał się być taki troskliwy i zainteresowany, ale wciąż miała w sobie pewne wątpliwości.
Jednak mężczyzna nie poddawał się, a wizja spotkania była dla Jungmi coraz bardziej widoczna. Może powinna dać mu szansę?
Jay: „Muszę ci przyznać, że nie mogę przestać myśleć o naszym spotkaniu. Chciałbym zobaczyć cię na żywo, nie tylko przez ekran telefonu. Co powiesz na kolację?"
Jungmi: „Może to zabrzmi dziwnie, ale trochę się denerwuję. Nie wiem, czy jestem gotowa na spotkanie po tak krótkim czasie rozmów."
Jay: „Rozumiem to doskonale, nie ma pośpiechu. Ale wiesz, wydajesz się być kimś wyjątkowym, kimś, kogo naprawdę chciałbym lepiej poznać. Obiecuję, że to będzie tylko miła, luźna kolacja."
Zastanawiała się chwilę, ale w końcu wyraziła zgodę. Wiedziała, że nie może żyć w ciągłym strachu. Jay Kook wydawał się być bezpiecznym wyborem – lekarz, sympatyczny, pełen szacunku. Co mogłoby pójść nie tak?
✯
Stała przed lustrem w swojej sypialni, przymierzając kolejną sukienkę. Randka z Jayem Kook'iem była zaplanowana na ten wieczór, a ona chciała wyglądać wyjątkowo. Czarne sukienki, które zawsze wydawały się bezpiecznym wyborem, teraz wydały jej się zbyt formalne. W końcu zdecydowała się na coś bardziej zwiewnego – delikatnie błękitna sukienka z cienkimi ramiączkami, która idealnie podkreślała jej smukłą sylwetkę.
Spojrzała na swoje odbicie. Czuła ekscytację, ale i lekkie napięcie. To była jej pierwsza randka od czasu rozstania z Taehyung'iem, które zakończyło się nie tylko złamanym sercem, ale i długim pobytem w szpitalu. Mimo sądowego zakazu zbliżania się nadal czuła jego cień w swoim życiu.
Zerknęła na zegar, miała jeszcze trochę czasu, zanim musiała wyjść. Wtem, z zamyślenia wyrwał ją dźwięk pukania do drzwi. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, kto mógłby to być? Nie spodziewała się odwiedzin.
Przeszła przez mieszkanie, czując delikatne mrowienie na skórze. Otworzyła drzwi i nagle jej serce stanęło. W progu stał Taehyung. Jak zywkle, wyglądając nieskazitelnie, seksownie, władczo. Lecz był on mężczyzną, którego tak bardzo pragnęła wyrzucić ze swojego życia. Tym samym, który zostawił ją z fizycznymi i emocjonalnymi bliznami.
Jego obecność była jak cios w brzuch. W głowie zaczęły pojawiać się obrazy tamtej nocy, kiedy trafiła do szpitala. Strach wrócił natychmiast, jakby nigdy nie odszedł.
— Jungmi — powiedział cicho, patrząc na nią intensywnie. Jego oczy miały ten sam wyraz, co zawsze. Zimny, jakby nigdy nie do końca pokazywał, co naprawdę czuje. — Musimy porozmawiać.
— Czego chcesz? — Jej głos był twardy, choć ręce lekko drżały.
— Wiem, że nie powinienem tu być — zaczął, ignorując wyrok sądowy. — Ale nie mogę przestać o tobie myśleć. Musimy to naprawić. Nie mogę bez ciebie żyć.
Zacisnęła pięści. Wiedziała, że to nie był prawdziwy żal, tylko kolejna próba manipulacji. Taehyung zawsze był mistrzem słów – przekonywał ją, że jego toksyczne zachowania to tylko „miłość" i że ona go „prowokowała".
— To koniec — powiedziała stanowczo, starając się, by jej głos brzmiał pewnie, mimo lęku, który zaczynał ogarniać jej ciało. — Masz zakaz zbliżania się do mnie. Nie masz prawa tu być.
— Jungmi, proszę... — Próbował zrobić krok w jej stronę, ale ona cofnęła się szybko, zamykając drzwi do połowy.
— Jeśli nie odejdziesz, zadzwonię na policję — ostrzegła. Jej serce waliło jak szalone, ale wiedziała, że nie mogła pozwolić mu przejąć kontroli nad jej życiem. Już raz prawie ją zniszczył.
V patrzył na nią przez chwilę, a jego twarz przybrała groźny wyraz. Jego oczy zwęziły się, a usta zacięły w cienką linię.
— Myślisz, że tak po prostu odejdę? Że Jay Kook będzie lepszy ode mnie? On cię nie zna, nie rozumie cię tak jak ja — warknął.
Zadrżała, słysząc, że wiedział o Jay'u. Jak długo ją obserwował? Jak wiele o niej wiedział? Strach zaczął przeradzać się w panikę, ale nie mogła dać mu tego zobaczyć.
— Odejdź — powiedziała jeszcze raz, cichszym, ale nie mniej stanowczym głosem.
Po chwili napięcia, które wydawało się trwać wieczność, Taehyung cofnął się o krok. Jego wyraz twarzy zmienił się na chłodny, niemal obojętny.
— To jeszcze nie koniec, Jungmi — rzucił, zanim się odwrócił i odszedł.
Zamknęła drzwi, opierając się na nich plecami. Przez chwilę stała bez ruchu, czując, jak adrenalina powoli opuszcza jej ciało, a nogi zaczynają się pod nią uginać. Zakaz zbliżania się nic nie znaczył. Taehyung wciąż miał nad nią pewną władzę – i to przerażało ją bardziej niż cokolwiek innego.
✯
Przymierzyła jeszcze raz wybraną sukienkę, poprawiając włosy przed lustrem. Jednak nieposłuszne myśli wciąż krążyły wokół nieoczekiwanej wizyty Taehyung'a. Jego słowa, groźby i ta niespokojna pewność siebie sprawiły, że czuła niepokój. Ale nie chciała pozwolić, by jej przeszłość zrujnowała przyszłość – nie tej nocy.
Kiedy dotarła na miejsce spotkania, czuła się nieco spięta. Jay czekał na nią przy wejściu do restauracji. Od razu go poznała. Na pierwszy rzut oka wyglądał dokładnie tak, jak na zdjęciach – wysoki, przystojny, z pewnym siebie uśmiechem. Miał na sobie elegancką marynarkę, a jego spojrzenie było pełne ciepła.
— Jungmi? — zapytał, gdy tylko ją zobaczył. Jego głos był spokojny, niemal uspokajający.
— Tak, to ja — odpowiedziała, uśmiechając się. Na chwilę zapomniała o wszystkim, co się wydarzyło wcześniej tego dnia.
Rozpoczęli kolację od typowych rozmów o pracy, pasjach i codziennym życiu. Jungmi opowiedziała o swojej miłości do tańca, ale unikała szczegółów, które mogłyby odsłonić jej prawdziwą tożsamość. Jay, choć był lekarzem, okazał się osobą otwartą na sztukę i wyraził prawdziwe zainteresowanie jej życiem na scenie.
— Taniec to coś, co pozwala mi wyrazić siebie — powiedziała, popijając wino. — Ale to, co robię, nie zawsze jest... poważną sztuką.
Jay uśmiechnął się szeroko.
— Każda forma tańca jest sztuką. Jednak powiedz mi, co masz na myśli?
Kim przez chwilę się wahała, zanim podjęła decyzję, by być szczera.
— Prawda jest taka, że pracuję w klubie nocnym. Tańczę tam, a niektórzy ludzie patrzą na to z góry... Jednak to część mnie. To nie jest coś, czego się wstydzę, ale wiem, że nie każdy to rozumie.
Zamilkła, obserwując jego reakcję. Jay przez chwilę patrzył na nią, jakby analizując to, co powiedziała. W końcu wzruszył ramionami i uśmiechnął się łagodnie.
— Dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? — powiedział spokojnie. — Każdy ma swoją drogę. A taniec... to piękny sposób na wyrażenie siebie, nieważne gdzie go wykonujesz.
Odetchnęła z ulgą. Jego odpowiedź była dla niej kluczowa – potrzebowała wiedzieć, że nie jest oceniana, zwłaszcza po doświadczeniach z Taehyung'iem.
Po kolacji Jay zaproponował zmianę atmosfery.
— Co powiesz na klub? Możemy potańczyć. Pokażesz mi, co naprawdę potrafisz?
Zgodzili się szybko. Klub, do którego poszli, był pełen energii i muzyki. Jungmi czuła, jak napięcie zaczyna powoli odpływać. Gdy tylko weszli na parkiet, poczuła się jak w swoim żywiole. Tańcząc z Jay'em, odnalazła w nim rytm, który idealnie współgrał z jej ruchami.
— Jesteś niesamowita — powiedział, gdy tylko zbliżył się do niej na parkiecie. Jego dłonie delikatnie spoczęły na jej biodrach, a ich spojrzenia się spotkały. Chemia między nimi była nie do zaprzeczenia.
Po kilku godzinach spędzonych na parkiecie i rozmowach Jay zapytał, z lekkim uśmiechem na ustach:
— Co powiesz na to, żebyśmy spędzili resztę wieczoru w hotelu? Jest niedaleko, a chciałbym cię jeszcze lepiej poznać.
Jungmi czuła bijące w niej emocje – z jednej strony chciała zachować ostrożność, z drugiej czuła się przy nim bezpieczna i wolna. W końcu zgodziła się, a Jay zaprowadził ją do eleganckiego hotelu nieopodal.
W pokoju atmosfera szybko się zmieniła. Ich spojrzenia były pełne pasji, a dotyk naturalnie przerodził się w coś więcej. Kook przyciągnął ją do siebie, delikatnie, ale z determinacją. Ich usta spotkały się, a Jungmi poczuła przypływ adrenaliny, jakby wszystko wokół przestało istnieć. Oddała się chwili, nie myśląc o przeszłości ani o strachu, który wcześniej nią rządził. Noc spędzili razem, a ich bliskość była pełna namiętności. Nie wiedzieli jednak, że ta noc miała na zawsze odmienić ich życie.
Od Autorki: Wreszcie Fałszywa Prawda ma swój debiut. Za namową neko_hearts dodaje na zachętę rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że się spodobał i będziecie chcieli zostać na dłużej. Kolejne zaczną się pojawiać, kiedy zakończę historię Nieidealna.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top