5 | The mistake
Dlaczego są czasem takie dni, że nie zdążą się jeszcze rozpocząć, a już wiadomo, że ten dzień przyniesie wiele złych wiadomości i problemów? Wczoraj wystarczająco wiele rzeczy się zaczęło walić i pojawiły się nowe problemy, które dzisiaj są już poważniejsze. Tym razem nie ja je spowodowała, ale muszę ponosić ich konsekwencje, ponieważ dotyczyły również mnie.
- Przypomnij, na co się umawiałyśmy, gdy zmienimy wytwórnię?- spytała mnie po raz kolejny Minju, gdy razem z Enhypen i ich menedżerami próbowaliśmy rozwiązać problem bez angażowania zarządu.
- To nie ja sprawiłam te problemy- mruknęłam obrażonym tonem- doskonale wiemy, kto jest winien całej sytuacji.
Ale jesteś również zamieszana. Problem nie dotyczy tylko jego- powiedziała stanowczo Minju, patrząc na mnie z chłodnym spojrzeniem.
Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Czułam, jak ciężar odpowiedzialności przygniata moje barki. Wiedziałam, że muszę zachować spokój i opanowanie, nawet jeśli wewnątrz czułam, że sytuacja wymyka się spod kontroli.
- Dobrze, powiedzmy, że jestem zamieszana. Co teraz? - zapytałam, próbując zachować równowagę w głosie. - Jakie mamy opcje?
Minju westchnęła, a jej twarz złagodniała nieco.
- Musimy znaleźć sposób bez wywoływania większego skandalu- powiedziała, spoglądając na zebranych. - Najlepiej byłoby, gdyby Soo i Heeseung przez jakiś czas pozostali z dala od mediów. Musimy też przygotować oświadczenie, które wyjaśni sytuację, zanim plotki się rozprzestrzenią.
- Może powinniśmy to wykorzystać- zaproponował jeden z menedżerów, zaskakując wszystkich. - Udawajcie związek przez jakiś czas. Może to skieruje uwagę mediów na coś innego i zyskamy czas, żeby to wszystko uspokoić.
Zamarłam na chwilę, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałam. Patrzyłam na menedżera z otwartymi ustami, próbując zrozumieć, czy dobrze usłyszałam jego propozycję.
Minju wymownie spojrzała na mnie, a potem na pozostałych menedżerów Enhypen. Jej spojrzenie było wystarczająco wyraźne, żeby pokazać, jak bardzo jest przeciwna tej idei.
- Może to być ryzykowne- odezwała się w końcu, przełamując ciszę. - Udawanie związku to nie jest najlepszy pomysł. Może zwrócić na nas jeszcze większą uwagę mediów, a sytuacja może się zrobić bardziej skomplikowana. Nie będę narażać Sooyeon na to. Wystarczająco dużo przeszła przez ostatnie lata.
Zerknęłam na Minju z wdzięcznością, czując ulgę, że nie jestem sama w swoich obawach. Jej stanowczość dawała mi wsparcie w tej trudnej sytuacji. Rodzice, brak pamięci, Heeseung i teraz to. To było dla mnie za wiele.
Menedżer Enhypen, pomimo wyraźnej niechęci ze strony Minju, wydawał się uparty. Jego spojrzenie krążyło między nami, jakby szukał poparcia.
- Ale to może być nasza jedyna szansa, żeby odwrócić uwagę mediów- rzekł po chwili, starając się przekonać zgromadzonych. - Jeśli będą razem, to może odciągnie to uwagę od całej reszty. Jakbyś nie zauważyła, pojawiło się już wiele spekulacji dotyczących jej przeniesienia tutaj. Już wystarczająco jest narażona.
- No jasne, to dołóżmy jeszcze spekulacji, że było to możliwe dzięki znajomości z panem Lee. Po prostu świetnie- sarknęła Minju- Taki jest twój plan.
Spojrzałam na chłopaków z zespołu, widząc ich niepewność, zdumienie, ale także przerażenie. Nie podobało im się to, co miało miejsce. Czy to byłoby dla nich korzystne? Czy takie publiczne udawanie związku nie wpłynęłoby negatywnie na ich relacje osobiste?
- Musimy zastanowić się nad konsekwencjami- odezwał się ostatecznie Heeseung, a jego głos brzmiał głęboko przemyślanie. - To nie jest decyzja, którą można podjąć na szybko. To dotyczy nas wszystkich.
- Moja decyzja się nie zmieni- powiedziałam stanowczo- nie ma takiej opcji. Nie będę udawała z nikim związku.
- Daj spokój. Przecież ty i Heeseung byliście już razem. Co to za problem zachowywać się tak jak wtedy? - zaproponował z niepewnym uśmiechem jeden z menedżerów.
Słysząc propozycję menedżera, coś we mnie pękło. Niewidzialna granica mojej cierpliwości. Mogłam znieść wiele, ale nie próby kontroli mojej osoby, które chcieli zarządzić inni menedżerowie niezwiązani z moją osoby. Wszystkie emocje, które dotąd trzymałam na wodzy, nagle wybuchły. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógłby nawet pomyśleć o takim rozwiązaniu, tak jakby nie było to nic wielkiego.
- Czy wy naprawdę nie rozumiecie, o co tutaj chodzi?! - wykrzyknęłam, czując, jak frustracja wzrasta mi w piersiach. - To nie jest kwestia udawania! To nasze życie osobiste, nasze uczucia! Nawet jesteśmy osobami publicznymi, to mamy prawo do prywatności.
Członkowie Enhypen patrzyli na mnie zaskoczeni moją reakcją. Nie spodziewali się zobaczyć zwykle opanowanej i empatycznej aktorki, ale także idolki w takim stanie jak teraz. Sama tego się nie spodziewałam. Heeseung wzruszył lekko ramionami, jasno wyrażając swoje niezadowolenie z takiego pomysłu, ale także pokazać, że wcale go nie zaskoczyła moja reakcja.
- Nie jesteśmy waszymi marionetkami, które można manipulować! - kontynuowałam, idąc naprzód, czując nagłą determinację. - To jest nasze życie, nasze uczucia. Pomyśleliście, chociaż co mógłby poczuć Heeseung albo ja!
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Moje słowa wprawiły wszystkich osłupienie. Chłopaki byli zasmuceni, ale też intensywnie nad czymś myśleli. Menedżerowie zespołu spuścili zawstydzeni wzrok. Tylko moja menedżerka patrzyła na mnie z dumą, że w końcu mogłam powiedzieć to, co czuję i myślę. W końcu się to udało.
Ciszę przerwało nagłe pojawienie się członków TXT. Yeonjun, Soobin, Beomgyu, Taehyun i Hueningkai weszli do pokoju, rozglądając się z lekkim zaskoczeniem. Atmosfera była napięta, co od razu wyczuli.
- Co tu się dzieje? - zapytał Soobin, patrząc na twarze zebranych.
Yeonjun spojrzał na mnie, a potem na Heeseung. Wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia, a następnie zwrócili się do Beomgyu, który wypalał we mnie dziurę swoim palącym spojrzeniem.
- Nic takiego- odpowiedział jeden z menedżerów.
- Nic takiego?- oburzyła się Minju- zaraz pokaże ci nic takiego, a będziesz tydzień dochodził do siebie.
Ponownie zaczęła się przepychanka słowna między moją menedżerką a menedżerami Enhypen. Staliśmy tak, przysłuchując się wymianie zdań i obserwowaliśmy przebieg wydarzeń, ponieważ chyba w tym momencie nic więcej nie mogliśmy zrobić.
Nagle czyjaś dłoń pojawiła się na moim ramieniu. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Beomgyu, który patrzył na mnie z wyraźnym zmartwieniem w oczach.
- Sooyeon, wszystko w porządku? - zapytał cicho, starając się nie zwracać na siebie uwagi.
Jego obecność była dla mnie ogromnym wsparciem. Skinęłam głową, choć wiedziałam, że nie jestem w stanie ukryć całego stresu i frustracji, które we mnie narastały.
- To trudne, Beomgyu- odpowiedziałam równie cicho. - Oni próbują wymusić na nas coś, czego nie chcemy robić. A ja... ja po prostu nie dam się w to wciągnąć.
Beomgyu zmarszczył brwi, patrząc na menedżerów z wyraźną dezaprobatą.
- Nie mogą cię zmusić do niczego, czego nie chcesz- powiedział stanowczo.
- Żeby to było takie proste- westchnęłam cicho i wbiłam wzrok w swoje stopy.
Nie chciałam mówić kuzynowi, o co dokładnie chodziło, ponieważ nie powiedziałam mu jeszcze o tym, co działo się u mnie przez ostatnie lata. Nie mieliśmy oboje na to czasu, a także okoliczności, w których się widzieliśmy, nie były odpowiednie.
- „Ty i ja, pod gwiezdną obietnicą
Przed naszymi koronami pokrytymi kurzem
Jeszcze raz jak marzenie wyryte w mojej duszy
Bądź moją wiecznością, powiedz moje imię"
Te słowa wydawały się jakieś znajome. Odwróciłam się w stronę osoby, która je właśnie wypowiedziała. Yeonjun patrzył na mnie wyczekująco. Dotarło wtedy do mnie, że powinnam znać te słowa, ale nie mogłam ich sobie przypomnieć.
- Co to?
- Nie wiesz?- spojrzał na mnie zaskoczony, a ja pokręciłam przecząco głową w odpowiedzi- ty to napisałaś, Soo. Jak i wiele innych piosenek.
- To niemożliwe- powiedziałam pod nosem, ale chłopak mnie usłyszał.
- Dużo pisałaś, a przed naszym debiutem wręczyłaś nam swój zeszyt, twierdząc, że nam przyda się bardziej.
Kolejna rzecz i kolejne wspomnienie, którego nie ma w mojej pamięci. To naprawdę stawało się męczące. Przebywanie z osobami, które mnie znały przed moim wypadkiem. Oni wiedzieli więcej o mnie niż ja sama i niesamowicie mnie to przerażało. Ciągła nieświadomość tak wielu rzeczy. Czy ona kiedyś wreszcie zniknie z mojego życia?
Od Autorki: Chcę poświęcić największą uwagę tej książce na ten moment, ponieważ na nią mam najwięszką ochotę i wenę.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top