30 | Back home
Przez kolejne dni, mimo monotonii szpitalnych ścian, codzienność stawała się coraz bardziej znośna. Heeseung nie odstępował mnie na krok, zawsze gotowy poprawić mi humor. Codziennie przynosił mi jakieś drobne przekąski – moje ulubione ciastka, świeże owoce, czasem nawet coś domowego, co przygotował specjalnie dla mnie. Opowiadał mi zabawne historie, które przeżył z chłopakami, tak że śmiałam się mimo bólu i zmęczenia.
Odwiedzała mnie też reszta ekipy. Beomgyu, Yeonjun, Soobin, Taehyun i Hueningkai przychodzili niemal codziennie. Wnosili ze sobą energię i żywiołowość, którą zawsze tak bardzo ceniłam. Ich rozmowy, żarty i wzajemne przekomarzania się działały jak lekarstwo na nudę i smutek. Kiedy byli wszyscy razem, na chwilę mogłam zapomnieć o bólu i przeszłości.
– No to jak, Sooyeon, co powiesz na kolejną rundę „20 pytań"? – zaproponował z szerokim uśmiechem Taehyun, siadając na brzegu łóżka i przynosząc ze sobą talię kart.
– Tylko jeśli to nie będą pytania o moje prywatne życie – odpowiedziałam, śmiejąc się lekko, a reszta chłopaków parsknęła śmiechem.
Yeonjun udawał obrażonego.
– Ej, czyli nie mogę zapytać o twoje plany na przyszłość z Heeseungiem? – rzucił, puszczając oko, co wywołało kolejną falę śmiechu i niewinną dezorientację Heeseunga.
– Ej, dajcie jej trochę przestrzeni! – rzucił Heeseung, ale jego uśmiech zdradzał, że sam cieszył się z tej atmosfery.
Czas spędzony z nimi sprawił, że czułam się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Byli moimi przyjaciółmi, wsparciem i moją rodziną, a ich obecność przypomniała mi, jak wiele miałam do stracenia i jak wiele mogłam zyskać.
Nadszedł dzień, kiedy w końcu mogłam opuścić szpital. Miałam wrażenie, że minęła wieczność, odkąd ostatni raz czułam świeże powietrze na twarzy i widziałam świat poza czterema ścianami tego pokoju. Byłam gotowa, by ruszyć dalej, choć wciąż odczuwałam niepokój. Bałam się co mnie czeka w związku z moimi rodzicami.
Heeseung chciał mi towarzyszyć przy wyjściu, ale coś nieprzewidzianego zatrzymało go w wytwórni. Był wyraźnie rozczarowany, że nie mógł być ze mną, ale zrozumiałam, że miał swoje obowiązki. Obiecał jednak, że spotkamy się wieczorem.
Na szczęście nie byłam sama. W drzwiach pokoju pojawili się Yeonjun i Beomgyu, uśmiechając się szeroko i przynosząc ze sobą wesołą atmosferę, której tak bardzo potrzebowałam.
– No dobra, księżniczko, czas zabrać cię do domu – zażartował Yeonjun, składając mi ukłon i wyciągając dłoń, jakby był moim osobistym ochroniarzem.
Zaśmiałam się, wdzięczna za ich obecność i poczucie humoru. Beomgyu stanął obok niego, podając mi bukiet kwiatów, które prawie zasłoniły jego twarz.
– Proszę, żebyś nie zapomniała, kto cię zabiera do domu – dodał z uśmiechem, wręczając mi bukiet. – Heeseung kazał nam się tobą zająć, więc obiecujemy, że dostarczymy cię bezpiecznie.
– Dziękuję wam, naprawdę – powiedziałam, czując wzruszenie. – Nie wiem, co bym bez was zrobiła.
Beomgyu podszedł bliżej, obejmując mnie lekko, a Yeonjun klepnął go po ramieniu.
– Daj spokój, Soo – powiedział Yeonjun. – Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Nie mogliśmy się doczekać, aż znowu będziemy razem. I przynajmniej mamy teraz szansę spędzić z tobą trochę czasu, zanim Heeseung cię porwie z powrotem.
Zaśmialiśmy się razem, a potem wyruszyliśmy w stronę wyjścia. Przechodząc przez korytarze szpitala, czułam ulgę, że ten etap jest już za mną. Z pomocą Yeonjuna i Beomgyu szłam coraz pewniejszym krokiem w stronę nowego początku, a może po części starego, gdy odzyskałam moje wszystkie utracone wspomnienia.
Gdy w końcu dotarliśmy pod moje mieszkanie, coś natychmiast wzbudziło naszą czujność. Zatrzymaliśmy się, patrząc na drzwi. Były uchylone, choć wiedziałam, że zamknęłam je. Yeonjun i Beomgyu spojrzeli na mnie, a w ich oczach pojawił się cień niepokoju.
– Byłaś pewna, że zamknęłaś drzwi? – zapytał Yeonjun, jego głos był cichy, pełen powagi.
– Tak, jestem pewna... – odpowiedziałam, starając się opanować drżenie w głosie. Przypomniałam sobie, jak dokładnie sprawdzałam wszystko przed wypadkiem. Nie było szans, żebym zostawiła drzwi otwarte.
Beomgyu stanął przede mną, z wyraźną gotowością, żeby mnie osłonić.
– Cokolwiek to jest, lepiej zachowajmy ostrożność – powiedział, ruszając powoli w stronę drzwi. – Zostań tutaj, Sooyeon.
Nie mogłam jednak zostać bezczynnie. Podążyłam za nimi, a każdy krok budził we mnie coraz większy niepokój. Beomgyu ostrożnie uchylił drzwi szerzej, a Yeonjun spojrzał przez ramię na mnie, jakby upewniając się, że naprawdę czuję się na siłach, by wejść.
Kiedy weszliśmy do środka, stanęliśmy jak wryci. Moje mieszkanie było całkowicie zdemolowane. Przewrócone krzesła, rozbite lampy, poduszki porozrzucane po podłodze, a książki i zdjęcia leżały wszędzie, jakby ktoś przeszukiwał każdy zakamarek.
Serce zabiło mi mocniej, a nogi jakby odmówiły posłuszeństwa. Yeonjun i Beomgyu wymienili spojrzenia pełne zaniepokojenia i ostrożnie ruszyli naprzód, sprawdzając, czy w mieszkaniu jest ktoś jeszcze.
– Ktoś tu był... – powiedział cicho Yeonjun, rozglądając się uważnie.
Podeszłam bliżej, starając się zrozumieć, co mogło się tu wydarzyć. W moim salonie widok był jeszcze gorszy – szuflady były powyciągane i opróżnione, a moje osobiste rzeczy porozrzucane po całym pokoju. Moje ulubione zdjęcie z Heeseungiem leżało na ziemi z pękniętą ramką, a obraz ten sprawił, że łzy napłynęły mi do oczu.
– Ktoś zrobił to z premedytacją – mruknął Beomgyu, schylając się, by podnieść zdjęcie. – To nie było przypadkowe włamanie. Ktoś wiedział co dokładnie ma zniszczyć.
Zauważyłam, że coś leży na mojej kanapie. Podeszłam bliżej i dostrzegłam kartkę z wiadomością. Moje dłonie zaczęły drżeć, gdy wzięłam ją do ręki i przeczytałam:
„Myślałaś, że możesz odciąć się od rodziny? Pamiętaj, Sooyeon – nigdy nie będziesz bezpieczna."
Poczułam, jak cały mój świat zaczyna się chwiać. Wszystkie obawy, które próbowałam zostawić za sobą, wróciły z pełną siłą. Przeszłość, której tak bardzo się bałam, znów mnie dopadła.
Yeonjun położył rękę na moim ramieniu, jego twarz pełna była zrozumienia i troski.
– Nie jesteś sama, Sooyeon – powiedział cicho, patrząc mi prosto w oczy. – Cokolwiek planują, nie pozwolimy im cię skrzywdzić.
Beomgyu skinął głową, a w jego spojrzeniu pojawiła się determinacja.
– Nie wrócimy do tego – powiedział z gniewem. – Przeszliśmy już za dużo, żeby pozwolić, by ktoś cię zastraszył. Zwłaszcza jeśli to twoja rodzina.
Czułam ulgę, że nie jestem sama, ale wciąż czułam w sobie lęk. Wiedziałam, że to był dopiero początek.
– Zadzwońmy po policję – powiedziałam, czując, że to jedyne sensowne wyjście w tej sytuacji. Moje dłonie wciąż drżały, a wzrok nie mógł oderwać się od wiadomości pozostawionej na kanapie. Wiedziałam, że to ostrzeżenie było skierowane bezpośrednio do mnie.
Yeonjun natychmiast sięgnął po telefon i wybrał numer, a Beomgyu zajął miejsce obok mnie, kładąc dłoń na moim ramieniu.
– Wszystko będzie dobrze – powiedział uspokajającym tonem. – Teraz jesteśmy tu z tobą, nie zostawimy cię samej.
Poczułam, jak serce bije mi trochę spokojniej, słysząc jego zapewnienia. Chociaż czułam się bezsilna wobec tego, co się wydarzyło, ich obecność dawała mi choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Kiedy Yeonjun skończył rozmowę z policją, spojrzał na nas z powagą.
– Powiedzieli, że przyślą kogoś jak najszybciej – oznajmił. – To tylko kwestia czasu.
Kiwnęłam głową, próbując wziąć głęboki oddech. Nie wiedziałam, co przyniesie ten dzień, ale czułam, że to, co się stało, było wyraźnym sygnałem – moja przeszłość nie zamierzała mnie zostawić w spokoju. Wzięłam dłonie Beomgyu i Yeonjuna, czując ich wsparcie i ciepło.
– Napisałem już do twojej menadżerki i załatwia ci pokój w hotelu na dzisiaj – powiedział Yeonjun, patrząc na mnie z troską. – Powiedziała też, że masz zapomnieć o tym, że spotkasz się dziś z Heeseungiem.
Poczułam ukłucie rozczarowania, ale wiedziałam, że to była właściwa decyzja. Z perspektywy bezpieczeństwa byłam teraz zagrożona, a menadżerka chciała, bym była z dala od miejsca, w którym mogłabym zostać odnaleziona.
– Wiem, że to niełatwe, ale musimy się upewnić, że jesteś bezpieczna – dodał Beomgyu, trzymając mnie za rękę. – Po prostu na razie odpocznij, a jutro wszystko przemyślimy.
– Masz rację, to tylko na dzisiaj – powiedziałam cicho, próbując zaakceptować tę sytuację. – Muszę sobie to wszystko poukładać.
Yeonjun uśmiechnął się pokrzepiająco.
– My zajmiemy się wszystkim tutaj, Sooyeon. Jutro spotkamy się i wspólnie ustalimy, co dalej.
Z ich pomocą w końcu zdecydowałam się wyjść z mieszkania i pojechać do hotelu, czując, że choć to było chwilowe rozwiązanie, dawało mi czas i przestrzeń, by przemyśleć następne kroki. Musiałam przemyśleć plan jak wydostać się spod władzy moich rodziców, którzy ponownie próbują przejąć kontrolę nad moim życiem i są w stanie poświęcić wiele, by to osiągnąć.
Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. To dla mnie bardzo ważne.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top