20 | Another blow

Wiedziałam, że najlepszą obroną przed moimi rodzicami będzie atak. To co miało miejsce podczas wywiadu to tylko początek tego co przygotowali, by zniszczyć moją karierę. Wiedziałam to. Musiałam, więc znaleźć sposób by uderzyć w nich tak, by to odczuli. Ich słabym punktem zawsze były pieniądze, a co za tym szło w ich przypadku- chęć władzy. Wszystko to wiązało się z ich firmą, więc musiałam znaleźć jakiś sposób, by sprawić, że firma będzie miała kłopoty. Tylko jak?

- Czym zaprzątasz tą piękną główkę, Soo? - zapytał Yeonjun wchodząc do mojego studio.

- Dlaczego wy wszyscy wchodzicie jak do siebie? - jęknęłam odwracając się na fotelu w jego kierunku.

- Bo inaczej nas nie wpuścisz- zaśmiał się i usiadł na kanapie- to odpowiesz na pytanie?

Spojrzałam na Yeonjuna z lekkim uśmiechem, choć w środku byłam spięta. Miał rację – od jakiegoś czasu nie wpuszczałam nikogo z własnej woli. Zamknęłam się w swoim studio, próbując znaleźć sposób na uderzenie w rodziców, zanim oni zdążą całkowicie zniszczyć moje życie.

– Myślę, jak rozwiązać swój mały problem – odpowiedziałam, starając się, by mój głos brzmiał swobodnie.

– I co, znalazłaś jakieś rozwiązanie? – Yeonjun podszedł bliżej i usiadł naprzeciwko mnie. Jego pewność siebie była niemal zaraźliwa, ale to, co ja czułam, było zbyt poważne, by się uśmiechać.

– Jeszcze nie. Ale wiem, że muszę uderzyć tam, gdzie ich najbardziej zaboli – powiedziałam cicho, bawiąc się długopisem, który trzymałam w dłoni. – Ich firma... jeśli znajdę sposób, żeby im zaszkodzić, to może przestaną mnie atakować.

Yeonjun zmarszczył brwi, widząc, że mówię poważnie.

– Nie uważasz, że to niebezpieczne? – zapytał ostrożnie. – Grzebanie w takich sprawach... to może mieć konsekwencje.

– Wiem – odparłam, patrząc mu prosto w oczy. – Ale oni też nie mają żadnych skrupułów, kiedy chodzi o zniszczenie mojego życia. Muszę działać, zanim mnie wyprzedzą.

– Jesteś pewna, że będziesz w stanie ponieść tego konsekwencje?

Spojrzałam na Yeonjuna, czując ciężar jego pytania. Wiedziałam, że to nie była zabawa, i że każda decyzja mogła pociągnąć za sobą nieodwracalne skutki. Ale w tym momencie czułam, że nie mam już wyboru.

– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze, spuszczając wzrok. – Ale nie mogę dłużej żyć, pozwalając im kontrolować wszystko, co robię. Całe życie próbowałam być kimś, kogo chcieli widzieć. Teraz chcą zniszczyć moją karierę, bo nie pasuję do ich idealnego scenariusza. Jeśli mam ponieść konsekwencje, to przynajmniej zrobię to na własnych warunkach.

Yeonjun westchnął, opierając się o biurko.

– To wielkie ryzyko, Soo. Możesz stracić wszystko...

– Wiem – przerwałam mu. – Ale jeśli nic nie zrobię, stracę jeszcze więcej. To, co się wydarzyło na tym wywiadzie, to tylko początek. Chcą mnie zniszczyć, a ja nie zamierzam im na to pozwolić.

Yeonjun patrzył na mnie przez chwilę w milczeniu, a potem kiwnął głową.

– Jeśli naprawdę chcesz to zrobić, to masz moje wsparcie. Ale bądź ostrożna, Soo. Oni grają nieczysto, a jeśli uderzysz w nich, mogą odpowiedzieć jeszcze mocniej. Nie bez powodu Beomgyu się ich boi, tak samo jak i ty do pewnego momentu.

– Wiem, ale teraz mam was.

– Masz na myśli Hee?

– Was wszystkich. Naprawdę doceniam wasze wsparcie.

– Co z Heeseungiem?

– Co do Heeseunga... – zaczęłam, zastanawiając się nad właściwymi słowami. – Wiem, że stara się mnie wspierać, ale to wszystko może być dla niego za dużo. Nigdy nie chciałam wciągać go w te rodzinne rozgrywki. Jest zbyt lojalny, zbyt uczciwy... A to może go zranić.

Yeonjun przyjrzał mi się uważnie, jego spojrzenie było pełne troski.

– Heeseung jest silniejszy niż myślisz. Zrobiłby wszystko, żeby cię chronić. Nie możesz o tym zapominać. Ale rozumiem, że się martwisz. Związki mogą być trudne, szczególnie, gdy w grę wchodzą tak skomplikowane sprawy.

Westchnęłam, przeczuwając, że miał rację, ale to nie sprawiało, że czułam się lepiej. Z jednej strony wiedziałam, że Heeseung mnie kocha i jest gotów na wszystko. Z drugiej strony, walka z moją rodziną to coś, czego nigdy nie chciałam mu narzucać. Nikomu nie chciałam.

– Mam nadzieję, że masz rację – odpowiedziałam cicho. – Ale muszę działać szybko, zanim coś więcej się wydarzy. Nie mogę pozwolić, żeby ich władza i pieniądze całkowicie mnie zniszczyły. Tu nie tylko o mnie chodzi. Nie mogę pozwolić, by znowu nas rozdzielili.

Chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale rozległo się pukanie do drzwi. Oboje spojrzeliśmy w tamtą stronę, a Yeonjun uniósł brew, jakby w przeczuciu, że nie będzie to zwykła wizyta.

– Proszę – powiedziałam, a moje serce zaczęło bić nieco szybciej.

Drzwi otworzyły się powoli, a w progu stanął Beomgyu, wyglądając na lekko zdenerwowanego. Jego spojrzenie przesuwało się to na mnie, to na Yeonjuna, jakby zastanawiał się, jak zacząć.

– Soo, musisz to zobaczyć – powiedział bez zbędnych wstępów, podchodząc bliżej z telefonem w ręku.

Poczułam, jak moje ciało napina się w oczekiwaniu na coś złego.

– Co się stało? – zapytałam, choć już wiedziałam, że odpowiedź nie będzie dobra.

Beomgyu podał mi telefon. Na ekranie wyświetlał się artykuł, a tytuł krzyczał wielkimi literami: "Tajemnicza przeszłość Sooyeon i Heeseunga: Co HYBE stara się ukryć?"

Czytając, poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Znowu zaatakowali, a ja nie mogę z tym nic zrobić. Będzie się to odbijać na wszystkich. Zostaną zaangażowani wszyscy, a wytwórnia będzie musiała za wszystko odpowiedzieć.

Wściekła oddałam telefon Beomgyu i bez słowa wyszłam ze studia, ignorując ich wołania. Czułam, jak gniew narasta we mnie z każdą sekundą. Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz, chłodne powietrze uderzyło mnie w twarz, ale nie przyniosło ulgi. Przyspieszyłam kroku, kierując się na parking. Nie mogłam już tego znieść – te ataki, ciągłe oskarżenia, manipulacje. Wiedziałam, że to nie jest ostatni raz, kiedy próbują zniszczyć moje życie.

Otworzyłam drzwi samochodu, wsiadłam za kierownicę i zatrzasnęłam je z impetem. Przez chwilę siedziałam w milczeniu, próbując uspokoić rozszalałe myśli, ale każda z nich prowadziła do tej samej konkluzji: musiałam działać. Nie mogłam dłużej czekać, aż oni podejmą kolejny ruch.

Zacisnęłam dłonie na kierownicy i głęboko wciągnęłam powietrze, starając się opanować drżenie. Wiedziałam, że jeśli teraz nie znajdę sposobu, by walczyć, stracę wszystko – karierę, ludzi, których kocham, a może i siebie samą.

Musiałam wszystko dokładnie przemyśleć, więc skierowałam się w stronę jedynego miejsca, gdzie zawsze czułam spokój i ciszę – w stronę jeziora, które znajdowało się na obrzeżach miasta. To było miejsce, które znałam od dzieciństwa, gdzie nikt mnie nie znajdował, gdzie mogłam pobyć sama ze swoimi myślami. Jechałam tam teraz, szukając ukojenia.

Droga była długa i prowadziła przez małe, wąskie uliczki, a z każdym kilometrem czułam, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało. Widok jeziora rozciągającego się w oddali, lśniącego w promieniach zachodzącego słońca, zawsze działał na mnie kojąco. Zaparkowałam samochód w cieniu starych drzew, po czym wysiadłam, wdychając świeże powietrze. Przez chwilę stałam w milczeniu, wsłuchując się w szum wody i szelest liści.

To tutaj mogłam wreszcie zebrać myśli i zdecydować, co dalej. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam na brzegu, patrząc na spokojną taflę wody. Wiedziałam, że przede mną jest trudna decyzja, ale czułam, że w tej ciszy odnajdę siłę, by walczyć o to, co najważniejsze.

– Wiedziałem, że cię tu znajdę

Odwróciłam się gwałtownie, słysząc znajomy głos. Heeseung stał kilka kroków ode mnie, z rękami w kieszeniach, patrząc na mnie z tym samym spokojem, który zawsze potrafił mnie uspokoić, choć teraz widziałam w jego oczach coś więcej – troskę i zrozumienie.

– Wiedziałem, że cię tu znajdę – powtórzył, podchodząc bliżej.

– Jak mnie znalazłeś? – zapytałam, choć w głębi duszy nie byłam zaskoczona. Zawsze wiedział, gdzie mnie szukać, zwłaszcza gdy potrzebowałam chwili samotności.

– Znam cię na tyle dobrze, Soo – odpowiedział, siadając obok mnie na brzegu. – Wiedziałem, że przyjedziesz tutaj, żeby wszystko przemyśleć. To twoje miejsce ucieczki.

Spojrzałam na spokojną taflę wody, próbując zapanować nad chaosem w mojej głowie.

– Nie wiem, co robić – przyznałam w końcu, a moje słowa brzmiały bardziej jak szept. – Oni nie przestaną, Heeseung. Uderzają we wszystko, co mi najbliższe.

Heeseung milczał przez chwilę, patrząc na jezioro, zanim odpowiedział.

– Masz nas – powiedział w końcu cicho. – Cokolwiek postanowisz, nie będziesz musiała przez to przechodzić sama.

Wyciągnęłam w jego kierunku ręce i wydęłam usta. Heeseung uśmiechnął się lekko, widząc mój gest. Zbliżył się, a zamiast pocałunku, objął mnie mocno i przytulił. Jego ramiona były ciepłe, a dotyk uspokajający. Przytuliłam się do niego mocniej, jakbym chciała na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach i znaleźć ukojenie w jego bliskości.

– Zawsze wiesz, jak mnie pocieszyć – wymruczałam cicho, nie odrywając się od niego.

– To moja supermoc – zaśmiał się, a jego śmiech sprawił, że poczułam się nieco lżej. Na chwilę zapomniałam o wszystkich problemach, jakby jego obecność miała magiczną moc uspokajania mnie.

Od Autorki: Kochani kolejny rozdział już za za nami. Tak dochodzę do wniosku, że chyba czas by Soo sobie więcej przypomniała. Co wy na to?

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top