16 | Old home

- Jesteś tego pewna?- zapytał Beomgyu, gdy staliśmy pod nieznanym dla mnie blokiem, choć może bardziej odpowiednim słowem byłoby "zapomnianym".

- Jeśli tego teraz nie zrobię, to później będzie jeszcze ciężej.

- Ona niestety ma rację- powiedział Jake, który stał po mojej drugiej stronie.

- A tak w ogóle co ty tutaj robisz?- zapytałam.

- Usłyszałem co hyung mówi i uznałem, że może być to ciekawe. Z resztą szukałem wymówki, by nie spędzać czasu z Heeseungiem.

Zmarszczyłam delikatnie brwi, próbując zrozumieć sens wypowiedzianych w moim kierunku słów. Jake nie chciał spędzać czasu z Heeseungiem? To było naprawdę dziwne, ale może nie powinno mnie to dziwić jeśli wezmę pod uwagę ostatnie zachowanie Lee. Od czasu spotkania w studio, gdzie chłopak przedstawiał przyjaciołom nowy utwór, Heeseung zaczął mnie unikać. Nie dokońca wiedziałam, czym jest to spowodowane.

- Co masz na myśli? - zapytałam, patrząc na Jake'a z lekkim niedowierzaniem.

Jake wzruszył ramionami, udając obojętność, ale w jego oczach zobaczyłam coś więcej. Zastanawiał się nad czymś, co nie chciał powiedzieć na głos.

- Heeseung... ostatnio jest trochę dziwny - zaczął, zerkając na Beomgyu, jakby szukał wsparcia. - Może to przez tę nową piosenkę, może coś innego, ale unika rozmów z tobą, prawda?

Zaskoczyło mnie to, że nawet Jake zauważył coś, co ja tylko delikatnie podejrzewałam. Faktycznie, Heeseung ostatnio zachowywał się zupełnie inaczej. Odkąd pokazał tę piosenkę w studiu, było między nami jakieś niewidoczne napięcie. Niby nic wielkiego, ale to ciągle narastało, jakby czekał, aż coś wybuchnie.

- Tak, jest... inny - przyznałam cicho, nie wiedząc, co więcej powiedzieć.

Beomgyu westchnął ciężko, przerywając chwilę ciszy.

- Może powinienem z nim pogadać - zaproponował, choć w jego głosie nie było zbytniej pewności. - Heeseung zawsze był skryty, ale odkąd ta piosenka weszła na warsztat, wydaje się jeszcze bardziej zamknięty w sobie.

- A może to ma coś wspólnego z tobą - dodał Jake, patrząc na mnie z wyraźną troską. - Wiem, że nie chcesz tego słyszeć, ale... Sooyeon, on chyba wciąż próbuje sobie poradzić z tym, co kiedyś między wami było.

Przyswojenie tych słów zajęło mi chwilę. Wiedziałam, że Heeseung miał trudności z zaakceptowaniem tego, co się wydarzyło, ale myślałam, że już to przepracował. Że w końcu to wszystko było za nami.

- Może... ale teraz muszę się skupić na tym, po co tu jesteśmy - powiedziałam, wskazując na budynek przed nami. Nie chciałam teraz roztrząsać relacji z Heeseungiem, choć jego unikanie mnie bolało. Miałam inne zadanie, które musiałam wykonać.

- Masz rację. Wejdźmy do środka, zanim zmienię zdanie - powiedział Beomgyu, ruszając w stronę drzwi wejściowych. Jake skinął głową, a ja, choć z wątpliwościami, podążyłam za nimi.

Kiedy przekroczyliśmy próg, poczułam mieszankę niepokoju i determinacji. Ten budynek, zapomniany, tak jak moje wspomnienia, krył w sobie odpowiedzi, których potrzebowałam. Miałam nadzieję, że to, co znajdę w środku, nie rozbije mnie na kawałki.

Drżącymi dłońmi otworzyłam drzwi do mieszkania, które kiedyś było moje. Zamek zaskrzypiał, a drzwi z oporem ustąpiły, jakby przez te lata zdążyły przywyknąć do ciszy i spokoju. Zrobiłam głęboki wdech, starając się uspokoić bijące serce. To miejsce, choć tak dobrze znane, wydawało się teraz obce, jakby przeszłość odcisnęła na nim swoje piętno.

Weszłam do środka, czując, jak każda komórka mojego ciała drży. W powietrzu unosił się zapach kurzu i czegoś nieokreślonego, czego nie pamiętałam. Spojrzałam na Beomgyu i Jake'a, którzy stali tuż za mną, ich twarze wyrażające troskę i gotowość do wsparcia.

Zrobiłam krok do przodu, a potem kolejny, mijając puste, pozbawione życia pokoje. Mieszkanie było takie, jak je zostawiłam, choć czułam, że coś się zmieniło. Każdy przedmiot, każdy mebel wydawał się nosić ślad minionych lat, jakby był świadkiem czegoś, czego nie potrafiłam sobie przypomnieć.

- Sooyeon, jeśli to dla ciebie za dużo, możemy wyjść - powiedział cicho Beomgyu, kładąc mi rękę na ramieniu.

- Nie, muszę to zrobić - odpowiedziałam, choć głos mi drżał. Musiałam zmierzyć się z tym miejscem, z tym, co tutaj zostawiłam.

Podeszłam do komody w rogu pokoju, otwierając jedną z szuflad. W środku znajdowały się stare zdjęcia, listy i drobiazgi, które kiedyś były dla mnie ważne. Przeglądając je, poczułam, jak wzbiera we mnie fala wspomnień, zarówno tych dobrych, jak i tych bolesnych. Wzięłam do ręki jedno ze zdjęć - to było zdjęcie mnie i Heeseunga, śmiejących się razem na jakimś festiwalu. Byliśmy tacy szczęśliwi, tacy beztroscy.

Westchnęłam głęboko i odłożyłam fotografię, sięgając po kolejny przedmiot. To wtedy zauważyłam klucz, leżący na dnie szuflady. Był mały, metalowy, z ozdobnym wzorem, jakby do czegoś ważnego.

- Co to za klucz? - zapytał Jake, zauważając, że wpatruję się w niego z dziwnym wyrazem twarzy.

- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze, obracając klucz w palcach. - Ale czuję, że muszę się dowiedzieć.

Beomgyu i Jake wymienili spojrzenia, jakby próbowali zrozumieć, co teraz czuję. Ja sama nie byłam pewna, ale wiedziałam jedno - ten klucz był ważny. Był jak brakujący element układanki, który musiałam dopasować, by zrozumieć, co się stało.

- Musimy znaleźć, do czego pasuje ten klucz - powiedziałam, w końcu przerywając ciszę. Moje dłonie wciąż drżały, ale w moim głosie pojawiła się nowa determinacja. Czułam, że ten klucz mógł mnie doprowadzić do odpowiedzi, na które tak długo czekałam.

Dalej przeglądałam moje stare rzeczy, które kryły w sobie tak wiele wspomnień. Każdy przedmiot miał swoją historię, choć nie wszystkie potrafiłam teraz sobie przypomnieć. Nagle, wśród bibelotów, moją uwagę przykuł wisiorek. Był to srebrny medalion w kształcie serca, który nosiłam niemal codziennie, zanim zniknął gdzieś w chaosie przeszłości. Podniosłam go, a gdy chłodny metal dotknął mojej skóry, uderzyło mnie nagłe wspomnienie.

To był jeden z naszych zwykłych spacerów po mieście. Przechadzaliśmy się bez celu, rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy nagle Heeseung zatrzymał się przy jednym ze straganów z biżuterią. Było to miejsce, które mijaliśmy wielokrotnie, ale tym razem coś przyciągnęło jego uwagę. Pochylił się, by lepiej przyjrzeć się wystawionym przedmiotom, a jego wzrok zatrzymał się na małym, srebrnym medalionie w kształcie serca.

- Bardzo chciałbym ci podarować coś, co będzie codziennie przypominać ci, jak bardzo cię kocham - powiedział, wyciągając medalion w moją stronę.

Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, czując, jak ciepło rozlewa się w moim sercu.

- Widzimy się codziennie, więc sama twoja obecność mi o tym przypomina - odpowiedziałam, ściskając jego dłoń.

Heeseung uśmiechnął się, ale w jego oczach dostrzegłam cień niepokoju. Jego uścisk na medalionie stał się mocniejszy, jakby chciał, by to, co mówi, zapadło mi głęboko w pamięć.

- A co, jeśli nie będę zawsze obok? - zapytał nagle, a jego głos nabrał powagi.

Zamarłam na moment, zaskoczona tą nagłą zmianą tonu. Dotychczas nasze rozmowy były beztroskie, pełne żartów i uśmiechów. To pytanie wydało się jakby wyjęte z zupełnie innej rzeczywistości, której do tej pory nie dopuszczaliśmy do naszych myśli.

- Co masz na myśli? - zapytałam cicho, patrząc mu w oczy, starając się zrozumieć, co tak naprawdę go trapi.

Heeseung spuścił wzrok na medalion, który wciąż trzymał w dłoni, a jego palce delikatnie przesuwały się po gładkiej powierzchni srebra.

- Życie bywa nieprzewidywalne, Soo - powiedział po chwili. - Chcę, żebyś zawsze miała coś, co przypomni ci o tym, co dla mnie znaczysz. Coś, co będzie cię wspierać, nawet jeśli mnie nie będzie obok.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Słowa Heeseunga wprowadziły mnie w stan, którego nie potrafiłam nazwać. Z jednej strony czułam się kochana, zrozumiana, ale z drugiej strony pojawił się niepokój. Dlaczego nagle zaczął myśleć o czymś, co nas rozdzieli? Dlaczego teraz, kiedy wszystko wydawało się takie proste?

Wzięłam od niego medalion, a jego chłodny dotyk sprawił, że poczułam przypływ emocji. To był gest, który miał głębsze znaczenie, które może w tamtej chwili jeszcze nie do końca rozumiałam.

- Dziękuję - szepnęłam, przytulając go mocno. - Ale nie musisz się martwić. Zawsze będziemy razem, prawda?

Heeseung uśmiechnął się, ale w jego oczach wciąż czaiło się coś, czego nie potrafiłam zidentyfikować. Może była to świadomość, że nie wszystko da się kontrolować, że czasami życie płata figle, które wykraczają poza nasze plany. Jednak wtedy, w tamtej chwili, wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. Przekonałam siebie, że medalion jest tylko pięknym symbolem, nie zwiastunem czegoś złego.

- Zawsze - odpowiedział, zamykając mnie w swoich ramionach. Ale gdzieś głęboko w sercu czułam, że ten medalion miał dla niego znaczenie większe, niż mogłam sobie wyobrazić.

Od Autorki: Kochani kolejny rozdział już za za nami. Ostrzegam, że rozdział totalnie nie sprawdzony, ale w sumie czego można oczekiwać o trzeciej w nocy.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top