Rozdział 9

Jungkook

Przyjrzałem się wszystkim dokumentom rozłożonym na stole.

– Dobrze. Wiemy już kto potwierdził obecność na balu. – Zacząłem podsumowywać. – Co z firmą ochroniarską?

– Wszystko załatwione. – Odezwał się Lee. – Nie będą robić problemu. Wchodzimy bez żadnych obaw.

– Dobrze. Obsługa kelnerska?

– Też załatwione, wszystko ustalane było przez firmę pośredniczącą. Mamy trzy wolne miejsca.

– V, Seven, Lolipop, wy idziecie na kelnerów. Wszystko robimy tak jak ostatnim razem. Przede wszystkim chce nowe zamówienia od stałych klientów. Później możecie zająć się nowymi w towarzystwie. Poza tym trzeba zadbać, żeby naszym snobom nie zabrakło towaru. Lekko naćpani są skłonniejsi do lepszych interesów.

Kontynuowaliśmy omawianie planów na bal końcoworoczny. Do takich spraw nie angażowaliśmy innych członków. To była robota dla mnie i pozostałej siódemki. Całość przedsięwzięcia była zbyt delikatna, a każdy z moich chłopaków miał już w tym wprawę i nie bałem się jakiejś głupiej potyczki z ich strony.

– To na dzisiaj wszystko. – Zakończyłem. – W przyszłym tygodniu mamy dostawę z Japonii, trzeba będzie tego przypilnować.

Pożegnaliśmy się wszyscy i rozeszliśmy. Prawie. Taehyung od razu do mnie przylgnął.

– To gdzie idziemy? – Spytał, gdy już oddaliliśmy się od pozostałych.

– O tej godzinie to możemy jedynie do jakiegoś baru. – Odparłem.

– Nieprawda. W grę wchodzą jeszcze kluby nocne i burdele. – Zaznaczył.

– To ja wolę bar.

– Jeon, wiesz co, z wiekiem robisz się coraz mniej śmieszny. – Prychnął. – Kiedyś bez zastanowienia poszlibyśmy do jakiegoś klubu. Ale nie, czekaj. Może wolałbyś pójść na jakiś panów.

– Taehyung. – Warknąłem, za poruszanie tego tematu.

– Już nie bądź taką wrażliwą dziewicą. – Zaśmiał się. – Przecież to nic złego.

Może i nie, ale boję się, że zaczniesz drążyć temat.

– Po prostu nie mam ochoty.

– Czy może twoją ochotę ktoś rozładowuje.

Starałem się nie zareagować na jego słowa. Chociaż czego bym nie zrobił on i tak wysnuje swoje wnioski. Nie było dobrego ruchu w tym wypadku.

– Oj, Jungkook. Za dobrze cię znam. Myślisz, że nie widzę tej subtelnej różnicy w twoim zachowaniu? Poza tym powinienem się obrazić, że o niczym mi nie mówisz. – Nadął się. – Widujesz się z kimś na boku.

– Może. – Odparłem z lekkim uśmiechem.

– Eh, chodź. – Powiedział zmieniając kierunek marszu.

Po chwili domyśliłem się, gdzie mnie ciągnie. Po drodze zaszliśmy jeszcze do monopolowego po drobne zapasy. Z nimi udaliśmy się w stronę opuszczonego kompleksu wypoczynkowego umiejscowionego płytko w lesie, lecz dającego poczucie prywatności.

Przeszliśmy przez dziurę w płocie, obok którego na starej reklamie widniał nasz symbol. Początkowo nie odstraszał zbyt wielu głupców, ale po kilku dziwnych napadach na niesfornych nastolatków w tej okolicy, mniej ludzi zaczęło się tu kręcić.

Taehyung zaniósł alkohol na miejsce, a ja przyniosłem trochę suchego drewna z okolicy. W miejscu starego basenu rozpaliliśmy niewielkie ognisko. Gdy już ogień stał się pewniejszy, spoczęliśmy na starej wysłużonej kanapie.

– Jak za starych czasów. – Westchnął Tae.

– Daj spokój. – Prychnąłem. – Ile już minęło, odkąd zaczęliśmy tu przychodzić?

– Z piętnaście lat... Nie, chyba już nawet osiemnaście lat temu.

– Co?! – Podniosłem się, patrząc zszokowany na przyjaciela. – Kurde, poczułem się staro. Nadal mam wrażenie, że mam dwadzieścia dwa lata.

Słońce już dawno zaszło, niedaleką okolicę oświetlało tylko rozpalone przez nas ognisko. Świerszcze i nieliczne ptaki odzywały się w lesie dookoła nas. Naprawdę poczułem się jak za młodzieńczych lat.

– To co, z kim się bzykasz na boku. – Spytał upijając piwa.

– Zaraz bzykasz. – Prychnąłem. – Byliśmy kilka razy na kawie.

– Czyli nie tylko dupa na noc. – Zaśmiał się, po czym zaraz spoważniał. – Chwila. Świnio, a ze mną to nie chcesz spędzać czasu! Ledwo mogę cię gdzieś wyciągnąć!

– Nie przesadzaj. – Prychnąłem.

– Nie przesadzam.

Przez chwilę miałem spokój, przyjaciel skupił się na trzymanej w ręce butelce. Wiedziałem jednak, że przesłuchanie się jeszcze nie skończyło. Tae dobrze to rozgrywał, postanawiając poczekać aż alkohol nieco rozwiąże mi język.

– Sam kiedyś myślałem, żeby się z kimś na dłużej spotykać, lecz stwierdziłem, że to za bardzo skomplikowane.

Spojrzałem na bruneta, wyczekując dalszej części.

– Osoby, które wiedzą, że należę do J-Unit są z pewnej strony za dużym zagrożeniem, że później chlapną coś pałom, a z drugiej lecą na twoją pozycję i powiązanie z gangiem. Taka pusta relacja. – Mruknął niezadowolony. – A branie kogoś z poza środowiska to znowuż... To wszystko jest ciężkie. Nie umiem znaleźć złotego środka jak co niektórzy.

Są nieliczne osoby, które pomimo przynależenia do grupy przestępczej potrafią stworzyć trwały związek. Jednak nie jest to łatwe zadanie dla żadnej ze stron. Partner lub partnerka może stać się celem twoich wrogów, a i może się okazać, że najbliższa ci osoba wbije ci nóż w plecy, wydając cię policji.

Dlatego na razie staram się trzymać ludzi z gangu daleko od Jimina oraz jego samego z dala od J-Unit. Jedni nie wiedzą o drugich. Wydawałoby się, że rozwiązanie idealne. Lecz wiedziałem, że w końcu prawda wyjdzie na jaw.

Najprawdopodobniej stanie się to wtedy, gdy Park odkryje cały mój tatuaż. On jako pierwszy dowie się o istnieniu drugiej strony. To była bezpieczniejsza opcja, nikt z J-Unit nie może się o nim dowiedzieć. Nie ma opcji by Taehyung wyciągnął ode mnie zbyt dużo na jego temat.

– On wie o tobie? – Spytał bezpośrednio.

– Nie wie nic. – Odparłem krótko, zaraz przytykając usta do butelki.

Taehyung prychnął rozbawiony.

– Ślepy czy jaki. Przecież masz jebitny tatuaż na dłoni „J-UNIT".

– Zakrywam go. Nie wie i nie chcę, żeby się dowiedział.

– Nie chcieć to sobie możesz. Jak chcesz dłużej się z nim widywać, to tego nie unikniesz. On jest całkowicie spoza półświatka czy co?

– Mhm.

– Wow. – Wyprostował się, opierając butelkę na nodze. – Jak ty kogoś takiego poderwałeś? Jednak wygląd niegrzecznego chłopca robi swoje.

– Wyobraź sobie, że wygląd to nie wszystko. Dobrze nam się rozmawia i spędza czas.

– Ładny? Jak ma na imię? – Dopytywał ciekawsko, poprawiając się na starej kanapie.

– Wyobraź sobie, że jak się z nim widzę to nie musi zakładać papierowej torby na głowę. I nie dowiesz się niczego więcej.

– Przecież ja nie...

– On nie wie o was, a wy o nim tym bardziej. Nawet ty Tae. – Wtrąciłem. – Nie powiem ci czy jest starszy czy młodszy, gdzie pracuje i czy w ogóle. Zrozum mnie.

– On im mniej wie tym lepiej, ale żebym ja nic nie wiedział?

– Tak będzie dla niego bezpieczniej.

– Mam nadzieję, że równie mocno będziesz trzymał w sekrecie nasze sprawy przed nim.

O to się nie bój. Chciałbym by nic o was nie wiedział, ale to chyba nie uniknione. Mam tylko cichą nadzieję, że odkrycie całego tatuażu nie będzie równe z końcem naszego... Nie można chyba nazwać tego związkiem. Ale nie chce by to był nasz koniec.

– Tak czy inaczej, twoje zdrowie Jungkook. Niech ci się układa.

Wyzerowaliśmy to co mieliśmy w butelkach i otworzyliśmy kolejce.

– I tobie Tae szczęścia, byś i ty kogoś w końcu znalazł. – Tym razem ja wzniosłem mały toast.

Bo wiedziałem, że w duchu przyjaciel pragnął nieco dłuższego związku niż na jedną do trzech nocy. Chociaż sam nie chciał mi się otwarcie do tego przyznać.

Oboje wznieśliśmy jeszcze kilka toastów, w końcu wracając rozmową do starych czasów, kiedy wszystko było łatwiejsze.


Jimin

Nienawidziłem chodzić na zakupy. Jednak od czasu do czasu jednak garderoba wymagała lekkiego uaktualnienia. Większość koszul, w których chodziłem do pracy jest już nieco znoszona i sprana. Potrzebowałem czegoś nowego.

Takim sposobem zmarnowałem dwie godziny wolnego czasu po pracy na łażenie po centrum handlowym i szukaniem czegoś dla siebie. Ostatecznie jednak wyszedłem z czterema nowymi koszulami i dwiema parami spodni. Znowu na jakiś czas będę miał spokój.

Będąc na dworze zaciągnąłem wyżej szalik, chcąc osłonić się przed zimnym wiatrem. Zwolniłem nieco kroku, przyglądając się mężczyźnie wychodzącemu z biura nieruchomości. Miałem lekkie wahanie, bo pomimo iż nadal na czarno to ubrany był bardziej elegancko niż dotychczas miałem okazję go widzieć

Podszedłem bliżej nie chcąc przez przypadek zaczepić obcą osobę. Jedno takie upokorzenie w życiu mi wystarczy.

Wystarczył szybki rzut oka jego na prawą dłoń z nieco bliższej odległości by mieć pewność z kim mam do czynienia. Nawet poza spotkaniami ze mną zaklejał tatuaż pod knykciami. Jaki sens był robienia go lub jaki sens ma jego ukrywanie?

– Jungkook?

Mężczyzna zatrzymał się i obejrzał za siebie. Twarz oczywiście zasłaniała maska. Widząc mnie sunął ją na brodę, prezentując szeroki uśmiech.

– Jiminnie. – Ucieszył się. – Co tutaj robisz?

– Byłem na małych zakupach. – Powiedziałem, unosząc papierowe torby do góry. – A ty? – Spytałem spoglądając na lokal, z którego wyszedł.

– Byłem się czegoś dowiedzieć. – Odpowiedział skąpo. – Skoro się już spotkaliśmy to może masz chwilkę? Przeszlibyśmy się gdzieś? Zapraszam na ciepłą kawę.

– Czemu nie, ale... – Poruszyłem ręką z zakupami, nie za bardzo mając ochotę tłuc się z nią na mieście.

– W takim razie do ciebie, odstawić torby i na kawę. Ja stawiam.

Zgodziłem się. Ruszyliśmy w drogę do mojego domu. Tam zostawiłem rzeczy, powiadomiłem Jihyuna o moim wyjściu i wraz z młodszym wróciliśmy do centrum. Tam skryliśmy się przed wieczornym chłodem w niewielkiej kawiarni.

Zaraz na stoliku przed nami pojawiła się kawa wraz z niewielkim talerzykiem ciasta na początek. Już dawno nie wychodziliśmy nigdzie razem. Ostatnimi razy spotykaliśmy się u mnie lub u niego. Była to miła odmiana.

Na początku każdy opowiedział co się u niego działo od ostatniego spotkania. Jako że widzieliśmy się zaledwie kilka dni temu nie było co za dużo opowiadać, dlatego zaraz przeszliśmy do bieżących tematów.

Jungkook zaczął wypytywać mnie o nowe opowiadanie, będąc niezwykle ciekaw dalszej fabuły. Musiałem się wysilić by udzielić mu jakiejkolwiek odpowiedzi, jednocześnie nie zdradzając rąbka tajemnicy, co się dopiero wydarzy.

Jesień można powiedzieć już w pełni, dnie stały się naprawdę krótkie, dlatego szybko za oknami kawiarni nastała ciemność. Ze względu na środek tygodnia niewiele osób kręciło się wieczorem po ulicach. My również nie czekaliśmy do godzin nocnych by rozpocząć wędrówkę do domu. W końcu musiałem jutro iść do pracy.

– Zobaczymy się w weekend? – Zapytał młodszy krocząc przy moim boku.

– Nie mam żadnych planów. Wpadasz do mnie? Ostatnio widzieliśmy się u ciebie.

– Chętnie przyjdę.

Kątem oka spoglądałem na rękę młodszego schowaną w kieszeni czarnego płaszcza. Gdzieś w środku odczuwałem chęć zanurzenia w niej swojej dłoni, by móc chwycić tą Jungkooka. Powstrzymywał mnie fakt, że pomimo małego ruchu na dworze, bałem się, że zostanie to przez kogoś źle odebrane.

Stęknąłem cicho, gdy poczułem lekkie zderzenie z innym ciałem. Muszę bardziej uważać, gdzie idę, mruknąłem do siebie w głowie.

– Przepraszam. – Burknął mężczyzna wymijając mnie i idąc dalej.

Poprawiłem kurtkę na plecach idąc dalej. Zatrzymałem się widząc jak Jungkook przystaje w bezruchu.

– Masz portfel? – Spytał pospiesznie.

Zaniepokojony jego pytaniem zacząłem szybko sprawdzać swoje kieszenie.


Jungkook

Zmarszczyłem brwi, gdy przechodzący mężczyzna wpadł na Jimina.

– Przepraszam. – Burknął prowodyr i poszedł dalej z opuszczoną głową.

No bez jaj...

– Masz portfel? – Spytałem szybko starszego.

Park zaczął macać się po kieszeniach, a jego coraz bardziej spanikowany wzrok mówił sam za siebie.

– Poczekaj tutaj. – Poprosiłem go.

Z cichym warkotem ruszyłem za kieszonkowcem, który właśnie zniknął za rogiem. Miałem nadzieję, że Jimin zostanie na miejscu.

Taehyung stał oparty o ścianę, przyglądając się dowodowi osobistemu starszego. Gdy zauważył moją obecność, włożył go z powrotem i odrzucił mi portfel Jimina. Mierzyłem przyjaciela nieprzyjaznym spojrzeniem, który on całkowicie ignorował.

– Nie wtrącaj się. – Ostrzegłem go.

On tylko cmoknął w moją stronę i odszedł zadowolony. Wiedziałem, że i tak każe Enterowi go sprawdzić.

Wziąłem kilka uspokajających wdechów, po czym wróciłem do Jimina. Na szczęście stał tam, gdzie go zostawiłem. Ciężej byłoby rozwiązać całą tą sytuację, mając go za świadka.

Oddałem starszemu jego własność.

– Sprawdź, czy wszystko jest. – Poprosiłem.

Mężczyzna szybko zaczął sprawdzać zawartość całego portfela. Uśmiechnąłem się delikatnie widząc w niewielkim okienku zdjęcie legitymacyjne Jihyuna.

– Chyba wszystko jest. – Powiedział z ulgą. – Wielkie dzięki.

– Nie ma za co. Nie spodziewał się, że ktoś go będzie gonił. Oddał bez większej szarpaniny. – Skłamałem gładko.

– Nie wierzę, co za kieszonkowiec. Nawet nie poczułem jak mi go wyciągnął z kieszeni. – Mówił, nadal będąc w lekkim szoku.

Tak, Tae ma talent co do takich drobnych kradzieży. Jego lepkie rączki nie alarmują ofiary, nie budzą podejrzeń. W tej dziedzinie jest swojego rodzaju mistrzem.

– Widzisz, dobrze, że byłem na miejscu. Ze mną nic ci nie grozi. – Puściłem mu oczko.

Starszy jeszcze przez chwilę przeżywał tę sytuację. Na szczęście po drodze do domu starszego żadna inna niespodziewana sytuacja nie miała miejsca.

Na miejscu pożegnałem się z nim krótkim pocałunkiem. Na szczęście młody Park już nie miał takich pomysłów, jak czatowanie na swojego tatę pod drzwiami.

Czas do weekendu miałem dosyć pracowity. W tym wszystkim była krótka przerwa na wyścigi. Myśli jednak obrały za cel sobotę, w którą liczyłem na spotkanie ze starszym.


Jimin

Miałem nieco dosyć tego tygodnia. Młodzież w szkole dawała do wiwatu oraz trwały powolne przygotowania do Bożego Narodzenia, jak i przerwy zimowej. Dosyć intensywny okres.

Cieszyłem się z wolnego weekendu. Wolnego pod wieloma względami.

– Tato, to mogę spać dzisiaj u kolegi? – Dopytywał Jihyun.

Spojrzałem na niego, udając nieprzychylny wzrok.

– Muszę mu dać znać. Obiecałeś, że się zastanowisz.

Nie chciałem mu dawać za szybko odpowiedzi, że się zgadzam. Niech pobędzie trochę w niepewności. Nie musi wiedzieć, że jego nieobecność jest mi nawet na rękę.

– Będziecie gdzieś wychodzić?

– Raczej będziemy siedzieć u niego.

– Jego rodzice się zgodzili?

– Tato, proszę. – Jęknął błagalnym tonem. Zaraz rozbrzmiał jego telefon. – Muszę dać mu znać. To jak?

– No dobrze. – Westchnąłem, dając już spokój. – Możesz u niego nocować.

– Dziękuję. – Powiedział uradowany, zaraz odbierając telefon.

On rozmawiał przez telefon, a ja wróciłem do przygotowywania kolacji.

– Chcę mieć numer tego kolegi w razie czego!

– Tato...

– Jeszcze możesz nie pójść. Albo jego albo jego rodziców. Chcę mieć z kimś kontakt, jakbyś ty nie odbierał.

– Dobrze. – Mruknął.

Przerwałem na chwilę krojenie warzyw by zapiać numer kolegi, do którego się wybierał. Będzie to jego pierwsze wyjście po szlabanie i mam nadzieję, że nic głupiego nie przyjdzie mu do głowy.

– Co tak dużo gotujesz na kolację? – Spytał, opierając się o lodówkę. – Jungkook przychodzi?

– Nie powinieneś się zwracać do niego po imieniu, to nie twój kolega. Powinieneś okazywać szacunek do starszej od ciebie osoby. Panie Jungkook, panie Jeon. Nie brzmi lepiej? – Pouczyłem go. – I tak, przychodzi.

Jihyun zaraz zaszył się u siebie, zostawiając mnie samego. Zająłem się gotowaniem kolacji oraz kilku przekąsek na później, co nieco mnie odprężało.

Kończyłem zmywać po przygotowaniach, gdy w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.

– Jihyun, otwórz!

Odłożyłem ostatnie mokre naczynia na suszarkę. Wycierałem ręce w suchy ręcznik, kiedy usłyszałem małe zamieszanie przedpokoju.

– Cześć młody. – Odezwał się Jungkook.

– Dzień dobry. – Przywitał się, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Cieszyło mnie to, że Hyun przekonał się jakoś do Jeona. Wcześniej pyskował do mnie w jego obecności i do niego samego potrafił się odezwać bez szacunku. To się zmieniło. A przynajmniej to drugie. W kwestii mnie nadal czasami nie umiał się powstrzymać.

– Mam nadzieję, że jesteś głodny. – Powiedziałem, widząc Jungkooka.

– Na twoje jedzenie zawsze, mistrzu kuchni.

– Usiądź przy stole, zaraz przyniosę jedzenie. – Uśmiechnąłem się. – Jihyun, zjesz z nami?

Zdziwiłem się, gdy syn pojawił się w kuchni, by pomóc mi przynosić jedzenie. No proszę, jednak zostanie jeszcze na kolacji. Z szerokim uśmiechem na ustach nakrywałem do stołu. Naprawdę cieszyła mnie wizja wspólnego posiłku.

Razem zasiedliśmy do stołu. Hyunnie zachowywał się nad wyraz grzecznie. Nie wiedziałem czy brać to jako oznakę nadchodzącej burzy i kłopotów czy wręcz przeciwnie. Nie zastanawiając się dużo po prostu cieszyłem się wspólnymi chwilami.

Jungkook jak zawsze bardzo zachwalał moje dania, co bardzo miło się słuchało. Serce mi rosło widząc jak innym smakuje to co przyrządzałem. I chociaż Jihyun nie powiedział tego otwarcie, widziałem, że jemu również smakuje.

Po kolacji syn pomógł mi wszystko pozanosić do zlewu i jeszcze sam zaoferował się, że wszystko pozmywa. Nieco zdezorientowany wróciłem do salonu, gdzie na kanapie czekał na mnie Jungkook.

– Podmienili mi syna. – Szepnąłem w jego stronę.

– Ale chyba na lepsze. Zostaw sobie tego. – Zaśmiał się cicho.

Z Jungkookiem skupiliśmy się na powracaniu do akcji serialu, który ostatnio zaczęliśmy. W tle było słychać krzątającego się po domu Jihyuna, który szykował się do wyjścia.

– Wychodzę! – Oznajmił w końcu.

– Miłej zabawy!

Drzwi się za nim zamknęły i zostaliśmy z Jungkookiem sami.

– A ten gdzie polazł? Kara już mu się skończyła?

– Poszedł spać do kolegi.

– Jesteś pewien, że do kolegi, nie koleżanki? – Dopytał młodszy z podejrzliwym uśmiechem.

– Weź mnie nie stresuj. – Burknąłem, szturchając go. – Nawet nie chcę o tym myśleć.

Nie wyobrażam sobie takiego scenariusza, nie przyjmuje go w ogóle do wiadomości. Kiedyś Hyun wspomniał o jakiejś koleżance, ale chyba nie robił by takiego przekrętu, że mi wciska bajkę o nocy u kolegi, a w tym czasie nocuje u jakiejś...

– Nie. – Powiedziałem twardo.

– Ale my za to mamy dom dla siebie. – Słusznie zauważył.

– Chcesz coś mocniejszego do picia jak już nieletni wyszli?

– Nie odmówię.

Udałem się do kuchni po butelki z alkoholem. Przyniosłem również pozostałe przygotowane wcześniej przekąski. Ponownie zagłębiliśmy się w serial. Tym razem jednak moja głowa spoczywała na ramieniu młodszego, a jego ręka obejmowała mnie.

– To mam rozumieć, że jak Jihyuna nie ma, to mogę czuć się zaproszony na noc?

– Nie inaczej. – Przyznałem.

– Musisz mu częściej pozwalać na takie wyjścia. – Ucieszył się. – Albo zapraszam do mnie. Tam zawsze jesteśmy sami.

– Ciężko będzie mi wytłumaczyć takie nocne wypady.

– Jesteś dorosły. Z niczego nie musisz się mu tłumaczyć. Skoro on ma prawo nocować u kolegi, to ty również.

Uśmiechnąłem się wesoło. Gdyby to było takie proste. Ale Hyunnie musiał wszystko wiedzieć inaczej wykorzysta to przeciwko mnie, a to czego się dowie i tak wykorzysta. Skoro ja będę miał przed nim tajemnice, to czemu on nie miałby ich mieć przede mną.

Zostawiliśmy sobie na następny raz trzy ostatnie odcinki. Razem zaczęliśmy sprzątać z salonu puste naczynia. Od razu wziąłem się za mycie wszystkiego, a Jungkook brał ode mnie umyte miski i odkładał na suszarkę.

Wytarłem ręce w ręcznik, po czym odwróciłem się do młodszego, który znajdował się bliżej niż sądziłem. Zaczął napierać na mnie, zmuszając mnie do wycofania się. Zaraz zostałem posadzony na kuchenny blat.

Uśmiechnąłem się, będąc ciekaw dalszej części.

– Jakieś konkretne plany na dalszą część? – Spytał niskim tonem.


Jungkook

Zbliżyłem się do starszego, zmuszając go do wycofania się. Gdy napotkał za sobą blat, podsadziłem go na niego. Przybliżyłem się, zajmując miejsce pomiędzy jego nogami.

– Jakieś konkretne plany na dalszą część?

– Konkretne to może nie. – Zaczął starszy.

Przybliżyłem się skradając mu pojedynczy pocałunek.

– Może jakiś deser po kolacji?

Kolacji, która była jakiś czas temu, ale to mało ważny fakt. Widziałem lekkie wahanie na jego twarzy, jednocześnie tlący się żar w jego oczach.

– No weź, młodego nie ma dzisiaj na noc. – Powiedziałem, zaraz ponownie dorywając się na krótką chwilę do jego ust.

– Nie wiem.

– Moje łóżko już wypróbowaliśmy. Pora na twoje. – Pochyliłem się w jego stronę, opierając dłonie po obu stronach jego bioder.

– Bez próbowania mogę stwierdzić, że twoje jest wygodniejsze pod każdym względem.

– Ale nie wiemy, jak jest z kanapą. – Zasugerowałem inne rozwiązanie.

Złożyłem kilka delikatnych pocałunków na jego szyi.

– Kookie. – Zaśmiał się niczym podlotek, a ja uwielbiałem słuchać, jak się śmieje.

– To co? – Spytałem powracając do jego ust.

Skradałem mu co jakiś czas leniwe pocałunki, czekając na odpowiedź. Przyjemnie było czuć te delikatne dreszcze przechodzące jego ciało.

– Ekhm. – Usłyszałem nagle głos dochodzący z wnętrza domu.

Z mikro zawałem odwróciłem się, odruchowo częściowo osłaniając Jimina w obronnym geście. Z ciężko bijącym sercem patrzałem na Jihyuna, którego przecież nie powinno tutaj być. Kątem oka spojrzałem na starszego, który był w równie dużym szoku co ja. Trwaliśmy w bezruchu, jakby udając, że nas tu wcale nie ma, a młody nas nie widzi i nie widział tego co robiliśmy.

– Nie na blacie, tu się żarcie robi. – Zganił nas, po czym odwrócił się i udał się do swojego pokoju.

Jeszcze przez chwilę, żadne z nas się nie poruszyło, jakby nadal będąc pod obserwacją drapieżnika. Żaden z nas jednak nie odetchnęło spokojnie.

Spojrzałem na Jimina. Zrobiło się trochę niezręcznie. Widziałem wyraźne zakłopotanie na jego twarzy.

– Przecież wychodził. Miał spędzić noc u kolegi.

– Wiem. – Powiedział wzruszając ramionami, dając do zrozumienia, że on również nie wie co jego syn tutaj robi. – Powinienem pójść z nim porozmawiać?

– Daj spokój. Jest prawie dorosły. Doskonale wie co oznacza to co widział.

– Tak, ale... Nie wiem, może powinienem z nim to jakoś wyjaśnić?

– Sądząc po jego reakcji raczej dobrze to zniósł. – Zauważyłem. – Gdyby miał coś przeciwko temu zareagowałby całkiem inaczej.

– Dotychczas starannie pilnował bym nie ułożył sobie życia z inną kobietą. Nie chce mi się wierzyć, że tak spokojnie przyjmie do wiadomości to co się dzieje, to co nas łączy. Tolerował naszą znajomość, ale teraz nie wiem co będzie.

– Może ja z nim porozmawiam? – Sam nie wierzę, że to powiedziałem.

– Ty?

– Ostatnio zaczęliśmy się trochę lepiej dogadywać. Może... Nie. Zaczekamy na jakiś jego ruch. Na pewno wyjdzie z pokoju przed spaniem. Zdążymy się zorientować na czym stoimy.

– Zgoda, najpierw zaczekajmy.

No i wróciliśmy na kanapę. Nie kontynuowaliśmy jednak serialu, oboje nie byliśmy w humorze na oglądanie ostatnich odcinków. Atmosfera nadal pozostawała nieco niezręczna. Siedzieliśmy i po prostu oglądaliśmy wspólnie jakiś losowy program w telewizji.

Chłopak jednak nie wychodził z pokoju, a robiło się coraz bardziej późno.

– Ja chyba będę już wracał do siebie. – Szepnąłem do Jimina.

On jedynie skinął głową. Odprowadził mnie do drzwi przez cały czas milcząc. Widziałem, że źle czuł się w obecnej sytuacji, lecz nie wiedziałem jak go pocieszy.

– Nie bój się. Będzie dobrze. – Powiedziałem z pocieszającym uśmiechem. Tylko na tyle było mnie stać.

Kąciki ust starszego na krótką chwilę delikatnie uniosły się ku górze. Pożegnaliśmy się krótko. Zszedłem schodami do dół i ruszyłem w ciemną noc.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni czując jego wibracje. Z lekkim rozczarowaniem zobaczyłem, że to jednak nie Jimin.

– Tak Enter?

– Słuchaj, V przed chwilą u mnie był i chciał, żebym kogoś sprawdził, ale żebyś ty o niczym nie wiedział.

Czyli Taehyung wolał odwlec sprawdzę sprawdzania Jimina w czasie.

– Oczywiście powiedziałem mu, że mogę to zrobić, ale nie bez twojej wiedzy.

– Dzięki za informację.

Cieszyłem się, że miałem przy sobie tak lojalnych chłopaków.

– I tak chciał bym go sprawdził. – Dodał mężczyzna.

Otworzyłem szerzej oczy, będąc w szoku. No proszę, zaskoczył mnie. Pewnie stwierdził, że skoro zapewne Enter i tak powie mi o jego prośbie to już nie ma nic do stracenia.

– Wielkie dzięki. Zapomnij o mężczyźnie, którego sprawdzałeś.

– Jasne. Poza tym zdziwiłem się, bo... To nawet nie jest jakaś tam płotka. Gościu jest czysty niemal pod każdym względem.

Jiminnie nie jest kryminalistą i nigdy nie miał nic wspólnego z półświatkiem.

– Jeszcze raz wielkie dzięki za info. Do zobaczenia.

Nie liczyłem na to, że Taehyung coś na niego znajdzie. Ma jedynie okazję przekonać się, że Park to nie osoba z naszego otoczenia.

Niepokojącym jest to, że w ten sposób zdobył podstawowe informacje o nim. Imię nazwisko i datę urodzenia miał już z dowodu. Ale miejsce zamieszkania, pracy, wszystkie pokończone szkoły... Nie wiedziałem czego Taehyung mógł od niego chcieć.

Może zwróciłbym uwagę Jihyunowi, by poinformował mnie jakby koło jego ojca kręcił się ktoś podejrzany lub widziałby coś nietypowego. Jednak taka prośba nie wyglądałaby dobrze.

_________________________________________

Sprawy się nieco pokomplikowały. Taehyung dowiedział się o Jiminie, a Jihyun dowiedział się co tak naprawdę łączy jego tatę z Jungkookiem. Jak sądzicie, młody to jakoś przełknie czy będzie bunt?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top