#198 SŁUCHAŁAM TYLKO TRENCH I NAZYWAM SIEBIE CLIQUE

Ja wiem, że tytuł jest dziwny ale na taki kiedyś tam wpadłam i miał nawet jakiś "głębszy sens" ale potem zapomniałam jaki także olejcie albo sami sobie poszukajcie.

Na roczek Trencha przychodzę do Was z tekstem o Twenty One Pilots w moim życiu. Zaczęłam to pisać jakieś 2 miesiące temu, skończyłam może z miesiąc temu i tak dopieszczałam przez miesiąc. Przeczytasz tutaj o roku z perspektywy Trench Clique, bo dołączyłam do nich na początku najnowszej ery.

No także czy jestem sezonówką, jak to się zaczęło i jak wpadłam w fandom oraz trochę o fangirlu i fascynacji zespołami.

Radzę przygotować sobie herbatkę, bo troszeczkę się tu rozpisałam.
Nawiasy odzwierciedlają drobne uwagi, którymi rzucam kiedy normalnie z kimś rozmawiam. Zapraszam do wspólnej dyskusji, do pisania komentarzy i niech to będzie taki rozdział, gdzie możemy sobie więcej o Pilotach pogadać.

Enjoy ^^

Na ten moment jestem w fandomie Twenty One Pilots 12 miesięcy. Czasem mam gdzieś z tyłu głowy, że to trochę mało żeby nazywać siebie fanką (kiedy zaczynałam pisać ten tekst było jakoś 10 miesięcy także no to trochę mniej niż 12). No i też strasznie szybko ten czas minął. Przez te miesiące słuchałam prawie tylko ich z przerwą na Helsinki w marcu, bo trzeba było znać piosenki na koncert i od sierpnia edukuję się w temacie My Chemical Romance. No ale o tym może kiedyś indziej.
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale jak się w coś wkręcę i serio mnie zainteresuje, to na maxa i słuchanie dwóch zespołów przez rok nie jest takim problemem, zwłaszcza, jeśli mają dużo albumów. Oczywiście nie był to tylko Trench, jak w tytule. Przesłuchałam pierdyliard razy każdy album łącznie z RAB, TOP i NPI i znalazłam ostatnio playlistę z unrealased Silence i jakimiś takimi rzeczami. O tym później.

Oczywiście, że tam te jakieś 4 lata temu słyszałam Stressed Out i potrafiłam zaśpiewać refren. Jednak nie dlatego, że słuchałam tego w radiu, czy zapętlałam bo było popularne. Puściła nam kiedyś pani od angielskiego i dała nam teksty z lukami, które musieliśmy uzupełnić.

"But now I'm insecure and I care what people think". No i powiedziałam, cholera jasna! ~pani Joanna XD pozdrawiam panią Joannę

Pamiętam, że myślałam wtedy, co to w ogóle za rapy i nie da się tego słuchać. I taką opinię miałam do zeszłego roku. Kojarzyłam też Ride ale nie wiedziałam, że to ich.

Zaczęłam słuchać Trench. Kojarzyłam nazwę zespołu i typowo, że "to ci od Stressed Out" ale nigdy mnie szczególnie nie interesowali i nigdy wcześniej nie słyszałam Heathens.
Wiedziałam w sumie, że jest jakiś Tyler i chyba jakiś Josh, nie wiedziałam nawet za bardzo jak wyglądają. Kiedy w październiku 2018 wyszedł Trench byłam akurat u kuzynki Clique. Grając w Minecrafta czy Monopoly prosiłam ją o puszczanie Pilotów i zdecydowałam, że jak tylko wrócę do domu to przesłucham wszystko sama. Dowiedziałam się też o akcji local banditos. Dowiedziałam się o koncercie w Łodzi. Nie interesował mnie wtedy. Stwierdziłam, że i tak do tego czasu nie stanę się taką fanką (no cóż spoiler alert źle myślałam xd).
Kiedy wróciłam od kuzynki do domu 8 października jakoś w nocy słuchałam Trench z YouTube. Pamiętam, że pierwszą trenchową piosenką, którą w całości przesłuchałam było My Blood. Było wtedy najnowszym wideo, więc było pierwsze w playliście. Od razu mnie zaciekawiło. Jumpsuit spodobało mi się od pierwszych dźwięków, a Nico And The Niners i Pet Cheetah wydawały mi się z początku jakieś "przerażające". Ale miały swój klimat, który w jakiś sposób wołał mnie do siebie.

Trochę trudno mi się to pisze, bo od roku ich muzyka jest ze mną niemal codziennie. A jak nie słucham jakiegoś dnia muzyki to albo śpiewam, albo gram na ukulele, które, przyznam się, kupiłam dość szybko i ze względu na nich, nie znając większości piosenek, ale bardzo je kocham. Ma nawet imię. Uwaga *kurde awkward cringe uwu moment* Tyler Junior! *konfetti*.

Jakoś w czasie mojej fascynacji samym Trenchem usłyszałam w żartach, że jestem sezonówką. Ja bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę, że to żart... chyba. Sama dość często rzucam uwagami, które mają być albo żartobliwe, albo szczere, albo żartobliwe i szczere a wychodzą chamskie. Tak, jestem suczą. No ale leciutko zabolało. Przynajmniej przy MCR nie ma jak mnie nazwać sezonówką.
Tak a propos szczerych uwag ^^

Pamiętam jak Skywalkerka robiła mi pilotowe Q&A że mogłam pytać o wszystko i ogólnie pisała mi o nich różne rzeczy. Tak się dowiedziałam, że chłopaki nie lubią bananów i lubią Oreo. A gdy moja fren oznaczyła mnie pod jakimś memem zrozumiałam go dopiero 15 dni później XD. No to był jeszcze październik. Początki.

Dużą rolę w mojej "topedukacji" miała książka "HE IS BACK" ~ ScaredStory . Jej analizy, ciekawostki, tłumaczenia wywiadów bardzo pomogły mi zrozumieć wiele rzeczy, których sama może bym w necie, ani w tekstach, ani w teledyskach nie wygrzebała. Zwłaszcza wtedy. Serio jej analizy są świetne. Nie przeczytałam jednak analiz self titled, ani RAB bo chciałabym najpierw sama wyciągnąć z tych płyt jak najwięcej. Ale jeśli ktoś dołączył w erze Trench, jest świeżakiem w fandomie, lub nie rozumie wielu rzeczy to polecam. Taki trochę przewodnik hehe.

Do Blurryface miałam 4 podejścia. Pamiętam jak pisałam do cinnamontyler, że tego się nie da słuchać, nie mój typ muzyki, nie zniosę tych rapów i tego chaotycznego brzmienia (jak ja to teraz kocham bosze). A ten to się tak wydziarał czy markerem pomazał (ręce i szyja xd)? A czemu ta typiara go bije w teledysku? I kim ona właściwie jest? Do dzisiaj cinnamon mi wypomina XD. No cóż, po czterech podejściach zapętlałam płytę na YouTube a potem kupiłam egzemplarz w empiku. Jednak dalej nie potrafię zaśpiewać wielu tekstów. It makes me feel like a fake fan.

No to super, to mamy Blurryface i Trench. Przez Trench w ogóle zaczęłam słuchać muzyki w autobusie XD. Jakąś magiczną moc ma, że gdy stoję w korku i włączę Trench to nagle wszystko zaczyna jechać, polecam.

Wracając
Słuchałam muzyki codziennie w autobusie. Jeszcze to była zima, więc śnieg, za oknami ciemno, światło w zatłoczonych autobusach. Wtedy serio mało wkurzało mnie to, że bus spóźnia mi się 20 minut. Jeszcze jakby było mi cieplej to byłoby wszystko git, ja mam wszystko czego mi trzeba. Nie no kochałam ten klimacik, który się tworzył, kiedy jadąc tym busem z światłem w środku, ciemno na zewnątrz, on se tak jedzie powoli a ja słucham Neon Gravestones albo Leave The City. Polecam. Albo przed samymi świętami. Za oknem ciemno, u mnie w pokoju pali się choinka i lampeczki, na parapecie świeczka o zapachu jabłka i cynamonu z ikea (jak w tym roku nie będzie tych świeczek to ja nie wiem, one były cudowne!) a w odtwarzaczu kręci się Blurryface.

To jak już tą Blurryface ogarnęłam to poprzednie było Vessel. Jak ja dobrze pamiętam ten moment, gdy rodzinka jedzie na zakupy, ja zostaję w domu i mówię "kupcie mi Vessel". A cinnamontyler pisze NIE KUPUJ VESSEL. Tak oto kilka dni później krzyczę w pokoju szczęśliwa, że dostałam sms z inposta, a następnie idę jeszcze bardziej szczęśliwa do paczkomatu. A potem jestem już mniej szczęśliwa, bo w paczce jest coś ładnie zapakowane z napisem "NIE OTWIERAJ PRZED ŚWIĘTAMI" czy jakoś tak to było.
JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ?!

Jednak na święta wyjeżdżałam za granicę i uzyskałam pozwolenie na otwarcie prezentu wcześniej. Wsuwam Blurryface do odtwarzacza i zabieram się do roboty. Uprzedzam, paczki od cinnamontyler to wielka plątanina taśmy hehe. No ale dobra, udało się i... tak jak się spodziewałam mamy Vessel! Yeeeeey! I jeszcze czekoladę! Z TAŚMĄ TRENCH Z LOCAL BANDITOS! Yeeeeeey! To Blurryface se długo nie pograło, bo zaraz musiałam posłuchać jej poprzedniczki heh. Już po kilku pierwszych sekundach Ode To Sleep powiedziałam, że mi się podoba. I to było szczere. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z tymi piosenkami. Chociaż nie, włączyłam kiedyś Vessel na YT ale pamiętam, że nie skupiłam się wtedy za bardzo na tych piosenkach. Wiedziałam tylko, że pada zdanie "ukradli mi samochodowe radio i teraz siedzę w ciszy" (hehe memy hehe).

Jako że na święta wyjechałam na 10 dni za granicę i od samego początku nie podobał mi się ten pomysł ustaliłam sobie coś, czemu nawet nadałam nazwę. "10 dni bez TOP challenge". Nie, nie powaliło mnie (chociaż może?). Nie, nie miałam ich dość. Po prostu ich muzyka kojarzyła mi się z moim domem, z moimi przyjaciółmi, dzięki którym ich poznałam i bałam się, że jakiś mniej udany wyjazd może zepsuć mi też radość ze słuchania ich. Wytrzymałam jeden dzień. Bo w podróży oczywiście nie daję rady bez muzyki. I myślę, że nie tylko ja. (Btw ostatnio miałam telefon z zepsutym wejściem na słuchawki i do auta brałam laptopa, żeby móc słuchać xd).

Po dwóch miesiącach nastały ferie zimowe, znowu wyjeżdżałam. I kurde bolał mnie ten wyjazd bardziej niż poprzedni (trochę to brzmi jakbym nie lubiła wyjeżdżać, kocham podróżować ale tak jakoś wtedy wyszło) bo w trakcie, kiedy mnie nie było w kraju miało miejsce nasze Bandito Tour. Bilety oczywiście dawno się wyprzedały, ale dzień przed moja kochana korepetytorka z angielskiego Clique wysłała mi maila z linkiem do świeżo dodanych biletów. Ona też ubolewała nad sold outem, a udało jej się kupić ten bilet dzień przed. I cholera, gdybym była wtedy w Polsce to bym szybko coś ogarnęła żeby pojechać na ten koncert. Niestety. A jeszcze szukałam wtedy live'ów z koncertu. I nie znalazłam. Nie wiem jak ja szukałam, że nie znalazłam, bo te live były. I 15 lutego chodziłam w mojej diy koszulce bandito, a wieczorem siedziałam w pokoju hotelowym, słuchając 3 albumów na JBL i oglądając Strangr Things. Gdy oglądałam snapy i relacje moich kochanych frens to prawie się popłakałam. Cały czas mega żałuję, że mnie tam nie było, mega zazdroszczę temu, kto był. To był też dzień premiery Szarówki Darii Zawiałow. Ja taka fanka, pytajcie kogo chcecie, a słuchałam tego jej singla wtedy może z 2 razy bo cały dzień myślałam o koncercie TØP.
Jestem bardzo ciekawa, czy dalej jesteśmy favourite show Tylera i czy jest szansa na ich powrót przed następną erą
ale nie nastawiam się za bardzo zwłaszcza, że Jenna jest w ciąży. Do tego jeszcze dojdziemy.
Bardzo podoba mi się era Trench, album, piosenki ale czekam już na nową erę i przede wszystkim na nową trasę. Widzę te wszystkie filmy z koncertów i naprawdę marzę żeby zobaczyć ich na żywo. Z moimi frens powtarzamy ciągle, że na następnym koncercie będziemy już razem. Mam ogromną nadzieję. Wierzę, że tak zaplanowane przez nas rzeczy mają szansę się spełnić.

Jeszcze wysłałam moim frens koszulki z prostymi pilotowymi nadrukami. Odrysowywałam logo od talerza z ikea XD. Teraz z perspektywy czasu zastanawiam się, czy to był dobry pomysł bo wyglądają jak jakiś słaby merch dla biedaków. No cóż, jesteśmy Januszami.

W marcu, czy tam w kwietniu w szkole mieliśmy konkurs piosenki. I tu zawiodę siebie i... tylko siebie. Spośród tylu utworów do wyboru co wybrałam?
Nie Heavydirtysoul.
Nie Levitate.
Nie Migraine.
Nie Ode To Sleep.
Nie żadne inne szybkie coś.
Nie żadne inne wolne coś też.
Shallow kuźwa.

I powiem Wam, że z całego serca żałowałam, że wzięłam udział albo, że nie wybrałam House Of Gold, które jest super proste i urocze z ukulele. Już nawet stać tam i drzeć się "JUMPSUIT, JUMPSUIT, COVER ME" byłoby łatwiej chociaż nie potrafię się fajnie drzeć. Jakby ktoś chciał zobaczyć jak to wyglądało, to obejrzyjcie wykonanie Marylki Rodowicz i pomyslcie, że było tak z 21 razy gorzej.

A jak już w temacie Maryli jesteśmy to, nie wiem w końcu czy podczas Quiet Game to było "Maryla" czy "kurwa" ale w sumie jestem ciekawa, czy jego znajomi Clique się na niego potem nie wkurzyli. Ale kiedy Francja nas pobiła to zdecydowałam, że nie będę jeść bagietek i zobaczę, ile czasu wytrzymam. Powiem wam, że wytrzymałam dość długo, zjadłam raz czy dwa, a teraz i tak nie jem XD. No one cares.

Pozdrawiam cosplayerów Tylera z Pyrkonu. Mam nadzieję, że widzimy się na następnym. I mam nadzieję, że będę miała fajny cosplay. I mam nadzieję, że w ogóle pojadę. No tak szybko w tym temacie :)

No Phun Intended i Regional At Best przesłuchałam kilka razy ale więcej zwróciłam na nie uwagi, kiedy dowiedziałam się, że znikają z YT. O tych płytach w sumie za bardzo nie mam nic do powiedzenia, bo słuchałam ich na pewno mniej razy niż te wydane i self titled. Jezu, jak ja kocham self titled. Mój chyba ulubiony album. Chociaż bardzo ciężko mi wybrać, kocham wszystkie albumy, wszystkie utwory. Ale "twenty one pilots" ma jakiś swój klimat, który kocham i kocham tam każdą piosenkę. Chociaż no mówię, jak miałabym zrobić jakiś mój ranking albumów to nie wiem, byłoby ciężko. Każdy jest inny i każdy jest w inny sposób cudowny. TOP i Vessel to chyba jakaś moja czołówka ale wybrać jedną spośród tych cudów to graniczy z przestępstwem.

Kiedy nadeszły dni moich egzaminów i tata woził mnie rano do szkoły, pierwszego dnia wzięłam do auta Vessel. Uznałam, że to taka najsympatyczniejsza w brzmieniu płyta, dużo tam ukulele i takich przyjemnych dźwięków (chociaż wszystkie ich dźwięki są przyjemne ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi). Droga do szkoły zajęła nam idealnie tak, że przesłuchaliśmy całą płytę i podjeżdżając na szkolny parking włączyło nam się od nowa Ode To Sleep. W trakcie pisania egzaminów vesselowe piosenki ciągle grały mi w głowie. Płyta została w aucie przez kilka kolejnych dni. Słuchałam codziennie przed egzaminami, a tata za każdym razem, gdy jechał autem. Przez 2 następne dni przed tymi egzaminami zadawał mi nawet pytania na temat TØP. Nie wyłączał Vessel z tego co wiem. Zaczął już kojarzyć niektóre melodie. I chyba lubi House Of Gold. No umówmy się, jak można nie lubić House Of Gold?Wyjęliśmy płytę z odtwarzacza dopiero w sobotę, gdy musieliśmy jechać gdzieś z mamą, która nie cierpi Pilotów. I nie tak dawno dała mi do zrozumienia, że nie za bardzo podoba jej się, jakiej muzyki słucham i myślała, że mamy podobne gusta. No cóż, najwyraźniej nie mamy. Ale to chyba typowe wśród rodziców.

Przez następne miesiące edukowałam troszeczkę moją BFF, dużo żartowałyśmy o migrenie, czy kradzieży radia. No takie typowe żarty. Raz na plastyce mieliśmy narysować, co nas wkurza i czemu chcemy powiedzieć "nie". Moje dzieło przedstawiało typa kradnącego radio z auta XD. No takie głupoty. Był taki dzień, kiedy spotkałam dziewczynę w bluzie z merchu jakieś 7 razy. Ludzie, jeśli nie macie merchu to wiedzcie, że na żywo jest jeszcze piękniejszy niż na zdjęciach. Też wracając ze szkolnej wycieczki wydarłam się "STAY ALIVE" bo ktoś miał koszulkę z merchu. Powoli się czaję na coś z merchu i maybe someday, chociaż wyprzedali bluzy, które mi się podobały.

Podziwiam moją BFF i dalej jestem w szoku. Pewnego dnia przyszła do mnie, siedziałyśmy w kuchni i przez 2 godziny jej opowiadałam jakieś rzeczy o Tylerze i Joshu. Słuchałyśmy ich muzyki, odpowiadałam na jej pytania. To chyba jest definicja słowa "przyjaciel", może godzinami słuchać twojego pierdolenia na jeden temat, nie będąc w temacie. Kocham. Teraz wysyła mi filmy, gdy ktoś u niej w szkole puszcza TØP na korytarzu. Jestem z niej dumna, że rozpoznaje tytuły. Jeszcze czasem udaje nam się trafić na jakieś ślady działalności local banditos. Porównałyśmy to do szukania horkruksów. A mój rozdział na temat robienia wycieczek śladami taśmy jest gdzieś wyżej w tej książce.

Kocham płyty CD i w przyszłości chciałabym mieć ich w cholerę dużo. Nie jestem w stanie przeboleć, że już powoli się od nich odchodzi i wszystko jest cyfrowo. Ale jednak te 6 czy 7 dych za Trench mnie lekko przerażało. Na szczęście na koniec roku szkolnego dostałam ze szkoły kartę na 50zł do empika. Idealna okazja na kupno Trencha. Trzy lata nauki w gimnazjum, opłacało się żeby potem mieć z tego płytkę. Jedyna rzecz, za którą mogę podziękować szkole. Także uczcie się, dla takich rzeczy warto XD.

O tym jest też rozdział także niektórzy wiedzą, co zaraz napiszę.
Kiedy zaczęły się wakacje chodziły też pogłoski o nowej trasie i oczywiście o koncercie w Polsce no bo favourite show itd. No daty w Polsce się nie doczekaliśmy. Ale mama chciała mnie wysłać do znajomych do Anglii, więc szukałam, czy są jakieś koncerty w UK. Eureka! Znalazłam festiwale Reading i Leed's. Szybko z laptopem do rodziców i rozmowa. Niby wszystko spoko no, rodzice dzwonią do znajomych, ja podjarana. No ale finalnie nic z tego nie wyszło. Głównie chodziło o koszty i o to, że to były wielkie festiwale i gdybym chciała coś widzieć musiałabym stać tam od rana. Z dobrą ekipką nie byłoby problemu no ale jestem forever alone. Jeszcze potrzebowałam osoby pełnoletniej. No także nie było jak. Resztę dnia spędziłam w towarzystwie playlisty z smutnymi piosenkami oczywiście Twenty One Pilots.

W sierpniu odwiedziła mnie cinnamontyler. Ubrałyśmy nasz merch dla biedaków Januszów i ruszyłyśmy w miasto śladami taśmy local banditos heh. Jakaś dziewczyna powiedziała nam nawet, że mamy fajne koszulki.
Po kilku godzinach udało nam się znaleźć fajne miejsce, gdzie nie było za bardzo ludzi. Rozłożyłyśmy się tam i rozpoczęłyśmy nasz koncercik. Siedziała obok nas jakaś para i przez chwilę mieli mindfuck ale potem nas olali. Takie śpiewanie z przyjaciółką, z drugim Clique to jest serio świetne uczucie. Ten dzień był bardzo pilotowy i bardzo udany i dalej nie wierzę, że się wydarzył. Nie wiem ile razy śpiewałyśmy A Car, A Torch, A Death ale bardzo dużo. I teraz nie jestem w stanie grać sobie tego sama. Od razu płaczę.

Jak się dowiedziałam, że Jenna jest w ciąży to taki zaciesz miałam. Oni będą najlepszymi rodzicami. Ja już to wiem i wszyscy Clique to wiedzą. Bardzo szanuję prywatność chłopaków i ich rodzin. Tylko błagam, żadnych hiatusów. Ja poczekam na album, mniej koncertów może być, ja poczekam na ten w Polsce tyle, ile będzie trzeba. Ale nie znikajcie na nie wiadomo ile.
Plusem bycia Trench Clique na pewno jest nieprzeżywanie hiatusu. Ale drugiego tak specjalnie z dedykacją dla tych nowych fanów to już bym nie wybaczyła. Nie no wszystko bym wybaczyła. Ale friends, please miejcie serce.

Twenty One Pilots mają już za sobą 3 albumy studyjne i 2 tak jakby "swoje". W tym roku mija 10 lat zespołu. Jestem w szoku. Wiadomo, nie jestem fanką od 2009 ale widzę jak szybko czas leci.
Myślę, że możemy być bliżej końca niż początku i to mnie trochę martwi. Mam jednak nadzieję, że jeszcze kilka dobrych lat nam pograją. Nie wyglądają na takich co by chcieli już skończyć. Na pewno chłopaki zasługują na przerwę i myślę, że ją sobie zrobią ale żeby nie była taka drastyczna jak pierwszy hiatus.

Teraz troszkę o fangirlu

Jestem bardzo ciekawa, czy ktoś z Was też tak ma. Jak tak to piątka!

Kiedy tylko zaczęłam ich słuchać to od razu też do mojej głowy uderzało milion myśli:
Koncert, żółte barwy, żółte kwiatki, local banditos, merch, a może bym kupiła ukulele, a może czerwoną czapkę, coś tam, coś tam, coś tam. Ogólnie jednym słowem FANGIRL. Chciałam wiedzieć o nich od razu jak najwięcej i pochłaniałam każdą nową informację.

Jestem z nimi rok a dopiero w sierpniu 2019 dodałam do moich książek hasztag #skeletonclique, dopiero teraz zaczęłam śledzić jakieś grupy i inne media. Zawsze było mi trochę głupio, że dołączyłam w tej najnowszej erze. Bałam się, że może ludzie biorą mnie za sezonówkę. Zachodziłam w głowę, że dalej nie znam tekstu ani jednej bardziej rapowej piosenki. I gdy tak panikuję to mam w głowie kluczowe słowa: Olej tą fanowską otoczkę. Najważniejsza jest muzyka.

Ja wiem, że takie duże fandomy po jakimś czasie stają się czymś więcej niż tylko zespołem. To jest wielka rodzina, ogrom ludzi na całym świecie, których łączy muzyka. I oni pomagają sobie nawzajem. Widać to bardzo na zagranicznych grupach. Mam wrażenie, że na polskich grupach ściśle przestrzegają tych regulaminów i żeby nie robić spamu, używać lupki i nie wrzucać postów nie na temat. A na jakichś zagranicznych często czytam, jak ktoś pisze że jest mu ciężko, ktoś z rodziny odszedł, albo on/ona chce się zabić, albo nawet, że dziecko mu/jej się urodziło. I zawsze otrzymuje multum budujących komentarzy od reszty. Wydaje mi się, że w Polsce przyjęliby takie posty jako atencjowanie się.
Odbiegam od tematu jak zawsze.

I w tym całym fanowskim szaleństwie warto pamiętać, że to zaczęło się od muzyki i w głównej mierze chodzi tu o muzykę i jej przekaz.
Nie ma jakichś określonych kryteriów, które trzeba spełnić by nazwać się Bandito czy tam Clique, Youngblood, Killjoy, Sinner czy cokolwiek (heh memy emo quartet kształcą). A jak są to niech mi ktoś podeśle, jestem ciekawa czy ktoś się kiedykolwiek fatygował żeby coś takiego spisać.
Ale według mnie po słuchaniu jednego albumy przez tydzień i nie znając nawet imion członków zespołu nazywanie się fanem jest troszkę absurdalne. I myślę, że tutaj większość się ze mną zgodzi. Ale to uczucie takiej fascynacji czymś nowym jest świetne.
Nie ukrywam, że kocham ten stan, kiedy już wiesz dość, znasz jakieś piosenki, wspierasz zespół już jakiś czas i z czystym sumieniem mówisz "I'm a Bandito". Ale jednak na to bym trochę poczekała. I w sumie tak właśnie wyglądał ten rok. Słuchałam ich muzyki, edukowałam się, żartowałam z najbliższymi przyjaciółmi ciągle się czegoś ucząc, kupowałam płyty, grałam na ukulele. W dalszym ciągu nie wiem wszystkiego ale już nie ma to dla mnie tkiego znaczenia. Czuję gdzieś w środeczku, w tym sercu, którego nie mam, że mogę nazwać się fanem.
Znalazłam jakąś playlistę z unrealesed Silence czy czymś takim ale jeszcze jej nie słuchałam. Bo fandom to nie ma być automatyczne łapanie każdego newsa. W tak ogromnej społeczności myślę, że ma to nam wszystkim po prostu dawać radość. Tworzenie własnej muzyki na pewno daje chłopakom wiele radości. A słuchanie ich wytworów daje jej ogrom nam, słuchaczom, fanom, Clique. Bez Tylera i Josha nie byłoby zespołu Twenty One Pilots. A Twenty One Pilots to też my wszyscy i cała nasza siła.

We are Twenty One Pilots and so are you.

Dziękuję Tyler'owi i Josh'owi ale też Wam i wszystkim Clique. Stworzyliśmy super rodzinę i oby tak to wszystko wyglądało do końca świata i jeden dzień dłużej.
Wattpad to też super miejsce z super ludźmi i dziękuję wszystkim Clique i nie tylko, co w tej chwili to czytają. Możecie zostawić po sobie jakiś ślad. I dziękuję mojej korekcie Aniarowa. Gdyby nie ona, ten tekst byłby jeszcze bardziej chaotyczny.

Stay alive, stay alive for me
You will die, but now your life is free
Take pride in what is sure to die

Edit: Dziękuję za komentarze. Właśnie to miałam na myśli pisząc ten rozdział. Rozmowę, integrację. Wiecie o co mi chodzi. Ten rozdział jest dla mnie w jakiś sposób ważny i cieszę się, że przyjął się tak jak to sobie wymarzyłam pisząc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top