#8 Dzień szósty: Trzeźwy idiota
Otwieram oczy, kiedy czuję, jak moje ciało styka się z materacem łóżka. Ciepło ramion mężczyzny staje się odległe, a ja zaczynam za nim tęsknić. Nie wiem co robię, ale podejrzewam, że wszystko jest skutkiem wypitego alkoholu.
Kiedy się wybudzam, widzę pochylającego się nade mną Park Chanyeola i zamieram. Nigdy nie podejrzewałbym, że będę tęsknił za jego dotykiem. Przecież to olbrzymi idiota, który jeszcze niedawno oblał mnie wodą.
- Channie - mruczę, wyciągając przed siebie dłoń. Jego twarz jest niewyraźna, kiedy błądzę po niej palcami i ostatecznie układam ją na jego policzku.
Jest zaskoczony, ale reaguje jedynie uśmiechem.
- Jak się czujesz, pijany szczeniaku?
- Głowa - mruczę, zabierając dłoń z jego twarzy i układając na swoim czole. - Bardzo boli.
- Takie są skutki przesadzania z alkoholem - parska, podając mi jednorazowy, plastikowy kubeczek, który trzyma w dłoni.
Siadam na łóżku, ciągle czując zawroty głowy i drżącą ręką przyjmuję plastikowe naczynie, podejrzliwie wąchając jego zawartość. Nie ufam Chanyeolowi. Mógłby wykorzystać fakt, że jestem pijany, dobić mnie kolejnym drinkiem, a potem zabawić się moim bezwładnym ciałem. Zdecydowanie wolałbym tego uniknąć.
- Spokojnie, to tylko woda - mówi, siadając na brzegu łóżka.
- Woda? - powtarzam, patrząc na niego.
W pokoju panuje półmrok. Jedynym źródłem światła jest mała lampka nocna, stojąca na biurku.
- Tak, woda - przyznaje.
- Nie wiem, czy powinienem ci wierzyć - buzujące we krwi promile dodają mi śmiałości. Staję się bardziej szczery niż kiedykolwiek.
- Dlaczego? - pyta, zaintrygowany moim zachowaniem.
- Mógłbyś mnie upić i zgwałcić - burczę, w ogóle nie czując zawstydzenia, choć zwykle poruszanie tych tematów budziło we mnie sprzeczne emocje.
W odpowiedzi Chanyeol wybucha niekontrolowanym śmiechem.
- W porządku - odpowiada. - Możesz mi zaufać.
- Na pewno? - mamroczę, nadal niepewnie przyglądając się zawartości kubeczka. Moje zmysły są przytłumione. Nie mogę ocenić zapachu ani rzeczywistego koloru.
- Tak. Nie piję alkoholu - mówi Park, a ja czuję się wprost zaszokowany jego wyzwaniem.
- Nie pijesz? - pytam, wymagając dodatkowego zapewniania.
- Nie piję - odpowiada. - Ale ty musisz wypić wodę.
Czując palące pragnienie nie mogę się dłużej opierać i wypijam zawartość kubeczka do dna. Z wnętrza dormu ciągle słyszę dudniącą muzykę, po czym domyślam się, że impreza nadal trwa. Ja jednak nie mam ochoty wracać do zapchanego gośćmi salonu.
- Która godzina? - pytam, a mój język przeraźliwie się plącze.
Chan jest widocznie rozbawiony moim bełkotliwym tonem, bo kiedy zerka na zegarek, zapięty na jego nadgarstku słyszę jego cichy śmiech.
- Trzecia nad ranem - odpowiada. - Zaraz kończymy tę libację.
- Gdzie Kai? - pytam, przypominając się kawałek po kawałku urywki wieczoru.
- Pewnie nadal bawi się w salonie - wzdycha Chanyeol, poprawiając zapięcie zegarka. Jego silne ramiona w połączeniu z drogim Rolexem wyglądają naprawdę seksownie, choć będąc trzeźwym z pewnością bym tego nie przyznał.
- Myślisz, że naprawdę chciał mnie pocałować? - mruczę, ze wzrokiem utkwionym w suficie.
- Baekhyunnie, głupia księżniczko - parska Park, zmieniając ton głosu na bardziej współczujący. - Nie wiem czy zauważyłeś, ale wszystko co robi Kai ma na celu wykorzystanie cię.
Spinam się, słysząc jego słowa.
- Nie pierdol - burczę, czując senność, gromadzącą się pod moimi powiekami.
- Niebawem to zobaczysz. Wolałbym jednak, żebyś nie dał się złapać w jego pułapkę.
- Mówisz tak, bo jesteś zazdrosny - śmieję się, zerkając na jego twarz.
- Zazdrosny o ciebie? - parska.
- Sugerujesz, że nie jestem atrakcyjny? - robię smutną minę, bo mimo wszystko czuję się nieco urażony.
- Jesteś - mówi, a ja czuję, że mówi to tylko z grzeczności. - Ale nie jesteś dość atrakcyjny dla mnie.
Czuję się zaskoczony i zraniony jego słowami. Gdzieś w głębi duszy naprawdę dowartościowałem się myślą o tym, że Chanyeol jest mną zauroczony. Teraz jednak czuję się jak skończony idiota ze zbyt wygórowanymi oczekiwaniami. Nie jestem dość atrakcyjny dla Chanyeola. Czy to oznacza, że nie jestem atrakcyjny również dla Kaia? Czy to oznacza, że nie jestem wcale atrakcyjny? Czy ktokolwiek na tym świecie uważa mnie za atrakcyjnego?
- Pf - prycham, odwracając się na drugi bok, tyłem do Chanyeola. - Ty też nie jesteś dla mnie atrakcyjny, Park.
Staram się ukryć przed nim zawiedzenie na mojej twarzy, ale mój bełkotliwy ton wszystko zdradza. W jednej chwili czuję dłoń Chanyeola sunącą po moim boku.
- Ej, nie obrażaj się, księżniczko - mówi, widocznie rozbawiony moją reakcją, a ja mięknę, słysząc dobrze znane przezwisko.
- Spadaj - mamroczę.
Wiem jednak, że Yeol szybko się nie zniechęca.
- Czyżby mała księżniczka chciała mi się podobać? - pyta ze śmiechem w głosie, zbliżając twarz niebezpiecznie blisko mojego ucha.
Czuję jego parzący oddech na szyi.
- Ugh, nie nazywaj mnie tak - prycham.
- Zamierzasz spać w ubraniu, księżniczko? - pyta, ignorując moją bełkotliwą wypowiedź i nie czekając na moją reakcję unosi brzeg mojej koszulki.
- Zostaw - mówię, twardym tonem, odwracając się do niego i odsuwając jego dłonie od swojego ciała. Nie mam zamiaru pozwolić mu na pozbawienie mnie ubrań. Wystarczająco dużo widział, kiedy mierzyłem na jego oczach spodnie.
- Spokojnie - odpowiada, delikatnie się odsuwając. - Przecież nie zrobię ci krzywdy.
Jego ton jest miły i delikatny. Czuję się przez niego taki senny, że ledwo kontaktuję, kiedy znów unosi krawędź mojej koszulki. Nagle staję się bardziej uległy niż zwykle. Nie stawiam oporu, kiedy gładko zdejmuje mi górną część garderoby przez głowę, zastępując ją białą koszulką, w której zwykle śpię. Przymykam oczy z zawstydzeniem, kiedy ostrożnie rozpina guzik i suwak moich spodni. Tego najbardziej się obawiałem. Moje policzki oblewają się soczystymi rumieńcami, kiedy chłopak ostrożnie zsuwa z moich nóg obcisłe jeansy.
- Muszę ci powiedzieć, że te spodnie mają jedną, cholernie wkurwiającą wadę - mówi, odwracając moją uwagę od szybko bijącego serca i zdenerwowania, towarzyszącego mi z każdym jego ruchem.
- Jaką? - pytam, zaintrygowany jego poważnym tonem.
- Bardzo trudno je ściągnąć.
Parskam niekontrolowanym śmiechem, choć jestem bardziej zawstydzony, niż rozbawiony. Kiedy jestem pijany nie przeszkadza mi śmiałość Chanyeola. Jest w porządku, dopóki nie poruszamy tematu mojego wyglądu.
- Ale wiesz jaka jest ich największa zaleta? - pyta znów.
- Nieee.
- Twój tyłek wygląda w nich tak seksownie, że nie mogę od niego oderwać wzroku.
Kiedy oddala się od łóżka, szukając moich spodni od piżamy z wizerunkami Hello Kitty, staram się ułożyć w jak najbardziej seksownej pozycji. Zginam jedna nogę w kolanie, podsuwając ją do mojej klatki piersiowej, a drugą prostuję. Wszystko po to, aby Chanyeol zobaczył jak seksowny i atrakcyjny potrafię być. Nie wiem czemu tak bardzo potrzebuję zapewnienie, że mu się podobam, ale nie myślę o tym, kiedy zagryzam dolną wargę, podsuwam krawędź koszulki do góry, by odsłaniała kawałek mojego płaskiego brzucha, a następnie układam ręce nad głową, czekając na reakcję Chanyeola. Nie podejrzewam nawet jak żałośnie się zachowuję, chcąc pokazać się od mojej beznadziejnej "erotycznej" strony.
- Ej, nie zasypiaj jeszcze - słyszę nad sobą głos Parka i patrzę na niego spod przymkniętych powiek.
- Nie śpię - mruczę, czując się zawiedziony jego reakcją.
- To dobrze. Nie zdążyłem cię przebrać - mówi i siada na brzegu łóżka, trzymając w dłoniach dół mojej piżamy. Wygląda zabawnie mając w rękach różowy materiał z podobiznami Hello Kity.
- Może zamiast mnie przebierać wolałbyś mnie rozebrać? - mówię, uśmiechając się sprośnie. Sen coraz bardziej mnie morzy, ale starcza mi energii, aby zobaczyć zdezorientowany wyraz twarzy Chanyeola.
- Nie dziś i nie, kiedy jesteś w takim stanie - mówi stanowczo. Przez alkohol, uderzający mi do głowy i bliskość Chanyeola, czuję rosnące podniecenie.
- Channie - jęczę przeciągle. - Powiedz mi, że jestem atrakcyjny!
Mój delikatny głos zamienia się w bezwstydne błaganie. Chanyeol odpowiada mi tylko cichym śmiechem.
- Pod wpływem alkoholu stajesz się naprawdę specyficzną osobą, Baekkie - parska, zsuwając krawędź mojej koszulki w dół, by zakryć odsłonięty fragment mojego brzucha.
- Kochaj się ze mną, Channie - wzdycham, a moje słowa zaskakując nas obojga.
- Jesteś pijany, księżniczko.
- Pieprz mnie mocno, proszę - wsuwam jego dłoń pod swoją koszulkę i przez chwilę naprawdę myślę, że Park spełni moją prośbę, lecz on delikatnie wyswobadza swój nadgarstek z uścisku moich palców.
- Kładź się spać i módl o to, żebyś jutro rano niczego nie pamiętał - parska śmiechem wyższy.
- Dlaczego? - mówię, niewinnym, cichym głosem.
Uświadamiam sobie, że bez względu na to ile wypiłem i jakie myśli skrycie błądziły po mojej głowie, naprawdę chcę Chanyeola. Przed oczami stają mi wszystkie sceny z filmów pornograficznych, jakie oglądałem i zdecydowanie chcę urzeczywistnić je tu i teraz z facetem, który nagle udaje oziębłego.
- Kiedy wytrzeźwiejesz, a ja powiem ci jak sprośne propozycje mi składałeś, spalisz się ze wstydu - cedził cicho, śmiejąc się.
- Naprawdę mnie nie chcesz, Channie? - mruczę, czując się bardziej niż zawiedzionym.
- Nie, kiedy jesteś tak pijany, że ledwo patrzysz na oczy.
- Zawsze chciałem się pieprzyć na kuchennym blacie - wzdycham.
- Idź spać, Baekkie.
- Następnym razem kupię sobie seksowną bieliznę i zrobię ci w niej striptiz, dobrze?
- Dobrze, ale śpij.
- Chciałbyś zobaczyć mnie w stroju seksownej pokojówki?
- Baekhyun.
- Albo niegrzecznej uczennicy?
- Śpij.
Wzdycham, słysząc, że jest nieugięty. Senność bierze górę. Pozwalam Chanyeolowi wsunąć na moje nogi spodnie od piżamy i przykryć mnie kołdrą, a następnie wtulam się w poduszkę z nadzieją na szybkie zaśnięcie.
- Channie - odezywam się, czując, że Park wstaje z łóżka. - Dokąd idziesz?
- Pójdę ich uciszyć - mówi, a ja szybko orientuję się, że chodzi o głośnych imprezowiczów.
- Wracaj szybko - mruczę tęsknie, kiedy oddala się w kierunku drzwi i dodaję szybko: - I nie gaś lampki!
- Księżniczka boi się ciemności? - parska śmiechem Chanyeol.
- Mhm - mamroczę pod nosem, bardziej wtulając się w kołdrę, kiedy słyszę zamykające się za Parkiem drzwi.
Kiedy jestem pijany, Yeol wydaje się przystojniejszy i bardziej pociągający. Jego męska, stanowcza strona coraz bardziej mnie przyciąga, a dźwięk jego zachrypniętego, głębokiego głosu zaczyna sprawiać, że na moim ciele pojawia się gęsia skórka. Cały obraz Chanyeola wydaje mi się cholernie idealny i pomimo tego, co sądzę o nim będąc trzeźwym, zaczynam go pragnąć.
Wiem, że to tylko mała fantazja, spowodowana nadmiarem promili w mojej krwi, ale kiedy Park wraca do pokoju nie mogę się powstrzymać przed zawołaniem go. Słyszę, że muzyka w salonie wyraźnie przycichła i uśmiecham się na myśl o stanowczym, męskim Chanyeolu, który zrobił tam porządek. Nagle chcę, aby on również mnie pragnął. Chcę silnego, dominującego Chanyeola, który uniesie mnie, przygwoździ do ściany i mocno pocałuje, zaciskając dłonie na moich pośladkach. Oczywiście żadna z takich myśli nie nawiedziłaby mnie, gdybym był trzeźwy. W żadnym jednak razie nie żałuję tego, że wypiłem z Kaiem alkohol. Być może była to najlepsza decyzja w moim życiu, bo dzięki temu, mam szansę spojrzeć na Parka ignorując barierę moich obaw i uprzedzeń.
- Channie - szepczę cicho, kiedy zamyka za sobą drzwi.
- Nie śpisz jeszcze? - pyta wyraźnie zdziwiony.
Ciągle szumi mi w głowie, a w ustach czuję piekącą suchość.
- Chcę pić - mamroczę, a Park bez słowa wychodzi z pokoju, po chwili wracając z butelką wody.
Spod półprzymkniętych powiek obserwuję, jak nalewa napój do jednorazowego kubka, a następnie z jego pomocą podnoszę się do siadu i łapczywie wszystko wypijam. Woda spływa mi po brodzie, kiedy Chanyeol śmieje się i nalewa mi kolejną porcję.
- To twój pierwszy raz z alkoholem? - pyta, kiedy wypijam drugi kubek, ostatecznie ugaszając pragnienie. O dziwno jego głos nie brzmi kpiąco. Jest wyrozumiały i jakiś taki... czuły?
- Drugi - mruczę. - Ale nie mów Kaiowi.
- Dlaczego? - pyta, zaczesując kosmyk moich włosów, kiedy opadam na łóżko.
- Nie chcę, żeby miał mnie za... ugh... nudziarza - krzywię się na ostatnie słowo.
- Jesteś głupi, Baekhyun - mówi Chan, a wierzch jego dłoni gładzi mój policzek. - Nie jesteś typem imprezowicza, prawda?
- Możemy o tym nie rozmawiać? - prycham, czując się zirytowany wykładami Parka.
- Chcesz w końcu pójść spać?
- Tak - odpowiadam ostro. - A ty idziesz spać ze mną.
- Słucham?
- No co? - mamroczę, przesuwając się do ściany. - To łóżko jest zbyt duże, abym spał w nim sam.
Słyszę jego cichym śmiech i podejrzewam, że zdołał się już domyślić, iż zależy mi tylko na tym, aby mieć go przy sobie. Drżę, na myśl o ciepłym, umięśnionym ciele Chanyeola, które nagle wydaje mi się cholernie pociągające i jego głębokich westchnieniach. Nigdy nie odważyłbym się na coś takiego, będąc trzeźwym.
- W porządku - odpowiada, a ja zamykam oczy, zmorzony snem.
Słyszę jak poszczególne części jego garderoby lądują na podłodze, a następnie jak z cichym kliknięciem gasi lampkę nocną.
Podniecenie odchodzi w niepamięć, zastąpione zwyczajną potrzebą bliskości i ciepła drugiego ciała. To zabawne jak szybko zmieniam zdanie, będąc pod wpływem alkoholu.
Uśmiecham się pod nosem, czując ciało Chanyeola, wsuwające się pod kołdrę, tuż obok mnie. Odwracam się przodem do niego, czując jak jego ramiona obejmują moją talię i delikatnie kładę dłonie na jego klatce piersiowej. Kompletnie nie myślę o tym co robię.
Krzywię się niezadowolony, czując, że wyrzeźbioną klatkę piersiową chłopaka zakrywa podkoszulek i z cichym westchnieniem, nieudolnie go z niego zdejmuję.
- Co robisz? - pyta zaskoczony, kiedy unoszę jego ręce i pozbawiam go górnej części garderoby.
- Nie potrzebujesz tego - prycham tylko i uśmiecham się zadowolony, wtulając w ciepłe, nagie ciało Park Chanyeola.
- Baekkie - szepcze cicho raper, a ja drgam, słysząc jego seksowny głos.
- Taaak? - mruczę, badając dłońmi jego kuszące mięśnie brzucha. Zastanawiam się jak długo na nie pracował i czy dotykał ich ktoś poza mną.
- Wiem jaka będzie twoja reakcja, kiedy rano zauważysz, że spaliśmy razem.
Ignoruję jego słowa, bo jestem zbyt zmęczony, aby skupić się nad ich sensem i zasypiam, otulony ciepłem silnych ramion.
✿
Kiedy budzę się rano, pierwszym co czuję jest ból głowy i pragnienie, drugim - podejrzane, długie ramiona zaplecione wokół mojej talii. Szybko analizuję w głowie to, co stało się wczorajszego wieczora, jakim cudem znalazłem się w swoim łóżku wraz z jakimś mężczyzną i dlaczego tym mężczyzną jest Park Chanyeol.
Zaraz, co?
Dlaczego jestem w łóżku z Park Chanyeolem?!
Podrywam się z miejsca, odruchowo zasłaniając się kołdrą. Na całe szczęście jestem w całości ubrany, w przeciwieństwie do Yeola, który ma na sobie jedynie bokserki. Czuję się zniesmaczony na myśl o tym, jakie rzeczy mógł mi zrobić i niemal automatycznie kopniakiem zsuwam go na brzeg łóżka, siedząc skulony w jego rogu, gorączkowo zasłaniając się kołdrą.
- Cholera! - przeklina wstając z podłogi się i rozmasowując bolące ramię.
- Co mi zrobiłeś, Park?! - syczę. Na myśl o tym, że być może, będąc pod wpływem alkoholu straciłem cnotę z Chanyeolem mam ochotę się rozpłakać.
Co powiedziałaby na to moja mama?
- Ech, wiedziałem, że tak będzie - wzdycha, podnosząc się i siadając na brzegu mojego łóżka.
- Nie dotykaj mnie! - prycham, kiedy wyciąga rękę w kierunku mojego policzka.
- Ej, spokojnie - mówi. - Przecież nie zrobię ci krzywdy.
Ostatnie słowa Chanyeola wydają się dziwnie znajome. Jakby usłyszał je stosunkowo niedawno.
- Co robiłeś w moim łóżku? - pytam drżącym głosem. Nie wiem, czy naprawdę chcę znać odpowiedź.
- Spałem? - odpowiada Chan. Jego głos ocieka ironią.
- Chodzi mi o to czy... czy...
- Czy co?
- Czy my... zrobiliśmy to - mówię, nagle czując się tak onieśmielonym jak nigdy, jednak z nieznanych mi powodów myśl o zrobieniu tego z Yeolem napawa mnie całkiem przyjemnymi odczuciami.
Chanyeol parska cichym śmiechem.
- Wiedziałem, że o to zapytasz - wzdycha.
- Odpowiedz!
- Nie, nie kochaliśmy się - mówi, widocznie znudzony tłumaczeniem mi całej tej sytuacji. - Więc nie denerwuj się. Ciągle możesz oddać swoje słodkie dziewictwo Kaiowi.
Wywraca oczami, jakby mówienie o brunecie napawało go irytacją.
- Nie mów tak o tym - burczę, a piekące rumieńce na policzkach niemal sprawiają mi ból.
- Okay, okay - mówi Chan, unosząc ręce w obronnym geście. - Ale żeby było jasne - to ty poprosiłeś mnie o to, żebym z tobą spał.
Słysząc jego słowa, nie wiem czy się śmiać, czy płakać.
- Nie wierzę - cedzę powoli.
- Przypomnij sobie coś z wczoraj - westchnął Park, odchodząc w stronę wyjścia z pokoju. - Wtedy porozmawiamy.
Kiedy drzwi się za nim zamykając, pokazuję w jego stronę środkowy palec i zakopuję się w kołdrze, mając ochotę spędzić cały dzień w łóżku. Sam. Bez Chanyeola.
To chyba jedyny sposób, żeby uciszyć wspomnienie tego, gdy powiedział mi, że nie jestem w jego oczach atrakcyjny, a ja zacząłem mówić sprośne rzeczy, chcąc go do siebie przekonać.
Oczywiście za nic w świecie nie zamierzam się przyznać do tych wspomnień.
Prościej będzie udawać, że nie byłem wtedy sobą i absolutnie nie pamiętam żadnej chwil, zanim urwał mi się film.
________________________________
Bycie chorą jest fajne, bo mogę cały dzień pisać i oglądać filmy ze śmiesznymi kotami na yt.
Szykuje się tydzień kurowania w domu, więc przygotujcie się na nowe rozdziały, aniołki.
A co do nazwy fandomu, sugerując się Waszymi komentarzami wybrałam trzy:
Fangirls, Księżniczki albo Nieogarniators XD
Wybierzcie sami.
Kocham Was max motzno.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top