#3 Dzień pierwszy: Raper
Macham mamie i babci na pożegnanie, zza przyciemnianej szyby czarnego auta, które ma zawieść mnie do wymarzonego Seulu. Od samego rana dostaję masę wiadomości od przyjaciół i sam ledwo wierzę w to, że aż tak mi się poszczęściło.
- Musisz mieć niezwykłe szczęście, panie Byun - mówi mi przed odjazdem kierowca, pakując moją walizkę do bagażnika.
Jestem pewny, że ten wyjazd to tylko mały krok w stronę wielkiej przyszłości.
Wkładam do uszu słuchawki i przymykam oczy, zamierzając przespać cała drogę. Skórzana tapicerka pachnie nowością, a ja mam dziwne wrażenie, że wcale nie powinienem się tu znajdować. Świat pieniędzy i luksusu to nie miejsce dla kogoś takiego ja ja.
Ściskam w dłoniach bukiet schludnych, białych róż. Blade słońce lekko muska moją twarz, kiedy stąpam odważnie w stronę ołtarza, gdzie czeka na mnie mój narzeczony. Po drodze czuję na sobie spojrzenie Sunny, uśmiechającej się pokrzepiająco. Widzę Taeyeon robiącą zdjęcia, a obok niej również Seohyun, machającą do mnie. Nieopodal stoi Yonna i Tiffany, ocierająca łzy wzruszenia. Widzę też moją mamę, płaczącą cicho i ciągle powtarzającą w stronę babci: "Mój mały Baekhyunnie wychodzi za mąż", a pośród ich wszystkich w samym centrum stoi Kai.
Jego włosy są starannie ułożone, a na twarzy widnieje ten uroczy, szczęśliwy uśmiech. Czeka na mnie i z pewnością chce mi teraz powiedzieć, że pięknie wyglądam, jednak nie zdąża.
Zaczyna się ceremonia.
Staję naprzeciw Kaia, czując jego kochający wzrok na sobie, a wtedy on delikatnie zbliża się do mnie. Zdejmuje poły welonu z mojej twarzy, a następnie...
- Panie Byun? - czuję lekkie szturchanie w ramię i mimowolnie się budzę.
- Co? - mamroczę, na wpół śpiąc. - Już jesteśmy?
- Owszem - mężczyzna uśmiecha się.
Nie potrzebuję niczego więcej.
Zrywam się z miejsca i z szybkością błyskawicy wyskakuję z samochodu, oddychając ciężko. W mojej głowie dudni tylko jedno zdanie: Jesteś w pieprzonym Seulu i właśnie stoisz pod dormem pieprzonego EXO!
- Odprowadzić cię do drzwi, panie Byun? - pyta szofer, unosząc brew.
- Nie, dziękuję - wzdycham, zabierając moją walizkę.
- Miłego pobytu, chłopcze - żegna się mężczyzna i odjeżdża, zostawiając mnie samego pod dużym, luksusowym budynkiem, sprawiającym, że uginają się pode mną kolana.
Znajduję się na betonowym podjeździe, tuż przed dużymi, białymi drzwiami, do których prowadzą małe schodki. Cała posesja otoczona jest wysoką bramą, za którą widzę nieliczne podejrzane fanki.
Sasaengi.
Od lat pałam do nich nienawiścią.
Czuję, jak mnie obserwują, krzyczą coś i przeklinają. Zazdroszczą mi.
Decyduję się na szybkie pozdrowienie ich środkowym palcem i odważnie kieruję się w stronę drzwi, pod którymi zatrzymuję się na kilka długich minut.
Muszę zapukać.
Rusz się, Baek.
Potrafisz do zrobić.
Po prostu zapukaj.
Puk. Puk. Puk.
Odważam się zapukać cicho. Liczę się z tym, że lada chwila moje serce może tego nie wytrzymać i zwyczajnie zemdleję. Oczami wyobraźni już widzę jak Kai znajduje mnie nieprzytomnego na wycieraczce i zanosi do środka, troszcząc się o mnie i nieustannie przytulając.
Cholera, Baek.
Nie odpływaj!
Drzwi otwierają się, a za nimi wita mnie znajoma sylwetka. Wielokrotnie widziałem tego człowieka na zdjęciach i filmach, jednak na żywo prezentuje się zupełnie inaczej.
- Byun Baekhyun? - pyta, uśmiechając się sympatycznie.
Jego osoba od razu wzbudza zaufanie i szacunek. Jest idealnym przykładem dbającego menadżera.
- Tak - uśmiecham się odrobinę za szeroko i kłaniam się na powitanie.
- Wejdź - otwiera drzwi szerzej, wpuszczając mnie do środka. - Wszyscy już na ciebie czekają.
Aww, wszyscy już na mnie czekają!
Przekraczam próg nieba.
Wita mnie krótki odcinek przedpokoju, gdzie ściągam buty i zostawiam kurtkę, na następnie przechodzę do ogromnego, jasnego salonu, gdzie naprawdę czuję się jak w niebie. Biała, skórzana kanapa, na której siedzą anioły. Jasny dywan, na który boję się wejść, z obawy, że lada chwila go pobrudzę. Duże okno z widokiem na Seul. Białe meble i duży, plazmowy telewizor, wiszący na ścianie.
Dotychczas takie pomieszczenia widziałem tylko w snach i dramach.
- Chłopcy - zaczyna manadżer, podczas gdy ja nadal stoję w progu pomieszczenia z rozdziawionymi ustami, patrząc na nich wszystkich i nie wierząc, że ta chwila dzieje się naprawdę. - To Byun Baekhyun. Wygrał nasz konkurs i przez dwa tygodnie będzie waszym współlokatorem.
- Witaj - odzywa się lider zespołu.
Suho.
Kim Junmyeon.
Brunet.
Aktualnie piąty na mojej bias-liście.
- D-dzień dobry - witam się drżącym głosem, a Suho wstaje i podchodzi do mnie wraz z resztą członków zespołu.
- Jak ci minęła podróż? - pyta Lay.
Zhang YiXing.
Trzeci na bias-liście.
- W p-porządku - jąkam się.
Oni wszyscy są tak blisko. Cała, wspaniała ósemka.
- Witaj w naszych skromnych progach - śmieje się najmłodszy z nich.
Oh Sehun.
Maknae.
Jeżeli nie wyjdzie mi z Kaiem, on będzie moim drugim wyjściem.
- Hej, spokojnie.
Odwracam się i widzę jego.
Nie ma ułożonych włosów, makijażu i tych innych ulepszaczy. Jest naturalny i nadal piękny.
Podchodzi coraz bliżej.
Ma na sobie szary podkoszulek i spodnie. Wygląda tak cudownie zwyczajnie, a przy tym tak cudownie seksownie. Jego spojrzenie nadal jest tak głębokie, że mógłbym w nim utonąć. Cholera, nie mogę oddychać.
- Na pewno jesteś zmęczony, Baekhyun - mówi kładąc dłoń na moim ramieniu. - Może chcesz odpocząć?
Moje oczy z pewnością są większe niż zwykle, kiedy wpatruję się w niego z dołu.
Jest taki wysoki.
Tak cudownie męski.
- Może odprowadzić cię do pokoju? Odpoczniesz i...
Nie słyszę co mówi dalej.
Widzę tylko ciemne mroczki pod powiekami i czuję jak upadam w bezdenną przestrzeń. Zawsze mdleję w nieodpowiednich momentach...
✿
Budzę się w przyjemnie ciepłym łóżku, słysząc wokół siebie głosy. I to nie byle jakie głosy.
Głosy EXO.
Otwieram oczy, rozglądając się wokół. Pokój, w którym się znajduję jest jasny i przytulny. Meble wraz z panelami na podłodze utrzymane są w kolorze kakaowego brązu, a ściany pomalowane są na czysty odcień bieli. Okno jest lekko uchylone, a w lustrze, wiszącym na drzwiach szafy widzę moje zmęczony odbicie.
Mam ochotę zabić się za to, że film urwał mi się akurat w tak cudownej chwili.
Za drzwiami słyszę rozmowę chłopaków, a na moje usta od razu wkrada się uśmiech. To dopiero początek dwóch, wspaniałych tygodni.
Wstaję i chwiejnym krokiem idę w kierunku drzwi, po drodze mijając moją walizkę.
Wyobrażam sobie jak Kai zaniósł mnie do łóżka, zaraz po tym jak zemdlałem. Pewnie martwił się o mnie. Ciekawe jak długo siedział przy mnie, czekając aż się obudzę.
- Uff, jednak nie trzeba wzywać karetki -mówi z uśmiechem lider, kiedy przekraczam próg salonu. Siedzi na kanapie wraz z Sehunem, Jongdae i Kaiem, na którym od razu utknęło moje spojrzenie.
- Już mi lepiej - uśmiecham się, podchodząc do nich. - To przez przemęczenie.
- Spokojnie, fachowo się tobą zajęliśmy - uśmiecha się Jongdae.
Ah, Chen.
Czwarty na bias-liście.
- Usiądź - lider wskazuje mi miejsce na kanapie pomiędzy sobą a Kaiem.
Boże.
Nie powinienem obok niego siedzieć.
Powinni przygotować się na to, aby znów mnie reanimować.
- Powinniśmy oprowadzić cię po dormie, Baekhyun - zagaduje Jongin, odrywając się od ekranu swojego telefonu. - Dlaczego go jeszcze nie oprowadziliśmy? - zwrócił się do Suho.
- Bo zemdlałem? - mruczę nieśmiało.
- Ah, no tak - śmieje się Kai, a ja słysząc jego śmiech również się uśmiecham.
Perfekcja. Czysta perfekcja.
- Zaraz będzie obiad, Baekhyun. Mam nadzieję, że lubisz Bibimbap - odzywa się Suho. Naprawdę jest troskliwym liderem. Aż robi mi się szkoda na myśl, że tak czarujący mężczyzna ma tylko piąte miejsce na mojej bias-liście.
- Oczywiście - uśmiecham się.
W telewizji leci jeden z tych programów informacyjnych.
Nuda.
Nawet moja babcia oglądał ciekawsze rzeczy.
- Ej! - z kuchni dobiega głos D.O. - Niech ktoś przyjdzie nakryć do tego cholernego stołu, jebane darmozjady!
Suho, Jongdae i Kai spoglądają po sobie. Jestem zaskoczony, że Kyungsoo, chłopak o pięknym, anielskim głosie, ma taką niewyparzoną gębę. Cóż, wulgarni chłopacy też są fajni.
- Ja nakrywałem ostatnio - odzywa się Kai, zakładając ręce na głowę i wygodniej usadawiając się w fotelu.
Mam ochotę usiąść mu na kolana, wtulić się w jego ramiona i wsunąć dłonie pod jego koszulkę, badając przy tym ten perfekcyjny abs, który wielokrotnie widziałem na zdjęciach. Na samą myśl czuję, jakby zaraz miał dostać krwotoku z nosa.
- Ja pójdę - odzywam się chętnie.
Chcę się pokazać od jak najlepszej strony. Cóż, może Kai zobaczy jak świetnie nadaję się na panią domu i pozwoli mi być chociaż jego pokojówką.
- Zrobisz to dla nas? - uśmiecha się Jongdae.
- Jasne - odpowiadam, wstając.
Ciągle jeszcze lekko chwieję się na nogach, ale kto normalny nie chwiałby się na nogach będąc w dormie ukochanego zespołu i rozmawiając z nimi wszystkimi. Boże. Jestem cholernym szczęściarzem. Musiałem urodzić się pod jakąś szczęśliwą gwiazdą.
- To miłe z twojej strony - Suho również się uśmiecha. - Ale nie przemęczaj się.
- Nie chcemy cię znowu zbierać z podłogi - śmieje się Kai, zerkając na mnie.
Jego spojrzenie jest takie głębokie i intensywne. Czując je na sobie, czuje jak wszystko we mnie płonie i, cholera, moje nogi zaczynają się jeszcze bardziej plątać, toteż tuż przy wejściu do kuchni zataczam się do tyłu.
Przygotowuję się na kolejne spotkanie z podłogą, lecz zamiast tego czuję parę czyiś silnych ramion, łapiących mnie w locie. Odruchowo wyobrażam sobie Kaia, który magicznie przetransportował się z kanapy, aby uratować mnie przed bolesnym upadkiem i zarzucam mu ręce na szyję.
- Nic ci nie jest? - słyszę głęboki, zachrypnięty głos.
To nie jest płynny, melodyjny głos Kaia.
Ten głos kojarzę raczej z głównych partii rapu.
Otwieram oczy, dostrzegając przed sobą zaniepokojoną twarz głównego rapera EXO. Jego ciemne włosy roztrzepane są w nieładzie, a migdałowe oczy mierzą mnie z zaciętością. Jest tak blisko, że czuję łagodny zapach jego wody po goleniu i, cholera, dlaczego on nie jest Kaiem?
- Um... wybacz - mamroczę, uwalniając się spod jego ramion.
Park Chanyeol.
Główny raper.
Sam nie wiem, czemu zajmuje ostatnie miejsce na mojej bias-liście. Może to dlatego, że nie lubię raperów? A może dlatego, że jest zbyt przystojny i dalece odbiega od mojego ideału wymarzonego mężczyzny? Cóż, w każdym razie pomiędzy Kaiem, a Park Chanyeolem jest wielka przepaść.
- Następnym razem uważaj na siebie - parska, mijając mnie w przejściu. - Nie mam zamiaru kolejny zaraz reanimować cię, gdy zemdlejesz.
✿
Obiad w towarzystwie EXO tak, jak myślałem wcześniej jest wyborny. Siedząc naprzeciw Suho przy stole i mając po swoich bokach Sehuna i Kaia czuję, że nie mogłem trafić lepiej.
Jesteś w niebie.
- Więc - zaczyna Suho. - Po obiedzie część z nas idzie na trening, a druga część zostaje i oprowadzi cię po dormie, co ty na to?
Przełykam kęs mięsa i uśmiecham się krzywo, cały czas mając w pamięci słowa Park Chanyeola. Zawsze wyglądał na podejrzanego. Wysoki, umięśniony, z wytatuowanymi rękoma i twardym, stanowczym spojrzeniem. Zupełne przeciwieństwo Kaia. Nie powinienem ich nawet ze sobą porównywać.
- Jasne - odpowiadam, a po chwili zwracam się do Kyungsoo, siedzącego obok lidera. - Obiad jest naprawdę pyszny.
Chłopak spogląda na mnie zaskoczony moimi słowami i uśmiecha się z satysfakcją.
- Stado tych brudnych świń jeszcze nigdy mi tego nie powiedziało. Masz u mnie dużego plusa, Byun Baek - odpowiada.
Wkrótce żeganany Yixinga, Jongdae, Minseoka, Kaia i Sehuna, którzy idą na dodatkowy trening i wraz z Kyungsoo sprzątamy ze stołu. Czuję się jak cząstka ich rodziny. Wspaniałe uczucie.
- Kogo najbardziej lubisz? - pyta nagle D.O.
Odkładam brudne talerze do zmywarki i analizuję całe pytanie od początku do końca.
- Kogo najbardziej lubię z EXO? - pytam dla upewnienia.
Kyungsoo kiwa głową.
- Um... Kaia - mówię niemal bezgłośnie, a wokalista uśmiecha się od ucha do ucha, jakbym przed chwilą opowiedział mu niezły żart.
- Nic nowego - odpowiada D.O. - Kai ma największe powodzenie spośród nas wszystkich.
- Jestem tego świadomy - mruczę i na powrót sprzątam brudne rzeczy ze stołu.
✿
Kiedy Suho oprowadza mnie po mieszkaniu czuję się już o niebo lepiej. Mdłości i osłabienie zniknęły.
- Potrzebowałeś tylko snu i dobrego obiadu - śmieje się Kyungsoo, kiedy opuszczam kuchnię.
Lider pokazuje mi sypialnie, salon, łazienki, małą siłownię, a ja chłonę to wszystko z rozdziawionymi ustami, od czasu do czasu robiąc tajne zdjęcia ukrytym w rękawie telefonem. Dziewczyny z pewnością nie mogą się doczekać, kiedy napiszę im jak mija pierwszy dzień mojego pobytu.
- Wy naszym dormie każdy dzieli z kimś pokój - odezwał się Junmyeon. - To oszczędniejsze. Dzięki temu możemy wykorzystać tamte pomieszczenia np. jako bibliotekę lub siłownię.
- Jak udało wam się równo podzielić pokoje, skoro po odejściu trójki macie nieparzystą liczbę członków? - pytam głosem wprawionego reportera, przeprowadzającego wywiad.
- Zwykle jedna osoba miała pokój sama. Teraz będzie go dzielić razem z tobą - uśmiecha się, a ja czuję dreszcz, przebiegający po plecach.
Co jeżeli będę miał pokój z Kaiem?
Nie zdążam niestety zapytać z kim będę dzielił mój pokój, bo rozbrzmiewa dźwięk komórki Suho, a ten przelotnie spogląda na ekran i przeprasza mnie cicho.
- Wybacz. Musze odebrać, to menadżer - mówi i oddala się.
Cóż, spytam później.
Wzruszam markotnie ramionami i kieruję się w stronę mojego pokoju. Mam zamiar rozpakować moje rzeczy i przede wszystkim zadzwonić do Sunny, a później opisać cały mój dzień w wiadomości, którą wyślę na naszą grupową konwersację.
Jako, że Sunny nie odbiera telefonu (zapewne przez dodatkowe zajęcia z chemii i rozszerzonej biologii) decyduję się na to drugie. Wyjmuję z walizki mojego laptopa z różową klawiaturą, obklejonego różnymi barwnymi naklejkami i zaczynam pisać, bębniąc palcami po cukierkowych klawiszach.
kaawaiibyunnie: Kurwa, przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale kurwa!
tiff_tiff: OPOWIADAJ
kaawaiibyunnie: To najlepszy dzień mojego życia.
SeoHyunnie: Opowiedz wszystko do początku, błagam!!!!
tiff_tiff: WŁAŚNIE
kaawaiibyunnie: Przyjechałem, poznałem ich wszystkich i zemdlałem im na dywanie, ale kurwa, to było naprawdę, kurwa, nie mogę tego ubrać, kurwa w słowa! Kai jest tak czarujący jak myślałem, Sehun uroczy, Suho opiekuńczy, a Kyungsoo naprawdę świetnie gotuje. Minseok i Chen są zabawni, a Lay naprawdę seksowny. Ugh, dlaczego nie mogę zostać tu na zawsze!?
sunny-bunny: Ty naprawdę podejrzanie dużo przeklinasz, Baek...
sunny-bunny: Zaraz... co?
sunny-bunny: ZEMDLAŁEŚ IM TAM NA DYWANIE??????
kaawaiibyunnie: TO PRZEZ EMOCJE, JEZU
yoona90: Dawaj zdjęcia, Baek!!!!
SeoHyunnie: Boże, chciałabym tam być ><
tiff_tiff: Czy Kai cię przytulił na przywitanie???
tiff_tiff: Pozdrów go ode mnie!!!!!!
xKimTaex: Daj te zdjęcia, Hyunnie!!!
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
yoona90: Boże....
sunny-bunny: Więc to tak wygląda ich łazienka??? OMG
SeoHyunnie: Wywołam te zdjęcia i wsadzę do albumu!!! ;_;
kaawaiibyunnie: Mam ich więcej ;)
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
kaawaiibyunnie wysłał/a zdjęcie
tiff_tiff: NA OSTATNIM ZDJĘCIU JEST CHANYEOL, BOŻE
tiff_tiff: WIDZICIE JEGO RAMIONA???
tiff_tiff: O__________O
yoona90: Boże. Park. Chanyeol.
sunny-bunny: gwałt.
kaawaiibyunnie: Złapał mnie dziś, kiedy mdlałem ;)
kaawaiibyunnie: I podobno wcześniej mnie reanimował...
tiff_tiff: CO
xKimTaex: Jezu, zazdroszczę : (
sunny-bunny: BAEK TY CHOLERNY SZCZĘŚCIARZU
kaawaiibyunnie: Wolałbym Kaia...
SeoHyunnie: Park to takie ciasteczko, że boże...
SeoHyunnie: Nie mogę oddychać przez niego!
kaawaiibyunnie: Nie wiem czym się zachwycacie, pff
tiff_tiff: Chcę takiego Chanyeola u siebie T_T
kaawaiibyunnie: Bierz go. Ja wolę Kaia, aww <3
kaawaiibyunnie: Siedziałem koło niego przy obiedzie <3 <3
xKimTaex: Park Chanyeol >>>>>> życie
sunny-bunny: Na twoim miejscu bym się brała za Chanyeola ;)
kaawaiibyunnie: Nie lubię takich buraków XD
tiff_tiff: b u r a k ó w?
SeoHyunnie: ...........
sunny-bunny: Nie wybrzydzaj, Baek!
kaawaiibyunnie: Nie kręcą mnie raperzy :/
kaawaiibyunnie: Zwłaszcza tacy pseudo-bad boye, ugh.
yoona90: .....żartujesz?
sunny-bunny: Przecież on jest tak gorący, że aż parzy!!!
kaawaiibyunnie: Jest brzydki ._____.
tiff_tiff: ......
SeoHyunnie: .......
xKimTaex: .......
sunny-bunny: ........
kaawaiibyunnie: No co?
kaawaiibyunnie: Jest przerośnięty i brzydki XD
SeoHyunnie: Nie masz gustu, Baekkie : (
xKimTaex: Mama mnie woła, papa <3
xKimTaex wylogował/a się
yoona90 wylogował/a się
tiff_tiff wylogował/a się
kaawaiibyunnie: Muszę lecieć~
kaawaiibyunnie: Wypróbuję wannę EXO, kekekeke
sunny-bunny: Nie utop się, kochany~
kaawaiibyunnie wylogował/a się
Tak jak myślałem, wanna EXO jest tak wygodna jak podejrzewałem. Leżę sobie prawie godzinę w przyjemnie ciepłej, pachnącej truskawkowym płynem wodzie i wyobrażam sobie, że lada chwila wróci Kai.
Ah, Kai.
Powinienem już zacząć do niego zagadywać.
Wychodzę z łazienki przebrany w luźną koszulkę z czarno-białym nadrukiem Myszki Miki, a to, co zastaję w pokoju sprawia, że zamieram w bezruchu, a kosmetyczka, którą trzymam w dłoni upada na ziemię.
Park Chanyeol.
Raper.
Ostatni na mojej bias-liście.
Siedzi z moim laptopem na kolanach i śmieje się w głos. Dopiero, kiedy mija kilka minut, raper zauważa mnie w progu, ale jego usta nadal nie przestają się śmiać.
- Dlaczego jesteś w moim pokoju? - pytam, odzyskując władzę w ciele i wyrywam mu laptopa, zamykając go.
- To również mój pokój - śmieje się kpiąco Chanyeol, a ja już jestem pewny, że go nie polubię.
- Co? - mamroczę.
- Dzielimy razem pokój, kaawaiibyunnie - odpowiada, śmiejąc się.
Czuję jak moje policzki pokrywają się krwistymi rumieńcami. Dlaczego nie mogłem dzielić pokoju z Kaiem? Dlaczego będę musiał męczyć się z koszmarnym idiotą?
- To nie zmienia faktu, że nie powinieneś przeglądać moich rzeczy i czytać moich prywatnych rozmów, do cholery! - mówię głośniej, całkowicie wyprowadzony z równowagi.
- Spokojnie - chłopak unosi ręce w obronnym geście. - Jak na tak uroczego chłopaka naprawdę dużo przeklinasz.
- Zamknij się, idioto - odwracam wzrok.
- Wolałbyś dzielić pokój z kimś innym, hm? - mruczy, a ja wiem, że to tylko prowokacja. Znów chce mnie wyśmiać.
Dupek.
- Być może - odpowiadam wymijająco.
- Niestety Kai dzieli pokój z Kyungsoo. Przykro mi - wzrusza ramionami, udając współczucie.
Czytał moje rozmowy.
Czytał je wszystkie.
Cholera.
- Każdy byłby lepszy od ciebie - parskam.
Moje słowa go zaskakują. Trafiłem w jego czuły punk?
- Twoje koleżanki mają rację, Byunnie - odzywa się zupełnie niewzruszony. - Zupełnie nie masz gustu. Przecież jestem tak gorący, że to aż parzy.
- Zamknij się i wyjdź stąd! - syczę przez zaciśnięte zęby.
- Spokojnie, Byunnie.
- Nie nazywaj mnie tak i wyjdź - wywracam oczami. - Chcę się przebrać.
- Nie będę patrzył - krzyżuje ramiona, opierając się o szafkę.
Rozmowa ze mną go bawi. Widzę to. To wszystko jest dla niego świetną zabawą.
Powinienem zawołać Suho albo Kaia, który jako mój rycerz wyciągnąłby mnie z opresji.
Powinienem też być samodzielny. Nienawidzę osób pokroju Chanyeola.
- Dupek - parskam pod nosem.
- Co powiedziałaś, różowa królewno?
Odwracam się w jego stronę, czerwony na twarzy i celuję otwartą dłonią prosto w jego policzek.
Przyda mu się nauczka.
Niestety jest szybszy.
Łapie mój nadgarstek i patrzy mi twardo w oczy. Łatwo wytrzymuję to spojrzenie, ignorując ból w ręce. Uścisk Chanyeola jest naprawdę mocny.
- Puść, to boli - mruczę w końcu, a chłopak lekko poluźnia dłoń, zaciskającą się na mojej ręce.
- Niektóre sprawy wymagają męskiej ręki, Byunnie - mruczy, a jego głęboki głos odbija się echem w mojej głowie. - Ty jesteś jedną z takich spraw.
- Puść mnie - nalegam ciągle.
- Potrzebujesz męskiej ręki - śmieje się cicho, ciągle trzymając mój nadgarstek. Bawi się ze mną. - Szczególnie pomiędzy udami.
Kiedy moje policzki oblewają się jeszcze intensywniejsza czerwienią, Park puszcza mój nadgarstek i wychodzi. Tak po prostu. Jakby zupełnie nic się nie stało.
- Pierdolony - mruczę pod nosem i notuję w pamięci, aby ustawić hasło dostępu do laptopa.
_______________________________
Aaaa, jest kolejny rozdział!
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Naprawdę długo nad nim pracowałam i proszę o komentarze, nawet takie krótkie. Chcę wiedzieć, czy Wam się podoba.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top