Souvenir
- Co robisz? -zastałem Lilly, która wyciągała wszystkie kartony ze strychu.
-Chcę pooglądać nasze pamiątki - uśmiechnęła się lekko. Minęło wiele tygodni, a moja żona przyzwyczaiła się do mnie, dzieci i swoich wnuków. Nie pamięta wielu rzeczy, ale dzięki nagranią wie, że może nam ufać. -Niall. Obiecałam Logan'owi, że odbiorę dzieciaki. -zobaczyłem na jej twarzy uśmiech. Odzwajemniłem jej gest odrazu.
-To dobrze. Kiedy jedziesz?
- Za godzinę. -była wyciągnięta oglądając te wszystkie zdjęcia, laurki i inne duperele, że nawet na mnie nie spojrzała. Co jakiś czas donosiłem jej herbatę.
-Lilly? - zacząłem niepewnie bojąc się reakcji brunetki. Ona tylko spojrzała na mnie - bo tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy pojechać do Mullingar. Mieliśmy tam jechać przed Twoim wypadkiem.
- A co tam jest?
- Została tam nasza młodość. - westchnąłem, a moja żona spojrzała na mnie jak na wariata.
- Jak chcesz -wzruszyła ramionami i poszła do kuchni odstawić kubek. -ja jadę po dzieciaki - ubrała się i z uśmiechem wyszła z domu.
A/: Rozdział miał być wczoraj no ale porwał mnie imprezowy szał.
Gwiazdkujcie, komentujcie xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top